Dlaczego polski pocisk kalibru 155 mm jest droższy w produkcji od chińskiego?

2025-11-10 10:10

Polska Grupa Zbrojeniowa zapowiedziała przebudowę potencjału produkcyjnego w obszarach uznanych za kluczowe dla bezpieczeństwa państwa. Koncern planuje znaczący wzrost produkcji artyleryjskiej oraz zwiększenie wytwarzania czołgów i bojowych wozów piechoty. Jednym z ambitnych celów PGZ jest osiągnięcie do 2028 roku produkcji pocisków kalibru 155 mm na poziomie 150–180 tys. sztuk rocznie, a w dalszej perspektywie – nawet miliona sztuk. Przemysł zbrojeniowy jest energochłonny, dlatego koszty energii mają istotny wpływ na cenę finalnego produktu. Jak zatem pogodzić mesjanistyczną politykę ekologiczną UE, zwaną Zielonym Ładem, z (mocno opodatkowaną) nieekologiczną energią wytwarzaną (w Polsce) głównie z węgla?

Zielony ład, amunicja

i

Autor: UE/Mesko/ Materiały prasowe

• Bezpieczeństwo czy klimat? Możliwe jest wyłączenie zbrojeniówki z Zielonego Ładu, ale nie całego jej łańcucha surowcowego.

• Wysokie koszty energii i proklimatyczne regulacje mogą skłonić huty i koksownie do przeniesienia się poza UE, przerywając łańcuch dostaw i zwiększając zależność od importu krytycznych surowców.

• ETS-2 zwiększy koszty pośrednie dla łańcucha dostaw zbrojeniowych, nawet jeśli same fabryki zbrojeniowe byłyby częściowo wyłączne z systemu.

Jaki unijna polityka klimatyczna wpływa na europejski przemysł zbrojeniowy?

Podatki? Nomenklaturowo to nie są jakieś tam kolejne fiskalia, tylko prawo do emisji, czyli ETS. European Union Emissions Trading System jest ciężką bronią UE w walce z ociepleniem klimatu. W skrócie: ów system zasadza się na tym, że przemysł emisyjny musi posiadać uprawnienia do emisji każdej tony dwutlenku węgla emitowanej do atmosfery. Jedno uprawnienie EUA (European Union Allowance) „rozgrzesza” emitera z wysłania 1 tony CO2 w powietrze. EUA można otrzymać, kupić lub sprzedać na rynku (stąd nazwa „system handlu emisjami”).

Jak to działa w praktyce? Z grubsza wyjaśnię to na przykładzie. Zacznę od końca: w 2024 r. w naszym miksie energetycznym 57,1 proc. energii wytwarzano z węgla; z tego – z węgla kamiennego – powstawało 39,5 proc., a z brunatnego – 20,9 proc. energii. Zatem bez dwóch zdań: polska energetyka jest nadal uzależniona od paliw kopalnych, choć wskutek wzrostu mocy OZE (odnawialnych źródeł energii) owo uzależnienie maleje.

Oto jest elektrownia węglowa, która emituje rocznie milion ton CO2. Za to musi zapłacić 65 mln euro, bo obecnie jednostka EUA kosztuje 65 euro. Jeszcze w roku 2015 płaciło się za nią ok. 8 euro, bo rynek był przepełniony darmowymi uprawnieniami. Wybuch wojny na Ukrainie wywindował EUA do 100 euro. Nie wchodząc w szczegóły: ten mechanizm unijnej polityki klimatycznej kosztuje, a producenci doliczają je do ceny produktu. Czyli finalnie za walkę „z płonącą planetą” płaci odbiorca danego towaru. W przypadku tak specyficznego towaru, jakim jest – dajmy na to – amunicja, płaci Skarb Państwa, czyli jego obywatele.

Ten wstęp był konieczny dla zrozumienia dualizmu myślenia unijnych decydentów. Chcą pogodzić szybki wzrost produkcji zbrojeniowej z realizacją mesjanistycznej polityki klimatycznej zaszytej w programie Zielony Ład. To jakby zjeść ciastko i mieć ciastko.

Udział krajowego przemysłu obronnego w rozwoju polskich Sił Powietrznych | Portal Obronny
Garda: Gen. Starzyński o dowodzeniu przestrzenią powietrzną

Podstawą biznesu jest minimalizacja kosztów produkcji

Dotyczy to także branży zbrojeniowej – tej operującej w Unii, a nie chińskiej czy rosyjskiej, bo tamtejsi decydenci nie walczą z ociepleniem planety (choć jakieś tam pozory zachowują), ale z kosztami produkcji. Nie tylko dzięki taniej sile roboczej, ale także dzięki stosowaniu najtańszych źródeł energii. W Chinach 60 proc. energii pochodzi z węgla, 2 proc. z atomu, ok. 30 proc. z OZE i rzecz jasna nie ma tam żadnych ETS-ów. W rezultacie każdy chiński pocisk 155 mm jest tańszy w produkcji od powstałego w UE.

Co za problem, by zawiesić „oeteesowanie” przemysłu zbrojeniowego w UE? To jest problem i to duży, bo w nim ściera się pragmatyzm z ideologią Zielonego Ładu. Pamiętajmy, że ma on doprowadzić do uniezależnienia państw unijnych od paliw kopalnych. Ma to nastąpić za parę dekad, a tymczasem – jak kasandrycznie wieszczą politycy i środowiska wojskowe — Rosja już za dwa lata (góra dziesięć) może najechać na wschodnie państwa NATO. Wydaje się więc, że skoro jest takie zagrożenie, to kreatorzy polityki klimatycznej (UE ma 6,1 proc. udziału w globalnej emisji CO2) pójdą po rozum do głowy i sprawią, że będzie można obniżyć koszty produkcji zbrojeniowej, ale…

To się tylko tak wydaje „szaraczkom”, którzy nie mają pojęcia, że Zielony Ład ratuje świat przed zagładą. Obniżenie kosztów produkcji zbrojeniowej jest wyjątkowo trudnym zadaniem, ponieważ wymaga ono bezwzględnego udziału przemysłu ciężkiego.

Polski przemysł płaci jedne z najwyższych rachunków za energię w Europie – udział wydatków na energię w kosztach operacyjnych wynosi około 7,8 proc., przy średniej unijnej 5,1 proc. Płaci najwięcej, bo duży przemysł musi być zasilany ze stabilnych źródeł energii. W naszym przypadku jest to energetyka węglowa. A przez system opłat za emisję jest ona po prostu niekonkurencyjna w stosunku do OZE. W Polsce nadal dopłaca się do jej produkcji, choć dzieje się to w różnych formach i nie zawsze w sposób bezpośredni. To tak na marginesie, bo materiał ten jest dla Portalu Obronnego, a nie energetycznego...

Rząd doskonale wie, że przemysł obronny jest energochłonny

Zamierza starać się w Komisji Europejskiej o wyłączenie przemysłu obronnego z unijnego systemu handlu emisjami. Zdaniem rządu należy uwzględnić specyfikę produkcji zbrojeniowej, opartej na energochłonnych surowcach, takich jak stal czy cement (do produkcji w warunkach polskich potrzebna jest energia pozyskiwana z węgla). Wskazuje to na ryzyko, o którym doskonale wiedzą brukselscy decydenci – że hutnictwo i koksownictwo mogą przenieść się poza UE do państw bez proklimatycznego reżimu.

Polska napotyka paradoks klimatyczno-wojskowy: aby produkować więcej amunicji i czołgów, potrzebuje hutnictwa. Hutnictwo potrzebuje do wytopu żelaza i stali koksu.

Koks pełni kluczową rolę chemiczną w procesie produkcji. Dlatego nie da się go po prostu zastąpić prądem, przynajmniej nie w klasycznych wielkich piecach. Skoro potrzeba koksu, do jego produkcji potrzebny jest węgiel koksowy. I w tym momencie pojawia się pytanie: jak długo będzie istniała Jastrzębska Spółka Węglowa, główny dostawca w UE węgla koksowego?

O co chodzi? Już wyjaśniam. Otóż dla Brukseli górnictwo węglowe jest passe. Dekarbonizacja i wszystko jasne. Zrobiono jednak wyjątek, wpisując węgiel koksowy na listę unijnych surowców strategicznych. Problem w tym, że JSW SA jest w gigantycznych kłopotach finansowych, które mogą zostać pogłębione nowymi regulacjami klimatycznymi autorstwa Brukseli. Spółka teoretycznie rzecz biorąc może zbankrutować, ale w praktyce państwo (sprawuje nad JSW tzw. władztwo) nie może do tego dopuścić, bo uruchomi się lawina zdarzeń. Nie będzie węgla koksowego, drugi producent unijny – Czechy – nie będzie w stanie wypełnić luki, bo... od lutego 2026 r. kopalnie spółki OKD przestaną istnieć!

Zatem by zapewnić dostawy dla krajowych odbiorców, trzeba byłoby importować taki węgiel. Zresztą, obecnie Polska już importuje rocznie parę milionów ton tego surowca. A to uzależnia od zamorskich dostawców (Australia, USA, Kolumbia, Kanada). Raczej w grę nie wchodziłby import z najbliższego eksportera - Rosji.

Jaki wpływ ma kondycja JSW SA na PGZ i polski sektor zbrojeniowy?

Załóżmy, że JSW wychodzi z finansowego dołka – czy to znaczy, że PGZ nie będzie miała przerwanego łańcucha międzybranżowych powiązań? Na horyzoncie obaw pojawia się ETS-2 (tu można o nim poczytać). Niedawno ogłoszono, przy wielkich fanfarach, ze wprowadzenie ETS-2 przesunięto o rok. Gdy zaistnieje w 2028 r., odbiorcy węgla będą musieli ponosić opłaty emisyjne. Samo górnictwo emituje CO2 tyle „co nic”, więc jest wolne od tego rodzaju obciążeń (poza dwudziestoma paroma podatkami nałożonymi na węgiel kamienny).

Jednak UE uznała, że nie tylko CO2 ociepla klimat, ale i metan – i to w efekcie 20-krotnie silniej. Od 2024 r. obowiązuje tzw. dyrektywa metanowa. Powoli rozkręca się jej maszyneria i skutków jej oddziaływania boi się polskie górnictwo głębinowe. Bo obecnie nie ma ani jednej kopalni, która miałaby status bezmetanowej. Kopalnie JSW zaś zaliczane są do czołówki emiterów tego gazu cieplarnianego. I będą musiały albo ograniczyć jego emisję (co łatwe i tanie nie jest), albo też płacić za nią. W jednym i drugim przypadku wzrost cen węgla koksowego jest nieunikniony.

Jak widać, by wyprodukować jeden pocisk kalibru 155 mm, trzeba współpracy wielu innych gałęzi przemysłu – głównie ciężkiego oraz górnictwa węglowego. Jakie są więc szanse, że uda się wyłączyć sektor zbrojeniowy z systemu ETS? Samą „zbrojeniówkę” – a i owszem. Bruksela czyni wiele wyjątków w Zielonym Ładzie, więc i na to zapewne by się zgodziła.

Wątpliwe jest jednak, by Komisja Europejska przystała na wyłączenie z systemu całego łańcucha dostaw: od górnictwa węglowego, przez koksownie, aż po huty. Taki krok byłby destrukcyjny dla Zielonego Ładu. Zatem pociski „made in Poland” będą droższe od tych „made in PRC”. I nie tylko pociski.

Sonda
Czy popierasz Zielony Ład?