Co z siłami międzynarodowymi na Ukrainie? To skomplikowane niż się wydawało początkowo

2025-03-28 15:22

Na temat wysłania sił międzynarodowych, które by pilnowały pokoju na Ukrainie, debatuje się od kilku miesięcy. Niektóre państwa jak Wielka Brytania, Francja, a nawet Turcja zadeklarowały gotowość wysłania swoich żołnierzy po wypracowaniu pokoju na Ukrainie. Jednak ostatni szczyt w Paryżu 27 marca nie przyniósł jakiś znaczących postępów. Jak zawraca uwagę francuski dziennik "Le Monde" - idea wysłania na Ukrainę sił europejskich pozostaje w zawieszeniu ze względu na to, że perspektywa rozejmu „pozostaje niepewna”.

Armia

i

Autor: Shutterstock

Spis treści

  1. Misja francusko-brytyjska uda się na Ukrainę
  2. To nie byłby kontyngent pokojowy
  3. Zełenski zaprasza przedstawicieli "koalicji chętnych"
  4. Czy są chętni do koalicji misji międzynarodowej na Ukrainie?
  5. Europa podzielona ws. wysłania żołnierzy na Ukrainę
  6. Czy Polska wyśle wojska na Ukrainę? Polacy przeciwni
  7. Starmer: musimy być gotowi do egzekwowania porozumienia pokojowego w ciągu dni lub tygodni

27 marca w Paryżu odbył się kolejny szczyt sojuszników Ukrainy poświęcony m.in. kwestii wysłania w przyszłości na Ukrainę po osiągnięciu pokoju czy zamrożenia konfliktu sił międzynarodowych, które by pilnowały wypracowanego porozumienia między Ukrainą – USA – Rosją.

Misja francusko-brytyjska uda się na Ukrainę

Prezydent Francji Emmanuel Macron poinformował na szczycie, że wkrótce na Ukrainę uda się misja francusko-brytyjska, by przygotować przyszły format armii ukraińskiej w przypadku ewentualnego rozmieszczenia sił międzynarodowych na Ukrainie, w razie zawarcia rozejmu w wojnie Kijowa z Moskwą. Zespół ten ma określić format armii ukraińskiej w przyszłości, jeśli chodzi o jej rozmiar i wyposażenie. Francuski prezydent mówił też o projekcie sił międzynarodowych na Ukrainie, których rozmieszczenie — w razie rozejmu — postulują wspólnie Paryż i Londyn. Nazwał je "siłami reasekuracyjnymi". "Myślę, że w ciągu trzech-czterech tygodni będziemy mieli dość dokładny schemat działania w tych dwóch kwestiach - formatu armii ukraińskiej i sił reasekuracyjnych" - powiedział Macron. Z jego wypowiedzi wynika, że chodzi o bliższe określenie istniejących potrzeb, a także krajów, które wniosłyby swój wkład w to przedsięwzięcie.

Macron potwierdził, że wraz z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem będzie "pilotował" wysiłki koalicji sojuszników Ukrainy. Przyznał, że "dziś nie ma jednomyślności" wśród nich w sprawie wysłania sił na Ukrainę, a zatem chodziłoby tylko o "kilka krajów" tzw. koalicji chętnych.

To nie byłby kontyngent pokojowy

Macron wyjaśnił, że takie siły nie byłyby kontyngentem pokojowym (przyp. red. nadzorującym rozejm). Rozmieszczone w miejscach strategicznych, poza linią frontu, byłyby dowodem długoterminowego wsparcia i miałyby charakter odstraszania.

Zastrzegł, że nie chodziłoby ani o kontyngent pokojowy, obecny na linii rozgraniczenia walczących stron, ani o "siły zastępujące armię ukraińską", lecz o siły, które byłyby dowodem długoterminowego wsparcia i "miałyby charakter odstraszania potencjalnej agresji rosyjskiej". Znalazłyby się one "w pewnych miejscach o strategicznym (znaczeniu), określonych razem z Ukraińcami" - zapowiedział.

Zapewnił, że rozmieszczenie tych sił nie oznaczałoby osłabienia wschodniej flanki NATO. Macron powiedział także, że chciałby wsparcia amerykańskiego dla ewentualnego kontyngentu, ale należy przygotować się również na scenariusz bez Waszyngtonu. Zapewnił, że uważa USA za "niezawodnego" sojusznika.

Garda: Dr Tomasz Smura z Fundacji Puławskiego o NATO

Macron powtórzył, że gwarancją bezpieczeństwa Ukrainy jest armia tego kraju. Jako kolejne elementy gwarancji wymienił "siły reasekuracyjne", a jako trzeci kierunek działania - obronność Europy. Zapewnił, że Europejczycy są obecnie "dużo bardziej zjednoczeni i zdeterminowani" w tej sprawie.

Podkreślił, że celem partnerów Kijowa jest osiągnięcie pokoju w wojnie, dlatego należy zapewnić Ukrainie jak najlepszą pozycję negocjacyjną. "Będziemy nadal wspierać, w krótkiej perspektywie, naród ukraiński i armię ukraińską" - zapewnił. Dodał następnie, że jest to konieczne, "aby uniknąć tego, co jest projektem Rosji - pozorowania otwarcia negocjacji po to, by zniechęcić przeciwnika (przyp. red. Zachód) i wzmocnić ataki".

Zełenski zaprasza przedstawicieli "koalicji chętnych"

Zełenski potwierdził ze swej strony, że chce zaprosić do Ukrainy przedstawicieli "koalicji chętnych", by wspólnie opracować plan związany z rozmieszczeniem sił pokojowych i przyszłym systemem bezpieczeństwa. Oświadczył także, że nie ma alternatywy dla udziału Europy w rozmowach o pokoju w Ukrainie i że uczestnicy szczytu zgodzili się, iż Europa będzie reprezentowana na tych ewentualnych negocjacjach przez Francję i Wielką Brytanię.

"Potrzebujemy jednego jasnego planu, na który wszyscy się zgodzimy i który zaczniemy wdrażać - w oparciu o opcje i plany, które zostały już z wami omówione i są dla was dostępne. Chcemy zaprosić małą grupę waszych przedstawicieli do Ukrainy, aby wspólnie opracować ten plan" – napisał Zełenski na platformie X po zakończeniu szczytu sojuszników Kijowa.

Ukraiński prezydent podkreślił, że potrzebne są jasne decyzje operacyjne oraz wspólna wizja systemu bezpieczeństwa.

"Potrzebujemy jasnych, operacyjnych decyzji - i wspólnej wizji przyszłego systemu bezpieczeństwa. Oczywiste jest, że siła i wielkość ukraińskiej armii zawsze będzie kluczową gwarancją naszego bezpieczeństwa. Musimy zbudować wokół tego wszystko - nasze Siły Zbrojne, ich wyposażenie, ich technologie, ich skuteczność - to jest fundament" – podkreślił Zełenski.

Szef państwa ukraińskiego wyjaśnił, że należy ustalić, w jaki sposób siły partnerów będą działać na lądzie, w powietrzu i na morzu.

"Nasza koalicja chętnych i zdolnych partnerów już funkcjonuje - politycznie i militarnie. Jestem wdzięczny Francji, Wielkiej Brytanii i wszystkim (innym) zaangażowanym (krajom) za ich szczery udział w pomocy w budowaniu trwałego bezpieczeństwa" – oświadczył.

Zwrócił uwagę, że koalicja powinna także ustalić m.in. procedury działania w przypadku zagrożenia. Przede wszystkim zaś – kontynuował – postanowić, "kiedy nasza koalicja faktycznie rozmieści siły w Ukrainie - po rozpoczęciu zawieszenia broni, czy po całkowitym zakończeniu wojny i osiągnięciu porozumienia?".

Czy są chętni do koalicji misji międzynarodowej na Ukrainie?

Mimo tego, że poza Wielką Brytania i Francją do inicjatywy wysłania żołnierzy na Ukrainę wyrażają gotowość kolejne kraje, jak Turcja, Portugalia czy Litwa to większość krajów europejskich otwarcie odrzuca ideę wysłania swoich żołnierzy na Ukrainę lub wstrzymuje się od jasnej deklaracji. Zdecydowanie przeciwne temu pomysłowi są państwa graniczące z Rosją i Ukrainą. Stany Zjednoczone nie uczestniczą w "koalicji chętnych". 

Choć na szczycie z udziałem Kanady i Turcji uczestnicy ogłosili dalsze wsparcie dla Kijowa, to nie było wśród nich jednomyślności co do wysłania sił międzynarodowych na Ukrainę w przypadku osiągnięcia rozejmu. Kraje europejskie przyjmują negatywne lub sceptyczne stanowisko co do pomysłu włączenia swoich żołnierzy w proponowaną przez Francję i Wielką Brytanię misję.

Jak zwraca uwagę francuski dziennik "Le Monde" perspektywa rozejmu "pozostaje niepewna". Choć projekt - idea francusko-brytyjska - jest promowany w nadziei, że Europejczycy będą liczyć się w negocjacjach pokojowych, z których wciąż są wykluczeni, "nie podjęto żadnej decyzji" w jego sprawie i wydaje się, że "ugrzązł" - ocenia "Le Monde".

Troska Europejczyków, by nie martwić zbytnio opinii publicznej w swych krajach i zapewnić, że wysłanie wojsk zależne będzie od rozejmu, zmieniła tę zasadę w "warunek konieczny, dziś instrumentalizowany przez Rosję" - powiedział dziennikowi Elie Tenenbaum, szef Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI). Rosja bowiem "zrozumiała, że tak długo, jak nie ma rozejmu, może uniknąć rozmieszczenia wojsk europejskich, którego się obawia" - dodał ekspert.

Jego zdaniem grozi to tym, iż po nadaniu wagi tej sprawie, jak i zasadzie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, "góra urodzi mysz".

"Le Monde" zauważa, że choć premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer przekonywał, że Europa mobilizuje się na rzecz pokoju w Ukrainie, to "starał się nie mówić" o wysłaniu oddziałów lądowych. "Liczba partnerów europejskich gotowych się zaangażować zależy od obecności Stanów Zjednoczonych" - powiedział Starmer.

Francuski dziennik cytuje także prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który "nie krył rozczarowania" dyskusjami podczas szczytu i powiedział, że jest "wiele pytań, a na razie mało odpowiedzi".

Europa podzielona ws. wysłania żołnierzy na Ukrainę

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wyraża powściągliwość w kwestii udziału żołnierzy jego kraju w takim przedsięwzięciu. Po spotkaniu na szczycie w Paryżu podkreślił, że na tym etapie nie jest wcale jasne, czy takie siły pokojowe w ogóle będą istnieć i w jakiej formie. „Koncentrujemy się więc na tym, co oczywiste” – stwierdził polityk.

Rząd Włoch od dawna powtarza, że nie wyśle żadnych żołnierzy na Ukrainę. Oświadczyła to ponownie w Paryżu premier Giorgia Meloni. Jak podkreśliła jej kancelaria po paryskim spotkaniu, szefowa rządu zwróciła uwagę na to, że gwarancje dla Ukrainy muszą być udzielane „w kontekście euroatlantyckim”. Włoskie władze zaznaczają, że poparłyby misję pokojową w ramach ONZ.

Co ciekawe premier Włoch Giorgia Meloni podczas szczytu w Paryżu powtórzyła propozycję udzielenia Ukrainie gwarancji według modelu artykułu 5. traktatu NATO. W komunikacie kancelarii włoskiej premier zaznaczono potrzebę solidnych i wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jak podkreślono, gwarancje te muszą mieć "fundament w kontekście euroatlantyckim, także na bazie Artykułu 5." NATO. Kancelaria rządu w Rzymie zaznaczyła, że prezydent Macron wyraził zainteresowanie zgłębieniem tej oferty, co premier Meloni przyjęła z przychylnością.

W połowie marca premier Beglii Bart De Wever podkreślił, że potrzebne jest trwałe porozumienie pokojowe, zaakceptowane przez Ukrainę i przy zaangażowaniu USA. W takim przypadku Belgia mogłaby przyczynić się do utworzenia wielostronnych sił pokojowych.

Szef czeskiego rządu Petr Fiala podkreślił, że debata na temat wysłania sił pokojowych na Ukrainę jest wciąż przedwczesna. „Temat jest w powietrzu, ale nie ma go na stole” – powiedział w Paryżu. Stwierdził, że wszystkie kraje muszą najpierw poznać szczegóły ewentualnego zawieszenia broni, ale być może także status wojsk, które miałyby wysłać na Ukrainę.

Norweski premier Jonas Gahr Stoere powiedział, że jego kraj bierze udział w planowaniu wdrażania gwarancji bezpieczeństwa i ewentualnego utworzenia sił bezpieczeństwa lub tzw. sił wsparcia. „W tej sprawie jest jeszcze wiele niejasności, ale bierzemy udział w rozmowach” – oświadczył polityk.

Premierka Danii Mette Frederiksen przyznała, że jest otwarta na ewentualny udział jej kraju w międzynarodowych siłach na Ukrainie, czeka jednak na omówienie szczegółów w tej sprawie. „Nie możemy jeszcze powiedzieć, czy my, Duńczycy, powinniśmy przyłączyć się do tego wyzwania” – podkreśliła.

Ostrożnie na ten sam temat wypowiedział się premier Szwecji Ulf Kristersson, który zauważył, że „aby możliwe było wysłanie wojsk lądowych na Ukrainę, potrzeba wielu innych zabezpieczeń”. „Podejmowane są małe kroki i to jest pozytywne” – stwierdził.

Władze Finlandii zapowiedziały już wcześniej, że nie wyślą własnych żołnierzy na Ukrainę. „Finlandia jako państwo graniczne nie wyśle na Ukrainę swoich żołnierzy, a stanowisko rządu w tej kwestii jest jasne” – mówił szef fińskiego rządu w parlamencie w połowie marca.

Podobnie wypowiedział się prezydent Alaxander Stubb, podkreślając, że obowiązkiem Finlandii jako kraju posiadającego długą granicę z Rosją jest obrona NATO na północy. Według niego w Sojuszu jest „zrozumienie” co do tego, że kraje graniczne mogą wspierać Ukrainę na inne różne sposoby.

W Estonii i na Łotwie toczą się dyskusje na temat wysłania żołnierzy na Ukrainę, a kwestią sporną jest format misji, tj. czy byłaby to operacja pokojowa, wojskowa, czy odbywałaby się w ramach NATO, czy też niezależnie, i kto gwarantowałby bezpieczeństwo wysłanym żołnierzom.

Europejskie siły bezpieczeństwa w Ukrainie są koniecznością – oświadczył w czwartek prezydent Litwy Gitanas Nauseda. Polityk nie sprecyzował jednak, czy litewscy żołnierze wzięliby udział w takiej misji.

Rząd w Lizbonie byłby gotowy do skierowania swoich wojsk na Ukrainę w ramach misji stabilizacyjnej w sytuacji podobnego kroku ze strony innych państw UE. Z kolei władze w Madrycie wstrzymywały się do tej pory z jasną deklaracją na temat wysłania wojsk, uzależniając swoją decyzję od postępu procesu pokojowego i decyzji USA oraz UE.

Grecja nie wyśle sił na Ukrainę – oświadczył premier Kyriakos Micotakis po czwartkowym szczycie przywódców UE w Paryżu. Ocenił też, że temat międzynarodowej misji odwraca uwagę od głównego celu, jakim jest jak najszybsze zakończenie wojny. Dodał, że rozmowy na ten temat "są trochę dzielące", ponieważ odwracają uwagę od głównego celu, jakim jest jak najszybsze zakończenie wojny, które powinno rozpocząć się od wprowadzenia rozejmu. Według niego obecnie należy wywierać naciski na Rosję. Premier Grecji ocenił też, że najmocniejszą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy byłoby wzmacnianie jej sił zbrojnych. Wcześniej w czwartek grecki portal eKathimerini napisał, że Grecja może wysłać swoje wojska w ramach misji pokojowej na Ukrainę, jeśli spełnione będą trzy warunki: oficjalny rozejm, nierozlokowywanie sił na terytorium Rosji, jasny plan wycofania żołnierzy w razie eskalacji.

Premier Słowenii Robert Golob zaznaczył, że jego kraj nie uczestniczy w żadnej koalicji chętnych i nie będzie w niej uczestniczyć. „Jeśli jednak koordynacją miałyby zająć się organizacje takie jak ONZ, Słowenia poważnie rozważyłaby udział w utrzymaniu pokoju, ponieważ rola i mandat ONZ są zawsze jasno i demokratycznie określone” – wyjaśnił.

Na początku marca minister obrony Kanady Bill Blair mówił, że jego kraj jest „gotowy” wysłać żołnierzy na Ukrainę, jeśli doszłoby do zawieszenia ognia.

Negatywne stanowisko co wysłania sił lądowych na Ukrainę wyraziły również władze Rumunii.

Czy Polska wyśle wojska na Ukrainę? Polacy przeciwni

Przedstawiciele rządu w Warszawie już wcześniej zapowiadali, że Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę w ramach misji stabilizacyjnej. Pod koniec lutego szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził jednak, że Polska będzie bazą wsparcia logistycznego dla krajów, które zdecydują się wysłać wojska. Niedawne dwa sondaże CBOS oraz Pollster na zlecenie "Super Expressu” pokazały, że Polacy są przeciwni wysłania wojsk na Ukrainę. Według sondażu CBOS 68% badanych sprzeciwia się wysłaniu polskich wojsk na Ukrainę po ewentualnym zawarciu pokoju, w celu zagwarantowania jego trwałości. Tylko 22% badanych popiera taki pomysł. Z kolei według sondażu Pollster na zlecenie "Super Expressu” 62 proc. Polaków jest przeciwna wysyłaniu polskich żołnierzy na teren Ukrainy z misją pokojowa; 26 proc. zgodziło się, by wysłać na Ukrainę polskie wojsko, a 12 proc. odpowiedziało, że nie wie.

Starmer: musimy być gotowi do egzekwowania porozumienia pokojowego w ciągu dni lub tygodni

Musimy być gotowi do egzekwowania porozumienia pokojowego w ciągu dni lub tygodni, a nie miesięcy - oświadczył premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer po czwartkowym szczycie państw sojuszniczych Ukrainy w Paryżu z udziałem szefów UE i NATO.

Głównym naszym zadaniem jest to, abyśmy "byli gotowi do egzekwowania porozumienia pokojowego, jakiegokolwiek nie obierze ono kształtu. (...) Nie chcę wyznaczać twardo terminu, ale musi się to wydarzyć w ciągu najbliższych dni czy tygodni, a nie miesięcy" - stwierdził Starmer.

Brytyjski premier potwierdził też plany podróży szefów sztabów Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec do Kijowa. 11 kwietnia minister obrony Wielkiej Brytanii John Healey ma zaś przewodniczyć spotkaniu dotyczącym dalszego wsparcia wojskowego, które ma pozwolić Ukrainie na dalszą walkę.

Sonda
Czy Europa powinna wysłać żołnierzy na Ukrainie po osiągnięciu pokoju czy zawieszenia broni?
Portal Obronny SE Google News