W środę (12 listopada) sekretarz stanu USA Marco Rubio wyraził swoje zaniepokojenie obecną postawą Rosji wobec konfliktu na Ukrainie. Zaznaczył, że Rosja domaga się całego obwodu donieckiego, co jest warunkiem nie do przyjęcia dla strony ukraińskiej. „Powiedzieli jasno, że chcą reszty (obwodu) donieckiego, a oczywiście Ukraińcy się na to nie zgodzą” – stwierdził Rubio w rozmowie z dziennikarzami w Kanadzie, gdzie uczestniczył w spotkaniu ze swoimi odpowiednikami z grupy G7.
Rubio wskazał również, że Rosja kontynuuje ataki dalekiego zasięgu na Ukrainę, mające na celu osłabienie jej sieci energetycznej i zdemoralizowanie narodu. Pomimo tych działań, Rosja ponosi znaczne straty. „Tracą 7 tys. żołnierzy tygodniowo (...)” – dodał sekretarz stanu, podkreślając, że obecne żądania Moskwy uniemożliwiają osiągnięcie porozumienia.
Wsparcie dla Ukrainy i wyzwania energetyczne
Stany Zjednoczone aktywnie prowadzą rozmowy z Ukrainą w celu określenia potrzebnego wsparcia w związku z rosyjskimi atakami na infrastrukturę energetyczną. Marco Rubio podkreślił, że pomoc w przetrwaniu zimy jest kluczowa z punktu widzenia humanitarnego. Wyzwanie stanowi jednak fakt, że „ukraińska sieć energetyczna jest osłabiana każdego roku”.
„Wiem, że trwają techniczne rozmowy w sprawie konkretnego uzbrojenia, jakiego potrzebują. Ale koniec końców, jeśli ten sprzęt zostanie zniszczony tydzień po jego zainstalowaniu, to będzie to problemem. I tak jest od dwóch czy trzech lat” – zauważył Rubio, wskazując na trudności w zapewnieniu długotrwałej ochrony ukraińskich zasobów.
Sankcje i dyplomacja: Czy są jeszcze opcje?
Pytany o skuteczność sankcji wobec Rosji, sekretarz stanu USA przyznał, że możliwości w tym zakresie są już mocno ograniczone. „Z naszej strony nie pozostaje wiele (w zakresie) sankcji. Uderzyliśmy w ich główne przedsiębiorstwa z branży naftowej, o co wszyscy prosili” – powiedział Rubio. Zaznaczył, że sankcje potrzebują czasu, aby ich skutki były w pełni odczuwalne, ale jednocześnie „zaczyna brakować rzeczy, na które można nałożyć sankcje”.
Marco Rubio ujawnił również, że od miesiąca nie rozmawiał z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem, choć zapewnił, że ich stosunki są „w porządku”. Podkreślił, że celem jest zakończenie wojny, ale „nie możemy po prostu kontynuować spotkań dla samych spotkań”. W przeszłości, po rozmowie z Ławrowem, Rubio odradził Donaldowi Trumpowi spotkanie z Władimirem Putinem w Budapeszcie, argumentując, że nie przybliżyłoby to pokoju na Ukrainie.
Prowokacje Rosji i zaangażowanie NATO
Sekretarz stanu USA odniósł się także do przypadków naruszenia przez Rosjan granic państw Europy Wschodniej.
„Nie popieramy ich. Nie podobają się nam. Ale jesteśmy silnie zaangażowani na rzecz NATO i naszych partnerów, jeśli kiedykolwiek zostaną zaatakowani” – podkreślił Rubio.
Dodał, że te prowokacje są „przeciwskuteczne i oczywiście powodują wysoki poziom napięć, które mogą doprowadzić do czegoś większego, co byłoby złą wiadomością dla nich i dla wszystkich”.
Marco Rubio spotkał się w Kanadzie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Andrijem Sybihą, oraz ministrami spraw zagranicznych grupy G7. Jak napisał na platformie X: „Spotkałem się z ukraińskim ministrem spraw zagranicznych Andrijem Sybihą i moimi odpowiednikami z G7, by omówić sposoby wzmocnienia ukraińskiej obrony i zakończenia tego krwawego konfliktu”. Zapewnił, że Stany Zjednoczone „nadal niezłomnie współpracują z naszymi partnerami, by zachęcić Rosję do prowadzenia działań dyplomatycznych i bezpośredniego kontaktowania się z Ukrainą na rzecz długookresowego i trwałego pokoju”. Sybiha ze swojej strony docenił działania prezydenta USA Donalda Trumpa na rzecz pokoju i skuteczne sankcje energetyczne nałożone na Rosję, podkreślając potrzebę dalszego zwiększania kosztów wojny dla Putina.