Spis treści
- Rosja jest na wojnie
- Szczyt NATO w Hadze: kluczowe tematy
- Akceptacja społeczna dla zwiększonych wydatków
- Szczyt NATO w Hadze: historyczna decyzja o wzroście wydatków na obronność do 5 proc. PKB?
- Rutte chwali Polskę za wydatki i zapowiada zwiększenie budżetów
- Kreml oskarża: NATO dąży do "niepohamowanej militaryzacji"
Mark Rutte przed rozpoczęciem szczytu NATO w Hadze wyraził poważne obawy dotyczące tempa zbrojeń Rosji. Według jego słów: Rosja w ciągu trzech miesięcy produkuje amunicję artyleryjską w ilościach, które Sojusz osiąga w rok.
"Rosja ma gospodarkę 25 razy mniejszą niż cała gospodarka NATO. Nie ma tu równowagi, (dlatego) musimy zwiększyć produkcję."
Rosja jest na wojnie
9 czerwca w Londynie sekretarz Generalny NATO Mark Rutte mówił, że „Maszyna wojenna Putina przyspiesza, a nie zwalnia. (...) Rosja może być gotowa do użycia siły militarnej przeciwko NATO w ciągu pięciu lat. Nie oszukujmy się: teraz wszyscy jesteśmy na wschodniej flance” – kontynuował Rutte. Rutte powiedział wtedy, że Rosja ma wyprodukować 1500 czołgów, 3000 pojazdów opancerzonych i 200 pocisków Iskander w 2025 roku.
Rosja w przeciwieństwie do Europy przeszła w związku z wojną na tryb gospodarki wojennej, by zaspokoić swoje zapotrzebowanie wojskowe. Do tego jak zwraca słusznie ukraiński portal Kyiv Independent: "Rosja nigdy nie miała kontroli środowiskowych, jakie mają USA i UE. Produkcja surowców chemicznych, które zasilają broń palną, bomby, rakiety i artylerię, to brudny interes".
Unia Europejska, zgodnie z deklaracjami komisarza Andriusa Kubiliusa, planuje osiągnąć produkcję około 2 milionów pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm rocznie do końca 2025 roku, co stanowi znaczny wzrost z poziomu 600 tysięcy sztuk w 2024 roku. Jednak produkcja napotyka na ograniczenia, takie jak niedobory kluczowych komponentów, m.in. prochu i trotylu, oraz zależność od importu surowców, jak nitroceluloza - o czym sam alarmował szef niemieckiego koncernu Rheinmetall.
Niemiecka firma chce osiągnął zdolność produkcyjną 700 tysięcy pocisków 155 mm rocznie w 2025 roku, z planami zwiększenia do 1,1 miliona w 2027 roku. Mimo inwestycji, w tym 500 milionów euro z programu ASAP, Europa produkuje znacznie mniej amunicji niż Rosja, która w 2025 roku osiąga 4–4,5 miliona pocisków rocznie, co podkreśla potrzebę dalszego zwiększania mocy produkcyjnych.
Według danych przedstawionych przez Pavel Luzin w artykule dla Jamestown Foundation od początku wojny na pełną skalę z Ukrainą Rosja znacznie zwiększyła import nitrocelulozy: z 1400 ton w 2019 r. do 3000 ton w 2023 r. W tym samym czasie rosła również krajowa produkcja nitrocelulozy. Podczas gdy średnia roczna produkcja w latach 2016–2021 wynosiła 6500 ton, do końca 2023 r. wzrosła do 11 580 ton. Łącznie z importem Rosja pozyskała około 14 600 ton nitrocelulozy w 2023 r., co wystarczy do wyprodukowania około 7300 ton prochu piroksylinowego. Dla porównania, w 2014 r. wyprodukowano tylko 1400 ton tego prochu. Ten wzrost umożliwił dynamiczne zwiększenie produkcji pocisków artyleryjskich w rosyjskim sektorze wojskowo-przemysłowym. Kluczowe jeśli chodzi o amunicje, jest także produkcja toluenu i kwasu azotowego. Według przedstawionych przez niego danych w latach 2021–2024 produkcja toluenu wzrosła z 273 000 ton do 387 900 ton, a produkcja kwasu azotowego z 72 600 ton do 105 300 ton. Z toluenu wyprodukowanego w 2024 r. aż 51 tys. ton mogłoby zostać przeznaczone na potrzeby obronności — 1,5 raza więcej niż w 2021 r. Głównymi producentami kwasu azotowego w Rosji są Azot Uralchem i Azot EuroChem. W 2024 r. te dwie fabryki wyprodukowały 105 300 ton, w porównaniu z zaledwie 19 000 ton w 2021 r.
Poza tym wzrosła liczba pracowników zakładów z 23 600 do 27 700 pracowników między 2021 a 2024 r. (wzrost o 17%). Jednocześnie modernizacja produkcji zwiększyła wydajność operacyjną o 70%.
Według danych Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych Rosja wydała 13,1 biliona rubli, około 145,9 miliarda dolarów, na swoje wojsko w zeszłym roku. Europejskie wydatki na obronność w minionym roku osiągnęły 457 miliardów dolarów, co oznacza wzrost o niemal 12% w porównaniu z rokiem poprzednim i aż 50% w stosunku do 2014 roku, jak wynika z danych Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych.
Szczyt NATO w Hadze: kluczowe tematy
Przywódcy państw członkowskich NATO spotkają się, aby omówić najważniejsze wyzwania stojące przed Sojuszem. Głównym tematem będzie zwiększenie zobowiązań finansowych krajów NATO dotyczących obronności do 5% PKB. Oprócz amunicji artyleryjskiej, istotne są również inwestycje w drony i sztuczną inteligencję.
Rutte podkreślił, że zwiększenie wydatków na obronę jest kluczowe dla bezpieczeństwa Sojuszu.
"Dlatego musimy być gotowi. Jeśli tego nie zrobimy, nie będziemy w stanie obronić się za trzy do pięciu lat" - ostrzegł Rutte. Dodał, że Rosjanie wiedzą, że jeśli dzisiaj spróbują jakichkolwiek działań przeciwko Sojuszowi, to reakcja NATO będzie dla nich "rujnująca". Chodzi jednak o to, by za trzy do pięciu lat również tak było - podkreślił Holender.
"Jeśli chcemy zapobiec wojnie, musimy wydawać więcej" - zaapelował Rutte. W tym sensie - jak zaznaczył - decyzja o zwiększeniu nakładów na obronność do 5 proc. PKB jest "naprawdę historyczna".
Akceptacja społeczna dla zwiększonych wydatków
Rutte wyraził pogląd, że w państwach członkowskich nie ma problemu ze społeczną akceptacją tego, by rządy wydawały więcej na obronę. Jak mówił, badania opinii publicznej pokazują jasno, że rośnie przekonanie o tym, że Rosja może "spróbować czegoś" za pięć do siedmiu lat.
Według niego obywatele krajów NATO widzą, że nastąpiła zmiana. "Nie żyjemy w krainie szczęścia z okresu po upadku muru berlińskiego, ale w o wiele bardziej niebezpiecznych czasach. Są wrogowie, przeciwnicy, którzy mogą chcieć nas zaatakować" - podkreślił Rutte. "Dlatego musimy upewnić się, że bronimy naszego pięknego sposobu życia, naszych systemów i wartości" - dodał.
Szczyt NATO w Hadze: historyczna decyzja o wzroście wydatków na obronność do 5 proc. PKB?
Szczyt NATO w Hadze zapowiada się jako jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Sojuszu. Przywódcy państw członkowskich będą dyskutować o wzroście wydatków na obronność, sytuacji na Ukrainie oraz innych wyzwaniach związanych z bezpieczeństwem.
Państwa członkowskie NATO uzgodniły treść oświadczenia, w którym zgodziły się na wyznaczenie nowego celu wydatków na obronność – podniesienie go do 5 proc. PKB do 2035 r. Rutte nazwał tę decyzję "historyczną" dla przyszłości NATO, podkreślając, że to "ogromny skok", biorąc pod uwagę obecny cel 2 proc. PKB.Jednym z głównych punktów spornych przed szczytem była postawa Hiszpanii, która niechętnie podchodziła do propozycji 5 proc. PKB. Ostatecznie, po weekendowych rozmowach, strona hiszpańska zgodziła się zaakceptować deklarację końcową szczytu, ale pod pewnymi warunkami.
Premier Hiszpanii Pedro Sanchez oświadczył, że jego kraj nie zamierza blokować spotkania w Hadze, ale nie może przyjąć celu 5 proc. PKB, ponieważ oznaczałoby to poważne ograniczenie środków na politykę socjalną. Poinformował, że wydatki Hiszpanii na armię wyniosą 2,1 proc. PKB.
„Hiszpania zawsze była krajem, który wydawał bardzo mało” – powiedział w piątek prezydent USA Donald Trump, dodając, że Madryt "powinien płacić tyle samo, co inni".
Mimo porozumienia z Hiszpanią, sprawa budzi nadal kontrowersje. Rutte oświadczył, że NATO nie ma klauzuli opt-out, która umożliwiałaby wyłączenie z pewnych zobowiązań. „Wszyscy musimy się dołożyć” – powiedział szef Sojuszu.
W poniedziałek dziennik "El Mundo" skomentował, że stworzenie precedensu dla Hiszpanii zagraża jedności NATO i może stanowić przykład dla innych krajów, by również wydawać mniej.
Stronę amerykańską będzie reprezentował na szczycie prezydent Donald Trump. Jak podał Biały Dom, zadaniem Trumpa w Hadze stanie się przekonanie członków NATO do zwiększenia wydatków na obronę.
Propozycja sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego zakłada, by 3,5 proc. PKB państw było przekazywanych na obronność, a 1,5 proc. PKB na inne kwestie związane z bezpieczeństwem.
Rutte chwali Polskę za wydatki i zapowiada zwiększenie budżetów
Mark Rutte w programie "Pytanie dnia" zwrócił uwagę na konieczność zwiększenia nakładów na obronność przez wszystkie państwa członkowskie NATO.
„Chcemy zagwarantować, żeby Rosja nigdy nas nie zaatakowała, ale jeśli to zrobi, nasza odpowiedź będzie wówczas druzgocąca” – powiedział sekretarz generalny NATO.
Podkreślił, że Sojusz musi być przygotowany na długoterminowe zagrożenie ze strony Rosji i zagwarantować obronę każdego cala swojego terytorium.
Rutte zapytany o prawdopodobieństwo podniesienia nakładów na obronność do 5 proc. PKB przez wszystkich sojuszników, przyznał, że wciąż w ośmiu krajach członkowskich wydatki te nie osiągają nawet 2 proc. PKB. Zaznaczył jednak, że kraje te zobowiązały się do osiągnięcia tego poziomu w tym roku.
„Rosja stała się długoterminowym zagrożeniem dla terytorium NATO i dlatego wszyscy muszą zdać sobie sprawę, że jeżeli przyjdzie taka potrzeba, musimy bronić się nawzajem” – tłumaczył Rutte.
Dodał, że Sojusz ma 10 lat na zrealizowanie tego celu, ale im szybciej to nastąpi, tym lepiej.
Polskę będzie reprezentował w Hadze prezydent Andrzej Duda. W spotkaniu wezmą także udział szef MSZ Radosław Sikorski, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceszef MON Paweł Zalewski.
Kreml oskarża: NATO dąży do "niepohamowanej militaryzacji"
Dmitrij Pieskow skrytykował NATO na kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu w Hadze, mówiąc, że
"NATO znajduje się na drodze do "niepohamowanej militaryzacji"" - oświadczył Pieskow.
Według niego: "NATO wybrało Rosję "do odegrania roli potwora, bo Sojusz potrzebuje jakiegoś "diabelskiego straszaka", by osiągnąć cel zwiększenia wydatków na armię do 5 proc. PKB"".
