W czasie pandemii COVID-19 dużo się mówiło o uzależnieniu Europy i świata od chińskich towarów. W czasie kryzysu pandemicznego okazało się, że wiele leków, produktów, a nawet maseczek jest produkowanych w chinach, a nie w Europie. Zaczęto wtedy dyskutować o tym, że należy z powrotem przenieść pewną część strategicznej produkcji do Europy. Zdaje się, że jednak trochę potraktowano to po macoszemu i nie widać za bardzo wielkiego powrotu produkcji wielu produktów do Europy. A teraz pojawia się nowy kryzys, gdzie to znowu Chiny posiadają cenne surowce.
W ostatnich miesiącach słyszmy o tym, że Europa zwiększa moce produkcyjne jeśli chodzi o produkcję amunicji tak potrzebnej Ukrainie na wojnie z Rosją. Jednak te wysiłki mogą się okazać nieskuteczne w obliczu problemów, które istnieją. Jak napisał Financial Times, przywołując słowa wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josepa Borrella sprzed kilku dni, sytuacja na froncie jest dramatyczna, Ukrainie kończy się amunicja, zwłaszcza pociski artyleryjskie. UE nie może nawet zbliżyć się do dostarczenia obiecanych ilości amunicji – zwraca uwagę portal. Jak przypomina Financial Times, Europejczycy zdecydowali w zeszłym roku zwiększyć do końca 2024 roku produkcję najważniejszych kalibrów artyleryjskich NATO do 1,5 mln sztuk rocznie. Słyszeliśmy w ostatnim czasie najwięcej o nowych fabrykach Rheinmetall, który buduje m.in. fabrykę w Dolnej Saksonii.
Ale mimo tych działań jak zwraca uwagę Financial Times, wątpliwe jest, czy Europie uda się osiągnąć swój cel w zakresie produkcji amunicji w perspektywie średnioterminowej, ponieważ przyszłość tego będzie zależeć m.in. od… Chin. Jak napisał portal, producencie importują bowiem większość niezbędnego składnika amunicji, czyli nitrocelulozę, znaną również jako bawełna strzelnicza, lub jej prekursor lintern, produkt odpadowy z produkcji bawełny. Według Międzynarodowego Centrum Handlu na Chiny przypada prawie połowa celulozy z lintersu bawełnianego sprzedawanej na całym świecie. Do największych importerów tego materiału należą Niemcy, Szwecja i Belgia, które pozostają głównymi producentami amunicji w UE.
Jak powiedział prezes Rheinmetall Armin Papperger w rozmowie z Financial Times: „Europa importuje obecnie 70 procent tych włókien z Chin, największego na świecie producenta bawełny”. Dlatego istnieje ryzyko, że Chiny mogą wstrzymać dostawy lintersu z powodów politycznych. "To jest powód, dla którego obecnie kupujemy jak najwięcej, aby uzupełnić nasze zapasy" - powiedział Papperger. Rheinmetall zgromadził już zapasy na kolejne trzy lata. Jak dotąd, kolejne dostawy z Chin napływają "każdego miesiąca". "Ale chodzi o to, że Europa powinna być niezależna w dłuższej perspektywie", powiedział szef firmy. Rheinmetall, którego spółka zależna Nitrochemie produkuje nitrocelulozę, potwierdził, że rozważa utworzenie jednostki produkcyjnej lintersu w Dolnej Saksonii w ramach nowego zakładu produkującego amunicję.
Przedstawiciel szwedzkiej firmy Saab niedawno stwierdził, że "zależność od Chin może stanowić zwiększone ryzyko w przyszłości, gdy my i przemysł zwiększymy moce produkcyjne i produkcję w Europie", podkreślając, że obecnie nie ma żadnych problemów z łańcuchem dostaw. Przedstawiciel Saab stwierdził, że w dłuższej perspektywie może zaistnieć potrzeba rozważenia alternatywnych metod produkcji krytycznie ważnych materiałów w celu zapewnienia bezpieczeństwa europejskiego "ekosystemu amunicji".
Jednak są także jeszcze bardziej pesymistyczne scenariusze tej sytuacji. Prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził niedawno w odniesieniu do powolnej produkcji amunicji: "W tej chwili naprawdę brakuje nam prochu". W nowoczesnej produkcji amunicji "proch" odnosi się głównie do "bawełny strzelniczej", która jest zwykle przetwarzana w postaci stałej i granulatu. W przeciwieństwie do szefa Rheinmetall Pappergera, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton, między innymi, zgłosił już problemy z importem. Dostawy lintersu bawełnianego z Chin zostały wstrzymane "kilka miesięcy temu, jakby przez przypadek", powiedział Breton.
"Istnieje ogromny niedobór nitrocelulozy", cytuje FT anonimowego menedżera z przemysłu obronnego. Powoduje to również problemy dla branży w innych obszarach. Substancja ta jest wykorzystywana m.in. w tworzywach sztucznych, farbach, klejach i produktach kosmetycznych.
Financial Times przypomina, że także Rosja pięciokrotnie zwiększyła import nitrocelulozy do 2000 ton w 2022 r. po rozpoczęciu wojny z Ukrainą, a następnie ponownie podwoiła w 2024 roku. Chiny również odgrywają ważną rolę jako dostawca dla Rosji. Jednak według Moscow Times, większość dodatkowej importowanej ilości pochodzi z UE i USA. Zarówno państwa UE, jak i USA zakazały dostaw nitrocelulozy do Rosji w ramach swoich sankcji. Jednak kilku producentów najwyraźniej dostarczyło duże ilości bawełny strzelniczej rzekomo cywilnym klientom w Turcji, którzy następnie sprzedali ją rosyjskim klientom. The Wall Street Journal informował, że Rosja nadal produkuje niewiele nitrocelulozy, głównego składnika prochu artyleryjskiego, i w większym stopniu polega na materiałach z zagranicy.
Jednak jak zauważył ukraiński portal Militarnyi, „obecnie udział rosyjskiego prochu w produkcji amunicji pozostaje niewielki, dlatego Rosja aktywnie poszukuje dodatkowych źródeł materiałów do jego produkcji”. Na początku kwietnia Bekkhan Ozdoew, dyrektor przemysłowy ds. broni, amunicji i specjalnych chemikaliów Państwowej Korporacji Rostec informował, że w ubiegłym roku rozpoczęto komercyjną produkcję prochu strzelniczego z alternatywnych surowców, takich jak drewno i miazga lniana. Według niego testy wykazały, że „ten proch w niczym nie ustępuje tradycyjnemu prochowi (...) W przyszłości udział nowych surowców w produkcji prochu osiągnie 60-70%".
Chiny zaangażowane we wsparcie Rosji, ale nie wojskowo
9 kwietnia doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan informował, że USA nie ma dowodów, by Chiny dostarczały bezpośrednio pomoc wojskową dla Rosji, ale wspierają jej przemysł zbrojeniowy.
"Nie widzieliśmy żadnych dowodów na to, by oni przekazywali bezpośrednią pomoc wojskową Rosji, ale wyrażaliśmy nasze obawy dotyczące ich wkładu dla rosyjskiej bazy przemysłowo-zbrojeniowej. Jest to coś, o czym sekretarz stanu Blinken mówił, będąc w minionym tygodniu w Europie" - powiedział Sullivan podczas briefingu w Białym Domu. Odpowiedział w ten sposób na pytanie o wtorkową wizytę szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa w Chinach.
Swój niepokój związany ze wsparciem rosyjskiego przemysłu wyraził w minionym tygodniu prezydent USA Joe Biden w rozmowie z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Według doniesień prasy podczas wizyty w Brukseli na spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO Blinken miał informować i ostrzegać sojuszników o zwiększonym wsparciu Chin dla rosyjskiego przemysłu, m.in. przez eksport kluczowych materiałów, komponentów czy elektroniki. USA wcześniej ostrzegały Pekin przed wysyłaniem broni Rosji, grożąc mu sankcjami. Groźby te dotyczyły dotąd jednak tylko bezpośredniego wsparcia za pomocą śmiercionośnego uzbrojenia.
Według tego co udało się ustalić, Chiny przekazują Rosji takie produkty czy dane jak: Zdjęcia satelitarne dla Grupy Wagnera; Kamizelki kuloodporne i hełmy; Drony rekreacyjne i części do dronów; Ciężarówki i koparki (niezbędne dla logistyki wojskowej); Strzelby myśliwskie; Mikroelektronika podwójnego zastosowania (cywilna/wojskowa); Materiały wybuchowe; Maszyny używane do produkcji i naprawy części używanych w budowie czołgów i innych pojazdów opancerzonych.
Warto zauważyć, że to wsparcie jest nieporównywanie z tym z Europy i USA dla Ukrainy, gdzie to Kijów dostaje amunicję, broń, wsparcie humanitarne, wsparcie finansowe i preferencyjne kredyty i wiele więcej. Chiny mimo wszystko cały czas siedzą z boku, bacznie się przyglądając. Pekin jednak zapewnia Rosji wsparcie dyplomatyczne, polityczne czy gospodarcze. Chiny stały się głównym partnerem handlowym Rosji po gwałtownym spadku importu z UE.
Chiny cały czas nie potępiły inwazji, a zachęcają do pokojowego rozwiązania konfliktu. Kilka dni temu przekazano, że Pekin popiera organizację międzynarodowej konferencji dotyczącej Ukrainy, w której udział mieliby wziąć zarówno Ukraina, jak i Rosja, aby „omówić wszystkie opcje pokojowe na równych zasadach”.