Zakłócanie GPS na Bałtyku. Polacy namierzyli rosyjskie źródła sygnałów

2025-07-14 6:06

Polscy eksperci m.in. z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, ustalili szczegóły rosyjskich operacji zakłócania sygnału GPS nad Morzem Bałtyckim. Ta niezbyt tajemnicza, ale uciążliwa plaga, nękająca lotników i marynarzy w regionie od początku inwazji Rosji na Ukrainę, powoduje chaos w systemach nawigacyjnych, prowadząc do zbaczania z kursu, a nawet uniemożliwiając podróż. Nowe dane wskazują na konkretne lokalizacje, z których emanują szkodliwe sygnały, potwierdzając jednoznacznie źródła tej operacji hybrydowej.

Zakłócenia GPS Bałtyk2

i

Autor: Juliusz Sabak/Gemini 2.0

Spis treści

  1. Namierzanie źródeł zakłóceń
  2. Szum i zamieszanie – skutki mogą być dramatyczne
  3. Badania na Bałtyku – zidentyfikowano źródła zakłóceń
  4. Okuniewo i Bałtijsk: Główne centra zakłóceń w Królewcu
  5. Wojna hybrydowa czy nadmierna (nie)ostrożność?
  6. Trzeba wrócić do podstaw nawigacji, ale i szukać alternatyw

Od lutego 2022 roku, czyli od momentu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, sygnały nawigacyjne, nie tylko w rejonie Morza Bałtyckiego i czy północno-wschodniej Polski są stale celem ataku hybrydowego. Zakłócanie sygnału Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej (GNSS), obejmujące zagłuszanie (blokowanie sygnału) i podszywanie się (fałszowanie odczytów lokalizacji), stało się codziennością w północno-wschodniej Europie. Od lotniska w Gdańsku, przez ruchliwe szlaki żeglugowe Morza Bałtyckiego, aż po przestrzeń powietrzną Estonii i Finlandii, zakłócenia te odnotowywano niemal codziennie od początku wojny.

Tysiące samolotów i statków doświadczyło problemów z systemami nawigacyjnymi. Problem jest nie tylko w zakłóceniach (tak zwany jamming), ale również użyciu skomplikowanych urządzeń nadających fałszywe dane geolokalizacyjne (spoofing). Ta druga działalność jest o tyle niebezpieczniejsza, że powoduje błędne odczyty w systemach pozycjonowania. Powoduje to, że o ile nie posiadają one innego systemu nieumożliwiającego weryfikację danych, nawigacja satelitarna będzie prowadzić nas zgodnie z błędnymi odczytami, mogąc doprowadzić do katastrofy. Działania te doprowadziły dotąd do odwoływania wielu lotów, zamykania lotnisk i zbaczania statków handlowych z kursu.

Maszyny wojskowe często są wyposażone w dodatkowe systemy nawigacyjne oraz wyposażenie uniemożliwiające lub utrudniające zakłócenie i sfałszowanie sygnału, ale nawet ich załogi odczuwają te problemy jako uciążliwe.

LAW: Zakłócenia GPS | Portal Obronny

Władze państw bałtyckich jednoznacznie obarczają winą Rosję. W marcu osiem krajów europejskich, w tym państwa bałtyckie, Finlandia, Polska, Francja, Holandia i Ukraina, złożyło skargę do ONZ w tej sprawie. Kilka agencji ONZ również zajęło się problemem, w tym Międzynarodowa Organizacja Morska (IMO), Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) i Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU). Rosja, będąca również krajem bałtyckim i posiadająca tereny silnie dotknięte zakłóceniami, oficjalnie milczy na ten temat.

Namierzanie źródeł zakłóceń

Dane z otwartych źródeł oraz informacje udostępnione przez rządy państw bałtyckich wskazują na potencjalne źródła tych szkodliwych sygnałów. Dwa obszary stale pojawiają się jako najbardziej aktywne: Królewiec, rosyjska eksklawa położona między Polską a Litwą, oraz rejon Sankt Petersburga. Oba regiony są znane z dużej obecności rosyjskiego wojska, w tym jednostek specjalizujących się w walce elektronicznej i radiowej.

Tematem zajął się na przykład pracujący na Uniwersytecie Morskim w Gdyni dr inż. kpt. ż.w. Jarosław Cydejko, który na co dzień koncentruje się na wykorzystaniu „pokojowym” nawigacji satelitarnej w żegludze morskiej. Zwraca on uwagę, że marynarze nadmiernie przyzwyczaili się do nawigacji satelitarnej, co powoduje, że w zasadzie nie stosują innych metod. Sprawia to ogromne problemy w takich sytuacjach jak obecnie na Bałtyku.

Dlatego w ostatnich latach duża część jego badań skupiła się na badaniu „tajemniczych emisji” zakłócających sygnały satelitarne na Bałtyku. Rosja stosuje wszelkie rodzaje środków walki elektronicznej. Początkowo przede wszystkim zakłócali sygnał GPS i innych systemów GNSS, ale w 2025 roku, jak podaje Cydejko, zakłócenia przesunęły się z blokowania sygnałów na ich fałszowanie. Tak zwany spoofing jest techniką bardziej zaawansowaną, oraz zazwyczaj trudniejszą do wykrycia i obrony.

Szum i zamieszanie – skutki mogą być dramatyczne

Zagłuszanie osiąga się poprzez „przykrycie” słabych sygnałów pochodzących z satelitów globalnego pozycjonowania znajdujących się 20 000 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, silniejszymi sygnałami radiowymi emitowanymi z ziemi. Urządzenia korzystające z sygnału systemów takich jak GPS czy Galileo, nie są wówczas w stanie w emitowanym szumie odebrać sygnału z satelity i stają się bezużyteczne.

Zagłuszanie jest mniej niebezpieczne, ale równie uciążliwe jak fałszowanie wskazań GPS. Przy tym wymaga znacznie prostszego sprzętu o relatywnie małych wymiarach i mocy, co powoduje, że jego źródła mogą być mobilne. Urządzenie mieszczące się w walizce może zakłócić działanie GNSS na obszarze wielu kilometrów.

Spoofing, czyli fałszowanie sygnału idzie o krok dalej, zamiast zakłócać, zastępując prawdziwe sygnały innymi, które są mocniejsze od sygnału z satelity, ale przekazują dane niezgodne z prawdą. Jest to o tyle niebezpieczniejsze, że nawigacja satelitarna sprawia wrażenie, że działa, ale podaje nieprawdziwe położenie.

Może to prowadzić do zmiany kursu, błędów nawigacji a w ekstremalnych przypadkach do incydentów, wypadków czy katastrof. Na przykład samolot lub jednostka morska może przekroczyć granicę państwa, gdy załoga jest przekonana, ze znajduje się w międzynarodowej przestrzeni. Powoduje to ryzyko incydentów granicznych, grożących nawet zestrzeleniem samolotu. W historii zdarzały się już przypadku zestrzelenia cywilnych samolotów, które popełniły błąd w nawigacji.

Zagraża to przede wszystkim cywilnym systemom nawigacji, ale też autopilotom i innym urządzeniom wspierającym załogi. Wojskowe systemy są mniej podatne, gdż korzystają zwykle z rozwiązań zabezpieczających przed fałszowaniem sygnału i dodatkowymi środkami nawigacji, które stosuje się gdy użycie pozycjonowania satelitarnego jest niemożliwe. Są one jednak mniej precyzyjne i przewidziane jako rezerwowe, a nie główne środki nawigacji.

Najbardziej popularne systemy satelitarne to amerykański GPS, europejski Galileo i rosyjski GLONASS. Obecnie cała nawigacja polega w dominującym stopniu na systemach satelitarnych. Dlatego zakłócania GNSS jest kluczowym elementem walki elektronicznej. Na Ukrainie to w zasadzie powszechne zagrożenie i metoda walki stosowana przez obie strony.

Badania na Bałtyku – zidentyfikowano źródła zakłóceń

Użycie środków walki elektronicznej w rejonie wschodniej części basenu Morza Bałtyckie jest tak powszechne i uciążliwe, że stało się tematem badań naukowych. Międzynarodowy zespół ekspertów, m.in. z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, zainstalował kilka stacji monitorujących wokół Zatoki Gdańskiej, aby uzyskać szczegółowe dane o transmisjach. Sieć stacji zaczęął funkcjonować w tym roku, w samą porę na nową falę ataków spoofingowych.

Trójmiasto nie jest stale dotknięte rosyjskim zagłuszaniem i podszywaniem się, jak mówi dr Cydejko. Działania te w rejonie głównych polskich portów stanowią sporadyczną – choć „irytującą” uciążliwość. Inne obszary Morza Bałtyckiego są dotknięte tego typu działaniami regularnie, co sugeruje, że Rosja nie używa nadajników umieszczonych na statkach przeciwko polskiemu miastu portowemu. Potwierdzają to wyniki triangulacji źródeł sygnałów, uzyskane za pomocą stacji nasłuchowych.

Triangulacja, to metoda określania położenia źródła sygnału oparta na podstawach geometrii i stosowana m.in. w nawigacji. Mając dwa lub więcej oddalone od siebie odbiornik kierunkowe możemy sprawdzić kierunek, z którego pochodzi sygnał. Miejsce, w którym zbiegają się namiary kierunkowe naszych odbiorników to oczywiście położenie nadajnika. Im więcej zastosujemy stacji i im bardziej będą od siebie oddalone, tym dokładniej można określić to położenie.

Stosuje się tutaj właściwość geometryczną trójkąta o której uczymy się w szkole podstawowej: Suma kątów w trójkącie jest stała, więc jeśli znamy położenie dwóch wierzchołków (naszych odbiorników) i kąty jakie tworzą między sobą a kierunkiem, z którego nadchodzi sygnał, to wiemy gdzie zbiegają się te linie. Stąd określenie Triangulacja, gdyż rysujemy na mapie trójkąty, których dwa wierzchołki znamy a trzeci to nasz cel.

Triangulacje, które przeprowadzono wiosną tego roku i które zostały udostępnione m.in. portalowi Defense News, wskazują na dwie lokalizacje na wybrzeżu w rosyjskiej eksklawie kaliningradzkiej z precyzją około jednego kilometra. Obie znajdują się blisko od znanych baz rosyjskich jednostek walki elektronicznej i wojskowych kompleksów antenowych.

Okuniewo i Bałtijsk: Główne centra zakłóceń w Królewcu

Ataki spoofingowe, czyli fałszujące sygnał GPS, które miały miejsce w kwietniu i maju bieżącego roku, miały swoje źródło w pobliżu kompleksu antenowego w Okuniewie, na centralnym odcinku wybrzeża Królewca. Poza stałymi instalacjami antenowymi, jest to obszar, który w przeszłości gościł jednostki walki elektronicznej, w tym te przeznaczone do zakłócania sygnału nawigacji satelitarnej. Miejsce to znajduje się również zaledwie kilka minut jazdy samochodem od siedziby ważnej rosyjskiej jednostki walki elektronicznej, 841. Samodzielnego Centrum Walki Radioelektronicznej Floty Bałtyckiej.

Sami Rosjanie w 2019 roku informowali o wejściu do służby w tej jednostce systemu GT-01 Murmańsk-BN. Jest on przeznaczony do wykrywania, identyfikacji i zagłuszania emisji radiowych w promieniu do 8000 km. Jego elementem są mierzące 32 metry rozkładane maszty z antenami, które umieszczone są na ciężarówkach. Takie urządzenia zostały zidentyfikowane na zdjęciach satelitarnych z rejonu wskazywanego jako jedno ze źródeł zakłóceń GPS

Wcześniejsze ataki zagłuszające z marca 2025 roku miały swoje źródło w porcie Bałtijsk, który jest również siedzibą rosyjskiej Floty Bałtyckiej i jej kompleksu walki elektronicznej. Dokładne dane z triangulacji wskazują jako główne źródło obszar na południowy zachód, pomiędzy miastem a portem.

Oczywiście nie są to jedyne znane źródła rosyjskich zakłóceń sygnał nawigacyjnego na Bałtyku. Kilka instalacji znajduje się w rejonie Petersburga, wpływając na nawigację w Zatoce Fińskiej oraz m.in. w Finlandii i Estonii. Co ciekawe, zagłuszarka działająca w rejonie Petersburga w kierunku estońskim jest ruchoma i przemieszcza się, a wraz z nią obszar objęty problemami nawigacyjnymi.

Wojna hybrydowa czy nadmierna (nie)ostrożność?

Estonia, Litwa, Łotwa, Szwecja i Niemcy oficjalnie ogłosiły zakłócanie GNSS w rejonie Morza Bałtyckiego jako formę niezgodnej z prawem międzynarodowym rosyjskiej wojny hybrydowej. Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsakhna stwierdził, że to – „hybrydowe działanie mające na celu zakłócenie naszego życia i złamanie wszelkich międzynarodowych porozumień”. Z pewnością powodują one liczne problemy. Na przykład linie lotnicze Finnair zawiesiły w 2024 roku loty do Tartu w Estonii z powodu braku alternatywnych systemów podejścia do lądowania. To lotnisko jest szczególnie narażone na działania rosyjskich wojsk radioelektronicznych ze względu na brak alternatywy w ruchu cywilnym.

Nie wszyscy zgadzają się z wersją o planowanym użyciu Walki Elektronicznej wobec sąsiadów. Dr inż. kpt. ż.w. Jarosław Cydejko z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni zwrócił uwagę na to, że np. Gdańsk jest sezonowo dotykany tymi problemami nawigacyjnymi, choć występują one stale bliżej Królewca. Zdaniem eksperta, może to wynikać z warunków atmosferycznych. Zakłócenia pojawiają się w rejonie portu w Gdańsku wiosną i znacznie spadają jesienią i zimą.

Jego zdaniem wynika to ze zmian pogody i temperatury, które wpływają na propagację fal radiowych. Jest więc skłonny założyć, że Rosjanie stosują jamming i spoofing jako środki ochrony obiektów wojskowych, na przykład na wypadek ataku ukraińskich dronów. Zakłócenia nawigacji na Morzu Bałtyckim to w tej sytuacji efekt uboczny, niezamierzony, ale stanowiący pewną „wartość dodaną”. Jest on uciążliwy dla sąsiednich krajów NATO, więc pożądany, o ile nie generuje problemów dla samych Rosjan.

Trzeba wrócić do podstaw nawigacji, ale i szukać alternatyw

W obecnej sytuacji raczej nie należy spodziewać się wstrzymania oddziaływania przez Rosjan na nawigację w basenie Morza Bałtyckiego. Pozostaje więc stosować metody przeciwdziałania. Z jednej strony, bardziej zaawansowane systemy GPS potrafią ograniczyć lub niwelować efekty zakłóceń i spoofingu. Stosuje się w tym celu specjalne systemy anten oraz dodatkowe urządzenia weryfikujące np. synchronizację sygnału oraz niwelujące efekt emisji sygnału z ziemi.

Pozostają też bardziej tradycyjne metody nawigacji z użyciem klasycznym map i punktów odniesienia, ciał niebieskich czy układy inercyjne, które stanowią często zapasową metodę określania pozycji. Ale trwają też prace nad alternatywnym systemem automatycznym.

W 2021 roku uruchomiono projekt R-Mode Baltic, który realizowany jest przez Polskę, Niemcy, Szwecję, Norwegię, Finlandię i Estonię wykorzystując fundusze UE. Dania ma w tym programie status partnera stowarzyszonego. R-Mode Baltic to system radiolatarni, czyli nadajników naziemnych których pozycja jest znana, wykorzystywanych podobnie jak satelity systemu GPS, do określenia pozycji, poprzez obliczenie odległości od nich przez układ zainstalowany na jednostce nawodnej czy powietrznej.

Zaletą tego rozwiązania jest znacznie mocniejszy sygnał, trudniejszy do zakłócenia przez rosyjskie nadajniki, ale też działanie w innym zakresie częstotliwości. Pierwotnie planowany na obszar zachodniego Bałtyku, obecnie program R-Mode Baltic został rozszerzony o wschodnią część akwenu, najbardziej narażoną na oddziaływania Rosjan. Obecnie trwają prace związane z uruchomieniem nadajników tego systemu w Finlandii i Estonii. Wstępna gotowość planowana jest na rok 2026.

Nie jest to pomysł nowy. Przed satelitami stosowano do określania pozycji naziemne nadajniki jako punkty odniesienia. Już w czasach II wojny światowej lotnicy używali do tego celu… Komercyjnych rozgłośni radiowych, których częstotliwości i położenie było znane. Choć byłą to mało precyzyjna metoda pozwalała z użyciem anteny kierunkowej obrać ogólny kierunek. Na przykład znając częstotliwość rozgłośni w Berlinie, można było kierować się nią w nawigacji z dość dużej odległości. Namierzając anteną kierunkową kilku takich stacji można było określić, dość ogólnie rzecz jasna, swoje położenie.

Systemy takie jak R-Mode Baltic, czy uruchomiony w 2014 roku przez Wielką Brytanię eLoran (Enhanced Long Range Navigation) działają na nieco podobnej zasadzie. Jednak pomiary wykonywane są automatycznie, a zamiast kierunku mierzy się odległość od kilku nadajników, podobnie jak w systemach nawigacji satelitarnej, takich jak GPS czy Galileo. Istnieją też podobne rozwiązania dla zastosować taktycznych. Na przykład przenośne i zainstalowane na pojazdach radiostacje wojskowe mogą tworzyć ruchomą sieć punktów odniesienia, stosowaną np. przez bezzałogowce, aby uniezależnić je od systemów satelitarnych. Taką sieć strudno jest nie tylko zakłócić, ale również wykryć… Ale to jest temat na całkiem innych artykuł.

Portal Obronny SE Google News
Sonda
Czy zakłócanie GPS to metoda prowadzenia przez Rosję wojny hybrydowej na Bałtyku?
Alfabet Millera
Z PUTINEM NALEŻY ROZMAWIAĆ JAK TRUMP | ALFABET MILLERA