Podczas konferencji Portalu Obronnego „Zdolności Marynarki Wojennej RP i ochrona infrastruktury krytycznej na Bałtyku” wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz mówił: „Marynarka Wojenna RP będzie jedną z najsilniejszych operujących nie tylko w rejonie Morza Bałtyckiego, ale spośród wszystkich państw NATO”. To poważna obietnica, ale zanim zostanie zrealizowana, potrzeba czasu na modernizację i rozwój marynarki. Jednym z kluczowych elementów tego procesu jest pozyskiwanie okrętów podwodnych w ramach programu Orka. Ten, zgodnie z zapowiedziami polityków, już wkrótce może nabrać tempa. Do końca 2025 r. Polska ma zdecydować o wyborze podmiotu, który zbuduje polskie okręty podwodne. Najprawdopodobniej decyzja w tej sprawie zostanie ogłoszona 28 listopada, czyli w Święto Marynarki Wojennej RP.
O kontrakt na Orkę walczą obecnie Naval Group z Francji, Saab Kockums ze Szwecji, ThyssenKrupp Marine Systems z Niemiec, Hanwha Ocean z Korei Południowej oraz Navantia z Hiszpanii. Ostatni ze wspomnianych koncernów stoczniowych zaprosił ostatnio dziennikarzy mediów branżowych z Polski, w tym Portal Obronny na uroczystość chrztu drugiej jednostki klasy S-80, czyli S-82 „Narciso Monturiol”. Ceremonia odbyła się 3 października 2025 r. i uczestniczyli w niej przedstawiciele hiszpańskiego resortu obrony m.in. minister obrony Margarita Robles. Matką chrzestną okrętu została żona szefa hiszpańskiego sztabu obrony, admirała Teodoro Lópeza Calderóna - Isabel López.
Wydarzenie pokazało, że hiszpański program rozwoju okrętów podwodnych wszedł w kolejny etap produkcyjny i że Hiszpania zamierza utrzymać tempo dostaw serii. W nadchodzących tygodniach „Narciso Monturiol” zostanie zwodowany i przejdzie próby portowe oraz morskie, które będą realnym potwierdzeniem postępów programu S-80. „Narciso Monturiol” to drugi z czterech planowanych dla hiszpańskiej marynarki wojennej okrętów podwodnych. Hiszpanie przekonują jednak, że trzecia jednostka mogłaby trafić do Polski w ramach Orki, jeśli doszłoby do zawarcia porozumienia. Co dokładnie zawiera ich propozycja?
Hiszpańska oferta dla Polski w ramach programu Orka
Hiszpańska oferta dla Polski w programie „Orka” to, jak zapewnia Navantia, nie tylko gotowe okręty podwodne typu S-80 Plus. Firma kusi również Polskę możliwością transferu technologii i budową ekosystemu przemysłowego, który uwzględnia opcje lokalnej produkcji komponentów czy serwisowania. Deklaruje też długoterminową współpracę z polskim przemysłem zbrojeniowym i samą Marynarką Wojenną RP. Nie jest to też pierwszy raz, kiedy Hiszpanie startują w przetargu na sprzęt dla polskiego wojska. Tu przykładem jest chociażby program „Miecznik”, który nie zakończył się happy endem dla fregat F-105?
Czy inaczej będzie w przypadku okrętów typu S-80 Plus i czy jest to rozwiązanie na miarę potrzeb Marynarki Wojennej RP? Tu podstawową kwestią są właśnie wspomniane potrzeby, które tak naprawdę nigdy nie zostały jasno określone. Czy Polska chce zwiększyć zdolności do operowania na Morzu Bałtyckim, czy może w grę wchodzi również potencjał projekcji na większych akwenach? Na razie są to pytania bez klarownych odpowiedzi, a okręty podwodne są potrzebne marynarce na już.
ORP Orzeł, jedyny okręt podwodny Polski wydaje z siebie ostatnie tchnienia, a jak przyznał prezes PGZ Stoczni Wojennej, Marcin Ryngwelski podczas wspomnianej konferencji Portalu Obronnego: „[...] polski przemysł okrętowy nie ma już części zapasowych, żeby więcej tego Orła naprawiać”. Dodatkowo z decyzją w tej sprawie nie można już dłużej czekać, bo realny termin dostarczenia i wdrożenia okrętów podwodnych to kilka lat. Wybór kontrahenta w programie Orka będzie tylko początkiem wieloletniego procesu. „Na pewno szybciej niż do 2032 te okręty tu nie przyjdą, to jest bardzo długi proces budowy, więc trzeba założyć, że jest to program 8-10 letni” - mówił Marcin Ryngwelski.
Hiszpańskie okręty typu S-80
Jednostki typu S-80 mają około 81 metrów długości przy średnicy kadłuba wynoszącej około 7,3 metra, a ich wyporność sięga mniej więcej 3000 ton. Posiadają one klasyczny układ sekcyjny, podzielony na pięć głównych przedziałów, z wyraźnym rozdzieleniem stref bojowych, technicznych i napędowych. Projekt został od początku opracowany z myślą o integracji systemu napędu niezależnego od dostępu powietrza atmosferycznego, określanego jako (AIP) BEST - Bio-Ethanol Stealth Technology. Rozwiązanie to, autorstwa Navantii, zakłada produkcję energii elektrycznej poprzez pozyskiwanie wodoru z bioetanolu, co pozwala okrętowi pozostawać dłużej w zanurzeniu i tym samym dłużej działać w ukryciu. Po raz pierwszy pełny moduł AIP zostanie zastosowany na trzeciej jednostce serii, oznaczonej jako S-83 i przeznaczonej do służby pod nazwą „Cosme García”. W przyszłości, po modernizacji mają go również zyskać dwa wcześniejsze okręty z serii, czyli S-81 „Isaac Peral” oraz S-82 „Narciso Monturiol”.
Dużymi atutami hiszpańskiego rozwiązania są właśnie napęd diesel-elektryczny z rozwiązaniem air-independent propulsion AIP (chociaż tutaj część ekspertów zwraca uwagę, że jest to system jeszcze nieprzetestowany w realnych warunkach), a co za nim idzie, wydłużony czas przebywania w zanurzeniu oraz nowoczesny system walki i wysoki stopień automatyzacji, cechy przydatne przy operacjach dalekiego zasięgu i misjach wywiadowczych lub specjalnych. Jest to też konstrukcja z możliwością przenoszenia różnego rodzaju ładunków, projektowana z myślą o niszczeniu celów na znaczną odległość.
W jej przypadku główne wątpliwości budzi jednak rozmiar i jego adekwatność do warunków panujących w Morzu Bałtyckim. Okręt ma około 81 metrów długości i blisko 7,3 metra średnicy kadłuba, a dla porównania wysłużony ORP Orzeł ma długość około 72,6 metra i średnicy kadłuba wynoszącą około 6,7 metra. Przedstawiciele Marynarki Wojennej RP wielokrotnie zwracali już uwagę, że Bałtyk należy do trudnych akwenów, co jest jednocześnie jego wadą i zaletą. Kmdr Tomasz Witkiewicz podczas konferencji Portalu Obronnego wyjaśniał, że jest tak, „ponieważ Bałtyk jest pełen aktywności człowieka, jest płytki, jest rozczłonkowany, czyli jest blisko baz i wszelkich obiektów lądowych, które też mogą na ten akwen oddziaływać. Ten akwen jest też wdzięczny do stawiania pól minowych, które są dużym zagrożeniem dla okrętów podwodnych. Przeciwnik ma dużo atutów, które może wykorzystać zwalczając okręty podwodne”.
Z drugiej strony jego wady są jednocześnie jego atutami. „Dzięki temu, że ten akwen jest taki trudny, to również okręt podwodny, który jest nowoczesny i który ma odpowiednio przygotowaną załogę, może wykorzystać te trudności” – przekonywał kmdr Witkiewicz. Jak tłumaczył, chodzi tutaj głównie o hydroakustyce Bałtyku, która według niego „jest bardzo dziwna i trudna – wiele warstw, wiele zanieczyszczeń, zasoleń, wiele obiektów na dnie, duża ilość różnych rodzajów wody”. M.in. z tego właśnie też powodu okrętom podwodnym łatwiej się ukrywać w Morzu Bałtyckim. Dlatego tutaj sporym plusem mógłby być system AIP, wydłużający możliwość przebywania jednostki pod wodą bez konieczności wynurzania się po tlen.
Polecany artykuł:
Wyboista droga do sukcesu S-80?
Opisując hiszpański program okrętów podwodnych nie można zapominać, że projekt S-80 zyskał rozgłos także przez jedno z najbardziej znanych potknięć współczesnego budownictwa okrętowego. Odkryto istotny błąd w obliczeniach masy, który w 2013 r. zaowocował koniecznością gruntownej przebudowy projektu S-80 - wydłużenia kadłuba i przeprojektowania systemów, co w konsekwencji spowodowało wieloletnimi opóźnieniami i wzrostem kosztów. Ten incydent nie tylko wywołał kryzys zaufania do harmonogramu i budżetu programu, lecz także sprawił, że zagraniczni nabywcy i analitycy zaczęli dokładniej przyglądać się metodom projektowania i dokumentacji hiszpańskich okrętów podwodnych.
Chrzest drugiego okrętu podwodnego typu S-80, czyli jednostki „Narciso Monturiol” sugeruje jednak, że to historia, która mimo wszystko ma szczęśliwy finał. Co istotne, przedstawiciele firmy nie uciekają od tego tematu. Nawet w trakcie naszej wizyty w stoczni Navantii w Cartagenie był on poruszany. Można więc wnioskować, że Hiszpanie wynieśli lekcję z tego zdarzenia i podjęli kroki, dzięki którym więcej pomyłek nie powinno się wydarzyć. Znane powiedzenie, przypisywane Napoleonowi Bonaparte, mówi przecież, że: „Nie myli się ten, kto nic nie robi”.
Wybór okrętów podwodnych na pewno nie jest łatwą decyzją, zwłaszcza że w wyścigu po Orkę udział biorą jedne z najlepszych stoczni wojennych na świecie. Każda oferta jest inna. Każda ma swoje wyraźne zalety, ale też i pewnego rodzaju wady. Decydenci muszą jednak dojść do konsensusu w tej sprawie, a czas nagli.
