Spis treści
- Obietnicami Błaszczaka i wydatkami Kosiniaka
- Utrwalenie pozycji i walka o rynki
- Czarny Tygrys i K9 a sprawa polska
Jak pisze amerykański koncern w oficjalnym komunikacie - „Dyrektor generalny Lockheed Martin Jim Taiclet nie może się doczekać wizyty w Polsce w celu przeprowadzenia szeroko zakrojonych dyskusji na temat pozycji Lockheed Martin jako strategicznego partnera polskiej obrony narodowej, jej przemysłu i gospodarki”. Są to oczywiście bardzo dyplomatyczne, okrągłe słowa, które więcej skrywają, niż wyjaśniają. Jednak przekaz ten łączy się w pewną całość z faktami.
Obietnicami Błaszczaka i wydatkami Kosiniaka
Fakty są proste – w Polsce nastąpiła diametralna zmiana władzy. Trwa też pewne przeorientowanie polityki, która za rządów Zjednoczonej Prawicy była skoncentrowana na USA w kwestiach bezpieczeństwa. Dziś, szczególnie w świetle „ryzyka” powrotu do Białego Domu Donalda Trumpa i jego mocno kontrowersyjnych wypowiedzi, widać konsolidację Europy. A nowy polski rząd chce w tych działaniach odgrywać istotną rolę, co widać choćby z deklaracji premiera Tuska i odwiedzanych przez niego przywódców Francji i Niemiec.
Co ważniejsze, poprzedni minister obrony Mariusz Błaszczak zadeklarował ogromne zakupy w USA i uruchomił pewne procedury, takie jak wystąpienie w ramach procedury FMS o zgodę na zakup przez Polskę m.in. 500 wyrzutni pocisków rakietowych HIMARS produkowanych przez koncern Lockheed Martin czy 96 śmigłowców AH-64E Apache, firmy Boeing. Jednak szefowie amerykańskich koncernów wiedzą, że od zgody Departamentu Stanu do podpisania umowy droga jest długa i nie zawsze kończy się szczęśliwie. Zamówienie nie może być większe niż to, na co zezwala FMS, ale zawsze może być mniejsze, podzielone na fazy, rozciągnięte w czasie.
Dodatkowo minister Błaszczak lubił szybkie zakupy sprzętu „z półki” stosując wytrych prawny jakim jest „pilna potrzeba operacyjna”, pozwalająca uniknąć przetargu czy innych procedur konkurencyjnych. Większość decyzji zapadał w takim trybie i bez informowania publicznie o szczegółach. Natomiast minister Władysław Kosiniak-Kamysz nie tylko prowadzi audyt działań poprzednika, ale też zapowiada lokowanie większości zamówień w krajowym przemyśle.
Utrwalenie pozycji i walka o rynki
Z tej perspektywy Dyrektor generalny Lockheed Martin raczej nie przyjeżdża do Polski, żeby MON ogłosił kolejny spektakularny kontrakt. Jego celem jest raczej ustalenie na poziomie politycznym, biznesowym i przemysłowym, czy obecne i zaplanowane kontrakty nie są zagrożone. Potwierdzenie „pozycji Lockheed Martin jako strategicznego partnera polskiej obrony narodowej, jej przemysłu i gospodarki” i działania z tym związane.
Jest to tym ważniejsze, że amerykanie mają świeżo w pamięci zaskoczenie „koreańskim manewrem”, czyli pojawieniem się równolegle z zamówieniami na sprzęt amerykański czy polski, zamówień na jego odpowiedniki z Republiki Korei. Tak obok systemu rakietowego HIMARS pojawił się też Chunmoo, a obok czołgu M1 Abram również koreański K2. Należy też zauważyć, że konkurent Azjatycki nie śpi.
Czarny Tygrys i K9 a sprawa polska
Sam przeciek informacji o wizycie dyrektora generalnego Jima Taicleta to też ciekawa sytuacja. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez naszą redakcję w przyszły tygodniu w Polsce będzie z wizytą emerytowany generał Eui-Seong Lee, wiceprezes koreańskiego koncernu Hyundai Rotem ds. projektów zbrojeniowych. Jego wizyta w Polsce nie wywołała aż takich sensacji. Nie jest on też jedynym przedstawicielem koreańskiego przemysłu, który odwiedzi lub już odwiedził Polskę.
Polecany artykuł:
Zmiana władzy w Polsce i powiązane z nią zawirowania to zagrożenie również dla koreańskich planów długoterminowej współpracy. Sytuacji nie poprawiają też plotki i niejasne doniesienia prasowe o kwestiach finansowania, o czym pisaliśmy niedawno. Sytuacja jest złożona, a niepewność chyba nawet większa, gdyż koncepcja szerokiej współpracy z koreańskim przemysłem zbrojeniowym to temat nowy, powiązany ściśle z zajęciem stanowiska ministra obrony przez Mariusza Błaszczaka. Nie cieszą się też powszechnym poparciem i polarnością pomysły np. zastępowania krajowych haubic Krab koreańskimi K9. Krótko mówiąc, maj poważnych przeciwników, zarówno wśród ekspertów, jak też, co jest zrozumiałe, w polskim przemyślę zbrojeniowym.
Złożona okazuje się też kwestie współpracy przemysłowej, transferów technologii i uruchamiania produkcji w Polsce. W obecnej chwili trwają, zgodnie z naszą wiedzą, negocjacje w wielu kluczowych kwestiach. W innych nastąpił impas, gdy jednak ze stron postawia trudne do spełnienia lub wręcz niemożliwe oczekiwania, albo też mocno usztywniła swoje stanowisko.
Podsumowując, nowe rozdanie w MON, MAP i PGZ to sytuacja złożona i z perspektywy zagranicy często trudna do pełnego zrozumienia. Szczególnie dla decydentów w wielkich korporacjach, działających w zupełnie innym systemie politycznym, a często również mentalnym i społecznym. Jej przebieg i konsekwencje trudno jest często ocenić z perspektywy USA czy Korei. Szczególnie gdy nie zna się osób, zajmujących obecnie ważne stanowiska. Często nawet krótkie, oficjalne spotkanie pozwala wiele dowiedzieć się o człowieku. Dlatego w najbliższych miesiącach można spodziewać się wielu wizyt i spotkań na różnym szczeblu. Szczególnie, gdy nowy szef MON, podobnie jak poprzedni, mówi o potrzebie inwestowania w obronność. Ale tym razem w sposób przemyślany i planowy.
Czego sobie i państwu życzę.