Spis treści
- Priorytety wg Sztabu Generalnego i DGRSZ
- Śmigłowce, ale dla kogo?
- Maszyny szkolno-bojowe
- Śmigłowce pokładowe
- Ciężkie śmigłowce transportowe Chinook
- Śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze SAR
- Co dalej?
Trzeba przyznać, że MON, Sztab Generalny i Agencja Uzbrojenia bardzo szybko zareagowały, moim zdaniem w sprawny i rzeczowy sposób rozbrajając temat na medialną i polityczną aferę. Natomiast pozostaje nadal sporo niedomówień, wynikajacych m.in. z przeciągających się prac nad, Programem Rozwoju Sił Zbrojnych 2025-2039. To właśnie z tego dokumentu, powstającego w bólach w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, wynika m.in. decyzja o anulowaniu tego zakupu w obecnej chwili, na rzecz bardziej pilnych programów śmigłowcowych. Jakich dokładnie?
Priorytety wg Sztabu Generalnego i DGRSZ
To wyjaśnił podczas konferencji prasowej Szef Sztabu Generalnego, gen. Wiesław Kukuła: „Szanowni państwo, przyszłość na kolejne 15 lat transformacji sił zbrojnych zdefiniuje Program Rozwoju na lata 2025-2039. To w trakcie tej mozolnej pracy nad jego opracowaniem, szeregu analiz, zdecydowaliśmy się zmienić priorytety programów śmigłowcowych. Zmienić priorytety w nabywaniu poszczególnych platform, tak aby lepiej dopasować się do wyzwań przyszłej wojny”.
Kwestię pierwszego priorytetu dość precyzyjnie wyjaśnił gen. dyw. Cezary Wiśniewski, zastępca Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych: „Zakup śmigłowca AW149, zakup śmigłowca AW101 i teraz zakup śmigłowca AH-64 spowodowały, że zdaliśmy sobie sprawę, że dotychczasowy śmigłowiec szkolny SW-4 i częściowo Mi-2, którego używaliśmy do szkolenia podstawowego, nie są w stanie przygotować załóg do rozpoczęcia szkolenia na zaawansowanych wielozadaniowych śmigłowcach. Dlatego priorytetem numer jeden dla Sił Powietrznych, dla Dowództwa Generalnego, jest pozyskanie śmigłowca szkolno-bojowego i jak najszybsze zaimplementowanie go do naszego procesu szkolenia”.
Jak podkreślił gen. Wiśniewski: „Decyzja o tym, żeby zmienić ten priorytet, jest wynikiem wielu analiz eksperckich na naszym poziomie. My po prostu zmieniliśmy kolejność pozyskania tych śmigłowców, tak naprawdę tych zdolności. Uważam, że to, że będziemy mogli dostarczyć śmigłowiec szkolny, dostarczyć śmigłowiec pokładowy i ciężki śmigłowiec transportowy, to są najważniejsze trzy priorytety, które musimy zrealizować w najbliższym czasie”.
Śmigłowce, ale dla kogo?
Jak się wydaje, trwa obecnie próba usystematyzowania i urealnienia zakupów sprzętu względem realnych potrzeb, w ramach wspominanego tu wielokrotnie Programu Rozwoju Sił Zbrojnych 2025-2039, który powinien wyjść ze Sztabu Generalnego najpóźniej w ubiegłym roku. Polityczna sytuacja niespecjalnie to w ostatnim czasie ułatwiała, podobnie jak powiązane z nią procesy decyzyjne. Można więc powiedzieć, że decyzja o zmianie priorytetu na śmigłowce szkolne, czy raczej szkolno-bojowe, to jeden z pierwszych efektów wdrażania tego programu, który jak mówi gen. Kukuła, ma zostać ukończony w bieżącym miesiącu i trafić do realizacji.
Maszyny szkolno-bojowe
Decyzja o zakupie 32 śmigłowców wielozadaniowych AW149 w PZL Świdnik, a rok później rozpoczęcie negocjacji zakupu takiej samej liczby maszyn tej samej kategorii w PZL Mielec była decyzją związaną z polityką a nie potrzebami sił zbrojnych. Wielokrotnie zresztą krytykowałem zakupy wzajemnie konkurujących ze sobą systemów uzbrojenia, które tylko komplikują logistykę, szkolenie i obsługę, ale taka była polityka poprzedniego rządu. Stąd zakupy np. Krabów i K9, Homar-K i HIMARS czy wreszcie AW149 i S-70i Black Hawk.
Wyczekujemy obecnie zaplanowanego na połowę czerwca przybycia pierwszych polskich śmigłowców Apache, na razie w „pomostowej” wersji AH-64D przeznaczonej do szkolenia. Ale do tego szkolenia trafili doświadczeni piloci, którzy staną się instruktorami. Natomiast dla floty 96 maszyn AH-64E które zaczną przybywać za 2-3 lata, trzeba wyszkolić około 300 pilotów. Do tego należy dodać załogi dla 32 maszyn AW149, dla 8 morskich AW101 i tak dalej. Skąd mają się brać te setki pilotów w ciągu najbliższych 2-5 lat.
Do tego potrzebny jest skuteczny i nowoczesny system szkolenia, a takim obecnie nie dysponujemy. Jego pozyskanie od kilku lat jest w fazie wstępnej, dotyczy 32 lekkich, dwusilnikowych śmigłowców szkolno-bojowych wraz z symulatorami i systemem szkolenia. Dlaczego szkolno-bojowych? Ponieważ z jednej strony, pozwoli to na wstępne szkolenie nie tylko z pilotażu, ale również użycia uzbrojenia kierowanego i niekierowanego. Jest to tańsze i szybsze niż realizowanie tych zadań, jak to jest obecnie, na śmigłowcu docelowym, bojowym.
Poza tym pozyskanie lekkiego śmigłowca szkolno-bojowego otwiera możliwość jego użycia również w innych rolach, na przykład związanych z Wojskami Specjalnymi czy misjami poszukiwawczo-ratowniczymi, a nawet zwalczaniem różnego typu celów. W skrócie, mgłby to być następca śmigłowców Mi-2 oraz W-3 różnych wersji, które były szeroko stosowane w siłąch zbrojnych. Jednak obecnie ostatnie Mi-2 służą do szkolenia pilotów w Dęblinie i ich czas jest policzony a przed W-3 jest nie więcej niż dekada służby. W obu przypadkach chodzi zaróno o zużycie jak i „wiek techniczny” tych maszyn. Przypomnę, że Mi-2 będą za dwa lata obchodzić 60 lat służby w Wojsku Polskim.
Śmigłowce pokładowe
W tej kategorii maszyn morskich jest podobnie. Obecnie rolę tą spełnia dosłownie kilka wiekowych maszyn SH-2G Super Seasprite, które są przestarzałe i nie mają już dziś nawet wsparcia producenta. Trafiły do Polski wraz z amerykańskimi okrętami Oliver Hazard Perry. Tymczasem dziś każdy nowoczesny i odpowiednio duży okręt powinien dysponować śmigłowcami pokładowymi. Zarówno do zadań ratownictwa SAR jak też innych misji, w tym misji zwalczania okrętów podwodnych a czasem również nawodnych.
Planowane na najbliższe lata wejście do służby fregat typu Miecznik to ostatni moment, w którym do służby na nich powinny być gotowe śmigłowce pokładowe. Maszyny odpowiednio wyposażone do lądowania i przebywania na pokładzie, zdolne do lotów nad morzem w skrajnych warunkach i odporne na trudne warunki służby. Bez tego, mówię to z pełnym przekonaniem, zdolności Mieczników będą poważnie upośledzone. Stąd wskazanie ich jako drugiego priorytetu.
Ciężkie śmigłowce transportowe Chinook
O trzecim priorytecie mówił minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz w naszym studiu, kilka miesięcy temu. Doświadczenia z akcji ratowniczych i przeciwdziałających skutkom powodzi, pokazały potrzebę pozyskania ciężkich śmigłowców transportowych. Minister wskazał tu maszyny Boeing CH-47F Chinook, jako jedyne, spełniające w pełni oczekiwania wojska zarówno na tego typu sytuacje, jak i na czas wojny.
Warto tu dodać, że są one stosowane przez większość europejskich krajów NATO oraz US Army, dla której stanowią one element wsparcia operacji śmigłowców uderzeniowych Apache. CH-47 Chinook, ze względu na układ z dwoma wirnikami nośnymi posiada unikalne parametry jeśli chodzi o prędkość, udźwig, zasięg i dynamikę lotu, ale również precyzję. Co ciekawe, maszyny te pozyskały nawet takie kraje jak Włochy czy Wielka Brytania, które same produkują ciężkie śmigłowce AW101. Jednak ich możliwości są dalekie od oferowanych przez Chinooki w zakresie zdolności transportowych.
Śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze SAR
W kwestii czwartego priorytetu nie mam do końca pewności, o jakie maszyny chodzi. Czy generał ma na myśli śmigłowce średnie, takie jak AW149 i Black Hawk, ale w specjalnej wersji do realizacji zadań ratowniczych? A może o kolejne ciężkie śmigłowce, takie jak morskie AW101? Teoretycznie mają one wykonywać misje SAR i zadania zwalczania okrętów podwodnych, ale ich liczba jest zbyt mała, aby mogły skutecznie realizować oba zadania.
Może też chodzić o śmigłowce Combat SAR przeznaczone m.in. do poszukiwania zestrzelonych pilotów i innych istotnych osób, również na terytorium przeciwnika. Polska jest odpowiedzialna w ramach sił NATO za tego typu zadania realizowane na Wschodniej Flance. Są to trudne misje, realizowane zwykle przez Wojska Specjalne lub specyficznie szkolone i wyposażone jednostki sił powietrznych. W obu przypadkach chodzi o zaawansowane śmigłowce, którymi obecnie nie dysponujemy lub nie dysponujemy odpowiednią ich liczbą.
Co dalej?
Patrząc na te najważniejsze, czy raczej najpilniejsze priorytety, trzeba przyznać, że tworzą one spójną i dobrze uzasadnioną drabinkę potrzeb. Jednak doświadczenie minionych dekad każe zadać kilka istotnych pytań. Po pierwsze, czy znajdzie się finansowanie na taki program śmigłowcowy? Jest to obecnie wątpliwość uzasadniona i podnoszona dość często. Pytanie wprost brzmi tak – czy nie zrezygnowano z zakupu śmigłowców Black Hawk jedynie po to, aby zapewnić finansowanie zakupu maszyn szkolno-bojowych?
Czy trzy wymienione jako najważniejsze priorytety, będą miały odpowiednie finansowanie, aby nie utknąć na lata w fazie analityczno-koncepcyjnej? A przede wszystkim, czy jest to początek planowanej zmiany struktury floty śmigłowcowej Wojska Polskiego? Ponieważ dotąd jest ona wypadkową systemy posowieckiego odziedziczonego po LWP i dotychczasowych zakupów, w większości homeopatycznych i niezbyt spójnych systemowo, o czym wielokrotnie pisałem. Wraz z odejściem takich maszyn jak Mi-8 i Mi-17 potrzebujemy przedefiniowania całego systemu i w najlepszym scenariuszu, unifikacji platform, ale w sposób przemyślany, zgodnie z ich możliwościami i zadaniami. Czas pokaże, czy uda się to zrealizować zgodnie z Programem Rozwoju na lata 2025-2039.
