Po dwóch latach wojny rosyjsko-ukraińskiej i kasandrycznych hipotez, w myśl których prawie pewne jest, że Rosja – po przegranej Ukrainy – weźmie Polskę na cel, obywatel dostrzegli potrzebę istnienia OC. Zapewne dlatego naród przestraszył się i opowiada się za przywróceniem do życia, w realu – a nie na papierze – obrony cywilnej.
CZY W POLSCE LUDOWEJ OBRONA CYWILNA BYŁA IDEALNA?
Za czymś takim (oraz stworzeniem systemu ochrony ludności cywilnej na wypadek „W”) opowiada się 70 proc. polskiego społeczeństwa. Tak wynika z badań przeprowadzonych (na zlecenie InfoSecurity24.pl) przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS). Okazało się, że 82 proc. ankietowanych nie zna miejsca ewakuacji i bezpiecznego schronienia w najbliższej okolicy swojego zamieszkania. I nie ma w tym nic dziwnego, bo skoro od początku lat 90. XX wieku OC istnieje w teorii i na papierze, to skąd ludzie mają wiedzieć, gdzie mają się schronić, „gdyby do czegoś doszło”?
Do „czego”, to wiadomo. Jest źle. Polska to nie Szwajcaria, w której każdy obywatel (plus 10 proc. rezerwy) ma zapewnione schronienie, na wypadek „W”. I to nie w byle jakiej piwnicy, w bloku, ale w przystosowanych specjalnie konstrukcjach budowlanych. Wbrew stereotypom w Polsce Ludowej schronienia dla ludności cywilnej, spełniające wymogi bezpieczeństwa i ochrony przed skutkami działania broni konwencjonalnej i masowego rażenia, budowano przede wszystkim w czasach stalinowskich i po Październiku 1956 r. Potem stopniowo ograniczano takie inwestycje . I jak coś budowano, to nie dla ludu, ale dla tych, którzy nim władali. W PRL w schronach było miejsce dla kilku, góra kilkunastu proc. ludności. To gwoli wprowadzenia w temat z zaznaczeniem, że obrona cywilna nie sprowadza się wyłącznie do zapewnienia cywilom miejsc w schronach.
To wróćmy teraz do szczegółów sondażu, w którym zapytano Polaków o kwestie obrony cywilnej i ochrony ludności. Jego wyniki przedstawiono parę dni temu podczas II Kongresu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej – Odporność 2024. Kto się domyślał, że będą one zróżnicowane, to znaczy raz napawające optymizmem, a innym – będą budzić poważne obawy, ten miał rację.
Wiadomość optymistyczna (ale nie tak do końca): tylko 16, 6 proc. respondowanych nie chce restauracji OC, a ponad 70 proc. jest „za”. Wśród zwolenników powrotu do systemu OC najwięcej jest osób z wykształceniem podstawowym/zawodowym (43 proc.), głównie w wieku 70 i więcej lat (66 proc.) oraz ci, którzy pochodzą z małych miast do 50 tysięcy mieszkańców (43 proc.). Wiadomość to nie do końca optymistyczna, bo przecież trudno od 70-latków wymagać, by byli aktywnymi uczestnikami odrodzonej OC.
JEST BARDZO DOBRZE, MOŻNA BYĆ OPTYMISTĄ
Wiadomość bardzo optymistyczna: zapytano ankietowanych o to czy, odbycie szkolenia z obrony cywilnej powinno być obowiązkowe dla każdego obywatela? W tej sekcji nie ma wyników w rodzaju „na dwoje babka wróżyła”. Za wprowadzeniem obowiązkowych szkoleń z OC opowiedziało się 62,2 proc. ankietowanych, natomiast przeciw było 26,4 proc. Zdania na ten temat nie miało 11,4 proc. ankietowanych.
Z obowiązkowego szkolenia dla każdego obywatela najchętniej skorzystałyby osoby z wykształceniem podstawowym/zawodowym (45 proc.) mieszkające w małych miastach (57 proc.). Wśród respondentów, którzy obowiązkowym szkoleniom powiedziało zdecydowanie „nie”, znalazło się 14 proc. osób w wieku od 18 do 29 lat. Co ciekawe, wśród osób niemających zdania na ten temat, dominują mieszkańcy dużych miast.
TEORETYCZNIE JEST DOBRZE, OBY TAK BYŁO
Wiadomość optymistyczna: 53 proc. badanych uznało, że byłoby w stanie, wraz najbliższą rodziną, przetrwać przez kilka dni bez dostaw prądu, wody i jedzenia. Innego zdania było 33,8 proc. osób. 13,1 proc. ankietowanych wskazało odpowiedź „nie wiem/trudno powiedzieć”.
Trzeba podkreślić, że są to deklaracje, które u większości nie wypływają z doświadczenia, tylko z chęci i z teorii. Trudno założyć, że większość z tych 53 proc. to praktykujący sztukę przetrwania. Wśród przekonanych do tego, że są w stanie przetrwać kilka bez energii czy żywności, 29 proc. to osoby w wieku 70 i więcej lat. Największą grupę wśród nieprzekonanych do własnych możliwości w takich sytuacjach jest w grupie osób w wieku 18-29 lat (50 proc.). Najmniej obaw wyrażają ankietowani z wyższym wykształceniem (26 proc.), natomiast najwięcej z wykształceniem podstawowym/zawodowym (20 proc.).
JEST GORZEJ NIŻ ŹLE I MOŻE BYĆ JESZCZE GORZEJ
Wiadomość bardzo pesymistyczna: czyli mało kto wie, gdzie ma się schronić, jakby bomby leciały na ich domy. 82 proc. respondowanych stwierdziło, że nie zna miejsca ewakuacji i bezpiecznego schronienia w najbliższej okolicy swego zamieszkania Jedynie 13,3 proc. ankietowanych wie, gdzie należy się ewakuować.
Największą grupę wśród nieposiadających wiedzy na temat schronów, stanowią osoby w wieku 60-69 lat (82 proc.). Z kolei ci, którzy znają miejsca ewakuacji, to głównie osoby w wieku 40-49 lat (12 proc.). Co istotne, aż 81 proc. mieszkańców małych miast (do 50 tys. mieszkańców) deklaruje zdecydowany brak wiedzy na temat miejsca ewakuacji i bezpiecznego schronienia. W tym miejscu dodać trzeba, że w zeszłorocznych badaniach wyszło, że 16,3 proc. ma pojęcie o tym, gdzie się schronić, gdyby zaszła taka potrzeba (81,4 proc. - zupełnie nie miało takiej wiedzy).
Wnioski? W skrócie: tak jak nie od razu zbudowano Kraków, tak nie od razu uda się odbudować – w zgodzie ze współczesnymi wymogami – system obrony cywilnej.