Trump zapowiada "Złotą Flotę" z pancernikami nowej generacji. Czy okręty „typu Trump” zatopią chińską marynarkę?

2025-12-23 15:06

Donald Trump ogłosił ambitny plan modernizacji Marynarki Wojennej USA, zakładający budowę nowej generacji okrętów wojennych, nazwanych „pancernikami typu Trump”. Te "potężne" jednostki, w tym flagowy USS Defiant, mają być wyposażone w zaawansowane technologie obronne, takie jak pociski hipersoniczne, lasery dużej mocy. Inicjatywa ta, określana mianem „Złotej Floty”, ma na celu wzmocnienie pozycji Stanów Zjednoczonych na morzach i przywrócenie Ameryce statusu potęgi w budownictwie okrętowym. Plany te budzą jednak wiele pytań dotyczących wykonalności, kosztów i strategicznych konsekwencji.

  • Donald Trump ogłasza ambitny plan „Złotej Floty” Marynarki Wojennej USA, wprowadzając "pancerniki typu Trump" – nowe, potężne okręty wojenne.
  • Nowe jednostki mają być największe i najszybsze, wyposażone w zaawansowane technologie, takie jak broń elektromagnetyczna, pociski hipersoniczne i lasery, a także sztuczną inteligencję.
  • Projekt ma na celu odnowienie dominacji morskiej USA, wzmocnienie przemysłu stoczniowego i odstraszenie globalnych rywali, jednak rodzi pytania o koszty i wykonalność.
  • Czy „pancerniki typu Trump” zrewolucjonizują wojnę morską, czy okażą się kosztownym wyzwaniem?

Prezydent Donald Trump, znany z zamiłowania do wielkich projektów i odważnych deklaracji, ogłosił rewolucyjny plan dotyczący przyszłości Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Podczas wystąpienia w swoim kurorcie Mar-a-Lago na Florydzie, Trump zaprezentował wizję „Złotej Floty”, której trzonem mają być nowe, "potężne" okręty wojenne, nazywane już „pancernikami typu Trump”. „Nie zbudowaliśmy żadnego pancernika od 1994 roku. Te najnowocześniejsze jednostki będą jednymi z najskuteczniejszych okrętów nawodnych... pomijając nasze okręty podwodne” – powiedział Trump. Jak dodał:

„Będą najszybsze, największe i sto razy potężniejsze od każdego pancernika, jaki kiedykolwiek zbudowano” – oświadczył Trump, podkreślając skalę i ambicje projektu.

Jak zapewniał Trump:

„Pomogą utrzymać amerykańską dominację militarną, ożywić amerykański przemysł stoczniowy i wzbudzić strach wśród wrogów Ameryki na całym świecie” – powiedział Trump, prezentując wizualizacje nowych okrętów.

Prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił także, że USA „rozpaczliwie potrzebuje okrętów” dodając, że brał udział w projektowaniu nowych okrętów wojennych. „Nasze okręty – niektóre z nich są stare, zużyte i przestarzałe, a my pójdziemy w zupełnie przeciwnym kierunku”. Oczekuje się również, że nowe okręty wojenne staną się centralnym punktem działań administracji Trumpa zmierzających do modernizacji Marynarki Wojennej, aby odstraszyć globalnych przeciwników, takich jak Chiny, i ożywić przemysł stoczniowy w Stanach Zjednoczonych.

W zeszłym tygodniu Marynarka Wojenna poinformowała o planach wprowadzenia do służby nowego typu fregat, wchodzących w skład „Złotej Floty”, które będą chronić większe okręty przed jednostkami nawodnymi i myśliwcami. Adm. Daryl Caudle, Szef Operacji Marynarki Wojennej, powiedział w nagraniu wideo, że amerykańskie małe okręty nawodne stanowią jedną trzecią tego, czego potrzebuje Marynarka Wojenna. „Potrzebujemy bardziej zdolnych, małych okrętów bojowych zdolnych do operowania na pełnym morzu, aby zniwelować różnicę i sprawić, by nasze niszczyciele rakietowe koncentrowały się na walce na najwyższym poziomie" – powiedział Caudle.

W swoim wystąpieniu sekretarz wojny P. Hegseth stwierdził, że wzmocnienie floty Marynarki Wojennej wiąże się bezpośrednio z kluczowymi celami Departamentu Wojny, jakimi są przywrócenie etosu wojownika, odbudowa armii i przywrócenie odstraszania.  

„Amerykańska siła powróciła na światową scenę, a ogłoszenie "Złotej floty" zakotwiczonej w nowych pancernikach - największych i najskuteczniejszych w historii - spełnia wszystkie te trzy cele i oznacza pokoleniowe zaangażowanie na rzecz amerykańskiej potęgi morskiej w całym departamencie” — powiedział Hegseth.  

Pierwszy z tych okrętów ma nosić nazwę USS Defiant. Według zapowiedzi, będzie on większy i dłuższy od historycznych pancerników typu Iowa z czasów II wojny światowej, które osiągały wyporność około 60 000 ton. Okręty typu Iowa miały pancerz o grubości od 40 do 45 cm, dziewięć dział 16-calowych (45-45 cm), kilkanaście dział 5-calowych (125-145 cm) i inne uzbrojenie. Okręty te zostały wycofane ze służby po II wojnie światowej i okresowo przywracane do służby w czasie wojny koreańskiej i wietnamskiej. Po powrocie do służby w latach 80., w ramach rozbudowy floty przez prezydenta Ronalda Reagana, zostały zmodernizowane poprzez dodanie pocisków przeciwokrętowych, wyrzutni pocisków manewrujących Tomahawk oraz dział obrony przeciwrakietowej.

Nowy „pancernik” ma mieć podobne rozmiary do pancerników typu Iowa, ale ważyć znacznie mniej – około 35 000 ton, czyli niemal o połowę mniej i zanurzeniu ok. 7,3–9 metrów, co czyni go ponad dwukrotnie większym od obecnego największego okrętu nawodnego we flocie niszczyciela typu Zumwalt. Jego załoga będzie również znacznie mniejsza, licząc od 650 do 850 marynarzy. Nowa platforma ma być okrętem wojennym o wyporności ponad 35 000 ton.

Co ciekawe według słów Trumpa nowe okręty będą wyposażone w sztuczną inteligencję i będą sterowane przez sztuczną inteligencję, nie podał jednak e tej kwestii żadnych szczegółów. Nowe okręty zastąpią program Marynarki Wojennej nowej generacji DDG(X), który miał być o połowę mniejszy od proponowanego pancernika.

W co będą uzbrojone okręty typu Trump?

Projekt Trumpa zakładał rezygnację z dział wielkokalibrowych na rzecz zaledwie dwóch dział pięciocalowych i zestawu pocisków. Nowe jednostki mają być uzbrojone w najnowocześniejsze technologie, które obecnie znajdują się na różnych etapach rozwoju w Marynarce Wojennej. Większość planowanego uzbrojenia jest nadal w fazie testów i nie zostało jeszcze potwierdzone, że zostanie ono wprowadzone do służby przez marynarkę wojenną.  Obejmują one 32-megadżulową broń elektromagnetyczną umieszczoną na dziobie statku, służącą do wystrzeliwania pocisków o dużej prędkości, które wykorzystują swoją energię kinetyczną do zniszczenia celu zamiast głowicy wybuchowej. Okręt ma być wyposażony w dwa inne pięciocalowe działa wystrzeliwujące pociski o dużej prędkości. Marynarka wojenna poinformowała, że okręt będzie również uzbrojony w 12-komorową wyrzutnię pocisków Conventional Prompt Strike, które są pociskami hipersonicznymi wykorzystującymi technologię "boost glide" do atakowania celów dalekiego zasięgu z ekstremalną prędkością. Broń ta jest trudna do przechwycenia, ponieważ może manewrować z prędkością ponad pięciokrotnie większą od prędkości dźwięku. Należy do niej słynny pocisk, którego testy przeprowadzone przez Chiny w 2017 r. wywołały niepokój wśród amerykańskich urzędników. Nie jest oficjalnie wiadomo, czy Stany Zjednoczone posiadają je w swoim arsenale, ale aktywnie pracują nad ich opracowaniem.

Kolejnym znaczącym uzbrojeniem nowego okrętu jest Sea-Launched Cruise Missile-Nuclear, czyli SLCM-N. Jest to zatwierdzony przez Kongres program, wciąż w fazie rozwoju, który ma zapewnić Stanom Zjednoczonym nowoczesny sposób wystrzeliwania taktycznych broni jądrowych z morza. Taktyczne głowice nuklearne mają znacznie mniejszą, ale nadal poważną moc w porównaniu z bronią jarową umieszczoną na amerykańskich balistycznych pociskach wystrzeliwanych z okrętów podwodnych. W oświadczeniu Trump przyznał, że SLCM-N jest nadal „w fazie rozwoju”. Powiedział jednak, że pociski manewrujące zostaną „wprowadzone dość szybko”, nie podając jednak dokładnych ram czasowych.

Nowy okręt ma być również wyposażony w dwa rodzaje laserów. Marynarka wojenna poinformowała, że pierwszym typem będą dwa lasery o mocy 600 kW lub 300 kW, które wykorzystują intensywne ciepło do niszczenia celów i które nadal są w fazie testów. Drugi to ODIN, laser o niskiej mocy przeznaczony do zakłócania lub oślepiania systemów naprowadzania nadlatujących zagrożeń. Na nowym okręcie planuje się zainstalować cztery takie lasery. Ponadto okręt ma być wyposażony w 32-komorowy system pionowego wystrzeliwania, dwa systemy przeciwdziałania dronom, cztery działa kalibru 30 mm oraz dwie wyrzutnie pocisków powietrznych do obrony powietrznej.

Okręty NATO zacumowały w Szczecinie

Wyzwania technologiczne i strategiczne „Złotej Floty”

Ogłoszenie to nastąpiło w kontekście wcześniejszych wyzwań, z jakimi borykała się Marynarka Wojenna USA. Zaledwie miesiąc wcześniej zrezygnowano z planów budowy nowego, małego okrętu wojennego z powodu narastających opóźnień i przekroczenia budżetu. W przeszłości stocznie miały również trudności z terminowym i budżetowym ukończeniem innych nowo zaprojektowanych okrętów, takich jak lotniskowiec typu Ford. USS John F. Kennedy, opóźnił się o około dwa lata w stosunku do planowanego terminu dostawy, który przypadał na lipiec tego roku. Opóźnienia te przypisano m.in nowym systemom desantowym, które wciąż starają się o certyfikację. Opóźnienia występują także w okrętach podwodnych typu Columbia. Te doświadczenia budzą pytania o realność realizacji tak ambitnego i technologicznie zaawansowanego projektu, jakim jest „Złota Flota”.

Marynarka Wojenna ma w swojej flocie 292 okręty, głównie niszczyciele, krążowniki, lotniskowce, okręty desantowe i okręty podwodne. Trump powiedział, że spodziewa się budowy dwóch "pancerników" w ciągu najbliższych dwóch i pół roku i że Stany Zjednoczone zbudują łącznie aż 20 jednostek. Okręty te będą stanowić zaporę dla planowanej modernizacji floty, która obejmie wprowadzenie do służby nowego typu fregat – małych okrętów eskortowych, wzorowanych na nowych, 4500-tonowych kutrach bezpieczeństwa narodowego Straży Przybrzeżnej.

Wdrożenie technologii, które mają znaleźć się na pokładzie „pancerników typu Trump”, stanowi istotne wyzwanie. Marynarka Wojenna wydała setki milionów dolarów i przez ponad 15 lat próbowała umieścić działo elektromagnetyczne na okręcie, zanim ostatecznie porzuciła te wysiłki w 2021 roku. Technologia laserowa, choć odniosła większe sukcesy w ostatnich latach, nadal ma ograniczone zastosowanie. Obecnie systemy laserowe, zaprojektowane głównie do oślepiania lub wyłączania czujników dronów, znajdują się na pokładach ośmiu niszczycieli po ośmiu latach prac rozwojowych.

Rozwijanie zdolności do produkcji pocisków manewrujących z napędem jądrowym lub ich rozmieszczanie na okrętach może również rodzić poważne konsekwencje międzynarodowe. Takie działania mogą stanowić naruszenie traktatów o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej, które Stany Zjednoczone podpisały z Rosją. 

Według amerykańskiego urzędnika, który prosił o zachowanie anonimowości w rozmowie z agencją Associated Press, prace projektowe nad nowym okrętem są już w toku, a jego budowa ma się rozpocząć na początku lat trzydziestych XXI wieku. Zarówno Trump, jak i Sekretarz Marynarki Wojennej John Phelan, podkreślali, że nowe okręty typu Trump będą duchowymi następcami pancerników XX wieku. 

Wpływ Trumpa na projektowanie okrętów i przyszłość Marynarki Wojennej USA

Donald Trump od dawna wyrażał swoje zdecydowane poglądy na temat konkretnych aspektów floty Marynarki Wojennej, często opowiadając się za utrzymaniem starszych technologii zamiast ich unowocześniania. W swojej pierwszej kadencji bezskutecznie apelował o powrót do katapult parowych do wystrzeliwania samolotów z lotniskowców, zamiast nowocześniejszego systemu elektromagnetycznego. Zwracał również uwagę na estetykę okrętów, skarżąc się na wygląd niszczycieli i krytykując „zardzewiałe okręty”. Sekretarz Marynarki Wojennej John Phelan wspominał, że Trump „wielokrotnie pisał do mnie SMS-y bardzo późno w nocy, czasami po pierwszej w nocy” w tych sprawach.

Trump zapowiedział, że będzie osobiście uczestniczył w projektowaniu nowego okrętu wojennego. „Marynarka Wojenna USA będzie kierować pracami nad projektowaniem tych okrętów, ponieważ jestem osobą o dużym wyczuciu estetyki” – powiedział Trump. Ta deklaracja budzi sceptycyzm, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze interwencje w projekty militarne.

Sekretarz Marynarki Wojennej John Phelan stwierdził, że nowy USS Defiant „będzie budził podziw i szacunek dla amerykańskiej flagi za każdym razem, gdy zawinie do zagranicznego portu”. Prezydent Trump ogłosił, że projekt rozpocznie się od budowy dwóch takich pancerników, a ostatecznie zostanie rozszerzony do 20–25 nowych jednostek. Phelan dodał, że „nasi przeciwnicy będą wiedzieć, że kiedy na horyzoncie pojawi się okręt typu Trump USS Defiant, zwycięstwo Ameryki na morzu będzie nieuniknione”.

Phelan podkreślił, że okręt ten będzie „największym, najgroźniejszym, najbardziej wszechstronnym i najlepiej wyglądającym okrętem wojennym na wszystkich oceanach świata”. Jego podstawową misją będzie ofensywna siła ognia, a nie tylko obrona. 

Zazwyczaj typu pancerników były nazywane na cześć stanów USA, jednak Trump, którego imię zdobi już wiele hoteli i klubów golfowych, kontynuuje trend personalizacji, co krytycy opisują jako „narcystyczną fazę”. Wcześniej jego administracja zmieniła nazwę Amerykańskiego Instytutu Pokoju w Waszyngtonie na jego cześć, a rada Kennedy Center for the Performing Arts przegłosowała zmianę nazwy na Trump-Kennedy Center. Te działania pokazują jego dążenie do pozostawienia trwałego śladu swojego imienia w historii.

Trump powiedział, że spotka się z firmami zbrojeniowymi w przyszłym tygodniu na Florydzie, aby omówić kwestię przyspieszenia harmonogramów produkcji okrętów wojennych i że jego administracja jest gotowa ukarać firmy, które będą działać zbyt wolno. „Nie produkują ich wystarczająco szybko” – powiedział Trump, dodając, że jego administracja planuje również przebudowę siedziby Marynarki Wojennej. Trump powiedział, że chce ich nakłonić do obniżenia wynagrodzeń kadry kierowniczej i wykupu akcji własnych, a następnie zainwestowania tych pieniędzy w budowę nowych zakładów i fabryk. „Zaczną wydawać pieniądze na budowę samolotów, okrętów i innych rzeczy, których potrzebujemy, a nie za 10 czy 15 lat, tylko teraz” – powiedział prezydent. Zakres prac, jaki wyobraził sobie prezydent, wielu osobom związanym z kompleksem przemysłu obronnego wydaje się nierealny.

Prezydent dodał, również, że będzie pracował nad unowocześnieniem amerykańskich lotniskowców w ramach modernizacji „Złotej Floty” Marynarki Wojennej USA. Trump wcześniej narzekał na wygląd niektórych amerykańskich okrętów.

„Nie jestem fanem niektórych okrętów, które projektujesz. Jestem osobą o dużym guście estetycznym i nie podobają mi się niektóre okręty, które projektujesz” – powiedział Trump do zgromadzonych wojskowych dowódców w Quantico na początku tego roku. „Mówią: "Och, to stealth". Ja twierdzę, że to nie stealth. Brzydki okręt nie jest konieczny, żeby można było powiedzieć, że jest się stealth” – powiedział.

Inwestycje w amerykańskie stocznie i miejsca pracy

Trump podkreślił również, że nowe okręty będą budowane w Stanach Zjednoczonych. „Chcę tylko jasno powiedzieć, że budujemy je tutaj. Współpracujemy z innymi, ale budujemy je tutaj. Mamy świetne stocznie wojskowe. Będziemy negocjować z niektórymi firmami, które prowadzą te stocznie” – zaznaczył. Ta inicjatywa ma na celu nie tylko wzmocnienie floty, ale także pobudzenie amerykańskiego przemysłu stoczniowego i stworzenie nowych miejsc pracy. Mimo, że okręty będą budowane w USA, to Trump nie wykluczył współpracy z innymi krajami w zakresie komponentów.

Sekretarz Marynarki Wojennej John Phelan dodał, że „teraz znajdą pracę stocznie od Filadelfii po San Diego, od Maine po Missisipi, od Wielkich Jezior po wybrzeże Zatoki Meksykańskiej, a także producenci, którzy będą produkować komponenty do tego pancernika w każdym stanie”. 

Trump zapytany, czy nowe typy okrętów mają być odpowiedzią na rosnącą potęgę morską Chin, Trump odpowiedział: „To odpowiedź na wszystkich. To nie tylko Chiny”. USA starają się konkurować z Chinami, gdzie u nich powstaje około 53% światowego przemysłu stoczniowego. Według niedawnej oceny Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, Stany Zjednoczone budują zaledwie 0,1% światowych statków i okrętów. Amerykańscy urzędnicy ostrzegają, że kryzys w budowie okrętów koliduje z ogromną luką w zdolnościach produkcyjnych w porównaniu z Chinami. Biuro Wywiadu Marynarki Wojennej oszacowało, że Chiny mają około 230 razy większe zdolności produkcyjne w zakresie budowy okrętów niż Stany Zjednoczone, a ta dysproporcja pozwala Pekinowi rozwijać swoją flotę znacznie szybciej, niż amerykańskie stocznie są w stanie produkować nowe kadłuby. Choć USA nadal mają przewagę w zakresie technologii budowy okrętów podwodnych i lotniskowców atomowych, to amerykańscy urzędnicy ostrzegają, że rosnąca wielkość chińskiej floty i potencjał przemysłowy osłabiają tę przewagę. Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych dysponuje obecnie około 294 okrętami wojennymi, podczas gdy Chiny dysponują największą na świecie flotą pod względem liczby kadłubów, z ponad 370 okrętami w służbie.

Koszt budowy jednego takiego pancernika w amerykańskiej stoczni może wynieść od 10 do 15 miliardów dolarów, w zależności od jego rozmiaru i systemów, jak wynika z ustaleń USNI News. Marynarka Wojenna współpracowała wcześniej ze stoczniami Ingalls Shipbuilding należącą do HII oraz General Dynamics Bath Iron Works, które wyraziły gotowość do wsparcia nowych inicjatyw. 

Warto zwrócić uwagę, że amerykańskie stocznie są już przeciążone obecnymi pracami budowlanymi, konserwacyjnymi i remontowymi. Analitycy zwracają uwagę, że okręty wielkości typu Trump będą potrzebowały takiej samej przestrzeni stoczniowej, co duże okręty desantowe i wsparcia logistycznego. Z tego powodu konieczne będzie reaktywowanie zamkniętych stoczni lub zbudowanie nowych. A jest jeszcze kwestia siły roboczej. Stocznie od dawna narzekają na brak rąk do pracy i specjalistów. Aby wesprzeć taki program, potrzebny będzie ogólnokrajowy program rekrutacji i szkoleń dla pracowników stoczni, elektryków, informatyków itp.

Sekretarz Marynarki Wojennej Phelan niedawno zwrócił uwagę na trudności w rekrutacji pracowników, zwłaszcza jeśli chodzi o płace. Jeśli pracownicy mogą zarabiać tyle samo, co w magazynie Amazona czy sklepie spożywczym, to rzadziej będą wybierać ciężką, wyczerpującą pracę, jaką wykonuje się w stoczni marynarki wojennej – powiedział w zeszłym miesiącu na konferencji poświęconej obronności w Indianie.

Nie można także zapominać o kosztach. Trump powiedział, że nowe pancerniki ostatecznie zastąpią niszczyciele typu Arleigh Burke, stanowiące trzon floty nawodnej USA. Koszt tych niszczycieli wynosi około 2 miliardów dolarów każdy. Z kolei dowódcy Marynarki Wojennej od dawna wskazują na zmieniające się wymagania i zmiany w projektach po rozpoczęciu budowy jako na kolejny czynnik powodujący opóźnienia i wzrost kosztów w głównych programach budowy okrętów.

W kwietniu Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze uznające erozję siły roboczej amerykańskiego przemysłu stoczniowego i morskiego za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Rozporządzenie to nakazał przeprowadzenie ogólnokrajowych reform mających na celu zwiększenie krajowego przemysłu stoczniowego, stabilizację długoterminowego finansowania, wzmocnienie siły roboczej i przeciwdziałanie dominacji Chin w światowej produkcji statków.

Sekretarz Marynarki Wojennej John Phelan mówił o tej pilnej potrzebie, ostrzegając, że siły zbrojne muszą „działać tak, jakbyśmy byli na wojnie”, przyspieszając budowę okrętów i produkcję uzbrojenia. W tym celu podjął działania mające na celu gruntowną przebudowę kultury zamówień Marynarki Wojennej, powołując nowe Biuro ds. Szybkiego Rozwoju, którego celem jest skrócenie terminów rozwoju, egzekwowanie odpowiedzialności i szybsze wdrażanie nowych technologii do floty niż pozwalają na to tradycyjne procedury zamówień Pentagonu. Administracja Trumpa uznała bowiem budowę okrętów za jeden z priorytetów Białego Domu, powołując specjalne biuro do nadzorowania polityki przemysłu morskiego i sygnalizując szersze działania na rzecz rozbudowy potencjału marynarki wojennej USA.

Kilka sztandarowych programów Marynarki Wojennej zmagało się z opóźnieniami i wzrostem kosztów, w tym okręt podwodny z pociskami balistycznymi typu Columbia, okręt podwodny z napędem atomowym typu Virginia i fregata typu Constellation, która zmagała się z presją harmonogramu ze względu na zmiany w projekcie i wymaganiach.

Niektórzy analitycy twierdzą, że Waszyngton powinien skupić się na dużej liczbie małych okrętów wojennych, z których każdy mógłby przenosić kilka pocisków lub dronów, i rozmieścić je na rozległych szlakach wodnych, niwelując w ten sposób przewagę Pekinu w zakresie liczby pocisków, która wynikałaby ze zbyt dużej liczby celów do opanowania. W 2023 roku Departament Obrony zwracał uwagę, że jego siły na Pacyfiku powinny być „bardziej mobilne, rozproszone, odporne i śmiercionośne”, aby odstraszać przeciwników.

Kontrowersje i dziedzictwo

Krytycy Trumpa wskazują, że jego obsesja na punkcie personalizacji i umieszczania swojego nazwiska na projektach może odwracać uwagę od realnych problemów i kosztów. W czasach, gdy miliony Amerykanów zmagają się z wysokimi cenami artykułów spożywczych, mieszkań i opieki zdrowotnej, priorytety prezydenta mogą być postrzegane jako oderwane od rzeczywistości.

Jednakże, jak zauważa Sekretarz Obrony Pete Hegseth, „przez dekady, a nawet przez wieki, Amerykanie będą wspominać i dziękować prezydentowi Trumpowi za wizję i gotowość do inwestowania w niezbędne nam zdolności już teraz”. Pytanie, czy „pancerniki typu Trump” zredefiniują sztukę wojenną i ugruntują jego pozycję wizjonera, czy też okażą się kosztownymi projektami, pozostaje otwarte.

Marynarka Wojenna USA ma długą tradycję honorowania swoich obywateli, często nadając okrętom nazwy po wybitnych postaciach lub stanach. Nadawanie okrętom nazwisk prezydentów zazwyczaj następuje lata po ich śmierci, jako hołd dla ich służby. Przykładem są lotniskowce nazwane imionami Johna F. Kennedy'ego i Geralda R. Forda. Decyzja Trumpa o nadaniu swojemu nazwisku nowego typu pancerników jest więc odstępstwem od tej tradycji i stanowi jeden z wielu kontrowersyjnych zwrotów akcji w jego prezydenturze.

Okręty wojenne typu Trump, nadal nie spełnią szczegółowych wymogów Kongresu, nakazujących Marynarce Wojennej zapewnienie wsparcia ogniowego marines w walce na lądzie. Jak dotąd, wszystkie wysiłki Marynarki Wojennej mające na celu spełnienie tych wymogów od czasu wycofania ze służby i skreślenia z rejestru ostatnich okrętów typu Iowa w latach 90. XX wieku, spotkały się z porażką.

Niektórzy krytycy ostrzegali, że „pancernik” i ogólne plany Marynarki Wojennej dotyczące „Złotej Floty”, które miałyby uzupełnić arsenał lotniskowców i okrętów podwodnych nie są wystarczające, aby odstraszyć Chiny i innych przeciwników na morzu.

Mark Montgomery, emerytowany kontradmirał i pracownik naukowy Fundacji Obrony Demokracji w Waszyngtonie, powiedział New York Times, że te okręty to giganty, które nie nadają się do konfrontacji z Chinami. Admirał Montgomery, powiedział, że Marynarka Wojenna potrzebuje rozproszonej floty okrętów z minimalną obsadą lub bezzałogowych, z dużymi magazynami broni, aby zwalczać chińskie zagrożenie na morzu. „Te "pancerniki" nie osiągną żadnego z tych celów taktycznych” – powiedział admirał Montgomery.

Wysoki rangą członek Podkomisji ds. Sił Morskich i Sił Projekcyjnych Izby Reprezentantów, poseł Joe Courtney (demokrata z Connecticut) nazwał plan „niejasnym” i stwierdził, że „propozycja przywrócenia pancerników rodzi wiele pytań, które Kongres powinien zbadać”.

„Istnieje powód, dla którego Marynarka Wojenna przestała budować pancerniki w 1944 roku i dlaczego flota prezydenta Ronalda Reagana składająca się z 600 okrętów nie pozwoliła na ich odbudowę” – dodał Courtney.

Portal Obronny SE Google News