Spis treści
Podczas spotkania z ponad 800 generałami, admirałami i starszymi oficerami Departamentu Wojny, Trump nie krył entuzjazmu dla koncepcji pancerników, które nazwał "niepowstrzymanymi maszynami wojennymi".
"To coś, co naprawdę rozważamy – koncepcja pancernika, z ładnymi sześciocalowymi bokami z solidnej stali, nie z aluminium, które topi się na widok nadlatującego pocisku" – powiedział prezydent, odwołując się do historycznych okrętów typu Iowa.
Mówiąc o mocnych stronach pancernika, Trump wspomniał o wycofanym ze służby USS Iowa, który obecnie jest muzeum w Los Angeles, a także o filmie dokumentalnym z 1954 r. o II wojnie światowej, zatytułowanym „Victory at Sea”.
„Patrzyłem na te okręty, płynęły z niszczycielami u boku, i człowieku, nic nie mogło ich powstrzymać” – powiedział. „Niektórzy powiedzieliby: „Nie, to stara technologia”. Nie wiem, nie sądzę, żeby to była stara technologia, kiedy patrzy się na te działa”. Dodał, że "pociski są tańsze niż rakiety".
To nie pierwsza taka inicjatywa, ponieważ w pierwszej kadencji Trumpa (2017-2021) rozważano reaktywację okrętu typu Iowa. Wygląda jednak na to, że Trump wolałby budować nowe okręty, niż przywracać stare do służby. Trump powiedział, że miliardy dolarów uzyskane z ceł „wystarczą na zakup wielu pancerników”. W rzeczywistości argument Trumpa ma charakter głównie estetyczny i wydaje się, że chodzi mu bardziej o to, że okręty wyglądają fajnie, niż o ich użyteczność militarną, bo jak powiedział:
„Jestem osobą bardzo wrażliwą na estetykę. Nie podoba mi się wygląd niektórych okrętów, które budujecie” – powiedział Trump. „Mówią: „Och, to jest stealth”. To nie jest stealth. Brzydki statek nie jest konieczny, aby można było powiedzieć, że jest stealth”.
Prezydent nie sprecyzował, o jakich jednostkach mówi. Marynarka Wojenna posiada jednak okręty stealth, a konkretnie niszczyciele typu Zumwalt. Konstrukcja kadłuba typu „tumblehome” [tłum. zwężenie lub pochylenie burty] ma na celu zmniejszenie przekroju radarowego, utrudniając przeciwnikom wykrycie okrętu. Trump w przeszłości wielokrotnie wypowiadał się na temat wyglądu i funkcjonowania okrętów marynarki wojennej, a wiele skarg zgłaszanych podczas jego pierwszej administracji nadal było aktualnych w drugiej - zwraca uwagę Business Insider.
Prezydent w czasie wystąpienia wspomniał o planach rozbudowy floty o co najmniej 19 nowych okrętów w 2025 roku, w tym więcej okrętów podwodnych i myśliwców F-47 Boeinga.
Trump kocha piękne okręty
Mark Esper, były sekretarz obrony Trumpa w pierwszej administracji, którego książkę cytuje portal, udokumentował kilka takich przypadków w swoich wspomnieniach, w tym wielokrotne narzekanie Trumpa, że okręty marynarki wojennej „wyglądają brzydko”, zwłaszcza w porównaniu z rosyjskimi lub włoskimi odpowiednikami, które według doniesień prezydenta wyglądały „ładniej, bardziej stylowo, jak prawdziwy okręt”.
Esper wspominał, że powiedział prezydentowi, iż okręty wojenne USA „są budowane po to, by walczyć i zwyciężać, a nie po to, by wygrywać konkursy piękności; cenimy funkcjonalność bardziej niż formę”, ale to nie usatysfakcjonowało Trumpa. Co ciekawe Trump miał wielokrotnie wyrażać pretensje do lotniskowców typu USS Gerald R. Ford. Według książki Espera, Trump wielokrotnie nazywał lotniskowiec Ford „przewartościowanym” i „zepsutym”, skupiając się na jego katapultach elektromagnetycznych i windach dla samolotów. Stwierdził również, że wyspa lotniskowca „wygląda naprawdę źle – jest po prostu głupia”, sugerując przeniesienie centrum dowodzenia w kierunku środka okrętu. Jak napisał Esper, dla Trumpa „najważniejszy zawsze wydawał się wizerunek i wygląd”.
Business Insider napisał także, że sekretarz marynarki wojennej John Phelan powiedział podczas przesłuchania, że Trump regularnie wysyłał mu SMS-y dotyczące wyglądu okrętów wojennych marynarki wojennej.
„Żartobliwie mówię, że prezydent Trump wysyłał mi wiele SMS-ów bardzo późno w nocy – czasami po pierwszej w nocy” – powiedział prawodawcom, dodając, że SMS-y dotyczyły „zardzewiałych okrętów lub okrętów w stoczni, z pytaniem, co zamierzam z tym zrobić”.
Czym charakteryzowały się pancerniki US Navy?
Pancerniki, zwane battleships w nomenklaturze US Navy, były symbolem morskiej potęgi od końca XIX wieku do połowy XX wieku. Te pływające fortece ewoluowały od wczesnych modeli obrony przybrzeżnej po superdreadnoughty i szybkie okręty typu Iowa. Pierwsze amerykańskie pancerniki, takie jak USS Texas (1892) i USS Maine (1895), były okrętami obrony przybrzeżnej z mieszanym uzbrojeniem dział 305 mm i 254 mm. Przełomem był brytyjski HMS Dreadnought z 1906 roku, który wprowadził koncepcję „all-big-gun” – jednolitego kalibru dział 279 mm i napędu parowego, czyniąc wcześniejsze okręty przestarzałymi.
Amerykańskie pancerniki ewoluowały szybko. Pancerniku typu South Carolina (1910) wprowadziły działa 305 mm w wieżach potrójnych, a kolejne typy Standard (Nevada, Pennsylvania, New Mexico) zwiększały kaliber do 356 mm i 406 mm, opancerzenie do 356 mm stali i prędkość do 21 węzłów. W latach 30. i 40. XX wieku powstały szybkie pancerniki typu North Carolina i Iowa, osiągające 33 węzły, z działami 406 mm Mark 7, zdolnymi wystrzelić pocisk 1200 kg na 38 km. Te okręty, o wyporności do 58 000 ton i załogach liczących 1500-2500 marynarzy, projektowano do bitew liniowych, bombardowań lądowych i eskorty lotniskowców. Ich pancerz boczny (do 30 cm) i systemy ochrony torpedowej (np. „all-or-nothing”) czyniły je niemal niewrażliwymi na ataki w tamtym czasie.
Pancerniki odegrały kluczową rolę w II wojnie światowej. USS Washington zatopił japoński pancernik Kirishima w bitwie pod Guadalcanalem (1942), a pancernik typu Iowa wspierała desanty na Iwo Jimie i Okinawie. Bitwa w cieśninie Surigao Strait (1944) była ostatnią w historii starciem pancernik kontra pancernik. Nazwy okrętów, zgodnie z tradycją, pochodziły od stanów USA (z wyjątkiem USS Kearsarge), symbolizując narodową dumę.
Ostatni pancernik w US Navy: USS Missouri i zmierzch ery
Era pancerników zakończyła się po II wojnie światowej z kilku powodów. Po pierwsze, rozwój lotnictwa morskiego i rakiet zmienił doktrynę wojenną. Lotniskowce, takie jak USS Enterprise, udowodniły wyższość w bitwie o Midway (1942), gdzie samoloty zatopiły japońskie okręty z odległości setek kilometrów, poza zasięgiem dział pancerników. Pociski kierowane, wprowadzone w latach 50., oferowały większą precyzję i zasięg, czyniąc działa 406 mm mniej efektywnymi.
Po drugie, koszty utrzymania były ogromne. Pancernik typu Iowa wymagał rocznie ponad 100 milionów dolarów na załogę, paliwo i remonty. W porównaniu, niszczyciele i krążowniki rakietowe były tańsze i bardziej wszechstronne. Po trzecie, pojawienie się pocisków balistycznych i rakiet przeciwokrętowych np. radzieckich P-700 Granit, zwiększyło podatność pancerników na ataki z dużych odległości, co uwidoczniło się w analizach w czasie trwania zimnej wojny.
Ostatnim pancernikiem w aktywnej służbie US Navy był USS Missouri z typu Iowa, wycofany 31 marca 1992 roku w Long Beach w Kalifornii. Ten okręt o długości 270 m i wyporności 58 000 ton służył od 1944 roku, stając się symbolem końca II wojny światowej, to na jego pokładzie Japonia podpisała kapitulację 2 września 1945 roku. Missouri brał udział w bombardowaniach Iwo Jimy, Okinawy, a później w wojnie koreańskiej i Zatoce Perskiej w 1991 roku, gdzie wystrzelił pociski Tomahawk i Harpoon po modernizacji w latach 80.
Pancerniki typu Iowa, ostatnie takie okręty, były szczytem ewolucji: 9 dział 16-calowych, prędkość 33 węzły, opancerzenie do 307 mm. Cztery okręty – Iowa, New Jersey, Missouri, Wisconsin – reaktywowano w epoce zimnej wojny, ale po 1992 roku, wszystkie trafiły do rezerwy lub muzeów. Wisconsin był ostatnim w walce, ostrzeliwując cele w Iraku w 1991 roku. Wycofanie pancerników wynikało z wysokich kosztów utrzymania oraz zmiany doktryny na rzecz lotniskowców i rakiet. Dziś osiem pancerników to muzea, w tym USS Iowa w Los Angeles, Missouri w Pearl Harbor i Texas w Houston – najstarszy zachowany pancernik z 1912 roku.
Czy pancerniki mają przyszłość w nowoczesnej US Navy?
Pomysł Trumpa budzi kontrowersje z tego względu, że jest oparty na marzeniach i nostalgii i nie ma nic wspólnego ze współczesnym polem walki. Co prawda okręty te mogłyby zapewnić potężne wsparcie ogniowe dla operacji desantowych i bombardowań przybrzeżnych. Działa kalibru 406 mm z pancernika typu Iowa mogły wystrzeliwać pociski o wadze ponad 1200 kg na odległość do 38 km, z kosztem jednej salwy rzędu 2000 dolarów za pocisk – w porównaniu z ponad milionem dolarów za rakietę Tomahawk. W erze ograniczonych budżetów, pancerniki mogłyby służyć jako platformy do testowania nowych technologii, takich jak pociski dalekiego zasięgu, drony czy systemy laserowe, dzięki ich dużej przestrzeni pokładowej.
Historyk morski Ryan Szimanski z muzeum USS New Jersey szacuje, że w przypadku kryzysu, reaktywacja jednego okrętu mogłaby zająć zaledwie 60 dni przy budżecie 10 milionów dolarów, skupiając się na podstawowych systemach napędowych i radarach (np. AN/SPS-49, wciąż stosowanym we flocie). Pancerniki zachowałyby też wartość symboliczną, wzmacniając projekcję siły USA w regionach takich jak Morze Południowochińskie.
Mimo małych zalet, szanse na powrót pancerników należy oceniać jako niską. Po pierwsze, wrażliwość w nowoczesnej wojnie morskiej, dominowanej przez pociski hipersoniczne (np. chińskie DF-21D), roje dronów i ataki podwodne i ciężkie opancerzenie nie chroni przed trafieniami z setek kilometrów. Zasięg dział 406 mm jest nieadekwatny wobec rakiet o zasięgu setek kilometrów, a adaptacja do systemów obrony antyrakietowej (np. Aegis) wymagałaby miliardów dolarów i lat modernizacji.
Ekonomicznie, reaktywacja pancerników typu Iowa kosztowałaby ponad miliard dolarów na okręt, plus 100 milionów rocznie na utrzymanie – więcej niż budowa niszczyciela Arleigh Burke z 90 wyrzutniami VLS. Budowa nowych pancerników, jak sugeruje Trump, pochłonęłaby setki miliardów i dekady, przekraczając możliwości stoczniowych USA, które skupiają się na 12 okrętach rocznie w planie na 2025-2054 (według Congressional Budget Office). Amunicja do dział 406 mm nie jest produkowana od lat, a jej restart wymagałby ogromnych inwestycji przemysłowych. Zapasy amunicji do pancerników wyczerpano w 1991 roku, co dodatkowo utrudniało utrzymanie pancerników.
Poza tym US Navy od II wojny światowej porzuciła bitwy liniowe na rzecz "distributed lethality" – rozproszonej sieci sensorów i uderzeń. Pancerniki, jako duże cele, zwiększałyby ryzyko strat, jak w symulacjach z "Naval Gazing", gdzie jeden inteligentny pocisk zastępuje całą salwę artyleryjską.
Jako ciekawostkę można podać, że w wywiadzie udzielonym czasopismu National Security Journal dyrektor generalny muzeum pancernika USS New Jersey, Marshall Spivak, powiedział, że zgodnie z umową muzeum z Marynarką Wojenną, zastrzegają sobie prawo do ponownego wezwania pancernika do służby, jeśli zajdzie taka potrzeba z powodu stanu wyjątkowego. Portal National Security Journal zauważył także, że gdy redakcja odwiedziła USS Iowa w sierpniu to odkryto, że okręt jest w „złym stanie” i wymaga remontu.
Jak więc widzimy, słowa Trumpa to raczej znowu marzenia i nostalgia za dawną potęgą USA na morzach i oceanach, która obiektywnie oczywiście nadal występuje, jednak dla Trumpa liczy się estetyka i "potęga", którą można porównać w zasadzie do Imperium Galaktycznego z Gwiezdnych Wojen, gdzie Imperium również inwestowało w potężne maszyny bojowe, okręty kosmiczne albo takie konstrukcje jak Gwiazda Śmierci, która była przeinwestowana i wystarczył jeden pilot, by wysadzić ją od środka.
Polecany artykuł:
