W Sosnowcu tzw. piknik militarny zorganizowano z okazji 80. rocznicy zakończenia w Europie II wojny światowej. Widzów było co niemiara, grup rekonstrukcyjnych wystarczająco dużo, ciężki sprzęt też był, a i grochówka – z polowej kuchni – też była i amatorów do niej długaśna kolejka.
O tym, który sprzęt wojskowy zaprezentowano, to wspominał nie będę. Można sprawdzić wiedzę w tej materii oglądając zdjęcia z pikniku. „Jakby co”, to w odgadnięciu co lub kto, albo co i kto, jest na tym czym innym zdjęciu (przepraszam, ale mechanizm przyciął fotki do formatu 1:1, oryginalnie są formatu 3:2 więc nic nie jest obcięte) pomoże apka Obiektyw. Wymienić jednak trzeba, rekonstruktorzy których to armii pojawili się w Sosnowcu…
Mała Armia Grupa Śląsk, jedna z największych kompanii rekonstrukcyjnych przyjechała z bronią pancerną i innym znacznie lżejszym sprzętem mobilnym.
Ci, którzy celują w Twoją stronę, z pierwszego zdjęcia z galerii, to Projekt ШИСБр oznacza po rosyjsku Szturmowaja inżenierno-sapiornaja brigada. Po naszemu Szturmowa Brygada Inżynieryjno-Saperska. Jednak gdy trzeba, to panowie mogą wcielić się nawet w żołnierzy NKWD.
GRH (Grupa Rekonstrukcji Historycznych) Gwardia specjalizuje się w wcielaniu się w żołnierzy Wojska Polskiego na Wschodzie (ludowym zwanego). Zainscenizowała mały obóz dla jeńców z Wehrmachtu. Ba nawet przedstawiła „specjalne” ich traktowanie. Na uwagę, że konwencja genewska zabrania bicia jeńców, usłyszałem, że Niemcy też nie przestrzegali tej konwencji.
GRH 78. Sturm-Division, skoro mowa o Niemcach, przybyła do Sosnowca z jeżdżącym bardzo znanym samochodem terenowym używanym przez Wehrmacht i Waffen SS. Jeden z rekonstruktorów przyznał, że chciał wystąpić jako SS-Oberscharführer, ale organizatorzy nie zgodzili się na prezentację tej formacji, więc wystąpił jako feldfebel Wehrmachtu. A wszyscy (bez jednego) uważali go za SS-manna, a to dlatego, że na furażerce miał trupią czaszkę. Warto wiedzieć, że taką mieli pancerniacy Wehrmachtu!
Byli też ci, którzy pokonali Niemców. Amerykańska GRH z „czasów II WŚ” też przyjechała samochodem terenowym, a reprezentacja US Army „powietnamskiej” rozstawiła ciężki karabin maszynowy.
Grupa Śląsk postawiła za to kuchnię polową. Cztery godziny zajęło ugotowanie 320 l grochówki. Oczywiście w kuchni polowej. Do kotłów poszło, 45 kg kiełbasy i prawie 50 kg grochu. Porcja (400 ml) za 15 zeta. Kolejka do kotła miała ze 30 m długości. No i byłoby na tyle tego opisywania, bo jak stanowi porzekadło: „jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów”. A zdjęć w galerii jest bez mała pół setki. Zapraszamy!