Kingsley Wilson podczas wtorkowego (2 grudnia) briefingu prasowego odniosła się do pytania byłego republikańskiego kongresmena Matta Gaetza dotyczącego roli Pentagonu w ewentualnej zmianie władzy w Wenezueli. Wilson jasno podkreśliła, że resort jest przygotowany na każdy możliwy rozwój wydarzeń.
„Departament ma plany na wszelkie ewentualności. Jesteśmy organizacją planistyczną. Gdyby cokolwiek wydarzyło się na świecie, mamy zaplanowaną i gotową reakcję, więc jesteśmy na każde skinienie prezydenta (...)" – oświadczyła rzeczniczka.
Obecnie jednak głównym celem Pentagonu jest zwalczanie „narkoterrorystów”. Wilson stwierdziła, że „naszym celem jest eliminowanie terrorystów narkotykowych i wykorzenienie tego zagrożenia, które zatruwa naród amerykański. Każdy statek, który zaatakowaliśmy, to 25 tys. uratowanych amerykańskich istnień”. W ciągu ostatnich trzech miesięcy kampanii przeciwko łodziom podejrzanym o transport narkotyków, siły USA przeprowadziły 21 ataków, w wyniku których zginęły 82 osoby. Rzeczniczka zapewniła, że Pentagon „nie ma cienia wątpliwości”, że każda zaatakowana łódź należała do „narkoterrorystów”, dodając:
„Wiemy, co przewożą, skąd pochodzą i dokąd zmierzają, i próbujemy przemycić narkotyki na nasze brzegi”.
Warto zaznaczyć, że kampania ta budzi kontrowersje. Wilson powtórzyła wcześniejsze twierdzenia Białego Domu i szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha, że podczas jednego z ataków, 2 września, dowódca sił specjalnych adm. Frank „Mitch” Bradley podjął decyzję o powtórnym uderzeniu, które zabiło dwie osoby, które przeżyły pierwszy atak. Decyzja ta została podjęta na podstawie „jasnych uprawnień”, aby „zapewnić zniszczenie statku i wyeliminowanie zagrożenia ze strony Stanów Zjednoczonych”. Pentagon w pełni popiera postawę admirała, który ma zdać relację z incydentu w czwartek w Kongresie, w obliczu oskarżeń o popełnienie zbrodni wojennej.
Fałszywy wpis Trumpa i napięcia wokół Wenezueli
Sytuacja wokół Wenezueli jest niezwykle napięta, a dodatkowo skomplikował ją fałszywy wpis prezydenta USA Donalda Trumpa. W poniedziałek (1 grudnia) w nocy Trump zamieścił na platformie X (dawniej Twitter) wpis sugerujący publiczne „poddanie się” Nicolasa Maduro i przekazanie przez niego „dowodów” przeciwko administracji Joe Bidena. W rzeczywistości Maduro w poniedziałek wezwał wojsko do obrony ojczyzny.
Wpis Trumpa zawierał obraz wpisu użytkownika „Paul White Gold Eagle”, ogłaszający, że „Wenezuelski prezydent Maduro publicznie poddał się Donaldowi Trumpowi”. Dołączono do niego film z TikToka z przemówieniem Maduro, opisany jako dowód na to, że wenezuelski przywódca „właśnie poddał się prezydentowi Trumpowi” oraz przekazał i opublikował dowody na to, że administracja Bidena prosiła wenezuelski reżim o sprowadzenie do USA przestępców z gangu Tren de Aragua.
Okazało się jednak, że załączone nagranie pochodzi z lutego br. i przedstawia przemówienie, w którym Maduro twierdził, że jego władze rozmontowały Tren de Aragua. Wówczas Maduro zwrócił się do Trumpa, sugerując, że administracja Bidena we współpracy z kolumbijskimi władzami wysłała przestępców do Wenezueli, aby „siać terroryzm”.
Wpis Trumpa pojawił się na tle narastającej presji USA na Maduro i gróźb użycia siły. Według agencji Reutera, Trump w rozmowie telefonicznej 21 listopada miał dać Maduro czas do minionego piątku na ucieczkę z kraju. Po upływie tego terminu, w sobotę (29 listopada) prezydent USA ogłosił zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Wenezuelą. Trump miał również odrzucić prośby Maduro o amnestię i zniesienie sankcji dla siebie i współpracowników, co było warunkiem oddania władzy.
Polecany artykuł:
Eskalacja konfliktu: Oskarżenia i groźby
Maduro jest oskarżany przez prokuraturę USA o związki z kartelem narkotykowym Cartel de los Soles. W listopadzie ta grupa, rzekomo składająca się z przedstawicieli władz i wojska, współpracująca z kolumbijskimi kartelami narkotykowymi, została uznana przez Waszyngton za organizację terrorystyczną. W ubiegłym tygodniu prezydent Trump zapowiedział, że armia USA będzie przeprowadzać ataki lądowe przeciwko handlarzom narkotyków.
W poniedziałek (1 grudnia) rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała, że Trump „nie wyklucza żadnej opcji” w sprawie Wenezueli. Potwierdziła również doniesienia o naradzie w Białym Domu z udziałem czołowych przedstawicieli administracji, w tym sekretarza stanu Marco Rubio i przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Dana Caine'a.
W obliczu tych wydarzeń, Maduro w poniedziałek wystąpił podczas parady wojskowej w Caracas, wzywając żołnierzy doborowych jednostek Oddziałów Boliwariańskich do „obrony ojczyzny i pokoju” w obliczu „zagrożenia ze strony sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, obecnych na Morzu Karaibskim”. Stwierdził przy tym, że chce pokoju, lecz „nie pokoju niewolników, nie pokoju kolonii”. Sytuacja w regionie pozostaje niezwykle dynamiczna i niepewna.