Czesi przymierzają się do produkcji pocisku manewrującego własnej konstrukcji

2025-12-01 16:16

Nie ukrywajmy, trochę zazdrościmy Czechom ich przemysłu zbrojeniowego. Wiadomo: Česká zbrojovka (CZ) i jej słynne na świat pistolety, karabinki szturmowe itd. Teraz Czesi chcą wejść w nowy obszar działania: głoszą, że chcą produkować rakiety manewrujące własnej konstrukcji. Podobno do celu droga już jest krótka. Produkcja ma ruszyć, według zapowiedzi twórcy pocisku – spółki LPP, w pierwszym kwartale 2026 r. Zatem wkrótce przekonamy się, czy uda się uruchomić produkcję seryjną manewrujących MTS Narwhal.

MTS Narwahl LPT Praha (1)

i

Autor: LPT Praha/ Materiały prasowe

• Czy Narwhal będzie realnie konkurencyjny na rynku, skoro LPP to nie gigant w rodzaju Kongsberga czy Raytheona?

• Czy czeski MON zamówi Narwhala w skali wystarczającej, by obniżyć koszt jednostkowy i ustabilizować produkcję?

• Czy głowice 40‑ i 120‑kilogramowe zapewnią praktyczną wartość bojową, czy też pocisk pozostanie konstrukcją „średniej siły rażenia”, konkurującą z amunicją krążącą?

Zapowiedzi o produkcji pocisków nie są „polityczną retoryką”

Dlaczego konstruktorzy z LPP, firmy specjalizującej się w produkcji dronów – tak lotniczych, jak i naziemnych – rakietę nazwali „narwalem”, waleniem z dwu-, trzymetrowym kłem, podobnym do szpicy? A kto ich tam wie! Nazwa brzmi marketingowo w każdym języku, bo LPP nie ukrywa, że chciałaby swój produkt sprzedawać nie tylko w Republice Czeskiej.

Prywatna spółka Narwhala zaprezentowała, w drugiej połowie listopada, na targach lotniczych Dubai Airshow. I z relacji umieszczonych w czeskich mediach wynika, że produkt LPP spotkał się z tzw. żywym zainteresowaniem. Nie powinno to dziwić. Choćby z tego powodu, że pociski manewrujące produkuje niewiele państw w świecie. I Czechy zamierzają dołączyć do tego klubu.

Dla przypomnienia: obecnie, poza mocarstwami atomowymi, taką broń mają we własnej produkcji: Włochy, Iran, Norwegia, Turcja i państwa koreańskie oraz Japonia. Jeśli Czesi faktycznie uruchomią produkcję w 2026 r., to wówczas poszerzą (razem z Australią, w której też taka produkcja ma ruszyć) klub producentów pocisków manewrujących do 14 członków.

Wysłałem kilka pytań do LPP, odpowiedzi nie ma, więc posiłkować będę się tym, co o pocisku poinformowała spółka, a za jej komunikatami czeskie media. Zatem na swojej stronie firmowej LPP podkreśla, że wcześniejsze doniesienia płynące ze sfery rządowej o tym, że Czechy mają zdolność do produkcji pocisków manewrujących własnej konstrukcji, nie były, uwaga, uwaga, polityczną retoryką.

Sobie przypomnijmy, ile szumu medialnego było w Polsce wokół czołgu wsparcia bezpośredniego PL‑01 Concept. OBRUM pracował nad nim do spółki z brytyjskim BAE Systems. Była mowa o pracach koncepcyjnych, że prezentowany na wszystkich możliwych targach czołg jest jeżdżącą makietą. Po dwóch latach prac, w roku 2015, projekt zamknięto, a do dziś w przestrzeni informacyjnej naród żali się, jak to Polska straciła szansę na produkcję superczołgu.

Wydaje się, że w Czechach do czegoś takiego nie dojdzie. Acz nie ma pewności, czy faktycznie produkcja ruszy w „pierwszym kwartale 2026 r.”. Tak samo jak nie wiadomo, jaki przybierze wymiar. W tym przypadku w grę wchodzą czynniki natury niejawnej, więc nie będę spekulował nad rozwikłaniem tej niewiadomej.

Garda: ILot – pocisk hipersoniczny
Portal Obronny SE Google News

Nie należy utożsamiać Narwhala z Taurusem lub z Tomahawkiem

To, co wiadomo, na tzw. dziś, o MTS Narwhal? Sporo. Makieta pocisku na firmowych zdjęciach urzeka swoim kształtem, nasuwając pierwsze skojarzenia z Taurus KEPD 350. Przyjrzyjcie się, spójrzcie na ten kanciasty korpus. Podobny? LPP jednak studzi nastroje: „Należy zachować techniczny realizm: Narwhal w obecnej fazie nie jest odpowiednikiem ciężkich pocisków manewrujących klasy Tomahawk czy Taurus, to inna kategoria wagowa i inna skala rażenia”.

Twórcy pocisku uważają, że góruje on nad rosyjskim Zała Łancet‑3 i irańskimi dronami z rodziny Męczenników (Shahed). A to dlatego, że czeski pocisk napędza silnik odrzutowy. Przewagę nad wymienionymi konstrukcjami Narwhalowi daje też możliwość bardzo niskiego lotu oraz to, że jego skuteczność jest niezależna od dostępności sygnału GPS. Tę funkcjonalność zaadaptowano z dronów „made in LPP”. Autonomiczne drony LPP są wyposażone w nawigację wizualną, śledząc teren, dzięki czemu mogą operować nawet tam, gdzie nie ma sygnału GPS lub został on zakłócony.

„Powstanie i produkcja takich systemów w Czechach ma dla Europy ogromne znaczenie z punktu widzenia suwerenności technologicznej i wzmocnienia europejskiej obrony. Jednocześnie oferujemy rozwiązanie, które stanowi alternatywę dla kosztownych systemów rakietowych, których użycie przeciwko tańszym celom nie ma sensu ekonomicznego. Dlatego nie jest dla nas zaskoczeniem, że zainteresowanie naszym rozwiązaniem jest bardzo duże, nie tylko w Europie, ale na całym świecie” – podała LPP Praha w komunikacie prasowym.

System nawigacji wizualnej, wspierany przez AI, precyzyjnie śledzi pozycję pocisku. Dzięki zintegrowanym czujnikom zapewnia w pełni autonomiczną nawigację, niezależną od sygnałów zewnętrznych. Dane z czujników są przetwarzane przez algorytmy i przesyłane do autopilota. Do sterowania w czasie rzeczywistym, korekcji celu i transmisji telemetrii na żywo producent opcjonalnie dostarcza odporne na zakłócenia łącze radiowe.

To teraz czas, by przedstawić podstawowe dane techniczne pocisku…

Silnik turboodrzutowy (czeski) napędza rakietę do szybkości poddźwiękowej. LPP podaje, że wynosi ona ok. 750 km/h. Jeśli Narwhal przenosi głowicę 40‑kilogramową, to doleci z nią 730 km. A jeśli tę 120‑kilogramową, to zasięg lotu ma do 680 km. Oczywiście na ten parametr wpływ ma kilka czynników. Nie tylko warunki atmosferyczne, ale i tor lotu rakiety. Rakieta nie jest duża (ok. 4 m długości) ani ciężka. Waży (z cięższą głowicą) ok. 260 kg. Czyli niewiele jak na tego rodzaju broń. Pocisk może być wystrzelony z katapulty naziemnej albo z pasa startowego (lotnisko) lub z drogi przy użyciu systemu wózków startowych. Producent chce dostarczyć pocisk Narwhal w kompletnym zestawie gotowym do użycia w każdych warunkach.

Nie pytajcie o cenę, bo tej informacji LPP nie podała i tylko można spekulować, ile ich rakieta może kosztować. Może kosztować mniej niż milion USD, może kosztować więcej. W dużej mierze cena zależeć będzie od wielkości produkcji. Ta zaś od zamówień. Pewnie czeski MON takie złoży. A zagraniczni odbiorcy? Stwierdzając dyplomatycznie: muszą nabrać zaufania do nowego produktu, który byłby konkurencyjny wobec innych już oferowanych na rynku zbrojeniowym...

Żródła:

Strona firmowa LPP.

Czesi opracowują pocisk manewrujący. Narwal uderzy w cel z odległości 680 kilometrów.

Nazywa się Narwhal, został zaprojektowany przez LPP i wyposażony w system rozpoznawania obrazu.

Sonda
Uważasz, że Wojsko Polskie winno niszczyć z naszego terytorium rosyjskie rakiety lecące nad Ukrainą?