Może dlatego na pierwszy plan w mediach wybiła się ostatnia tragedia. Izraelska rakieta trafiła w oznakowany konwój samochodowy organizacji humanitarnej World Central Kitchen. Jej wolontariuszem był przemyślanin Damian Soból. Zginął. Konwój wiózł żywność dla głodujących Palestyńczyków.
– Nie ma usprawiedliwienia dla zabijania pracowników humanitarnych. Nigdy i w żadnych warunkach! – podkreśla Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej. – Przypominam: nie ma go też dla zabijania osób cywilnych, które giną od początku tego konfliktu. Składamy kondolencje dla rodzin i bliskich wszystkich niewinnych osób, które straciły życie w Strefie Gazy. Większość pracowników humanitarnych oraz medycznych, którzy zginęli dotychczas, to Palestyńczycy i Palestynki. To oni są w najtrudniejszej sytuacji, bo w większości nie mogą opuścić Strefy Gazy. Enklawa jest dla nich śmiertelną pułapką. Ich sytuacja niewiele różni się od sytuacji pozostałych osób cywilnych: żyją tam, pomagają i niemal każdego dnia giną..
ONZ informuje, że w Gazie zginęło już 174 jej pracowników, w tym 171 pracowników UNRWA (Agencja Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie). Jednocześnie ONZ podkreśla, że to jedna z największych ofiar i najtragiczniejszych sytuacji w historii organizacji. Łącznie od początku eskalacji konfliktu zginęło już ponad 200 pracowników humanitarnych.
Bez pomocy humanitarnej ci Palestyńczycy, którzy jeszcze są w strefie wojny, by… Można się domyśleć. A i tak pomoc humanitarna jest niewystarczająca, by zapewnić minimum wyżywienia dla ponad 2,2 mln osób znajdujących się w Strefie. Brakuje nie tylko żywności. Jeszcze gorzej jest z dostępem do leków i pomocy medycznej. Lekarze współpracujący z Polską Misją Medyczną szacują, że 70 proc. pacjentów zgłaszających się do prowadzonych przez nich punktów medycznych, nie otrzymuje niezbędnej pomocy.
Polska Misja Medyczna wraz z lokalnym partnerem – Palestinian Medical Relief Society – pomaga cywilom w Strefie Gazy. Pierwsza transza pomocowa sfinansowana z wpłat darczyńców zawiera zapasy medyczne, ciepłe ubrania oraz mleko dla noworodków. Taka jest jedna ze stron wojny.
Nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało (4 kwietnia) komunikat, w którym stanowczo odradza podróży do Strefy Gazy i obszarów przylegających. Także do Jerozolimy. Jeśli podróże do w inne miejsca w Izraelu nie są konieczne, to MSZ też radzi zrezygnować z wyjazdów. Stanowczo odradzane są podróże do Libanu. „Podróżując wbrew ostrzeżeniom MSZ na obszarze prowadzonych lub potencjalnych działań zbrojnych, należy liczyć się z tym, że pomoc, jakiej może udzielić na miejscu konsul w sytuacji kryzysowej, bywa bardzo ograniczona. Większość standardowych polis ubezpieczeniowych nie obejmuje szkód powstałych w następstwie działań wojennych lub zamachów terrorystycznych”.
MSZ zachęca też, aby każdą podróż zagraniczną zarejestrować w systemie Odyseusz.
Jeśli już ktoś musi jechać tam, gdzie teraz nie powinno się podróżować, to warto, by wiedział, że:
• zagrożenie atakiem rakietowym jest sygnalizowane przez syreny alarmowe (w telefonie komórkowym warto zainstalować wielojęzyczną aplikację RedAlert, która ostrzega przed ostrzałem),
• gdy zawyją, trzeba jak najszybciej uciekać do schronu.
I to bardzo, a w niektórych przypadkach: błyskawicznie. MSZ podaje czasy ewakuacji w poszczególnych miejscowościach (od uruchomienia syren):
• Ejlat – 3 minuty,
• region Szomeron, Herclijja, Netanja – 2 minuty,
• Jerozolima, Tel Awiw, Dimona – 1,5 minuty,
• Nazaret, Tyberiada, Zichron Ja’akow, Be’er Szewa – 1 minuta,
• Aszdod – 45 sekund,
• Safed, Akka, Karmiel, Aszkelon – 30 sekund,
• Sderot, Kirjat Szemona, Maalot, Naharijja, Ramat Hagolan – 15 sekund lub mniej.
Jeśli miałeś/miałaś zamiar udać się – z tych czy innych przyczyn – do Izraela, to nadal przy tym obstajesz?