• Trump naciska, Rosja zwleka, a Ukraina szuka realnych gwarancji bezpieczeństwa.
• Sankcje mogą zmusić Putina do ustępstw, ale decyzje USA wciąż się opóźniają.
• Alternatywne gwarancje bezpieczeństwa mają ograniczony zasięg i wymagają zgody Rosji.
• Kijów nie zrezygnuje z aspiracji do NATO, licząc na wsparcie przyszłych amerykańskich prezydentów.
• Rosja wykorzystuje grę na zwłokę, unikając odpowiedzialności za agresję i zbrodnie wojenne.
CEPA to amerykański think tank non-profit, który od 2005 r. działa na rzecz wzmocnienia transatlantyckiego sojuszu opartego na wartościach demokratycznych. Jego główną siedzibą jest Waszyngton, a dodatkowe biura znajdują się w Brukseli i Londynie. Ośrodek specjalizuje się w analizach i badaniach dotyczących Europy Środkowo-Wschodniej oraz szerzej – polityki europejskiej i transatlantyckiej.
Dotkliwe sankcje nałożone na Rosję mogą ją zmusić do ustępstw
(Magister dwóch kierunków) Olga Tokariuk to ukraińska dziennikarka i analityczka, specjalizująca się w kwestiach związanych z dezinformacją, bezpieczeństwem regionalnym oraz polityką międzynarodową. Jej prace były publikowane w renomowanych mediach, m.in. w „Time”, „The Washington Post” czy BBC.
W rozmowie z PAP Tokariuk zwraca uwagę, że Donald Trump chce zakończyć wojnę między Rosją a Ukrainą jak najszybciej i za wszelką cenę. Nie interesuje go, czy Ukraina będzie musiała pójść na ustępstwa, ani czy presja spadnie na ofiarę zamiast na agresora.
Ekspertka podkreśla, że sytuacja jest niepokojąca, bo prezydent USA znalazł się teraz w pewien sposób między Rosją a Europą i Ukrainą. Próbuje pełnić rolę mediatora, choć wcześniej stał mocno po stronie Europy i Ukrainy, co korzystało Rosji.
Tokariuk uważa, że Władimir Putin może zostać zmuszony do ustępstw pod wpływem silniejszych nacisków, na przykład sankcji USA i UE wobec Rosji, oraz sankcji wtórnych wobec państw kupujących rosyjską ropę i gaz. Ekspertka przypomina, że sankcje nałożone przez USA na Indie skłoniły Putina do szybkiego wyrażenia zgody na spotkanie z Donaldem Trumpem na Alasce.
Putinowi zależy również na uniknięciu sankcji wobec Chin. Mogłyby one mocno uderzyć w Pekin, a pośrednio w Rosję, która jest gospodarczo i politycznie zależna od Chin. Nacisk na Putina mogą wywierać także Europejczycy, na przykład konfiskując zamrożone rosyjskie aktywa.
Dziennikarka przypomina, że w USA powstał projekt ustawy o sankcjach wobec Rosji, którego współautorem jest republikański senator Lindsey Graham, ale jak dotąd nie został przyjęty. Trump nie zrealizował swoich gróźb i celowo zwleka z decyzją o nałożeniu kolejnych sankcji, co w opinii Tokariuk pokazuje brak politycznej woli.
Ekspertka mówi też o ewentualnym rozmieszczeniu sił NATO na Ukrainie w ramach gwarancji bezpieczeństwa. Według niej obecnie Moskwa raczej nie zgodzi się na taki krok (rosyjski MSZ już to zawetował w poniedziałek - Portal Obronny), choć Donald Trump sugeruje inaczej. Tokariuk podkreśla, że od rosyjskich władz nie padła ani jedna deklaracja gotowości, a jedynie interpretacje ich stanowiska z różnych źródeł.
Nie wydaje się też, by Europejczycy poważnie rozważali taką opcję. Nie widać wśród nich realnej chęci, by faktycznie wysłać tam swoje wojska.
Rząd w Kijowie pamięta o Memorandum Budapeszteńskim (z 1994 r.), w którym Ukraina oddała swoją broń nuklearną w zamian za gwarancje bezpieczeństwa od Rosji, USA i Wielkiej Brytanii. Obietnice te nie sprawdziły się i dlatego Ukraina nie ufa rosyjskim umowom.
Zdaniem Tokariuk „jedyną solidną i mocną gwarancją bezpieczeństwa” dla Ukrainy jest członkostwo w NATO. W tym aspekcie ekspertka prezentuje ten sam pogląd, co prawie wszyscy Ukraińcy i – rzecz jasna – Wołodymyr Zełenski.

Ukraina nie ufa Rosji – jedyną gwarancją widzi w członkostwie w NATO
Obecnie jest ono co najmniej mało prawdopodobne. Nie zgadza się na nie Donald Trump i to samo w sobie blokuje marzenia Kijowa. Jednak Olga Tokariuk wątpi, by Ukraina sama z siebie zrezygnowała z tych aspiracji. Uważa, że Kijów nie podpisze jakiegokolwiek porozumienia wykluczającego możliwość wstąpienia do Sojuszu. Liczy bowiem na to, że po Trumpie pojawi się amerykański prezydent bardziej przychylny Ukrainie i zmieni stanowisko USA wobec członkostwa w NATO.
Oprócz wejścia do NATO bardziej realnym priorytetem powinno być dla Ukrainy:
• stałe wsparcie zachodnich żołnierzy na jej terytorium (na co nie zgadza się Rosja – Portal Obronny),
• obrona przestrzeni powietrznej,
• dostawy broni i wymiana informacji wywiadowczych,
• wzmocnienie armii i zapewnienie długofalowego wsparcia.
Czyli: ekspertka CEPA prezentuje poglądy całkowicie zgodne z linią polityki prowadzonej przez Zełenskiego.
Co się tyczy prezydenta Ukrainy, to Tokariuk jest sceptyczna wobec jego spotkania z Władimirem Putinem. Przypomina, że Putin nie traktuje Zełenskiego jako prawowitego prezydenta i nie uznaje Ukrainy za państwo. Spotkanie mogłoby być jedynie rosyjską próbą gry na zwłokę.
W jej ocenie strona rosyjska liczy, że uda jej się nadal zwodzić Trumpa, zyskując czas na kontynuację agresji wobec Ukrainy. Tokariuk niepokoi również to, że w zasadzie nie mówi się już o odpowiedzialności Rosji za agresję i zbrodnie wojenne. Ekspertka zauważa, że wszyscy starają się zadowolić Trumpa i unikają tematów, które mogłyby go zdenerwować.
– Mówimy teraz o porozumieniu pokojowym bez żadnych realnych warunków wstępnych, w ramach którego to Ukraina, a nie Rosja, pójdzie na naprawdę istotne ustępstwa. (...) Prawdziwe problemy niestety nie są omawiane. Pada wiele miłych słów, ale nie sądzę, by kryło się za nimi dużo treści – uważa Olga Tokariuk.
W rozmowie z PAP nie wspomina jednak o (ewentualnych) gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy podobnych do tych z art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. Podobne, a takie same robią wielką różnicę...
Kilka zdań komentarza...
W przeciwieństwie do art. 5 NATO, który zobowiązuje członków do działania „takiego, jakie uznają za konieczne, włączając użycie siły zbrojnej”, alternatywne gwarancje nie oznaczałyby automatycznego zaangażowania militarnego. Kogo, z czyjej strony?
To jest wielka niewiadoma. To po pierwsze. Po drugie, takie gwarancje mogłyby dotyczyć tylko części Ukrainy, tej nieokupowanej. Nie wiadomo jednak, bo to zapewne jest ustalane, czy w ogóle z tych gwarancji miałaby wynikać (gdyby doszło kolejnego rosyjskiego ataku) jakakolwiek pomoc wojskowa świadczona przez gwarantów. Mocno wątpliwe.
Możliwe jest, jak wynika ze zgadywanek (vel spekulacji) w zachodnioeuropejskich mediach, że siły powietrzne gwarantów monitorowałyby przestrzeń powietrzną Ukrainy z baz w Polsce i w Rumunii. Być może nad częścią Ukrainy zostałaby utworzona strefa zakazu lotów. Dla kogo i na jakich zasadach? Oto kolejny temat do spekulowania. A może stałe powietrzne patrole z udziałem lotnictwa gwarantów pełniłyby rolę odstraszającą? Tylko że w tym przypadku Rosja musiałaby na to wyrazić zgodę. Skoro nie przystaje (przynajmniej obecnie) na jakąkolwiek obecność na Ukrainie żołnierzy z armii NATO, to miałaby się zgodzić na takie patrole?
Łatwiej odstraszanie byłoby prowadzić siłom państw-gwarantów na Morzu Czarnym. Tu widać możliwości zapewnienia ochrony ukraińskiej żeglugi towarowej. Nie bagatelizując ochrony morskich granic Ukrainy i jej interesów w tej strefie, należy mieć świadomość, że w (ewentualnej) drugiej wojnie z Ukrainą Rosja koncentrowałaby się na działaniach na lądzie.
Dlatego też wydaje się, że najlepszą gwarancją niepodległości Ukrainy nie będą mniej lub bardziej mgliste umowy, ale Siły Zbrojne Ukrainy. Wzmacniane ciągłymi dostawami zachodniego sprzętu militarnego i dostawami rodzimego przemysłu obronnego. Tylko jeszcze silniejsza armia, nowocześnie uzbrojona, zaprawiona w boju i wsparta solidnymi rezerwami może zastopować rosyjski rewanżyzm. Z grubsza ujmując.
Andrzej Bęben
Polecany artykuł: