– Reżim Asada nareszcie upadł. Ten reżim brutalnie traktował, torturował i zabił dosłownie setki tysięcy niewinnych Syryjczyków. Upadek reżimu jest fundamentalnym aktem sprawiedliwości. To moment historycznej okazji dla długo cierpiącego narodu Syrii, aby zbudować lepszą przyszłość dla swojego kraju – oznajmił Biden w przemówieniu w Białym Domu.
Prezydent USA zastrzegł, że ze zmianą władzy wiąże się „znaczące ryzyko i niepewność”, biorąc pod uwagę że niektóre grupy rebeliantów mają „własną przeszłość terroryzmu i nadużyć praw człowieka”. Zadeklarował jednak, że USA „zrobią cokolwiek jest możliwe”, by wesprzeć Syryjczyków w budowie nowej przyszłości, w tym poprzez pomoc humanitarną.
Waszyngton (jeszcze) nie wycofa swoich wojsk z Syrii
Biden zapowiedział, że wojska USA przebywające w Syrii na misji walki z Państwem Islamskim pozostaną tam, by zapewnić, że terroryści nie wykorzystają okazji do odrodzenia działalności. Poinformował, że w niedzielę siły USA przeprowadziły szereg uderzeń na obozy i miejsca związane z tą grupą.
Biden zaznaczył, że upadek reżimu Asada był wynikiem słabości jego głównych sojuszników – Iranu, Hezbollahu i Rosji. Podkreślił, że stało się tak również dzięki wsparciu jego administracji dla działań Izraela przeciwko Iranowi i jego pomocnikom w Syrii i Libanie.
Prezydent zapowiedział, że USA będą wspierać też sąsiadów Syrii, w tym Jordanię, Liban, Irak i Izrael, chroniąc ich przed jakimkolwiek zagrożeniem z Syrii w fazie przejściowej.
– To najlepsza okazja od pokoleń dla Syryjczyków do wykucia własnej przyszłości. Jest to również okazja – choć daleka od pewności – dla powstania bezpieczniejszego i lepiej prosperującego Bliskiego Wschodu, gdzie nasi przyjaciele są bezpieczni, a nasi wrogowie są powstrzymani.
Jest możliwe, że jednego dyktatora może zastąpić nowy?
Joe Biden przestrzegł też grupy syryjskiej opozycji przed zmarnowaniem tej szansy.
– Byłoby marnotrawstwem tej historycznej okazji, gdyby jeden dyktator upadł tylko po to, aby zobaczyć, jak nowy powstaje w tym miejscu. Więc teraz obowiązkiem wszystkich grup opozycyjnych, które chcą odgrywać rolę w rządzeniu Syrią, jest zademonstrowanie swojego zaangażowania na rzecz praw wszystkich Syryjczyków, rządów prawa i ochrony mniejszości religijnych i etnicznych.
Na briefingu po zakończeniu wystąpienia Bidena wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu przyznał, że USA nie spodziewały się aż tak szybkiej zapaści reżimu Assada, choć za kulisami podejmowały działania wspólnie z partnerami, by m.in. monitorować zapasy broni chemicznej Assada i by sojusznicy Ameryki w Syrii – kurdyjskie Syryjskie Siły Demokratyczne – wypełniły pustkę powstającą po reżimie na wschodzie kraju.
Pytany o to, czy USA zamierzają współpracować z najsilniejszą grupą opozycyjną, Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), która uznana jest przez USA za organizację terrorystyczną (powstała na zrębie syryjskiej filii Al-Kaidy, Frontu Nusra), urzędnik potwierdził, że Waszyngton zamierza rozmawiać ze wszystkimi grupami.
Nie przesądził, co się zdarzy z uznawaniem HTS za organizację terrorystyczną, lecz wskazał, że do tej pory lider grupy Abu Muhamad al-Dżaulani „mówił słuszne rzeczy” na temat przyszłości Syrii jako kraju dla wszystkich grup i mniejszości.
– HTS to rodzaj szerokiego kalejdoskopu grup i myślę, że musimy być mądrzy i wiedzieć, jak sobie z tym radzić, a także bardzo uważni i pragmatyczni w odniesieniu do tego, jakie są realia na miejscu. Wszystko, co możemy powiedzieć, to, że HTS dotąd mówi właściwe rzeczy i robi właściwe rzeczy.
Zaznaczył jednak, że HTS jest jedną z wielu różnych grup tworzących opozycję. Urzędnik poinformował też, że w ostatnich dniach Waszyngton prowadził intensywne konsultacje z Turcją na temat Syrii, w tym na temat kurdyjskich sojuszników USA, których Turcja uważa za zagrożenie i wroga. Zaznaczył jednak, że rozmowy były skupione na transformacji i przyszłości Syrii.
Polecany artykuł: