Rozpoczyna się zimna wojna 2.0? Chiny zrywają rozmowy z USA na temat zbrojeń nuklearnych

2024-07-19 15:55

Chiny poinformowały 17 lipca, że zawiesiły negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie nierozprzestrzeniania broni jądrowej i kontroli zbrojeń w odpowiedzi na sprzedaż broni przez Waszyngton Tajwanowi. Czy Chiny próbują zastraszyć Stany Zjednoczone by nie pomagały Republice Chińskiej na Tajwanie stosując straszak?

Chińska armia

i

Autor: SHUTTERSTOCK Chińska armia

W listopadzie ubiegłego roku pisaliśmy o tym, że przedstawiciele USA i Chin prowadzili rozmowy, mające na celu uniknięcie wyścigu zbrojeń między mocarstwami, a jednym z tematów prowadzonych wówczas rozmów były negocjacje dotyczące ograniczenia broni jądrowej. Wydawało się, że po spotkaniu Joe Bidena z Xi Jinpingiem, będziemy mieli do czynienia z obniżeniem napięcia między stronami, które narastało od dawna. Od tego czasu nie ogłoszono publicznie, jak się mają rozmowy. Jednak znowu obie strony wracają do punktu wyjścia i jak się wydaje, decyzja Chin jest typowym zachowaniem dziecka w piaskownicy, któremu nie podoba się, że musi dzielić piaskownice z innymi dziećmi.

Chińska Republika Ludowa przekazała 17 lipca, że zawiesiła negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi na temat nierozprzestrzeniania broni jądrowej i kontroli zbrojeń na znak protestu przeciwko sprzedaży broni przez Waszyngton Republice Chińskiej na Tajwanie. Rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział, że sprzedaż broni przez Stany Zjednoczone Tajwanowi „poważnie naruszyło atmosferę polityczną sprzyjającą kontynuowaniu konsultacji w sprawie kontroli zbrojeń”.

„W związku z tym strona chińska zdecydowała się wstrzymać dyskusję ze Stanami Zjednoczonymi na temat nowej rundy konsultacji w sprawie kontroli zbrojeń i nierozprzestrzeniania broni” – powiedział rzecznik Lin Jian. „Cała odpowiedzialność spoczywa na Stanach Zjednoczonych” – powiedział. Lin dodał, że Chiny są gotowe utrzymywać dialog na temat międzynarodowej kontroli zbrojeń, ale stwierdził, że USA „muszą szanować podstawowe interesy Chin i stworzyć niezbędne warunki do dialogu i wymiany”.

Chiny i Rosja. Przyjaźń czy sojusz taktyczny? Ekspert: To sojusz dwóch reżimów [RAPORT WALCZAKA]

Urzędnicy USA mieli wyrazić frustrację, że Pekin wykazał niewielkie zainteresowanie omawianiem kroków mających na celu zmniejszenie ryzyka związanego z bronią jądrową. Jednak Pekin od dawna twierdzi, że USA mają już znacznie większy arsenał.

Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller ostro skrytykował działania Chin, stwierdzając, że Pekin postanowił pójść w ślady Rosji, twierdząc, że zaangażowanie w kontrolę zbrojeń nie jest możliwe, dopóki istnieją inne wyzwania w stosunkach dwustronnych. „Uważamy, że takie podejście podważa strategiczną stabilność. Zwiększa ryzyko dynamiki wyścigu zbrojeń” – powiedział Miller dziennikarzom. „Niestety, zawieszając te konsultacje, Chiny zdecydowały się nie podejmować wysiłków, które pozwoliłyby zarządzać ryzykiem strategicznym i zapobiegać kosztownym wyścigom zbrojeń. My, Stany Zjednoczone, pozostaniemy jednak otwarci na opracowywanie i wdrażanie konkretnych środków ograniczających ryzyko z Chinami” – powiedział.

Decyzja Chin zapadła nieco ponad miesiąc po tym, jak administracja Bidena stwierdziła, że ​​Stany Zjednoczone mogą być zmuszone do rozmieszczenia większej liczby strategicznych głowic jądrowych w celu odstraszenia zagrożenia płynącego ze strony Chin i Rosji.

W maju agencja Ruters informowała, że Chiny nie odpowiedziały na amerykańskie propozycje dotyczące redukcji ryzyka związanego z bronią jądrową, a Waszyngton ma wątpliwości co do wezwania Pekinu do rozmów o nieużywaniu broni jako pierwszy.

Jak w takim wypadku należy odbierać decyzje Chin? Jest to, typowa zagrywa Pekinu, mająca na celu wymuszenie na stronie przeciwnej pewnych ustępstw, tak by USA w obawie przed chińskim arsenałem nuklearnym, który ciągle rośnie, chętniej usiadły do rozmów. Chiny mogą się jednak przeliczyć w swoich działaniach. Zwłaszcza że USA nie zamierza odpuścić rywalizacji z ChRL. Na horyzoncie majaczy przecież potencjalna wygrana Donalda Trumpa i jego „jastrzębi”, którzy zapewne zaostrzą jeszcze bardziej relację z Chinami. Obecna administracja mimo także polityki rywalizującej, jest bardziej skłonna do negocjacji z Chinami, tak by rywalizacja odbywała się w pewien „cywilizowany sposób”.

Jak wynika z opublikowanego w październiku corocznego raportu Pentagonu na temat chińskich sił zbrojnych, arsenał jądrowy ChRL rozrasta się szybciej, niż przewidywano i wynosi obecnie ponad 500 głowic jądrowych, a do 2030 roku prawdopodobnie będą ich mieć ponad 1000. Stany Zjednoczone mają zapas około 3700 głowic jądrowych, z czego około 1419 strategicznych głowic jądrowych zostało rozmieszczonych. Rosja ma około 1550 rozmieszczonych głowic jądrowych, a według Federation of American Scientists, zapas wynosi 4489 głowic jądrowych.

Region Indo-Pacyfiku boi się zmiany status quo w regionie

Podczas 10. szczytu Państw Wyspiarskich Pacyfiku, który odbył się 18 lipca, uczestnicy wyrazili sprzeciw wobec jakichkolwiek zmian w regionie. We wspólnym oświadczeniu stwierdzono, że nie ma zgody na "jednostronne próby zmiany status quo poprzez groźbę lub użycie siły lub przymusu".

"Przywódcy zobowiązali się do zapewnienia stabilnego i dobrze prosperującego regionu Azji i Pacyfiku, z niepokojem odnotowując szybki wzrost militarny, który nie sprzyja temu celowi" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Japonię i przedstawicieli 18 członków Forum Wysp Pacyfiku, który obejmuje m.in. Tonga, Nauru, Vanuatu.

Jednym z przejawów rosnącej pozycji Chin w regionie było zerwanie przez Nauru stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i nawiązanie w styczniu relacji z Chinami kontynentalnymi. Pekin uznaje Tajwan za część swojego terytorium i w ramach polityki "jednych Chin" i nie utrzymuje kontaktów z państwami mającymi relacje z Tajpej.

W kwestii bezpieczeństwa Tokio i wyspiarskie kraje Pacyfiku ogłosiły wspólny plan działania, który zakładał pogłębienie współpracy obronnej poprzez zawijanie do portów morskich i lotniczych państw wyspiarskich jednostek Japońskich Sił Samoobrony.

USA wspierają Tajwan – ale Trump lubi coś powiedzieć za dużo

Izba Reprezentantów zatwierdziła w czerwcu 500 mln USD zagranicznego finansowania wojskowego dla Tajwanu w celu wzmocnienia odstraszania militarnego przeciwko Chinom, wraz z 2 mld USD pożyczek i gwarancji kredytowych. W czerwcu Waszyngton zatwierdził dwie transakcje sprzedaży sprzętu wojskowego na Tajwan o łącznej wartości około 300 milionów dolarów. Sprzedaż dotyczyła głównie części zamiennych do myśliwców F-16 eksploatowanych na wyspie.

Minister spraw zagranicznych Tajwanu Lin Chia-lung w nawiązaniu do wypowiedzi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczącej wydatków Waszyngtonu na zapewnienie wyspie bezpieczeństwa, przekonywał, że Tajwan musi polegać na sobie w obliczu zwiększania presji militarnej przez Chiny.

"Myślę, że Tajwan powinien płacić nam za obronę. Wiecie, nie różnimy się od polisy ubezpieczeniowej. A Tajwan nic nam nie daje" - powiedział Trump w wywiadzie dla agencji Bloomberga z 25 czerwca. Kandydat Republikanów na prezydenta podkreślał, że wyspa dodatkowo odebrała USA intratny przemysł półprzewodników.

Zapytany o komentarze Trumpa, Lin przyznał, że władze w Tajpej przywiązują do nich "dużą wagę", a stosunki Tajwan-USA opierają się na ponadpartyjnym poparciu, jakim Tajwan cieszy się w Stanach Zjednoczonych.

"Myślę, że wszyscy są zgodni co do głównego zagadnienia, jakim jest zagrożenie (dla Tajwanu) ze strony Chin" - powiedział Lin. "W rzeczywistości, jeśli chodzi o obronę narodową, musimy polegać na sobie - to jest warunek wstępny. Od początku demokratyzacji Tajwanu, w ciągu ostatnich 30 lat byliśmy osamotnieni w obliczu zagrożenia ze strony Chin" - dodał.

Lin przypomniał, że Tajwan reformuje swoje siły zbrojne. Jak zaznaczył, jedną ze zmian jest wydłużenie okresu obowiązkowej służby wojskowej z czterech miesięcy do jednego roku.

Pod rządami Xi Jinpinga Pekin prowadzi szeroko zakrojoną modernizację sił zbrojnych i zwiększa aktywność wojskową na okolicznych morzach, wysuwając roszczenia terytorialne do większości akwenu Morza Południowochińskiego. Prowadzi to do napięć w relacjach z sąsiadami i Waszyngtonem.

PM/PAP

Sonda
Czy Chiny to zagrożenie dla świata?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki