Spis treści
- Irańskie ostrzeżenie: "Iran to nie Liban"
- Trump interweniuje – Ostrzeżenie dla Izraela
- Czy Izrael potrzebuje zgody USA?
- Polityka wobec Iranu – "100 Razy bardziej intensywna niż w Libanie"
- Groźby pod adresem Chameneiego
- Iran nie zrezygnuje z Uranu
- Przechwycona rozmowa ujawnia spojrzenie na Amerykański atak
Israel Katz w wypowiedzi dla izraelskich mediów jasno zarysował priorytety Izraela. Według niego, kraj jest zdeterminowany, aby:
- Zachować przewagę powietrzną;
- Zapobiec rozwojowi projektów jądrowych;
- Zapobiec rozwojowi rakiet dalekiego zasięgu;
Ta szeroka definicja zagrożeń może być interpretowana jako pretekst do dalszych działań militarnych, nawet jeśli oficjalnie obowiązuje zawieszenie broni. Jak zauważają eksperci, na których powołuje się dziennik New York Times, taka postawa może prowadzić do konfrontacji z Waszyngtonem, zwłaszcza w kontekście niepewnej postawy prezydenta Trumpa wobec działań Izraela.
Irańskie ostrzeżenie: "Iran to nie Liban"
Reakcja Iranu na zapowiedzi ministra Katza była natychmiastowa. Minister spraw zagranicznych Iranu, Abbas Araghchi, ostrzegł, że jego kraj odpowie na każde naruszenie zawieszenia broni. „Iran to nie Liban” – podkreślił, nawiązując do częstych izraelskich nalotów na Liban, pomimo zawieszenia broni z Hezbollahem.
Araghchi wyraził również „poważne wątpliwości” co do zaangażowania Izraela w porozumienie, przypominając o wcześniejszych przypadkach zerwania rozejmu przez Netanjahu.
Trump interweniuje – Ostrzeżenie dla Izraela
Zawieszenie broni od samego początku było kruche, a wymiana ognia w pierwszych godzinach po jego wejściu w życie tylko to potwierdziła. Prezydent Trump zareagował na to z oburzeniem, a jego krytyka dotknęła szczególnie Izrael. W mediach społecznościowych pojawiły się wpisy wyrażające obawy, że Izrael może ponownie zaatakować Iran.
Trump ostrzegł, że zbombardowanie Iranu przez Izrael będzie „POWAŻNYM NARUSZENIEM” i zażądał, aby kraj ten „SPROWADZIŁ SWOICH PILOTÓW DO DOMU, NATYCHMIAST!”.
Czy Izrael potrzebuje zgody USA?
Minister Katz w wywiadzie dla Channel 12 stwierdził, że Izrael nie potrzebuje zgody Stanów Zjednoczonych, aby zaatakować Iran w przyszłości.
„Mówimy jednoznacznie: gdy Irańczycy złamią porozumienie, uderzymy” – powiedział.
Ta deklaracja stawia pod znakiem zapytania rolę USA jako mediatora i gwaranta zawieszenia broni - zauważył NYT. Czy Izrael jest gotów działać wbrew woli swojego głównego sojusznika?
Polityka wobec Iranu – "100 Razy bardziej intensywna niż w Libanie"
Katz zapowiedział, że polityka Izraela wobec Iranu będzie „podobna do tej w Libanie – tylko 100 razy bardziej intensywna”. Oznacza to, że Izrael może regularnie atakować cele w Iranie, argumentując to koniecznością zapobiegania odbudowie potencjału militarnego przez Teheran.
W podobnym tonie wypowiedział się Donald Trump, który zapytany o możliwość ponownego uderzenia na Iran, jeśli wywiad potwierdzi kontynuację programu atomowego, oświadczył: „Bez wątpienia, absolutnie”. Mimo to, Trump wyraził wątpliwość, czy Iran posiada ukryte instalacje i czy w ogóle zamierza kontynuować program atomowy.
Condoleezza Rice, była sekretarz stanu USA i obecna szefowa Hoover Institution, w rozmowie z Fox News wyraziła wątpliwości, czy konflikt z Iranem można rozwiązać pokojowo. Stwierdziła również, że amerykańska operacja bombardowania irańskich obiektów nuklearnych wzmocniła międzynarodową wiarygodność Stanów Zjednoczonych. Victor Davis Hanson, ekspert z konserwatywnego think tanku Hoover Institution, w swojej analizie stwierdził, że po ostatniej operacji przeciwko Iranowi Stany Zjednoczone są na tyle silne, by w razie potrzeby ponownie bombardować irańskie obiekty nuklearne, jeśli reżim podejmie próby odbudowy programu jądrowego.
Taka strategia niesie ze sobą ogromne ryzyko eskalacji konfliktu, zwłaszcza że Iran, w przeciwieństwie do Hezbollahu, posiada znaczne zdolności militarne, w tym pociski balistyczne i wyrzutnie. Chociaż zostało to znacznie uszczuplone po zaatakowaniu przez Izrael.
W czasie 12-dniowej wojny Iran miał stracić:
- Od 5 do 8 - F-14A Tomcat;
- 2 - F-5E/F Tiger II;
- 1 - KC-707 (samolot cysterna do tankowania w powietrzu);
- do 8 do 13 - AH-1 Cobra (śmigłowce);
Poza tym izraelskie siły zniszczyły około 2/3 z 250 wyrzutni pocisków balistycznych (ok. 167 wyrzutni) oraz około 1000 z 2500 pocisków balistycznych, co znacząco ograniczyło zdolności Iranu do przeprowadzania ataków rakietowych. Izrael zniszczył ponad 80 baterii przeciwlotniczych, w tym wszystkie cztery systemy S-300 co pozwoliło Izraelowi uzyskać przewagę powietrzną nad zachodnim Iranem i Teheranem. Iran stracił także znaczną liczbę dronów, choć dokładna liczba nie jest potwierdzona. Izraelskie ataki na fabryki produkujące drony i pociski balistyczne zakłóciły ich produkcję, a przywrócenie zdolności może zająć co najmniej rok jak nie więcej. Nie możemy także zapominać o zniszczeniu kluczowych baz czy lotnisk, co uniemożliwiło ich działanie przez zniszczenie pasów startowych, hangarów i infrastruktury.
Groźby pod adresem Chameneiego
W eskalującej wymianie gróźb, Katz posunął się nawet do stwierdzenia, że Izrael zabiłby najwyższego przywódcę Iranu, ajatollaha Alego Chameneiego, gdyby nadarzyła się taka okazja podczas wojny.
Trump w swoim wpisie na Truth Social zasugerował, że znał lokalizację Chameneiego, ale nie pozwolił Izraelowi ani Stanom Zjednoczonym go zabić.
Iran nie zrezygnuje z Uranu
Ambasador Iranu przy ONZ, Amir Said Irawani w wywiadzie dla CBS News podkreślił, że Iran jest "odpowiedzialnym członkiem NPT" i ma "prawa wzajemne" wynikające z tego traktatu. Zaznaczył, że przynależność do NPT gwarantuje Iranowi swobodę "badania i rozwoju oraz produkcji uranu", a także "ochronę prawną takiej działalności przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) i współpracę techniczną w zakresie programów rozwojowych".
„Jesteśmy odpowiedzialnym członkiem NPT. Zgodnie z tym traktatem mamy (też) prawa wzajemne. Oznacza to, że (przestrzeganie) prawa jednej strony będzie obowiązkiem drugiej” - argumentował Irawani.
Ambasador Iranu przy ONZ odniósł się również do doniesień o wzywaniu do aresztowania szefa MAEA, Rafaela Grossiego. Zaprzeczył tym informacjom, zapewniając, że inspektorzy Agencji, którzy przebywają w Iranie, "są bezpieczni". Dodał jednak, że "ich działalność została zawieszona".
Irawani zasygnalizował gotowość Iranu do wznowienia negocjacji z USA na temat programu nuklearnego, ale odrzucił propozycje o charakterze bezwarunkowym.
„Jeśli (Amerykanie) są gotowi na rokowania, to my też jesteśmy na nie gotowi, ale jeśli chcą nam coś dyktować, to jakiekolwiek negocjacje nie są możliwe” - oświadczył.
Dzień wcześniej, szef MSZ Iranu, Abbas Aragczi, uznał za "bezsensowne" apele społeczności międzynarodowej o zgodę Teheranu na inspekcje obiektów nuklearnych przez MAEA. Apelował o to m.in. prezydent USA, Donald Trump, który zagroził działaniami militarnymi w przypadku wznowienia wzbogacania uranu do "niepokojącego poziomu".
Przechwycona rozmowa ujawnia spojrzenie na Amerykański atak
"Washington Post", powołując się na cztery źródła zaznajomione z tajnymi informacjami wywiadowczymi, napisał, że Stany Zjednoczone przechwyciły rozmowę między wysokimi rangą przedstawicielami władz Iranu, którzy omawiali amerykańskie naloty na irański program nuklearny.
Źródła gazety, zastrzegające sobie anonimowość, przekazały, że irańscy urzędnicy zastanawiali się, dlaczego uderzenia ze strony USA nie były tak niszczące i rozległe, jak się spodziewano.
Na doniesienia "Washington Post" zareagował przedstawiciel administracji prezydenckiej, zapewniając, że Irańczycy są w błędzie, a amerykańskie bomby uderzyły dokładnie tam, gdzie planowano, i przyniosły zamierzony efekt.
„Pojedyncza rozmowa między niezidentyfikowanymi Irańczykami, to nie to samo, co ocena wywiadowcza, która uwzględnia dowody, wiele źródeł i metod” - przekazał przedstawiciel Wywiadu Narodowego USA.
