Putin już odnotował rekord. Pobił zresztą swój poprzedni. Owszem, trochę brakuje mu do wyników osiąganych (choćby) przez Leonida Ilijcza Breżniewa, ale.. Ale wówczas w CCPP panował komunistyczny zamordyzm, ale teraz – jak wszystkim wiadomo – w Federacji Rosyjskiej czegoś takiego nie ma.
Trzeba przypomnieć, że w 2018 r. Putin został prezydentem FR za sprawą zainkasowanych 76,69 proc. głosów. A teraz ma prawie 11 proc. na zwyżce z tendencją wzrostową! Nie w kij dmuchał.
W poszczególnych regionach wynik Putina waha się od 79 do 95 proc. Nie podano, że w którymś z okręgów wyborczych kandydat Putin zyskał 100-proc. poparcie.
Oczywiście jedni stwierdzą, że coś tam i ktoś tam pomógł Putinowi w pobiciu własnego rekordu. Drudzy, że to g… prawda, bo jak naród szanuje swojego przywódcę, to ten szacunek wyraża w wyborach...
Cytowanie klasyka, który twierdził, że nie jest ważne, kto głosuje, bo ważne jest, kto liczy głosy ,z całą pewnością, w kontekście tych wyborów prezydenckich w FR, jest nie na miejscu. Nu ładna, jak to mawiają Rosjanie. A jak tam wypadli drugoplanowi aktorzy tego wiekopomnego wydarzenia?
Było ich trzech. Zatem, gdy Putin zbierze 90 proc. głosów, to marnie wypadli. Nawet rosyjskie niezależne media szacowały, że obecnie i wkrótce ponownie urzędujący prezydent zbierze 80-procentowe poparcie. A tu taka niespodzianka, jak przyznała sama „MP”!
Władysław Dawankow, bardzo młody polityk – kto wie, czy w przyszłości Putin nie namaści go na swojego następcę, tak jak sam ongiś był namaszczony przez Borysa Jelcyna – zdobył (nieoficjalnie – podkreślmy) 6,3 proc. z puli głosów.
Natomiast Leonid Słucki, rosyjski narodowiec będący sukcesorem Władimira Żyrinowskiego – 3,8 proc.
Natomiast federacyjny komunista Nikołaj Charitonow zyskał 2,6 proc. głosów.
Centralna Komisja Wyborcza (a za nią rosyjskorządowe media) obwieściła, że „frekwencja była rekordowa, niespotykanie wysoka: i wyniosła 77,44 proc. Możliwe, że oficjalne wyniki wyborów będą już podane w czwartek (21 marca).