Spis treści
- Ukraina musi być pragmatyczna
- Ukraińcy gotowi do rozmów?
- Niemcy chcą pokoju
- Putin gotowy do rozmów z Ukrainą?
- Pokój na Ukrainie to kwestia bardzo trudna do osiągnięcia
Mimo ciągłych deklaracji przywódców państw zachodu o dalszej pomocy dla Ukrainy to widać, że wiele stolic jest zmęczonych ciągłą pomocą dla Ukrainy. Zwłaszcza że to kosztuje a po drugie zapasy sprzętu, który można oddać kurczą się. Rosja, która jest osankcjonowana, ponosi duże straty na froncie, jedna nadal jest w stanie zapewnić sprzęt i ludzi, a także utrzymywać na jakimś poziomie stan gospodarki, który sprawia, że ludzie jeszcze się nie buntują. A to w Rosji jest kluczowym aspektem utrzymania władzy mimo rozbudowanego aparatu represji.
Dlatego też, że końca wojny nie widać, a sukcesy Ukrainy nie są tak spektakularne jak niektórzy na zachodzie oczekiwali, są coraz częstsze głosy, by to Ukraina zaczeła się zastanawiać nad planem B czyli pokojem z Rosją.
Ukraina musi być pragmatyczna
Jak napisał Wall Street Journal: "Zachód nadal popiera cel Ukrainy odzyskania całego swojego terytorium. Ale niektórzy europejscy dyplomaci mówią, że Kijów powinien sformułować cele wojskowe i strategię „w sposób bardziej pragmatyczny” - pisze WSJ. Pełne zwycięstwo Kijowa wymagałoby bowiem pomocy wartej “setek miliardów dolarów”, co znacznie wykracza poza możliwości Europy i USA.
Dziennik wskazuje, że wizyta w Kijowie nadchodzi w momencie osłabienia poparcia na Zachodzie dla dalszej pomocy Ukrainie, perspektywy trudnej zimy, a także “powolnych, acz kosztownych [przyp. red. dla Ukrainy]” postępów Rosji na froncie. Ponadto Rosja ma w tym roku zwerbować 400 tys. nowych żołnierzy. Może też liczyć na pomoc od Iranu, Korei Północnej i Chin, które dostarczają komponenty potrzebne do rozbudowy rosyjskiego uzbrojenia.
Ofensywa Ukrainy na Kursk nie odniosła zakładanego celu, jakim było zmuszenie Rosjan do wycofania części swoich wojsk z frontu - pisze WSJ. W opinii cytowanego przez dziennik Erica Greena, badacza think-tanku Carnegie Endowment for Democracy, operacja ta była co prawda pomocna, bo “pokazała, że Ukraina nadal potrafi walczyć i robić niespodzianki”, ale jednocześnie wzbudziła na Zachodzie obawy, że w dłuższej perspektywie ruch ten może osłabić zdolność Kijowa do obrony.
Dziennik zwraca uwagę, że co prawda atak na Kursk pokazał “śmiałość” Ukrainy, ale Wołodymyr Zełenski dokonuje korekty w swoim podejściu do wojny. Od paru miesięcy Kijów wykazuje większą skłonność do negocjacji. Latem Kijów rozważał rozmowy z Moskwą nad ograniczeniem ataków na infrastrukturę energetyczną, a podczas zbliżającej wizyty w Waszyngtonie ukraiński prezydent chce omówić swój pomysł na zakończenie wojny, który określił mianem “planu zwycięstwa Ukrainy”.
WSJ wskazuje, że według sondaży wzrasta liczba Ukraińców gotowych do negocjacji pokojowych, jednak nadal ponad połowa populacji opowiada się za walką, dopóki Ukraina nie odzyska całego swojego terytorium. “Przyznanie, że walka powinna się skończyć, kiedy Rosja nadal kontroluje (część) terytorium Ukrainy, byłoby ogromnym ryzykiem politycznym dla Zełenskiego. (...) To polityczne samobójstwo i nie może się to zdarzyć” - cytuje analityka politycznego Ołeksija Kowżuna WSJ.
Ukraińcy gotowi do rozmów?
Według sondażu przeprowadzonego przez ukraiński think tank Centrum Razumkowa w lipcu na zlecenie ukraińskiej gazety internetowej Dzerkało Tyżnia, 44% Ukraińców zamieszkujących tereny położone za linią frontu uważa, że nadszedł czas na rozpoczęcie oficjalnych rozmów między Kijowem a Moskwą; 35% uważa, że nie ma powodu, aby rozpoczynać rozmowy pokojowe, a 21% jest niezdecydowanych. Wyniki pokazują również, że Ukraińcy są kategorycznie przeciwni temu, aby Ukraina zaakceptowała i wypełniła przestawione przez Putina warunki zakończenia wojny. Prawie 83% respondentów odrzuca wycofanie wojsk ukraińskich z części obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego niekontrolowanych przez Rosję, a około 84% jest przeciwnych przekazaniu tych terytoriów Rosji. Ponadto 77% jest przeciwnych zniesieniu wszystkich zachodnich sankcji wobec Rosji.
Na pytanie, jaki minimalny warunek zawarcia traktatu pokojowego z Rosją powinien być spełniony, ponad 51% odpowiedziało, że Ukraina musi zostać wyzwolona spod okupacji rosyjskiej i pozostać w granicach z 1991 r.
Niemcy chcą pokoju
Na początku września kanclerz Olaf Scholz w wywiadzie dla telewizji ZDF powiedział, iż uważa, że nadszedł czas, aby przedyskutować, „w jaki sposób można wyjść z sytuacji wojennej i osiągnąć pokój szybciej, niż się obecnie wydaje” – powiedział Scholz.
Kanclerz pytany, czy powinna odbyć się kolejna konferencja pokojowa, odparł, że „na pewno będzie kolejna konferencja pokojowa”. „A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i ja zgadzamy się, że na jednej z nich musi być też Rosja” – dodał Scholz.
Jak zauważa w komentarzu Deutsche Welle
„Pomysł Scholza, aby doprowadzić Ukrainę i Rosję do stołu negocjacyjnego, nie jest dla obserwatorów zaskakujący. Poważne porażki socjaldemokratów w wyborach do landtagów w Saksonii i Turyngii, podobnie jak nadchodzące wybory do landtagu w Brandenburgii 22 września mogą być jednym z powodów takich wypowiedzi kanclerza. Land ten jest obecnie rządzony przez partyjnego kolegę Scholza, Dietmara Woidkego”.
Politolog Alex Jusupow w rozmowie z niemieckim portalem powiedział, iż uważna, że Berlin nie może jednocześnie dostarczać broni do Ukrainy i działać jako neutralny mediator w negocjacjach. „Niemcy straciły wszelki wpływ na Rosję. Kreml nie postrzega Berlina jako niezależnego gracza” – mówi ekspert. Niemcy są po stronie Kijowa, dlatego Berlin na pewno nie zainicjuje „Mińska III”.
Putin gotowy do rozmów z Ukrainą?
5 września francuski dziennik Le Monde napisał, cytując Putina, który przemawiał na Wschodnim Forum Ekonomicznym Rosji we Władywostoku, że Rosja jest gotowa do rozmów, ale na podstawie nieudanego porozumienia między Moskwy i Kijowa osiągniętego w Stambule w 2022 r., którego warunki nigdy nie zostały ujawnione publicznie.
„Czy jesteśmy gotowi do negocjacji z nimi? Nigdy nie odmówiliśmy, ale nie na podstawie jakichś ulotnych żądań, ale na podstawie dokumentów, które zostały uzgodnione i faktycznie parafowane w Stambule” – powiedział Putin.
Kreml wielokrotnie twierdził, że Rosja i Ukraina, że były bliskie zawarcia porozumienia wiosną 2022 r., wkrótce po tym, jak Moskwa rozpoczęła wojnę.
„Udało nam się dojść do porozumienia, o to właśnie chodzi. Świadczy o tym podpis szefa ukraińskiej delegacji, który parafował ten dokument, co oznacza, że strona ukraińska była generalnie zadowolona z osiągniętych porozumień” – powiedział Putin. „Nie weszło ono w życie tylko dlatego, że wydano im rozkaz, aby tego nie robić, ponieważ elity Stanów Zjednoczonych, Europy – niektórych krajów europejskich – chciały osiągnąć strategiczną klęskę Rosji” – dodał Putin.
Pokój na Ukrainie to kwestia bardzo trudna do osiągnięcia
Jak zauważył w swojej analizie Dan Reiter w Atlantic Council pt: „Ending the war in Ukraine requires something for everyone to hate” - „Nawet jeśli ewentualna umowa kończąca wojnę ma akceptowalne warunki, to jeśli strona wojująca uważa, że jej przeciwnik złamie umowę, to nie przyjmie jej, a wojna będzie się toczyć dalej”.
Autor zauważa, że:
„Ukraina głęboko nie ufa Rosji, ponieważ zajęcie Krymu przez Rosję w 2014 r., wsparcie dla powstania w Donbasie i pełnoskalowa inwazja na Ukrainę w 2022 r. naruszają Memorandum Budapeszteńskie z 1994 r., w którym Rosja zgodziła się szanować granice i suwerenność Ukrainy”. Jak napisał dalej analityk: „Niektóre możliwe warunki pokoju, takie jak przyznanie Rosji stałej kontroli nad cennym gospodarczo i ważnym militarnie regionem Donbasu, zmieniłyby równowagę sił na korzyść Rosji. Istnieją małe szanse, by Ukraina zaakceptowała tego rodzaju umowę”.
Z kolei według autora Rosja nie ufa Ukrainie i Zachodowi i uważa, że ekspansja NATO na wschód po zimnej wojnie złamała zobowiązanie do poszanowania rosyjskiej strefy interesów.
Jaki więcej jest sposób by zakończyć wojnę, by żadna, że stron nie ucierpiała? Według analityka nie można wykluczyć scenariusza: „że po wojnie Zachód nie zgodziłby się na członkostwo Ukrainy w NATO, ale raczej pomógłby Ukrainie stać się wystarczająco potężną, aby odstraszyć przyszłe ataki Rosji, zapewniając pomoc wojskową i szkolenia, a także pomagając Ukrainie w udoskonaleniu jej przemysłu zbrojeniowego. Niedawny raport RAND opisał wariant tego podejścia jako strategię „jeżozwierza”, czyniąc Ukrainę wystarczająco drażliwym celem, że Rosja zostawiłaby ją w spokoju”.
Jak napisał anality:
„Ta strategia pozwoliłaby członkom NATO utrzymać zdolność do trzymania się z dala od przyszłej wojny rosyjsko-ukraińskiej, czyniąc ją politycznie akceptowalną dla Zachodu. Dla Ukrainy stanowiłaby ona ścieżkę do długoterminowego bezpieczeństwa, która nie opierałaby się na nadziejach na łagodne intencje Rosji. A jeśli ta obietnica byłaby połączona z pokaźną marchewką w postaci wycofania się Rosji z terytorium Ukrainy zdobytego po inwazji w 2022 r., Ukraina mogłaby zostać wciągnięta na pokład. Dla Rosji główną atrakcją tej opcji byłaby de facto, jeśli nie de jure, obietnica niewłączenia Ukrainy do NATO. Rosja mogłaby być bardziej skłonna uwierzyć w nieformalne zobowiązanie o braku członkostwa, gdyby otrzymała zapewnienia, że Turcja i Węgry zawetują członkostwo Ukrainy. Łatwo sobie wyobrazić taką obietnicę ze strony Węgier, biorąc pod uwagę ich niedawne wysiłki , aby zablokować w ramach Unii Europejskiej nawet wysyłanie broni na Ukrainę.
Czy jednak taka „umowa” będzie satysfakcjonująca? Według analityka: „Taka umowa staje się coraz bardziej możliwa, ponieważ wojna jest krwawym impasem dla wszystkich stron. W miarę jak koszty wojny będą nadal rosły, wszystkie strony będą coraz bardziej skłonne do zawarcia politycznie bolesnej umowy, aby zakończyć wojnę. Ponadto, zwłaszcza jeśli Donald Trump wygra listopadowe wybory prezydenckie w USA i wycofa wsparcie USA dla Ukrainy, trudno będzie Ukrainie lub Rosji wyobrazić sobie zwycięstwo militarne w najbliższym czasie.