Wojskowe gwarancje dla Ukrainy. Marek Budzisz o znaczeniu szczytu NATO w Wilnie dla Polski i Europy

2023-07-06 10:48

Anders Rasmussen, były sekretarz generalny NATO, obecnie będący oficjalnym doradcą prezydenta Zełenskiego, powiedział w rozmowie z brytyjskim Guardianem, że jeśli Ukraina na najbliższym szczycie NATO w Wilnie (11-12 lipca) nie otrzyma satysfakcjonujących ją „gwarancji bezpieczeństwa”, wówczas może powstać koalicja chętnych państw, które skłonne będą bardziej zaangażować się we wsparcie Kijowa. Nie chodzi w tym wypadku o pomoc polityczną czy większe dostawy broni, ale o gwarancje o charakterze militarnym, być może dwustronne umowy, a nawet - Rasmussen tego też nie wykluczył - w grę może wchodzić wysłanie wojsk na Ukrainę.

szczyt nato

i

Autor: Shutterstock

Spis treści

  1. Szczyt NATO w Wilnie. Zapadną decyzje o wojskowych gwarancjach dla Ukrainy?
  2. Spór wokół gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Czego dotyczy?
  3. Art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego to zapis polityczny, nie wojskowy
  4. "Zbrojna napaść na jedną stronę NATO będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim"
  5. "Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy mają fundamentalne znaczenie dla Polski"

Szczyt NATO w Wilnie. Zapadną decyzje o wojskowych gwarancjach dla Ukrainy?

W jego opinii Warszawa może stanąć na czele takiej „koalicji chętnych”, do której dołączą zapewne państwa bałtyckie, co w dłuższej perspektywie może oznaczać zagrożenie dla spoistości NATO, bo część sojuszników może uznać, iż Pakt nie daje adekwatnej odpowiedzi na najważniejsze problemy bezpieczeństwa regionu. Rasmussen jest też zdania, że podtrzymywanie dotychczasowej linii Sojuszu Północnoatlantyckiego - w świetle której członkostwo wraz z gwarancjami, które zapewnia art. 5, może nastąpić dopiero po zakończeniu wojny - daje w gruncie rzeczy „prawo veta” Putinowi w sprawie rozszerzenia NATO i paradoksalnie jest też impulsem, aby Rosja wojny nie kończyła.

Deklaracje Rasmussena traktować wypada raczej w kategoriach kampanii dyplomatycznej Kijowa przed wileńskim szczytem, bo trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek w Warszawie przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi podjął kwestię gwarancji wojskowych dla Ukrainy, nie mówiąc już o wysłaniu naszych żołnierzy. Tym nie mniej problem jest i warto, aby został przeanalizowany.

Spór wokół gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Czego dotyczy?

Nie ulega wątpliwości, iż obecnie - jak można sądzić na podstawie wypowiedzi publicznych liderów - większość państw NATO uważa, że Ukraina winna otrzymać gwarancje bezpieczeństwa. Mówił o tym niedawno w Bratysławie prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz w Mołdawii wprost odniósł się do tej kwestii, deklarując, że są one niezbędne, ale jednocześnie zaznaczył, że nie mogą mieć one kształtu takiego samego, jak jest to zapisane w art. 5. A zatem spór dotyczy nie tyle potrzeby udzielenia gwarancji, co ich zakresu i charakteru.

Deklaracje Rasmussena traktować wypada raczej w kategoriach kampanii dyplomatycznej Kijowa przed wileńskim szczytem, bo trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek w Warszawie przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi podjął kwestię gwarancji wojskowych dla Ukrainy.

Art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego to zapis polityczny, nie wojskowy

Warto w związku z tym odwołać się do zapisów tego artykułu, traktowanego w kategoriach fundamentu bezpieczeństwa państw członkowskich. Ani nie mówią one o automatycznym udzieleniu pomocy zaatakowanemu członkowi Sojuszu, ani też nie gwarantują, że będzie to wsparcie wojskowe. Jak napisał komentator "Deutsche Welle" po incydencie w Przewodowie, w świetle przyjętej interpretacji zapisów art. 5 „nie ma obowiązku” odpowiedzi akcją zbrojną, jeśli jedno z państw członkowskich stanie się ofiarą agresji, a ponadto, tego rodzaju decyzja musiałaby zostać podjęta przez NATO jednogłośnie, co też nie będzie proste. Co więcej, literalna wykładnia zapisów artykułu 5 mówi o tym, że każde państwo Sojuszu Północnoatlantyckiego w obliczu agresji na jednego z członków podejmie działania „jakie uzna za konieczne”, co wcale nie oznacza natychmiastowej reakcji o charakterze wojskowym.

Można nawet powiedzieć, że dotychczasowe zaangażowanie państw sojuszniczych we wspieranie Ukrainy wypełnia kryteria opisane w art. 5 – dostarczana jest pomoc sprzętowa dla Ukrainy, na terenie poligonów państw NATO szkolone są ukraińskie siły, dowództwo otrzymuje też dane wywiadowcze. „Za konieczne” w tym konkretnym przypadku państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego uznały wsparcie, które zresztą wraz z trwaniem konfliktu ulega rozszerzeniu, które nie obejmuje wysłania własnych wojsk.

Literalna wykładnia zapisów artykułu 5 mówi o tym, że każde państwo Sojuszu Północnoatlantyckiego w obliczu agresji na jednego z członków podejmie działania „jakie uzna za konieczne”, co wcale nie oznacza natychmiastowej reakcji o charakterze wojskowym.

"Zbrojna napaść na jedną stronę NATO będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim"

Na czym zatem polega waga zapisów przywoływanego artykułu? Istotne jest pierwsze jego zdanie, w którym członkowie NATO uznają, że „zbrojna napaść na jedną (stronę Traktatu Północnoatlantyckiego – MB) lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim”. Jest to zapis o charakterze politycznym, a nie wojskowym, bo brak reakcji na fakt, iż zostaliśmy zaatakowani zawsze pociąga za sobą groźne konsekwencje.

Przekonali się o tym choćby Francuzi i Brytyjczycy, którzy po miesiącach „dziwnej wojny” zostali przez Hitlera zaatakowani i pobici późną wiosną 1940 roku. Gdyby uderzyli na Niemców jesienią 1939 roku, po tym jak wypowiedzieli im wojnę, a nie pozorowali działania, to być może odnieśliby sukces i konflikt może zakończyłby się wcześniej.

Posługując się tą analogią można napisać, że Londyn i przede wszystkim Paryż jesienią 1939 roku decydowali, czy wojna będzie toczyła się na terenie Niemiec czy Francji i państw Beneluksu. I tak jest w naszym przypadku.

"Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy mają fundamentalne znaczenie dla Polski"

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, objęcie jej zapisami w stylu art. 5 przesądzają, że ewentualna przyszła wojna z Rosją toczyć się będzie przede wszystkim na terenie tego państwa czy może, jak to przewidują obecne plany obronne NATO, w Polsce i państwach bałtyckich. Dla Francuzów czy Niemców nie ma tu istotnej różnicy, bo szanse, że Moskale będą w stanie sforsować Odrę są niewielkie. Dla nas, nie mówiąc o Bałtach, jest to sprawa o fundamentalnym znaczeniu. Dlatego słowa Rasmussena o możliwości powstania „koalicji chętnych” państw skłonnych zawrzeć z Ukrainą w gruncie rzeczy sojusze wojskowe traktować należy poważnie.

Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, objęcie jej zapisami w stylu art. 5 przesądzają, że ewentualna przyszła wojna z Rosją toczyć się będzie przede wszystkim na terenie tego państwa czy może, jak to przewidują obecne plany obronne NATO, w Polsce i państwach bałtyckich. (...) Dla nas to sprawa o fundamentalnym znaczeniu.

Sonda
Uważasz, że wojna na Ukrainie może trwać latami?