„Podjęto decyzję o ostrzelaniu tej jednostki naszym Neptunem. Uszkodzenia są obecnie wyjaśniane. Na pewno został trafiony i tak czy inaczej nie jest zdolny do walki” – powiedział Płetenczuk w ukraińskiej telewizji we wtorek.
Zbudowany w Stoczni Północnej w Gdańsku w czasach PRL Kostiantyn Olszański przeszedł w ręce Rosjan w marcu 2014 r., w pierwszym okresie okupacji Krymu. Okręt stał wówczas na kotwicy na jeziorze Donuzław na zachodzie półwyspu krymskiego i nie mógł wypłynąć w otwarte morze, gdyż Rosjanie zamknęli wąski przesmyk prowadzący z jeziora na Morze Czarne, zatapiając w nim dwa stare statki.
Rosyjscy wojskowi zaatakowali ukraiński okręt z łodzi, rzucając w jego stronę granatami i strzelając. Na Olszańskim było około 20 marynarzy. Wraz z kapitanem schronili się oni przed napastnikami we wnętrzu jednostki. Po stronie przeciwnika było ok. 200 ludzi.
Według Płetenczuka przez ostatnie dziewięć lat Olszański stał w Zatoce Sewastopolskiej, gdzie powoli rozbierany był na części. „W dziesiątym roku wojny (Rosjanie) zrozumieli, że kończą im się duże okręty desantowe i podjęto decyzję o jego odbudowie (…), by wykorzystać okręt przeciwko siłom ukraińskim. Dlatego zapadła decyzja o zaatakowaniu go Neptunem” – wyjaśnił rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej.
Pletenczuk potwierdził także, że trafione rosyjskie okręty Azow, Jamał i Iwan Churs nie będą mogły w najbliższej przyszłości wykonywać zadań bojowych.
Według stanu na luty tylko pięć okrętów desantowych klasy Ropucha pozostało w służbie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z poprzednich 13 po zatonięciu Cezara Kunikowa 14 lutego. Ukraińskie ataki na Flotę Czarnomorską doprowadziły do tego, że Rosja przerzuca swoją flotę z okupowanego Krymu do względnego bezpieczeństwa Noworosyjska. Ukraiński StratCom informował niedawno, że około 33% okrętów wojennych Floty Czarnomorskiej zostało uszkodzonych.
PO/PAP