Spis treści
- Do negocjacji czy do propagandy?
- Jastrzębie z resortów siłowych
- Delegacja do spraw propagandy i nacjonalizmu?
Postawiona przed ultimatum zarówno ze strony USA jak i Europy, Rosja zdecydowała się w końcu wysłać negocjatorów na rozmowy z Ukrainą w Istambule. Jednak w skład delegacji nie wejdzie Władimir Putin, a jego obecność stawiał za warunek swojego przybycia Wołodymyr Zełenski. Ale nie tylko to kładzie się cieniem na ewentualnych skutkach tych rozmów. Skład rosyjskiej delegacji już sam w sobie jest rodzajem słabo skrywanego szyderstwa. Jej trzon stanowią kremlowskie, antyukraińskie jastrzębie, które nie raz podważały prawo Ukrainy do samostanowienia i głoszą nacjonalistyczne, wielkoruskie hasła.
Do negocjacji czy do propagandy?
Na czele rosyjskiej delegacji stanął Władimir Miedinski, który jest doradcą prezydenta Rosji, byłym ministrem kultury Rosji. Miedinski odegrał już raz rolę jako główny negocjator we wczesnych fazach konfliktu w marcu 2022 roku. Wówczas negocjacje prowadzono początkowo na Białorusi a później w Turcji. Rosyjskie wojska stały u bram Kijowa, a stanowisko Kremla, które prezentował Miedinski sprowadzało się de facto do kapitulacji Ukrainy, ustąpienia Zełenskiego oraz całkowitego rozbrojenia i podporządkowania kraju Rosji. Trudno uznać go za osobę najlepszą do rozmawiania dziś o zawieszeniu broni, nie mówiąc o pokoju.
Jest postacią znaną ze swoich zdecydowanie nacjonalistycznych poglądów i rewizjonistycznego podejścia do historii, które kwestionuje ukraińską państwowość i tożsamość narodową. Głosi on narrację o „jednym narodzie” Ukraińców i Rosjan. Jego publiczne wypowiedzi często umniejszają suwerenność Ukrainy i przedstawiają ją jako zbuntowany region, będący narzędziem w rękach Zachodu.
W składzie delegacji wymieniono również Michaiła Gałuzina, wiceministra spraw zagranicznych. Jako doświadczony dyplomata, Gałuzin odpowiada w MSZ za obszar poradziecki, w tym stosunki z Ukrainą. Jego publiczne stanowisko jest odbiciem oficjalnej linii rosyjskiej dyplomacji, która konsekwentnie obwinia Stany Zjednoczone i NATO za sprowokowanie konfliktu, odrzuca uznanie ukraińskiej integralności terytorialnej. Przedstawia rosyjskie działania jako konieczną odpowiedź na "zagrożenia bezpieczeństwa". Często mówi o „denazyfikacji Ukrainy”.
Jastrzębie z resortów siłowych
Głównym przedstawicielem resortów siłowych w delegacji jest Aleksandr Fomin, wiceminister obrony. W początkowej fazie pełnoskalowej wojny był on twarzą rosyjskiej propagandy. Wygłaszał oficjalne komunikaty o tym, jak wszystko idzie „zgodnie z planem”, że sukces jest bliski, „ukraińscy naziści są w odwrocie” a Rosja „nie atakuje cywilów”.
Polecany artykuł:
Później, podobnie jak Gałuzin, brał udział w rozmowach negocjacyjnych z Ukrainą. Jego rola polega na reprezentowaniu stanowiska Ministerstwa Obrony, które w negocjacjach koncentruje się na kwestiach wojskowych, takich jak bezpieczeństwo granic, status militarny Ukrainy czy ewentualne gwarancje bezpieczeństwa. Oczywiście zawsze z perspektywy interesów i żądań strony rosyjskiej.
Obecność Igora Kostiukowa, szefa Głównego Zarządu Sztabu Generalnego (dawniej GRU, czyli wywiadu wojskowego), nie powinna dziwić. Wskazuje na zaangażowanie najwyższych szczebli rosyjskiego aparatu bezpieczeństwa i wywiadu wojskowego w proces negocjacyjny.
Kostiukow, jako wysoki rangą oficer odpowiedzialny za wywiad wojskowy, ma bezpośredni dostęp do danych związanych z operacjami militarnymi i działaniami bojowymi przeciwko Ukrainie. Choć jego rola jest mniej publiczna niż dyplomatów czy polityków, jego obecność wskazuje na twardą, opartą na kalkulacjach militarnych i wywiadowczych, perspektywę Rosji wobec konfliktu oraz wszelkich rozmów. Z pewnością nie jest to osoba sprzyjająca procesom pokojowym.
Delegacja do spraw propagandy i nacjonalizmu?
Skład delegacji, łączący przedstawicieli administracji prezydenta, dyplomacji, wywiadu wojskowego i ministerstwa obrony, sugeruje zespół mający pełny mandat do reprezentowania Moskwy we wszystkich aspektach konfliktu. To strona oficjalna. Fasada. Za nią kryje się jednak sens tej historii, czyli dobór tych reprezentantów.
Ich publiczne postawy wobec Ukrainy, spójnie prezentowane przez te różne instytucje, charakteryzują się negowaniem ukraińskiej podmiotowości, obwinianiem szeroko rozumianego „Zachodu” i NATO za wojnę i dążeniem do narzucenia warunków zgodnych z rosyjskimi interesami, otwarcie ignorując prawo międzynarodowe i suwerenność sąsiedniego państwa. Nie są to dyplomaci, negocjatorzy czy eksperci w spornych sprawach.

Jasno widać tutaj brak jakiejkolwiek chęci porozumienia, negocjowania pokoju czy nawet zawieszenia broni. Zresztą propaganda Kremla podkreśla swoje stanowisko, że taki trzydziestodniowy rozejm dałby jedynie „oddech reżimowi w Kijowie” i czas na zbrojenie się. Przerwałby „niepowstrzymany, choć żmudny marsz ku zwycięstwu”, który zgodnie z propagandą Kremla właśnie trwa.
Celem tej delegacji jest raczej w ten czy inny sposób wyprowadzenie delegacji ukraińskiej w równowagi, aby to ona mogła być oskarżona o zerwanie rozmów. Przy okazji będzie też można szeroko rozprzestrzeniać rosyjską wersję wydarzeń w międzynarodowych mediach. Z tej perspektywy dobrze byłoby, aby rozmowy były prowadzone przy udziale i obecności przedstawicieli USA, Turcji i innych krajów. Może to nieco ostudzić zapał kremlowskich jastrzębi, ale raczej nie doprowadzi do pozytywnego zakończenia.