UKRAINA STARA SIĘ WYWRZEĆ PRESJĘ NA UNIĘ EUROPEJSKĄ...
W portalu Fakty.ua napisano: „Ponieważ UE nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań w zakresie dostaw broni na Ukrainę, fiński minister obrony Antti Hakkänen obiecuje Ukraińcom w prezencie świątecznym ważną dla naszego kraju decyzję: plan znacznego zwiększenia produkcji amunicji. Poinformował o tym w wywiadzie dla gazety Iltalehdelle…”.
Proszę zauważyć, że wytłuszczenie frazy przez Portal Obronny nie jest przypadkowe. Z ukraińskiego przekazu wynikać może, że niesłowna UE robi „z gęby cholewę” w „zakresie dostaw broni na Ukrainę”. Jednocześnie w tym samym materiale podkreśla się, że Finlandia (członek UE!) zwiększy produkcję pocisków, „ponieważ UE nie wywiązuje się…”. Wypadałoby, aby pisaniem politycznych informacji w tym portalu nie zajmowali się dyletanci. No, chyba, że chodziło wywarcie nacisku, przez taką publikację, na Brukselę: wy nam nie dajecie co obiecaliście, a Finlandia da i jak wam? Oczywiście może być to całkiem błędna interpretacja rzeczywistości, ale wcale taką być nie musi...
CZEGO KIJÓW NIE WYPROSI, TEGO ZACHÓD NIE PRZEKAŻE UKRAINIE...
Prawdę powiedziawszy od jakiegoś czasu, gdyby nie tzw. presja kierownictwa ukraińskiego państwa (w szczególności jego prezydenta), to ta pomoc mogłaby być jeszcze mniejszych rozmiarów. Ameryki nie odkryje się, gdy przypomni się, że od ponad roku Ukraina prosi, upomina, wnioskuje o udzielenie taki czy innej pomocy. Dość wspomnieć historię, ponoć zakończoną, z myśliwcami wielozdaniowymi F-16, o które głośno dopominała się Ukraina. Na początku nie było mowy o spełnieniu tego życzenia, potem okazało się, że można szkolić pilotów ukraińskich, a w ostateczności stanęło, że samoloty mają pojawić się w Siłach Zbrojnych Ukrainy w 2024 r.
O tym, że do Ukrainy trafia pomoc zachodnia w wymiarze mniejszym niż kiedyś i jeszcze mniejszym od oczekiwanego, to pokazuje Ukraine Support Tracker Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii. Jak sama nazwa wskazuje można tym narzędziem śledzić, kto i jak pomaga Ukrainie. Prezentuje on listę i kwantyfikację pomocy wojskowej, finansowej i humanitarnej przekazanej Ukrainie od 24 stycznia 2022 r. ( do 31 października 2023 r.).
Uwzględniono na niej 40 państw: członkowskich UE, USA, Francji, Wielkie Brytanii i pozostałych członków G7, a także Australię, Koreę Południową, Turcję, Norwegię, Nową Zelandię, Szwajcarię, Chiny, Tajwan i Indie. Jako odrębnego darczyńcę uwzględniono także instytucje UE. Moduł śledzący zawiera listę zobowiązań podjętychw umowach międzyrządowych. W głównej bazie danych nie uwzględnia się darowizn prywatnych ani darowizn od organizacji międzynarodowych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
NOWE PAKIETY POMOCOWE OD CO 2. DOTYCHCZASOWEGO DONATORA
Kto chce postudiować dokładnie te dane, to może uczynić to w tym miejscu. Teraz w prostych, żołnierskich zdaniach o tym, co wynika z Trackera. Pomoc dla Ukrainy opiera się na udzielanej przez USA, Wielką Brytanię, UE (państwa członkowskie i unijne instytucje). Problem w tym, że jej perspektywy są niejasne, gdyż największe oczekujące zobowiązanie pomocowe – Unii Europejskiej – nie zostało ostatecznie zatwierdzone, a pomoc USA maleje.
„W okresie od sierpnia do października 2023 r. nastąpił wyraźny spadek kwoty nowo przyznanej pomocy, a wartość nowych pakietów wyniosła zaledwie 2,11 mld euro, co oznacza spadek o 87 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2022 r. i najniższą kwotę od stycznia 2022 r. Spośród 42 monitorowanych darczyńców tylko 20 przekazało nowe pakiety pomocy w ciągu ostatnich 3 miesięcy, co stanowi najmniejszy odsetek aktywnych darczyńców od początku wojny. Unia Europejska i Stany Zjednoczone podjęły również niewiele nowych zobowiązań” – czytamy w podsumowaniu do ostatnich danych Trackera.
A one „potwierdzają wrażenie bardziej niezdecydowanej postawy darczyńców w ostatnich miesiącach”. O zamglonych horyzontach było już wcześniej. „Ukraina może jedynie mieć nadzieję, że UE w końcu przyjmie długo zapowiadany pakiet wsparcia w wysokości 50 miliardów euro. Dalsze opóźnienie wyraźnie wzmocniłoby pozycję Putina” – wypowiada się w komunikacie Christoph Trebesch, dyrektor zespołu finansów międzynarodowych i makroekonomii w kilońskim Instytucie.
Podkreśla, że USA pozostają największym darczyńcą w dziedzinie wojskowości (44 mld euro). Niemcy jednak szybko nadrabiają zaległości (17 mld euro). Tylko zapał niemiecki może ostygnąć, czego nie było wiadomo wtedy, gdy wypowiadał się dyrektor Trebesch. Na szczęście dla Ukrainy „coraz większą rolę w pomocy wojskowej odgrywają także mniejsze kraje, w szczególności kraje nordyckie i Holandia”.
I BARDZO DOBRZE, ALE NIEKONIECZNIE DLA UKRAINY
Ta po nieudanej kontrofensywie, w której zdobyto skrawki okupowanego terytorium, wielkim nakładem kosztów materialnych i osobowych, musi przygotować się nie tylko na zimowe ataki na infrastrukturę energetyczną. Także do obrony przed (nie tak nieprawdopodobną) kontrreakcją Federacji Rosyjskiej na kierunku donbaskim.
Trudno będzie to poskładać, gdy pomoc zachodnia jest mniejsza, a potrzeby wzrosły. Sytuację komplikuje to, że w społeczeństwo ukraińskie nie jest już tak przekonane do konieczności prowadzenia wojny, jak przekonane było z początkiem roku. Obniża się także wśród Ukraińców popularność i wsparcie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Rok temu był uwielbiany niczym Winston Churchill w 1940 r. Wiele wskazuje, że Wołodymyr Zełenski może w 2024 r. podzielić los Churchilla (z 1945 r.) Tyle Churchill z Wielką Brytanią wygrał wojnę, a dla Zełnskiego z Ukrainą perspektywa pełnego zwycięstwa nad Rosją jawi się – przynajmniej obecnie – jako daleka...