"Jeśli w naszym interesie jest, aby Rosja poniosła porażkę na Ukrainie, nie możemy pozostać przy pomocy, którą obecnie udzielamy Ukrainie. Widzę miejsce dla nas, aby szukać innych form pomocy i rozwiązań, a nie ograniczać się tam, gdzie nie musimy" – powiedział Pavel na konferencji prasowej po spotkaniu z francuskim prezydentem 5 marca w Pradze.
Według dziennikarzy słowa czeskiego prezydenta sugerują, że zachodnie wojska szkoliłyby ukraińskie oddziały na ich terytorium. Czeski prezydent nie wydaje się zaniepokojony odwetem ze strony Rosji, która mogłaby postrzegać ten ruch jako bezpośrednie zaangażowanie wojsk NATO w konflikt. Zdaniem Pavla, szkolenie ukraińskich żołnierzy na terytorium państw Unii Europejskiej jest tak samo niebezpieczne, jak na Ukrainie. Podkreślił też, że takie rozwiązanie nie naruszałoby żadnych międzynarodowych zasad.
Zarówno czeski premier Petr Fiala, jak i minister obrony Jana Cernochova odmówili wysłania wojsk na Ukrainę. Także lider opozycji, były premier Andrej Babisz jest "fundamentalnie przeciwny" planowi prezydenta. Macron i Pavel, zamiast wzniecać konflikt między NATO a Rosją, powinni się raczej skupić na tym, jak przekonać "drugą ukraińską armię", liczącą 650 000 żołnierzy, którzy ukrywają się w Europie, do obrony swojej ojczyzny - powiedział Babisz. Były premier uznał, że prezydenci Macron i Pavel stracili historyczną szansę na zainicjowanie konferencji pokojowej.
Były szef czeskiego sztabu generalnego Jiri Szedivy wyjaśnił, że pomysł Pavla nie jest niczym niezwykłym. "Obecność żołnierzy lub instruktorów i specjalistów z Czech na Ukrainie byłaby możliwa tylko na podstawie umowy dwustronnej. (...) Konieczne jest jednak ścisłe oddzielenie działań szkoleniowych od bezpośredniego zaangażowania bojowego" – skomentował emerytowany generał. Według niego Czechy musiałyby również liczyć się ze stratami.
Inne państwa także wyrażają się w podobnym tonie
Ostatnio w podobnym tonie wypowiedziała się Kanada, która nie wykluczyła zaangażowania swoich instruktorów w pomoc dla Ukrainy. Kanadyjski minister obrony Bill Blair w wywiadzie dla Toronto Star Blair, przekazał, że Kanada jest otwarta na wysłanie ograniczonej liczby personelu wojskowego do szkolenia ukraińskich żołnierzy na Ukrainie, pod warunkiem że operacja będzie się odbywać z dala od linii frontu w wyraźnej, niebojowej roli.
Premier Estonii Kaja Kallas w wywiadzie udzielonym portalowi Politico powiedział: „musimy rozmawiać o wszystkich możliwościach, żeby zapewnić Ukrainie zwycięstwo”, komentując w ten sposób słowa prezydenta Francji. Bo jak mówił premier: "Deklaracja Macrona nie była tak mocna, jak się ją przedstawia. Jest to też jednak sygnał przekazany Rosji (przyp. red. i świadczący) o tym, że nie wykluczamy różnych scenariuszy. Wszystkie państwa zrozumiały, że musimy zapewnić Ukrainie zwycięstwo, ponieważ w przeciwnym razie wojna rozszerzy się (przyp. red. na inne kraje), a tego nie chce nikt" - zaznaczyła Kallas. "To naprawdę bardzo ważne, że duże kraje zrozumiały, że muszą zrobić wszystko, żeby Rosja nie wygrała tej wojny" – dodała.
Litwa natomiast rozważa możliwość wysłania swoich żołnierzy na Ukrainę w celu szkolenia sił ukraińskich, ale według doradcy prezydenta Kęstutisa Budrysa ich główny nacisk pozostaje na zapewnianiu wsparcia w zakresie broni i amunicji. Budrys powiedział, że może istnieć: „wiele różnych modeli misji szkoleniowej” i „ciągle dyskutuje się o różnych opcjach”. Według LRT, litewski minister obrony Arvydas Anušauskas podczas dyskusji, która odbyła się 29 lutego, wspomniał, o potencjale żołnierzy NATO do szkolenia na Ukrainie. Zauważył, że Litwa ma obecnie mandat do kierowania misją szkoleniową dla Ukraińców, a żołnierze litewscy prowadzą już szkolenia w Wielkiej Brytanii, Niemczech i na Litwie.
Macron powiedział w zeszłym tygodniu na konferencji w Paryżu poświęconej pomocy dla Ukrainy, że nie wyklucza wysłania na Ukrainę wojsk lądowych z krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pomysł ten został jednak stanowczo odrzucony przez Niemcy, Polskę, Włochy, Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone oraz przez premiera Czech Fialę.
Czechy znajdują coraz więcej państw, by pozyskać zewnątrz amunicję dla Ukrainy
W czasie wizyty w Czechach francuski prezydent E. Macron zakomunikował, że Paryż dołączy do czeskiego planu amunicji dla Kijowa. Prezydent Francji twierdzi, że inicjatywa jest „niezwykle przydatna”. „Dotrzemy do krajów trzecich, pozaeuropejskich, z prośbą o zapewnienie środków na pokrycie krótkoterminowego zapotrzebowania Ukrainy na amunicję” – powiedział Macron.
Przypomniał, że inicjatywa polega „na znalezieniu amunicji tam, gdzie ona istnieje i jest kompatybilna z dostarczonym przez nas sprzętem”. Według niego, biorąc pod uwagę potrzeby Ukrainy, kraje europejskie powinny wyjść poza to, co jest dostępne.
Komentując finansowanie zakupu amunicji, stwierdził, że „może to być mobilizacja dwustronna, może to być współpraca z podmiotami trzecimi, finansowanie dwustronne, a także finansowanie europejskie, z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, które można zmobilizować w celu wsparcia tej inicjatywy".
Również Niemcy miały wyrazić zamiar wzięcia udziału w zakupie amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy w ramach projektu kierowanego przez Czechy. Niemieckie Ministerstwo Obrony rzekomo powiedziało ARD, że Niemcy chcą zaangażować się finansowo, pokrywając „znaczną część” całkowitych kosztów związanych z inicjatywą.
Poza tym jak poinformował Tagesschau, Niemcy i Francja chcą współpracować w celu zaopatrzenia Ukrainy w amunicję na rynku światowym. Według niemieckiego portalu, minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i szef francuskiego departamentu Stéphane Séjourné zgodzili się na to na spotkaniu w Paryżu. Następnie w kręgach delegacji wywiązała się dobra i pełna zaufania dyskusja na temat tego, w jaki sposób Niemcy i Francja mogą wesprzeć Ukrainę konkretnymi krokami – „na przykład poprzez globalne zamówienia amunicji”. Delegacje stwierdziły również, że chodzi o to, w jaki sposób Niemcy i Francja mogłyby wnieść wkład do Funduszu Pokojowego Unii Europejskiej dla Ukrainy (Europejski Instrument na rzecz Pokoju). Nie ujawniono żadnych dalszych szczegółów. Niedawno kanclerz Niemiec Olaf Scholz przedstawił niemiecką inicjatywę zakupu i dostarczenia na Ukrainę w tym roku 120 000 pocisków artyleryjskich kal. 122 mm. Zakłada się, że ten ostatni środek wiąże się ze znaczną inwestycją finansową, potencjalnie sięgającą kwoty liczonej w milionach.
Przypomnijmy, że prezydent Czech Pavla przedstawił propozycję na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium w połowie lutego, że odnalazł za granicą około pół miliona pocisków kalibru 155 milimetrów i 300 000 pocisków kalibru 122 milimetrów. Nadal nie wiadomo skąd mają pochodzić tak duże zapasy spoza Europy, jednak Czeski tygodnik „Respekt”, który rozmawiał z ludźmi poszukującymi amunicję na całym świecie, zdradził, że są to kraje, które w wojnie zachowały neutralność lub nie chciały otwarcie przeciwstawiać się Rosji, dostarczając amunicję. Co ciekawe, Magazyn "Respekt" poinformował niedawno, że znaleziono więcej potrzebnych Ukrainie materiałów jak pociski dużego kalibru, zwłaszcza do obrony powietrznej, i drony.
PM/PAP
Listen on Spreaker.