Spis treści
- Scholz chce rozmawiać z Putinem
- Schol rozmawia z Trumpem
- Kreml na razie nie dostał sygnałów z Niemiec ws. rozmów
- Scholz od dawna mówi o potencjalnych rozmowach z Rosją
- Kiedy Scholz chce rozmawiać z Putinem, to Merz planuje zerwać z czerwoną linią Scholza
Scholz chce rozmawiać z Putinem
Niemcy wiedzą, kiedy dobrze się ustawić nawet jak rząd się sypie a przedterminowe wybory tuż za zakrętem. Według słów kanclerza Scholza, chce on wznowić dialog z Putinem w sprawie wojny na Ukrainie. Jak mówił kanclerz w czasie wywiadu w telewizji ARD:
"Tak, planuję porozmawiać we właściwym czasie z prezydentem Rosji (...) Ale jestem odpowiedzialnym politykiem i nie zamierzam tego robić sam, na własną rękę" - zapewnił Scholz, dodając, że o sytuacji trzeba rozmawiać także z Ukrainą.
Zapytany, kiedy miałby być ten "właściwy czas" na rozmowę z Putinem, kanclerz Niemiec odpowiedział: "wkrótce". Co ciekawe jak w październiku pojawiły się pogłoski o ewentualnych planach rozmów z Putinem to niemiecki „Zeit”, informował, że rozmowa telefoniczna planowana jest w okresie poprzedzającym listopadowe spotkanie G20 w Brazylii.
Scholz podkreślił, że należy zadbać, „aby Ukraina mogła na nas i na innych polegać i nie musiała się obawiać, że zostanie pozostawiona sama”. Jednocześnie podkreślając, że należy zrobić wszystko, aby wojna ta nie eskalowała.
Schol rozmawia z Trumpem
Później zaś Scholz rozmawiał już z Trumpem, obaj politycy: "zgodzili się na współpracę w celu przywrócenia pokoju w Europie" - poinformował rzecznik rządu niemieckiego. Trump i Scholz "wymienili poglądy na temat stosunków amerykańsko-niemieckich oraz bieżących kwestii geopolitycznych" – powiedział Steffen Hebestreit.
Obaj podkreślili także, że "są gotowi współpracować na rzecz przywrócenia pokoju w Europie" – dodał rzecznik rządu federalnego.
Kreml na razie nie dostał sygnałów z Niemiec ws. rozmów
Jak na ironie losu rzecznik Kremla Pieskow poinformował, że pomimo licznych zapowiedzi kanclerza Scholza nie ma dotychczas sygnałów z Berlina o rozmowie telefonicznej z Putinem. „Jeśli powiedzą, że nadchodzą sygnały, to musimy na nie poczekać. Na razie jeszcze ich nie było” – stwierdził. W zasadzie Kreml wielokrotnie powtarzał, że chce prowadzić rozmowy z Scholzem. Pieskow powiedział, że Rosja widzi pewną nerwowość na Zachodzie po zwycięstwie Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. "Byłoby przedwcześnie mówić teraz o zmianach stanowisk wśród Europejczyków. Ale istnieją oficjalne oświadczenia przedstawicieli europejskich, którzy mówią o kontynuowaniu ogólnej linii zapewniania wszelkiego rodzaju wsparcia. A w języku rosyjskim oznacza to przekazanie broni na Ukrainę, aby kontynuować tę wojnę do końca” – powiedział Pieskow.
Scholz od dawna mówi o potencjalnych rozmowach z Rosją
W czerwcu Scholz nie wykluczał rozmów z Putinem w przyszłości, ale stwierdził wówczas, że rozmowa ma sens tylko wtedy, gdy jest coś konkretnego do omówienia. Jak mówił wówczas Scholz, nadszedł czas, „kiedy – oprócz wyraźnego wsparcia Ukrainy – musimy także zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby dowiedzieć się, w jaki sposób możemy zapewnić, że ta wojna nie będzie trwała wiecznie” – stwierdził Scholz. Rozmowy z Putinem musiałyby być prowadzone „w koordynacji z naszymi najbliższymi partnerami”. Nie powinno być tak, że „niewiarygodna liczba kobiet i mężczyzn w dalszym ciągu umiera na Ukrainie, padając ofiarami rosyjskich bomb i rakiet” – stwierdził Scholz.
Moskwa z kolei na początku października deklarowała, że Putin jest otwarty na dialog, nawet jeśli stosunki Moskwy z Berlinem będą faktycznie zerowe. Z kolei jak przypomina agencja DPA, w połowie października Scholz sygnalizował gotowość do rozmów z Putinem o sprawiedliwym pokoju na Ukrainie. W październiku kiedy Scholz sygnalizował gotowość do rozmów, rzecznik Kremla mówił, że Władimir Putin jest nadal otwarty na rozmowy z kanclerzem Olafem Scholzem. Jak mówił wtedy rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow: „Wielokrotnie informowaliśmy, że pozostajemy otwarci na kontakty”. Ta gotowość do rozmów była reakcją na słowa minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock, która powiedziała, że Putin nie chce już nawet rozmawiać przez telefon z kanclerzem.
Można sądzić po słowach Scholza i sygnałach z ostatnich miesięcy na temat gotowości Niemiec do rozmów z Putinem, że Berlin szykuje się na zmiany na arenie międzynarodowej, zwłaszcza jak Donald Trump zostanie prezydentem oficjalnie w styczniu. Przypomnijmy, że niemieckie media w październiku pisały, że w Azerbejdżanie miały się odbyć rozmowy niemiecko-rosyjskie, gdzie miało się pojawić wielu wpływowych polityków czy urzędników jak premier Brandenburgii Matthias Platzeck z ramienia SPD, były szef Urzędu Kanclerskiego Ronald Pofalla z CDU oraz prorosyjski lobbysta Hoffmann. Po stronie przedstawicieli rosyjskich miał się pojawić były premier i szef rady nadzorczej Gazpromu Wiktor Zubkow, doradca Putina Michaił Szwydkoj oraz szef Rady Praw Człowieka w Rosji Walerij Fadiejew.
Zapewne w planach Berlina jest uczestniczyć przy ewentualnych rozmowach pokojowych i zagwarantowanie sobie i Europie dość korzystnych warunków (zwłaszcza dla Niemców) jeśli chodzi o pokój czy zawieszenie broni na Ukrainie, tak by móc powrócić do relacji z Rosją, może nie takich jak przed wojną, ale takich, które pozwolą Niemcom trochę zarobić. Dla Putina to także dobra wiadomość jeśli Scholz puszcza "oczko", bo wtedy Putin, będzie mógł przegadać z Berlinem wiele kwestii dotyczących Ukrainy albo np. to, co Trump jemu przedstawi, by skonsultować to także z Berlinem. Ale przede wszystkim pokazać, że przestaje być w izolacji i to o rozmowę z nim zabiegają europejscy przywódcy.
Teraz właśnie nadarza się okazja, by to polska dyplomacja się uaktywnia i zaczęła dość mocno rozmawiać z nową administracją na temat Ukrainy, pokoju i obecność amerykańskiej na wschodniej flance NATO. Należałoby wykorzystać niechęć Trumpa do Niemiec i nastawienie prorosyjskie SPD do Rosji na korzyść naszej polityki.
Kiedy Scholz chce rozmawiać z Putinem, to Merz planuje zerwać z czerwoną linią Scholza
W Niemczech zachowawcza postawa Scholza i to, że nie chce przekazać Ukrainie pocisków Taurus, jest dość mocno krytykowana przez lidera CDU Friedricha Merza. W wywiadzie dla magazynu Stern Merz wezwał do ostrzejszego podejścia do Rosji i Władimira Putina.
„Zaproponowałem […], aby dać rządowi w Kijowie prawo do powiedzenia: Jeśli bombardowania ludności cywilnej nie ustaną w ciągu 24 godzin, ograniczenia zasięgu przekazanej broni zostaną wspólnie zniesione” – wyjaśnił Friedrich Merz. „Jeśli to nie wystarczy, pociski Taurus zostaną dostarczone tydzień później”.
Merz nie wykluczył też kategorycznie rozmów telefonicznych z Putinem jako kanclerzem. „Jeśli jest ku temu powód i panuje zgoda między partnerami europejskimi i transatlantyckimi, to oczywiście, że tak” – wyjaśnił przewodniczący CDU. Jeśli jednak chodzi o ewentualne negocjacje w sprawie pokoju w wojnie ukraińskiej z Putinem, za czym wypowiadał się także Scholz, „nie należy mieć złudzeń” – odpowiedział Merz.