Turcji odmówiono F-16 i Eurofighterów. Chińsko-pakistański JF-17 będzie dobrym wyborem dla Ankary?

2024-01-11 5:04

Ankara skonfliktowała się z sojusznikami NATO w wielu kwestiach, co blokuje możliwość modernizacji tureckiego lotnictwa. Zablokowane dostawy F-35, wstrzymana zgoda na F-16 i ostatni sprzeciw wobec sprzedaży Eurofighterów. To powoduje sięgnięcie po dość desperackie kroki, które już wcześniej wpędziły Turcję w problemy, takie jak szukanie alternatywy w Chinach i Pakistanie.

Spis treści

  1. Jak chińskie i rosyjskie rakiety zatrzymały F-35
  2. Rosyjskie czy chińskie?
  3. Chiński Zawzięty Smok, pakistański Grom. Hit czy kit?
  4. Pakistańsko-turecka kooperacja? Chiny nie będą przeszkadzać

Jak chińskie i rosyjskie rakiety zatrzymały F-35

Nie jest tajemnicą, że problemy a później zablokowanie przez administrację USA dostaw samolotów 5. generacji typu F-35A Lightning II dla Turcji, związane były z zakupem przez ten kraj w 2019 roku rosyjskiego systemu przeciwlotniczego S-400. Co ciekawe, decyzja ta była w pewnym sensie skutkiem ostrego konfliktu z USA i innymi państwami NATO w kwestii przetargu, którego zwycięzcą w roku 2013 pierwotnie był chiński system przeciwlotniczy (Hong Qi-9) HQ-9/FD-2000. Co ciekawe, HQ-9 stanowił chińskie rozwinięcie rosyjskiego systemu S-300.

Oferta Pekinu pokonała wówczas zarówno amerykańskiego Patriota jak i europejskie SAMP/T z rakietami Aster 30. Wybór oferty chińskiej a później rosyjskiej alternatywy był o tyle kontrowersyjny, że oznacza potencjalny dostęp do istotnych danych dotyczących parametrów radarowych samolotów NATO oraz kodów bezpieczeństwa i systemów wymiany danych. Stąd ostry sprzeciw ze strony administracji USA, ale też Francji czy Wielkiej Brytanii. Ostatecznie Ankara zdecydowała się na zakup rosyjskiego systemu S-400 i utraciła możliwość odbioru maszyn F-35, pomimo tego, że od początku była uczestnikiem programu Joint Strike Fighter którego efektem było powstanie tego myśliwca 5. generacji. Stopniowo turecki przemysł został też wyłączony z łańcuchów dostaw komponentów stosowanych w budowie tych maszyn.

W odpowiedzi Erdogan ogłosił m.in. program budowy własnego samolotu 5. generacji, który jak dotąd nie wyszedł jednak poza prezentowane publicznie makiety. Postawiono też mocny nacisk na rozwój bezzałogowców, w których Turcja zyskała spore kompetencje, jak doskonale wiemy. Nie rozwiązuje to jednak problemów z modernizacją floty.

Portal Obronny

Tureckie siły powietrzne są jednymi z najsilniejszych w NATO. Ich trzon stanowi ponad 240 wielozadaniowych maszyn F-16C/D, które częściowo były montowane i modernizowane w kraju. Ankara chce je jednak podnieść do standardu zbliżonego do F-16V, oraz pozyskać dodatkowe maszyny F-16 Block 70/72. Wynika to m.in. z potrzeby wycofania ze służby niemal 50 maszyn F-4E Terminator 2020, czyli zmodernizowanych przez turecki przemysł samolotów F-4E Phantom II, pamiętających czasy wojny w Wietnamie. Tradycyjnie już Erdogan próbował ten temat rozrywać politycznie, wiążąc zgodę na sprzedaż i modernizację swoich F-16 np. ze zgodą na wstąpienie Szwecji do NATO. Nieskutecznie. Nie udało mu się też uzyskać zgody wszystkich europejskich partnerów tego programu, na zakup samolotów Eurofighter Typhoon. O ile Londyn i Rzym nie mają z tym raczej problemów, o tyle Berlin mówi stanowcze nie.

Rosyjskie czy chińskie?

Oczywiście widząc możliwość wejścia między Turcję a sojuszników z NATO, Kreml od pewnego czasu kokietuje Ankarę. Proponuje Su-35, ale też Su-57 czy mityczny, istniejący jedynie w formie modelu Su-75 Checkmat. Jednak ta opcja w obecnej sytuacji wzbudza jedynie zainteresowanie Iranu. Turcja raczej nie widzi Moskwy jako stabilnego dostawcy sprzętu wojskowego. Raczej nie planuje jeszcze bardziej zaogniać sytuacji z USA, licząc nadal przynajmniej na pakiet modernizacyjny dla F-16.

W ostatnim czasie pojawiła się natomiast inna ciekawa propozycja. Chodzi o lekki myśliwiec wielozadaniowy JF-17 Thunder, czy też FC-1 Fierce Dragon, bo obie nazwy funkcjonują równolegle. Jest to maszyna produkowana w kooperacji chińsko-pakistańskiej. Oba kraje wprowadziły te maszyny na uzbrojenie i oferują je wspólnie odbiorcom zagranicznym. Nie jest to samolot bojowy o takim potencjale jak Su-35 czy Eurofighter Typhoon, ale z pewnością może stanowić uzupełnienie możliwości operacyjnych i rozwiązanie pomostowe. Przypomina to nieco sytuację Polski, która pozyskuje samoloty FA-50GF i FA-50PL. O ile jednak stanowią one maszyny szkolno-bojowe, o tyle JF-17/FC-1 powstał od początku jako lekki myśliwiec o wysokim zakresie możliwych modyfikacji, mający stanowić uzupełnienie „dużych” maszyn wielozadaniowych.

Chiński Zawzięty Smok, pakistański Grom. Hit czy kit?

Turcja ma być zainteresowana pozyskaniem 40 samolotów JF-17 Thunder w najnowszej wersji 3.0, która zdaniem producenta jest myśliwcem generacji 4++, cokolwiek by to nie znaczyło. Trudno jednak uwierzyć, że dorównuje on tak kwalifikowanym samolotom typu F-16V czy Su-35. Z pewnością jest to natomiast oferta konkurencyjna cenowo i mogąca stanowić dla Ankary istotną dźwignie w negocjacjach z USA na temat pakietu modernizacji F-16 do standardu „V”.

JF-17 Thunder

i

Autor: Pakistan Air Force

Samolot FC-1 powstał w chińskich zakładach Chengdu Aerospace Corporation (CAC) jako maszyna tania i masowa, mająca wspierać w walce samoloty bardziej zaawansowane. Podobna koncepcja stała za powstaniem indyjskiego samolotu Tejas. Natomiast chiński FC-1 rozwijano dalej w kooperacji z Pakistan Aeronautical Complex pod oznaczeniem JF-17 Thunder, pod którym lepiej jest znany w Polsce. Jest to też dla pakistańskiego lotnictwa uzupełnienie floty maszyn F-16 i pozyskiwanych od niedawna chińskich J-10, oraz następca około 200 przestarzałych myśliwców MiG-21/F-7 i Mirage III. Jak się wydaje, z taką myślą trafił on na eksport i jest rozwijany w kooperacji chińsko-pakistańskiej – jako tani następca chińskich i rosyjskich samolotów, eksploatowanych w całej Azji i Afryce.

Wybrano proste rozwiązania, sprawdzony układ i wiele komponentów „z półki”. W odróżnieniu od innych chińskich maszyn, takich jak dwusilnikowe myśliwce J-10, FC-1 powstał w układzie klasycznego jednosilnikowego średniopłatu. Jego sylwetka bardzo przypomina jednosilnikową wariację na temat układu aerodynamicznego F/A-18 Hornet i J-7. Napęd stanowił początkowo silnik RD-33, stosowany też w myśliwcach dwusilnikowych MiG-29. Obecnie jest to jeden z jego wariantów rozwojowych oznaczony RD-93, którego moc to 49.4 kN, a z dopalaczem 84.4 kN. Dzięki niemu samolot osiąga prędkość 1,8 Mach, a jego zasięg operacyjny to ponad 1350 km bez tankowania w powietrzu.

Maksymalna masa startowa JF-17 wynosi 13,5 tony, co pozwala na przenoszenie 4,3 ton uzbrojenia podwieszanego na 7 pylonach, w tym dwóch na końcach skrzydeł i jednym podkadłubowym. Stałe uzbrojenie to dobrze znane, 23 mm rosyjskie działko lotnicze Gsz-23-2. Oczywiście większość dostępnych wariantów uzbrojenia to chińskie pociski kierowane powietrze-powietrze i powietrze-ziemia, ale producent jest otwarty na inne opcje. Już obecnie są to np. amerykańskie bomby kierowane Paveway II, które są na uzbrojeniu sił powietrznych Pakistanu. Jeśli na zakup zdecyduje się Turcja, z pewnością JF-17 zostanie zintegrowany z szeroką ofertą krajowego uzbrojenia. Może to dać efekt synergii zarówno chińsko-pakistańskiej maszynie, jaki i amunicji z Turcji.

Pakistańsko-turecka kooperacja? Chiny nie będą przeszkadzać

Warto tutaj odnotować, że obecnie linia produkcyjna JF-17 znajduje się w Pakistanie i jeśli chodzi o sam płatowiec, to około 58% powstaje w tym kraju. Pozostałe 42% to głównie chińska awionika oraz rosyjski silnik RD-93. Ale proporcje te jeszcze ulegną zmianie w najnowszej wersji określanej jako JF-17 Block III, a nad takim wariantem ma się zastanawiać Ankara. Jest to wariant lekkiej, jednomiejscowej maszyny wielozadaniowej, którą producent zalicza do generacji 4++.

Zastosowano w nim chiński radar z aktywnym skanowaniem elektronicznym (AESA) NRIET/CETC KLJ-7A, który produkowany jest na licencji w Pakistanie oraz system śledzenia i wykrywania w podczerwieni (IRST), chińsko-pakistański wyświetlacz nahełmowy, nowe systemy walki elektronicznej i sterowanie fly-by-wire. Przede wszystkim jednak rosyjski silnik RD-93 ma zostać zastąpiony przez chińska jednostka napędowa WS-13 Taishan, produkcji Guizhou Aircraft Industry Corporation. Ten sam silnik, zapewniający dopalaczem moc 100 kN, ma również napędzać seryjne chińskie myśliwce 5. generacji J-31.

Również arsenał dostępny JF-17 Block III został wzbogacony o nowsze pociski i systemy walki elektronicznej. Jego architektura jest też bardziej otwarta na zachodnie uzbrojenie, co może być istotne dla użytkownika, takiego jak Turcja. Nie bez znaczenia jest też możliwość współpracy w tym i innych projektach. Obecnie trudno powiedzieć, na ile faktycznie Ankara rozważa zakup JF-17, a w jaki stopniu jest to próba lewarowania w negocjacjach na temat modernizacji i zakupu F-16 w USA.

Nie jest jednak tajemnicą, że Turcja może być zainteresowana współpracą z Chinami i Pakistanem w zakresie pewnych rozwiązań i technologii. Szczególnie w obszarach bezzałogowców i samolotów 5. generacji. Z drugiej strony Pakistan i Chiny od dawna szukają partnera, który bardziej otworzy dla nich rynek europejski. JF-17 był już oferowany m.in. Bułgarii jako tania alternatywa dla F-16 i może zainteresować kraje, których nie stać na bardziej kosztowne konstrukcje. Na dziś bowiem cena JF-17 Block III szacowana jest na około 1/3 ceny nowego F-16 Block 70, takiego jaki zamówiła Słowacja czy Bułgaria. Jest to więc oferta atrakcyjna cenowo, choć obciążona innymi ryzykami. Natomiast Turcja posiada na tyle silny przemysł i pozycję międzynarodową, że byłaby w stanie znacznie ograniczyć takie ryzyko.

Sonda
Czy Turcja kupi chińsko-pakistańskie samoloty JF-17?