Stany Zjednoczone mają wyciągać do Turcji rękę. Chodzi o S-400 i F-35. Czy USA nie popełnia błędu?

2024-09-25 14:20

Stany Zjednoczone mają wyciągnąć do Turcji rękę, by ta mogła wyjść z twarzą z podjętej parę lat temu decyzji zakupu rosyjskiego systemu S-400. Według greckiego dziennik Kathimerini, powołującego się na swoje źródła, Stany Zjednoczone miały zaproponować Turcji przejęcie kontroli nad systemem S-400 w zamian USA zgodziłyby się na powrót Turcji do programu F-35. Czy to oznacza, że Turcja postanowiła zrobić „rachunek sumienia” i przyznać się do błędu, a może to USA próbuje uratować Turcję jako ważnego partnera w regonie, który w ostatnich latach oddalił się od kursu prozachodniego? Czy jednak zakulisowe negocjacje USA nie będą dla Waszyngtonu błędem? Tymczasem prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan 24 września zaapelował ponownie o zniesienie sankcji USA blokujących niektóre zakupy sprzętu obronnego przez jego kraj.

S-400, F-35, Erdogan

i

Autor: Shutterstock (3)

Spis treści

  1. Problem z tureckimi S-400 - mrugnięcia okiem z USA
  2. Tureckie plany co do S-400
  3. Propozycja USA dla Turcji w sprawie S-400
  4. Powrót Turcji do programu F-35?
  5. Turcja na razie mówi nie ale...
  6. Czy Turcja powinna wrócić do programu F-35?

Problem z tureckimi S-400 - mrugnięcia okiem z USA

Od czasu zgody USA na sprzedaż Turcji F-16 i pakietów modernizacyjnych do tych samolotów po trudnej walce o zgodę Ankary na akcesję Szwecji do NATO, wraca ponownie temat powrotu Turcji do programu F-35, a także znalezienia rozwiązania co zrobić z S-400, które nabyła Turcja od Rosji w 2017 roku, otrzymując pierwsze elementy systemu już w 2019, co kosztowało Turcję 2,5 mld USD i jednocześnie wykluczenie z programu samolotów F-35. Przypomnijmy, że zanim Turcja została wyrzucona z programu F-35, była wiodącym uczestnikiem. Planując zakup 100 F-35A dla swoich sił powietrznych, Turcja była również zaangażowana w produkcję ponad 900 części F-35 dla operatorów na całym świecie.

W lutym bieżącego roku rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby powiedział: „nadal uważamy, że zaangażowanie Turcji w program F-35 jest niekompatybilne z używaniem i zakupem rosyjskich systemów obrony powietrznej S-300 i S-400". Dodał jednak, że powrót Ankary do programu byłby możliwy, gdyby „rozwiała obawy” wynikające z kupna rosyjskich rakiet. Podobną opinię w tamtym czasie wyraziła p.o. zastępczyni sekretarza stanu Victoria Nuland podczas wizyty w Ankarze, twierdząc, że USA „z radością” przyjęłyby Turcję z powrotem do programu, gdyby rozwiązała problem rosyjskich rakiet.

Jak się wydaje, był to początek rozpoznania, po stronie amerykańskiej jak na taką propozycję zareaguje Turcja, która w zasadzie od czasu zamachu stanu w 2016 roku, przyjęła stanowisko antyzachodnie w lekkim i średnim wydaniu, by nie przesadzić i nie zostać w pełni izolowanym krajem. Mimo tego Turcja nie zrezygnowała z rosyjskiego systemu i robiła interesy z Rosją, grając na dwa fronty, pomagając Ukrainie, działając jako rozjemca tego konfliktu, ale także zacieśniając więzi gospodarze i energetyczne z Rosją.

Tureckie plany co do S-400

Jednak teraz wydaje się, że Turcja chce jakoś wyjść z izolacji i załagodzić sprawę z USA, albo przynajmniej Stany Zjednoczone chcą dać Ankarze jeszcze jedną szansę. W sierpniu pojawiły się informacje, iż Turcja ogłosiła opracowanie nowego projektu obrony powietrznej o nazwie Steel Dome, mającego na celu wzmocnienie zdolności obrony powietrznej kraju. Co ciekawe, system rakiet dalekiego zasięgu S-400 zakupiony od Rosji nie jest uwzględniony w tym projekcie. Rosyjski system obrony powietrznej, nie został uruchomiony ani oddany do użytku od momentu dostarczenia go do Turcji, co miało niby być gestem dobrej woli ze strony Turcji wobec USA.

Garda - Gen. Nowak o F-35

Steel Dome jest opisywany jako „system systemów” ze względu na integrację różnych rodzimych systemów obrony powietrznej opracowanych przez wiodące tureckie firmy obronne, takie jak Aselsan, Roketsan i MKE. Projekt będzie obejmował zaawansowane technologie, w tym sztuczną inteligencję, aby stworzyć wielowarstwową sieć obrony powietrznej.

Wracając jednak do S-400, pod koniec sierpnia pojawiły się spekulacje, o czym pisał Cumhuriyet powołując się na tureckie źródła, iż Ankara miała zasugerować Waszyngtonowi, że systemy obrony przeciwrakietowej S-400 zakupione w Rosji mogłyby zostać umieszczone w bezpiecznym magazynie, a Stany Zjednoczone miałyby prawo do bieżącego monitorowania ich statusu. Urzędnik wysokiego szczebla w ambasadzie USA w Ankarze, do którego dotarł Cumhuriyet, powiedział, że „Piłka jest teraz po stronie Turcji”. Jednak kilka dni później urzędnicy tureccy zaprzeczyli tym doniesieniom, podkreślając, że Turcja potrzebuje systemów obrony powietrznej, potwierdzając jednocześnie, że stanowisko Ankary w tej sprawie nie uległo zmianie. „Potrzeba systemów obrony powietrznej w naszym kraju utrzymuje się. W tym kontekście system obrony powietrznej S-400 pozostaje w wyposażeniu tureckich sił zbrojnych” – poinformowały źródła w Ministerstwie Obrony agencji Anadolu. W sierpniu także turecki biznesmen Cavit Caglar, który na początku lat 90. pełnił funkcję ministra, publicznie oświadczył, że Ankara powinna pozbyć się systemu S-400 i poszukać zagranicznego nabywcy, być może Indii lub Pakistanu, ponieważ taki ruch mógłby zyskać przychylność Waszyngtonu.

Propozycja USA dla Turcji w sprawie S-400

Jednak temat wróci znowu we wrześniu. Według greckiej gazety Kathimerini latem Stany Zjednoczone przedstawiły szczegółową propozycję rozwiązania problemu dotyczącego nabycia przez Turcję rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400, co formalnie umożliwiłoby temu państwu utrzymanie rakiet na swoim terytorium, ale w istocie oznaczałoby przekazanie kontroli nad nimi Stanom Zjednoczonym.

Według informacji gazety, wysocy rangą urzędnicy amerykańscy przedstawili propozycję przeniesienia rosyjskich systemów do kontrolowanego przez USA bazy Incirlik na południu Turcji. W ten sposób Turcja uniknie zwrotu o 180 stopni, który z jej perspektywy oznaczałby międzynarodowe zawstydzenie, nie łamiąc jednocześnie warunków ani nie naruszając żadnych możliwych wiążących klauzul w umowie z Rosją. Gazeta sugeruje, iż pomimo złożoności problemu wydaje się, że obie strony chcą, aby stosowne dyskusje zakończyły się sukcesem, gdyż rozwiązałoby to poważny problem Waszyngtonu i NATO oraz umożliwiłoby Ankarze powrót do programu myśliwca F-35.

Powrót Turcji do programu F-35?

Grecka gazeta powołuje się na Michael Rubin, z American Enterprise Institute i byłego urzędnika Pentagonu, który miał potwierdzić, że w lipcu urzędnicy Białego Domu i Pentagonu przedstawili propozycję Turcji na bardzo wysokim szczeblom. Jak powiedział: „Moje źródła w regionie twierdzą, że podczas wizyty w Turcji w dniach 1-2 lipca 2024 r. Celeste Wallander, zastępca sekretarza obrony ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, i Michael Carpenter, specjalny doradca prezydenta i starszy dyrektor ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA, omawiali ożywienie umowy F-35 ze swoimi tureckimi odpowiednikami”.

Jednak według Rubina powrót do rozmów z Turcją na temat F-35 to błąd, bo jak mówi:

„Zamiast sprzedawać Turcji F-35, zespół Bidena mógłby równie dobrze po prostu przekazać samoloty Rosji i Chinom i ominąć pośrednika. To naprawdę szczyt strategicznej głupoty i pokazuje, że pomimo całej retoryki i postępów ostatniej dekady, zbyt wielu w Waszyngtonie jest gotowych zrzucić Ateny i Nikozję pod autobus. To nie może tak pozostać”.

Dlatego też 5 września premier Grecji Kyriakos Mitsotakis przekazał swoje zaniepokojenie w rozmowie z sekretarzem stanu USA Antony'm Blinkenem ws. ponownego wejścia Ankary do programu F-35. Tymczasem Hellenic American Leadership Council (HALC), grecka organizacja lobbingowa w USA, wystosowała petycję przeciwko możliwemu włączeniu Turcji do programu F-35, powołując się na rzekome naruszenie przez Turcję prawa amerykańskiego, brak wierności w roli sojusznika, podważanie pokoju i stabilności w regionie oraz rosnącą współpracę z Rosją. Petycja jest opatrzona listem, w którym autorzy skierowywali swój apel do czterech kluczowych członków Kongresu USA, którzy mogą zablokować sprzedaż samolotów: przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Michaela McCaula; członka wysokiego szczebla Gregory'ego W. Meeksa oraz senatorów USA Bena Cardina i Jima Rischa, przewodniczącego i członka wysokiego szczebla Komisji Spraw Zagranicznych Senatu.

W liście HALC oskarżyła Turcję o używanie amerykańskiej broni, samolotów F-16, przeciwko sojusznikom USA, takim jak Grecja i kurdyjscy partnerzy w Syrii, przy jednoczesnym łamaniu przez lata umowy CAATSA.

„Rząd Erdogana musi przestrzegać prawa USA, zanim zostanie rozważone udostępnienie mu dostępu do naszego najnowocześniejszego uzbrojenia” – czytamy w liście. W lipcu Grecja formalnie zatwierdziła ofertę zakupu 20 samolotów F-35 Joint Strike Fighter od Stanów Zjednoczonych w ramach gruntownej przebudowy systemu obronnego, co daje Grecji znaczącą przewagę nad lotnictwem tureckim.

Turcja na razie mówi nie ale...

Według źródeł Kathimerini, turecka odpowiedź na tym etapie nie jest pozytywna jeśli chodzi o ofertę USA, ale oczekuje się, że dyskusje będą kontynuowane na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, które ma miejsce obecnie. Gazeta jest zdania, że obecnie w Waszyngtonie panuje przekonanie, że USA, pomimo poważnych problemów, które w dalszym ciągu pogarszają stosunki z Turcją, USA są gotowe na zniesienie sankcji na mocy ustawy o sankcjach przeciwko przeciwnikom Ameryki (CAATSA) i ponowne włączenie Ankary do programu F-35, gdy tylko zostanie rozwiązana kwestia systemu S-400. Minister obrony Yaşar Güler na początku tego miesiąca powiedział, że rozmowy między Ankarą a Waszyngtonem w sprawie F-35 są kontynuowane.

Z tego też względu 24 września prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zaapelował o zniesienie sankcji USA blokujących niektóre zakupy sprzętu obronnego przez jego kraj, a także o zniesienie innych „jednostronnych” środków, które utrudniają sojusznikom z NATO osiąganie długoterminowych celów w zakresie dwustronnej wymiany handlowej.

Podczas wizyty w Nowym Jorku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, Erdogan powiedział tureckim i amerykańskim biznesmenom, że choć wierzy, że cel będzie możliwy do osiągnięcia, współpraca w przemyśle obronnym  „jest bardzo daleka” od swojego potencjału z powodu utrzymujących się ograniczeń.

"W tym celu należy porzucić jednostronne ograniczenia, takie jak dodatkowe cła w sektorach żelaza, stali i aluminium, sondy i sankcje CAATSA" - powiedział turecki prezydent, odnosząc się do ustawy Countering America's Adversaries Through Sanctions Act (CAATSA). "Mam nadzieję, że dzięki projektowi modernizacji F-16 otworzyliśmy nową kartę i oczekujemy, że ograniczenia eksportowe w tej dziedzinie zostaną na stałe zniesione" - dodał Erdogan. Stwierdził również, że Turcja jest ważna dla łańcuchów dostaw, podając jako przykład współpracę w zakresie produkcji i zakupu amunicji kalibru 155 mm – ważnego pocisku w wojnie ukraińsko-rosyjskiej.

Oprócz samolotów F-16, Turcja jest również zainteresowana samolotami Eurofighter Typhoon z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, ale narzeka na brak postępów w tej sprawie z powodu niechęci Berlina.

Jak poinformowało jego biuro, Erdogan spotkał się w poniedziałek (23 września) w Nowym Jorku z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Dodał, że Erdogan przekazał gotowość Ankary do zacieśnienia współpracy w każdym obszarze i skorzystania ze wspólnych możliwości, które przyniosą korzyści obu stronom.

Czy Turcja powinna wrócić do programu F-35?

Ostatnie lata pokazały, że Turcja gra w zupełnie innym obozie niż Zachód, przykładem tego dobitym było przeciąganie zgody akcesji Szwecji do NATO, a także wywieranie na zachodzie szantażu, że skoro kraje z NATO nie chcą sprzedać Turcji F-16, a także wspomnianych Eurofighterów, to Ankra może się zwrócić do Rosji. Na całe szczęście Erdogan nie odważył się na taki ruch, jednak widzimy, że Turcja od czasu zamachu stanu w 2016 roku, skręciła ze ścieżki prozachodniej i nie wyznaje wartości łączących ją z NATO i Zachodem.

Nie zniknął także spór z Grecją o kwestię terytorialne, wręcz przeciwni co jakiś czas słyszymy o kolejnych napięciach. Grecka gazeta "Kathimerini" informowała 24 września, że MSZ Turcji wyraziło protest stronie greckiej w związku z przypadkami podpłynięcia przez jednostki straży przybrzeżnej Grecji do tureckiego wybrzeża podczas pościgów za przemytnikami ludzi. Protest związany jest z dwoma incydentami z 13 i 20 września. 13 września grecka jednostka podczas pościgu za motorówką przemytników z wyspy Simi w stronę tureckiego wybrzeża dotarła do okolic półwyspu Datca. Tydzień później grecka straż ścigała przemytniczą motorówkę, która wysadziła imigrantów na wyspie Kos. Grecki okręt został nagrany przez Turków, gdy był kilkadziesiąt metrów od wybrzeży Bodrum. To zdarzenie wywołało oficjalną reakcję Ankary - podkreśliła grecka gazeta.

Szef MSW Turcji Ali Yerlikaya rozmawiał z Christosem Stilianidesem, greckim ministrem gospodarki morskiej, i wyraził niezadowolenie z powodu naruszenia tureckich wód terytorialnych - czytamy. Ministerstwo gospodarki morskiej w Atenach w oświadczeniu zaznaczyło, że ministrowie zgodzili się co do tego, jak istotne jest "unikanie podobnych incydentów, które mogą skutkować nieporozumieniami".

Z kolei 25 września MSZ grecki przekazał, iż na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ spotkali się premier Grecji Kyriakos Micotakis i prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Przywódcy potwierdzili pozytywny klimat w dwustronnych relacjach i wolę dalszej deeskalacji - napisał portal eKathimerini.

"Obaj liderzy polecili ministrom spraw zagranicznych, by zbadali, czy są korzystne warunki do tego, by rozpocząć rozmowy o delimitacji szelfu kontynentalnego i wyłącznej strefy ekonomicznej" - powiadomił szef MSZ w Atenach Giorgos Gerapetritis. Czy jednak uda się takie coś wypracować? Jest to mało prawdopodobne, co jakiś czas obydwie strony puszczają podobne komunikaty, by zmniejszyć napięcie, by potem znowu nastała retoryka gróźb.

Wracając jednak do Turcji i powrotu do programu F-35, USA powinny wymusić na Ankarze zmianę swojej retoryki antyzachodniej i gróźb wobec Izraela. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, występując na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku 24 września, powiedział, że premiera Izraela Benjamina Netanjahu tak jak Hitlera trzeba powstrzymać poprzez "sojusz człowieczeństwa".

Z kolei na początku września 2024 r. prezydent Recep Tayyip Erdogan ogłosił decyzję o złożeniu wniosku o członkostwo w BRICS+. A podczas lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie powtórzył swoje pragnienie, aby Turcja została członkiem Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO), obydwie te organizacje stoją w sprzeczności do zachodnich wartości zarówno gospodarczych, jaki i politycznych, każda z tych organizacji zrzesza takie kraje jak np. Rosja, Chiny, Iran, Białoruś czy Pakistan. Jak zauważył Mikołaj Woźniak w publikacji Instytutu Nowej Europy:

„Szanghajska Organizacja Współpracy coraz dobitniej prezentuje się jako chińskie narzędzie kontrowania Stanów Zjednoczonych i Sojuszu Północnoatlantyckiego. (…) Chiny będą sukcesywnie dążyć do reorganizacji SzOW w sojusz rzucający rękawicę Stanom Zjednoczonym i NATO”.

To pokazuje dobitnie, że Turcja chce podążać własną drogą bez utożsamiania się z wartościami zachodnimi. USA powinny więc uważać na Turcję, ponieważ jak słusznie zauważył wcześniej Michael Rubin, z American Enterprise Institute, ponowne włączenie Turcji do programu F-35 - nawet jeśli korzystne dla amerykańskiego przemysłu, bo będzie to duże zamówienie - będzie mogło oznaczać, że Rosja i Chiny poznają w przyszłości tajemnice tego samolotu. Nie mówiąc o tym, że kraj ten będzie mógł uzyskać przewagę na grecką armią, co jest dużym niebezpieczeństwem dla Grecji.

Zapewne Turcja będzie się zarzekać, że nie potrzebuje F-35, bo rozwija własny program myśliwca piątej generacji KAAN, to jednak wielu ekspertów jest zdania, że te rodzimej produkcji myśliwce nie będą gotowe przed 2030 r., ponieważ KAAN nadal musi zostać wyposażony w silnik produkcji krajowej, co idzie bardzo powoli. Kraj ten mimo otrzymania zgodny na sprzedaż F-16 i pakietów modernizacyjnych nadal posiada sporą flotę starszych samolotów, dlatego też Turcja desperacko próbuje zmodernizować swoje zdolności obrony powietrznej a powrót do programu i zakup F-35 jest najlepszą opcją, a Waszyngton patrzący wyłącznie finansowo jest skłonnych na taki układ przyjąć, co może w przyszłości się zemścić.

Dlatego USA powinna jasno dać Turcji do zrozumienia, że bez zmiany kursu na prozachodni, zaprzestania łamania prawa międzynarodowego oraz praw człowieka, a także robienia interesów z Rosją i Chinami, Turcja nie będzie mogła ponownie wejść z program F-35 i zakupić te samoloty.

Sonda
Czy Turcja powinna ponownie wejść do programu F-35?