Spis treści
Gra o samoloty dla Arabii Saudyjskiej wciąż trwa. W październiku ubiegłego roku w Portalu Obronnym opisywaliśmy sprawę oficjalnego zapytania Arabii Saudyjskiej do Francji ws. samolotów Rafale w liczbie 54 szt. Wtedy spekulowano, że może to mieć związek z tym, że USA nie chcą sprzedać kolejnych F-15, a Niemcy blokowały sprzedaż Eurofighterów z powodu łamania praw człowieka przez królestwo oraz wojny w Jemenie. Teraz jednak według ustaleń amerykańskiego portalu Janes.com Arabia Saudyjska ma rozpocząć otwarty konkursie na pozyskanie samolotów i jak się okazuje to najwięksi, czyli Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone mają złożyć ofertę.
Według portalu powołującego się na anonimowego urzędnika, który poinformował o sprawie pod koniec kwietnia, w zorganizowanym konkursie mają brać odpowiednio Dassault Rafale, Boeing F-15EX Eagle II i Eurofighter Typhoon. Jak zauważa portal „wcześniej względy polityczne byłyby najważniejsze w rozważaniach dotyczących tak wysokiej klasy sprzętu wojskowego”.
Zapotrzebowanie Arabii Saudyjskiej na samoloty ma wynosić około 50 sztuk i mają uzupełnić już flotę 83 - F-15SA Advanced Eagles, 63 - F-15S Eagles, 66 - F-15C Eagles, 20 - F-15D Eagles, 72 - Eurofighter Typhoon i 79 - Panavia Tornados.
F-15EX już startuje ale ma problem
Widać, że rywalizacja już się rozpoczęła, ponieważ 26 kwietnia firma Boeing na swoim koncie na platformie X poinformowała, że ambasador USA w Królestwie Arabii Saudyjskiej, JE Michael Ratney zasiadł za sterami symulatora F-15EX podczas obchodów Dnia Narodowego USA w ambasadzie w Rijadzie. Co by nie mówić firma Boeing będzie bardzo potrzebować kontraktu na samoloty F-15EX z tego względu, że zamyka powoli produkcję samolotów F/A-18 i chce się skupić na produkcji „orłów” dla USA. Firma zaoferował samoloty także Polsce, Izrael niedawno zamówił własną wersję tego odrzutowca, a Departament Stanu USA zatwierdził potencjalną sprzedaż do Indonezji. Tylko problem polega na tym, że w USA jednak nie będzie ogromnego zamówienia na F-15EX, na co liczył Boeing. W połowie marca media informowały, że Pentagon planuje kupić w roku fiskalnym 2025, o 21 nowych myśliwców mniej niż wcześniej przewidywano, ograniczając planowane zakupy zarówno F-35, jak i F-15EX od Beinga w obliczu ograniczeń narzuconych przez Kongres związanych z limitami budżetowymi. W zeszłorocznym wniosku budżetowym Siły Powietrzne przewidywały zakup 48 samolotów F-35A i 24 F-15EX w roku budżetowym 2025, co daje łącznie 72 odrzutowców. Jednak opublikowane nowe dokumenty budżetowe wskazują, że Siły Powietrzne chcą kupić o sześć mniej samolotów F-35A i F-15EX. Tak więc Boeing będzie potrzebował zamówień z zagranicy.
Europejska walka samolotów
Zacięta rywalizacja odbędzie także między francuskim Rafale oraz europejskim Eurofighterem, który ma tę przewagę nad francuzami, że Arabia Saudyjska posiada już Eurofightery. W ostatnich latach Francji udało się jednak sprzedać swoje samoloty w regon Bliskiego Wschodu do Egiptu, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a do tego dochodzą większe zamówienia globalne. I tutaj znowu przewagę ma Francja, która nie pyta o prawa człowieka, tylko sprzedaje broń, kto chce ją kupić. A Arabia Saudyjska jest dobrym kupcem uzbrojenia francuskiego. A konsorcjum Eurofighter, w którym są np. Niemcy, które bardzo mocno zwracają uwagę na prawa człowieka, mogą zablokować sprzedaż. Przypomnijmy, że Wielka Brytania próbował sfinalizować umowę z Arabią Saudyjską na dostawę 48 kolejnych tajfunów od 2018 r., ale Niemcy to zablokowały. W ubiegłym roku według mediów, premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak podobno omawiał ponowną kwestę sprzedaży samolotów do Arabii Saudyjskiej z kanclerzem Olafem Scholzem, ale na razie nie wydaje się, aby nastąpił przełom. Jednak to, co się dzieje w związku z atakami Hutich na statki towarowe na Morzu Czerwonym, może sprawić, że Niemcy zmienią swoje zdanie. W styczniu pisaliśmy o tym, że niemiecki rząd zwiększył dostawy uzbrojenia do Arabii Saudyjskiej, odstępując od wcześniejszego ograniczenia eksportu. Steffen Hebestreit, rzecznik rządu, potwierdził, że kanclerz Olaf Scholz wyraził zgodę na sprzedaż 150 pocisków Iris-T do Rijadu. Spekuluje się, że to posunięcie sygnalizuje niemieckie dążenie do zacieśnienia stosunków z Saudyjczykami.
Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck, przebywający wówczas w Arabii Saudyjskiej w celu omówienia współpracy energetycznej i gospodarczej, powiedział, że Rijad ma do odegrania ważną rolę w stabilizacji Bliskiego Wschodu, w tym w świetle konfliktu między Izraelem a Hamasem.
W lipcu ubiegłego roku kanclerz Olaf Scholz, niespodziewanie ogłosił złagodzenie twardej linii na marginesie szczytu NATO w Wilnie wobec Arabii Saudyjskiej. Tak zwana klauzula jemeńska z umowy koalicyjnej, która do tej pory zakazywała dostaw broni do krajów bezpośrednio zaangażowanych w wojnę w Jemenie, została anulowana w przypadku Arabii Saudyjskiej.
Niemieckie media zwracały wówczas uwagę, że Niemcy wydają się dążyć do odegrania większej roli w powstającym sojuszu bezpieczeństwa między Zachodem, Arabią Saudyjską i Izraelem. Jak pisał wówczas Telegraph: „Berlin stał się zagorzałym sojusznikiem Izraela, który z kolei dąży do zawarcia traktatu normalizującego z Arabią Saudyjską, a ostatnio zawarł umowę o wartości 4 miliardów euro na zakup izraelskiego systemu obrony powietrznej Arrow 3 w celu obrony europejskiego nieba”.
Oczywiście kluczową kwestią zostaje to, czy podział w koalicji niemieckiej w sprawie sprzedaży samolotu się utrzyma. Największym zwolennikiem zakazu sprzedaży jest partia Zielonych. Partia ma, swoje korzenie w niemieckim ruchu pokojowym. A ich politykę zagraniczną kształtuje, raczej etyka niż względy geopolityczne. Umowa koalicyjna SPD, FDP i Zielonych z 2021 roku jednoznacznie stwierdza, że nie będzie zgody na dostawy broni do żadnego kraju bezpośrednio zaangażowanego w wojnę w Jemenie.
Nie możemy także zapominać o tym, że związki zawodowe w Niemczech bardzo mocno naciskają na rząd ws. sprzedaży samolotów Eurofighter. Naciski na rząd niemiecki były już w czasie zainteresowania Turcji tymi samolotami. Brakuje generalnie zamówień na te samoloty, a taki kontrakt byłby dla konsorcjum wybawieniem.
Polityka o wszystkim decyduje
Trudno jest dziś prognozować, który samolot zwycięży w konkursie. Francja wydaje się najbezpieczniejsza politycznie z tego względu, że nie będzie pytać o prawa człowieka i nie zablokuje wsparcia technicznego czy sprzedaży w przyszłości jeśli coś nieodpowiedniego politycznie, czy w zakresie praw człowieka zrobi Rijad. Tylko Rafale w porwaniu z takim F-15EX wypada gorzej, zwłaszcza, że Rafale byłby kolejną platformą dla Arabii Saudyjskiej.
Nie można wykluczyć, że ewentualna sprzedaż F-15EX mogłaby być powiązana z informacjami, które się pojawiły na początku maja, a mianowicie finalizacją porozumienia w sprawie amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa i cywilnej pomocy nuklearnej dla Arabii Saudyjskiej. Według agencji Reutersa na razie negocjatorzy amerykańscy i saudyjscy za priorytet uznali dwustronne porozumienie w sprawie bezpieczeństwa, które następnie stanowiłoby część szerszego pakietu przedstawionego izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, który musiałby zdecydować, czy pójść na ustępstwa w celu zabezpieczenia historycznych stosunków z Rijadem.
Według informacji agencji powołującej się na anonimowe źródła, porozumienie będzie wymagać formalnych gwarancji USA na rzecz obrony królestwa, a także dostępu Arabii Saudyjskiej do bardziej zaawansowanej amerykańskiej broni w zamian za wstrzymanie zakupów chińskiej broni i ograniczenie inwestycji Pekinu w tym kraju. Według osób zaznajomionych ze sprawą, porozumienie w sprawie bezpieczeństwa między USA a Arabią Saudyjską będzie obejmować także wymianę z Riyadem nowych technologii, w tym sztucznej inteligencji. Oczekuje się, że warunki zostaną sfinalizowane w ciągu kilku tygodni.
Pytaniem otwartym pozostaje jednak czy takie porozumienie będzie długoterminowo opłacalne dla USA? Ponieważ Arabia Saudyjska jest graczem, który nie chce być junior partnerem USA, a chce być mocarstwem regionalnym, a to będzie dla Stanów Zjednoczonych duży problem zwłaszcza w kontekście cen ropy.
Należy przypomnieć, że Kongres był mocno sceptyczny do wspomnianej normalizacji stosunków względem Arabii Saudyjskiej, i zwracał dość mocno uwagę na łamanie praw człowieka przez Saudów oraz kontakty z Rosją, oraz Chinami, a także co najważniejsze w sumie na współpracę z Rosją ws. wydobycia ropy. Stany Zjednoczone w ostatnich miesiącach próbowały wywrzeć presję na Rijad, by zwiększył wydobycie ropy, by zminimalizować skutki rosnącej na świecie inflacji. Jednak Arabia Saudyjska wolała dogadać się z Rosją w ramach grupy OPEC, by utrzymać wydobycie ropy na korzystnym dla obu krajów poziomie i tym samym pomóc Rosji. Zbliżenie także nastąpiło z Chinami. Pekin przecież zaangażował się w normalizację stosunków między Arabią Saudyjską a Iranem. I było widać w ostatnim czasie, że Rijad postawił bardziej na sojusznika chińskiego i bycie bardziej niezależnym podmiotem w „grze mocarstw”. Jak widzimy, Arabia Saudyjska nie jest partnerem stabilnym i w przyszłości może się odwrócić od USA, będąc jednocześnie wzmocniona amerykańskimi technologami wojskowymi.
Tak czy siak, rywalizacja o wielki kontrakt w Arabii Saudyjskiej zapewne będzie zacięta. Szkoda tylko, że znowu kwestia praw człowieka czy przestrzegania prawa międzynarodowego schodzi na dalszy plan, a wygrywają interesy.