Spis treści
- Joint Strike Missile – nowy wymiar rakiet manewrujących dla platform morskich i powietrznych
- Czym jest JSM-SL i czy to przełomowa technologia?
- Znaczenie JSM-SL dla taktyki i strategii użycia okrętów podwodnych
- Polska a JSM-SL
Zagadnienie integracji zaawansowanego pocisku manewrującego Joint Strike Missile (JSM) z nową generacją okrętów podwodnych klasy 212CD stanowi jeden z najbardziej obiecujących i przełomowych kierunków rozwoju uzbrojenia morskiego w Europie Północnej w konfiguracji SM-SL (Joint Strike Missile-Submarine Launches). Rakieta ta, będąca rozwinięciem znanego z użycia na jednostkach nawodnych i lotnictwie pocisku Naval Strike Missile (NSM), ma mieć możliwość odpalania spod wody, co byłoby ogromnym krokiem naprzód dla operacyjnych możliwości okrętów podwodnych.
Mówimy tutaj o uzbrojeniu o zasięgu rzędu kilkuset kilometrów, zdolnym do rażenia celów morskich i lądowych, które może zostać wystrzelone bez konieczności wynurzania się jednostki. To radykalnie zwiększa przeżywalność okrętu w środowisku silnie nasyconym środkami rozpoznania i bronią przeciwdziałającą, a zarazem zapewnia strategiczny efekt odstraszania – okręt staje się nie tylko łowcą wrogich jednostek nawodnych i podwodnych, ale również zdolnym do rażenia celów lądowych systemem ofensywnym o bardzo wysokim stopniu skrytości.
Warto zauważyć, że klasa 212CD – rozwijana wspólnie przez Norwegię i Niemcy – to okręt nowej generacji, znacząco różniący się od poprzednich typów (np. 212A) nie tylko pod względem wymiarów czy napędu (AIP + diesle), ale również wyposażenia w nowoczesny system dowodzenia i zarządzania walką „ORCCA”, który integruje dane z czujników optycznych, sonarów oraz sieci taktycznych NATO.
Gdyby do tego dodać zdolność do wystrzeliwania JSM spod wody – Norwegowie i Niemcy uzyskują bardzo groźny środek projekcji siły w wymiarze morskim i lądowym jednocześnie.
Joint Strike Missile – nowy wymiar rakiet manewrujących dla platform morskich i powietrznych
JSM jest rozwinięciem pocisku Naval Strike Missile (NSM) – konstrukcji norweskiej firmy Kongsberg Defence & Aerospace, która już dziś znajduje się na wyposażeniu wielu marynarek wojennych i sił powietrznych krajów NATO. Polska już dziś posiada systemy NSM jako integralną część Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, będącego fundamentem polskiej obrony przeciwokrętowej. JSM to jednak nowa generacja – pocisk o zwiększonym zasięgu (szacowanym nawet na 500 km), zdolności do atakowania zarówno celów nawodnych, jak i lądowych, oraz wyposażony w nowoczesne systemy naprowadzania, takie jak głowica IR z technologią rozpoznawania celów, aktywne łącze danych i możliwość aktualizacji misji w locie.
JSM jest pociskiem w pełni przystosowanym do operowania w środowisku przeciwnika posiadającego zaawansowane systemy OPL i WRE (walki radioelektronicznej). Dzięki stealthowej sylwetce, niskiej emisji cieplnej i dużej autonomii manewrowania, pocisk może precyzyjnie uderzać w wybrane cele w sposób trudny do wykrycia i przechwycenia. Początkowo opracowany z myślą o F-35A i F-35C, JSM znalazł swoje miejsce również w myśliwcach F/A-18F oraz w planach norweskiej Marynarki Wojennej jako potencjalne uzbrojenie dla jednostek nawodnych. Najnowszym krokiem w jego rozwoju jest właśnie koncepcja odpalenia z wyrzutni torpedowych okrętu podwodnego – co czyni go pierwszym w historii zachodnim pociskiem manewrującym tego typu przystosowanym do takiej formy użycia, bez potrzeby stosowania pionowych wyrzutni VLS.
Polecany artykuł:
Czym jest JSM-SL i czy to przełomowa technologia?
JSM-SL to wariant zaawansowanego pocisku manewrującego Joint Strike Missile, który został przystosowany do odpalenia z klasycznych 533-mm wyrzutni torpedowych okrętów podwodnych – bez potrzeby instalacji pionowych wyrzutni VLS, które są zwykle domeną jednostek o napędzie atomowym. Oznacza to, że nawet relatywnie niewielkie konwencjonalne okręty podwodne, takie jak rozwijany wspólnie przez Niemcy i Norwegię typ 212CD, mogą uzyskać zdolność do skrytego ataku na cele znajdujące się setki kilometrów od wybrzeża.
Wyrzutnia torpedowa staje się nie tylko narzędziem do ataku na okręty, ale także – dzięki specjalnie zaprojektowanej kapsule startowej – platformą dla precyzyjnych uderzeń dalekiego zasięgu. JSM-SL przenosi około 500-kilogramową głowicę, może latać w trybie bardzo niskiego pułapu i wykonywać skomplikowane manewry końcowe, co czyni go wyjątkowo trudnym do wykrycia i zneutralizowania. Wyposażony jest także w nowoczesny system naprowadzania (IR seeker z rozpoznawaniem obrazów, INS/GPS, łącze danych), co pozwala mu atakować zarówno cele ruchome (okręty), jak i stacjonarne (infrastruktura lądowa).
Znaczenie JSM-SL dla taktyki i strategii użycia okrętów podwodnych
Wprowadzenie JSM-SL do służby na okrętach typu 212CD oznacza skok jakościowy w ich zdolnościach operacyjnych. Okręt, który dotąd był przede wszystkim narzędziem walki z jednostkami nawodnymi i podwodnymi, staje się mobilną, skrytą platformą strategicznego rażenia. Oznacza to możliwość oddziaływania na teatr działań lądowych, rażenia celów daleko poza linią frontu – takich jak stanowiska dowodzenia, centra logistyczne, wyrzutnie rakiet, magazyny amunicji czy stacje radarowe – bez konieczności wynurzania się i bez obecności okrętów nawodnych czy samolotów w rejonie celu.

i
Dla państw takich jak Norwegia czy Niemcy dysponujących nowoczesną infrastrukturą satelitarną, rozpoznawczą i lotnictwem wsparcia JSM-SL umożliwia głęboką projekcję siły w warunkach pełnej skrytości. Co istotne, z punktu widzenia NATO, jest to technologia, która może być współdzielona i rozwijana w ramach sojuszniczych programów modernizacyjnych.
Polska a JSM-SL
Dla Polski – państwa frontowego, kluczowego ogniwa wschodniej flanki NATO – włączenie się w projekt JSM-SL mogłoby oznaczać przełom w obszarze odstraszania morskiego i uzyskanie zdolności strategicznych, które obecnie są poza zasięgiem Marynarki Wojennej RP. Włączenie tej technologii do pakietu ofertowego np. w przypadku wybrania niemieckiego TKMS i typu 212CD w programie Orka, ale również możliwej integracji z okrętem innego oferenta oznaczałoby możliwość posiadania przez Polskę pocisku manewrującego odpalonego spod wody, co czyniłoby z tych jednostek broń odstraszania z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko narzędzie do działań taktycznych w pobliżu własnego wybrzeża.
Z punktu widzenia geostrategicznego, oznaczałoby to, że Polska mogłaby skrycie razić cele na Białorusi, w obwodzie kaliningradzkim, o ile uzyskałaby informacje rozpoznawcze od sojuszników (NATO ISR, amerykańskie satelity, polskie rozpoznanie radiotechniczne i cyber). To fundamentalnie zmienia logikę operacyjną – Polska zyskuje broń „drugiego uderzenia”, trudną do zniszczenia, która może operować pod wodą nawet kilkanaście dni, zmieniając rejon operacyjny i pozostając poza zasięgiem wroga.
Polecany artykuł:
Polska już dziś dysponuje NSM w wersji lądowej ramach Morskiej Jednostki Rakietowej oraz będą one również wykorzystywane na fregatach Miecnzik. Ponadto niedługo do Polski przylecą pierwsze F-35A, wobec których sonduje się uzbrojenie ich w te pociski JSM. Wybór JSM-SL dla Orki oznaczałby zatem trójstopniową interoperacyjność między domeną morską, lądową i powietrzną sytuację unikatową w regionie.
W praktyce Polska mogłaby planować misje wspólnego uderzenia z wykorzystaniem F-35 i okrętów podwodnych jednocześnie – działających na tych samych danych celów, z koordynacją przez wspólne dowództwo lub sieć C2 NATO. To właśnie takie podejście – sieciocentryczne, wielodomenowe charakteryzuje nowoczesne systemy odstraszania państw Zachodu.
Należy oczywiście pamiętać, że JSM-SL nie jest jeszcze systemem w pełni operacyjnym. Norwegowie i Niemcy dopiero prowadzą testy kapsuł startowych i symulacje odpaleń z okrętów 212CD. Nie ma jeszcze pełnej certyfikacji, a pierwszy realny operacyjny start może nastąpić około 2029–2030 roku. Polska musiałaby więc zaakceptować ryzyko technologiczne i wejść do programu jako jego wczesny partner. Jest to jednak opcja, której nie należy ignorować a uważnie się jej przyglądać.
