Kiedy z niej wyjdzie? Kiedy zaczną z taśm Urałwagonzawoda zjeżdżać Armaty? Kiedy trafią na stan Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej? Kiedy dostaną je zagraniczni klienci, np. Indie?
CZY MOŻNA KPIĆ Z ROSYJSKIEJ TECHNIKI WOJSKOWEJ?
T-14 to fragment tzw. większej całości. Armata to oznaczenie wspólnej platformy – podwozia gąsienicowego. Odpowiednio zaadoptowana ma (pesymiści uważają, że miała) służyć budowy nie tylko czołgów T-14, ale także BWP T-15 oraz jednostek rakietowej artylerii wieloprowadnicowej i pojazdów specjalnego przeznaczania. Na razie zmontowano, po kilkadziesiąt sztuk, T-14 i T-15 (BWP nie zepsuł się na defiladzie w 2015 r.).
Wbrew temu, co pijarowcy rosyjscy twierdzili, T-14 nie był wyłącznie wytworem rosyjskiej myśli inżynierskiej, bo nad koncepcją zaczęli pracować już radzieccy konstruktorzy. Później ZSRR upadł, nastała bieda i dopiero, gdy się w Rosji polepszyło wrócono do kontynuacji projektu. Trwało to circa jedenaście lat i podsumowaniem tych prac była wspomniana defiladowa prezentacja czołgu lepszego od wszystkich innych, w świecie – żeby nie było wątpliwości.
O zaletach Armaty nie będziemy się rozpisywać, internet jest ich pełen. Powiedzieć trzeba, że kpiący z rosyjskiej techniki wojskowej wskazują, że główny walor T-14, czyli bezzałogowa wieża (z działem 125 mm), to nie rosyjski wynalazek, bo w USA nad koncepcją pochylano się kilkadziesiąt lat wcześniej. Amerykanie doszli, że konstrukcja takiej wieży jest zbyt skomplikowana przez automatyzację, przez co będzie zawodna. I dali sobie spokój.
JUŻ W 2019 R. MIAŁA RUSZYĆ PRODUKCJA T-14, NA KTÓRE CZEKAŁA ARMIA I ZAGRANICZNI KONTRAHENCI
Rosjanie znani są z tego, że jak coś sami nie wymyślą, a na kimś się będą wzorować, to najczęściej to ulepszają. Wytwory własnej myśli technicznej również. Zatem po tym, jak T-14 nie zaliczył pierwszej udanej autoprezentacji w UWZ zaczęli leczyć Armatę z tzw. chorób wieku dziecięcego. No i podobno im to się udało. Na tyle, że ogłosili – wszem i wobec oraz każdemu z osobna – że ruszają z seryjną, tak, tak, z seryjną produkcją T-14, bo armia czeka na maszyny, a i zamówień z zagranicy jest sporo.
O ile mnie pamięć nie myli, to pierwsze takie ogłoszenie przedstawiono w dwa lata po wpadce na Placu Czerwonym. Urałwagonzawod na specjalnej konferencji prasowej ogłosił, że w 2018 r. ruszy seryjna produkcja czołgów T-14 Armata. Jak się domyślacie obiekt 148 jednak nie wszedł do produkcji. I nie pytajcie dlaczego, bo dużo trzeba byłoby o tym pisać.
W skrócie i dla porównania: niełatwo jest opracować w pełni sprawny koncept samochodu, ale znacznie trudniej wprowadzić jest go do produkcji. Wymaga to sporej inwestycji i jak najlepszego opracowania produktu. I dotyczy to także czołgów, z tym, że Urałwagonzawod (producent m.in. T-72 i T-90) miał problemy. Minęły trzy lata od daty uruchomienia produkcji. Ogłoszono nowy termin.
O tym epokowym wydarzeniu poinformował już sam wiceprezes korporacji Rostiech (w jej skład wchodzi producent Armat) w grudniu 2021 r. Władimir Artiak. W wywiadzie dla kanału TV Rossija-24 powiedział, że „nowy czołg T-14, o którym powiedziano już wszystko na świecie, jest wprowadzamy do masowej produkcji”. Potem czynniki rządowe potwierdziły tę zapowiedź.
Podkreślono, że UWZ obniży koszt produkcji T-14, „jednak rzeczywisty koszt czołgu zostanie określony w trzecim roku masowej produkcji”. To znaczy się w 2025 r. Jak wiadomo nic z tego nie będzie, bo w UWZ z taśm nie zjeżdżają T-14 już dwa razy anonsowane, a trzeciego ogłoszenia o uruchomieniu masowej produkcji jeszcze nie było. I raczej nie należy spodziewać się, by produkcja ruszyła w czasie, gdy FR prowadzi SWO (specjalną operację wojskową).
SKIEROWANO ARMATY NA UKRAINĘ, ALE OBCHODZONO SIĘ Z NIMI, JAK Z JAKAMI
Żeby jednak świat dalej mówił o Armacie, by nie zapomniano o czołgu lepszym od wszystkich innych, to T-14 rzucono do działań w SWO! Wieść o tym obiegła glob w styczniu 2023 r. Pod koniec grudnia 2022 r. T-14 wycofano z jednego z poligonów w południowej Rosji, na którym rosyjskie wojsko szkoli siły wysyłane na Ukrainę.
Zachód od razu określił taką decyzję jako propagandową, bez znaczenia bojowego. Moskwa nawet zbytnio temu nie zaprzeczała. Brytyjski resort obrony powątpiewał w efektywność tej decyzji. Abstrahując od tego, że te kilkadziesiąt sztuk istniejących Armat, to wciąż testowane wersje przedprodukcyjne, stwierdził, że wysłanie T-14 w strefę działań bojowych będzie wymagało dostosowania łańcuchów logistycznych, bo jest on większy i cięższy od innych rosyjskich czołgów, nie wspominając już o innych, zasadniczych niezgodnościach z używanymi czołgami.
W kwietniu 2023 r. rosyjskie wojska zaczęły wykorzystywać najnowsze czołgi Armata do... ostrzeliwania ukraińskich pozycji. Czyli najlepsze czołgi na świecie „robiły” za artylerię samobieżną, bo nie skierowano je do udziału w operacjach bezpośrednich. Rosjanie bali się, by Ukraińcy nie polowali na Armaty, tak jak oni zasadzają się (nie liczywszy tego kosztów) na zachodnie czołgi. W końcu T-14 wycofano z drugiej linii do poligonów doświadczalnych, gdzie nadal są testowane nim po raz trzeci ogłosi się uruchomienie ich seryjnej produkcji.
ZAPOWIADA SIĘ NA KOLEJNE OGŁOSZENIE O SKIEROWANIU T-14 ARMATA DO SERYJNEJ PRODUKCJI
Przynajmniej tak wynika z różnych enuncjacji w tej materii. Zapewne zbudowanych bardziej na We wrześniu 2023 r. w portalu „Wojenno je Dieło” ekspert od czołgów dał do zrozumienia, że coś nie tak było/jest z elektroniką T-14 (z grubsza: jest to solidnie opancerzony komputer). Stwierdził, że zostanie ona zmodyfikowana „w oparciu o doświadczenia SWO, po czym rozpocznie się masowa produkcja T-14, a następnie dostawy dla żołnierzy…”.
Tu można wątpić, czy to tak szybko nastąpi. I nie dlatego, że Rosjanie są głupi i zacofani – a takie diagnozy nader często pojawiają się w tzw. zachodniej przestrzeni publicznej. Na niedocenianiu przeciwnika, bagatelizowaniu jego możliwości „przejechali się” Ukraińcy z ich kontrofensywą.
Kreml woli przeznaczać miliardy na modernizację czołgów z radzieckim rodowodem niż w produkcję czołgów IV generacji. Czołgów im nie brakuje, tylko odkonserwować i dawaj, na front! Z dwojga złego (dla Rosjan) lepiej stracić T-72 za góra milion USD z hakiem (gdy jest nowy) niż T-14 Armatę wielokrotnie droższą. I blamaż przy tym jakby mniejszy. Rosjanie potrafią liczyć. Niech się nikomu nie wydaje, że mają z tym kłopot...