Portal Obronny: – W minionym roku Muzeum obchodziło jubileusz 60 lat istnienia. Nie tylko w Krakowie mają się z czego cieszyć…
Tomasz Kosecki: – Tak, choć Muzeum Lotnictwa Polskiego miało powstać we Wrocławiu, a i Warszawa była także brana pod uwagę. Trochę było przypadku, że teraz rozmawiamy w Krakowie. Otóż sześćdziesiąt lat temu rozpoczęła się likwidacja lotniska Rakowice-Czyżyny, przypomnę, że powstało ono w 1912 r. Lotnisko przestało pełnić swoje funkcje, ale zostały po nim zabudowania i hangar. W sam raz dobre miejsce na eksponowanie zabytków lotnictwa. Jesienią 1963 r. do Krakowa zaczęto zwozić pierwsze eksponaty. Rok później zorganizowano swego rodzaju krakowski salon lotniczy, z pełną prezentacją stale powiększających się zbiorów.
– Sześć dekad historii opisanej na sześciuset stronach okolicznościowej publikacji. Trudno wymieniać wszystkie ważkie wydarzenia. Co jednak było jeszcze przełomowego w CV Muzeum, poza faktem, że powstało poniekąd przypadkowo?
– Muzeum powołał do życia Zarząd Główny Aeroklubu PRL. To był Ośrodek Ekspozycji Sprzętu Lotniczego przy Aeroklubie Krakowskim. W 1998 r. Muzeum staje się jednostką samorządu wojewódzkiego. To ważna data, bo od tego czasu rozpoczyna się rozwój placówki. Powstał hangar, tak zwany hangar powojenny, w którym prezentujemy samoloty z I wojny światowej. Następnie zbudowaliśmy dwa hangary. W jednym mieści się jest Sekcja Lotnictwa Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Można więc powiedzieć, że w jakiejś części teren Muzeum, ponad 28 hektarów, pełni funkcje użytkowe. W drugim hangarze mamy wystawę samolotów odrzutowych, m.in. ostatnio sprowadzonego z Niemiec F4 Phantoma. Następną inwestycją, taką najważniejszą do tej pory, jest gmach główny, oddany do użytku w roku 2010…
– Przypomina siedzibę gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej…
– Nasz budynek zaprojektowali niemieccy architekci. Bryła jest bardzo ciekawa i interesująca. Trochę gorzej z funkcjonalnością. Chodzi w środku o o organizację wystaw. Ale budynek jest takim reprezentacyjnym budynkiem w Krakowie, bardzo często wykorzystywanym pod różnego rodzaju wynajmem. Faktycznie, mamy rozpoznawalną siedzibę. Nim zapyta pan o to, ile kosztował F4 Phantom, to czy mogę wrócić do jeszcze jednego ważnego wydarzenia w naszej 60-letniej historii?
Poniżej zobaczycie galerię zdjęć z Muzeum Lotnictwa Polskiego, a dalsza część wywiadu pod zdjęciami:
– Zapytam jeszcze o samoloty.
– Rok 2021. Wystawa „Skrzydła i Ludzie XX wieku” – nowa ekspozycja w hangarze głównym i w dawnych garażach 2. Pułku Lotniczego Kraków. To została na nowo zaaranżowana i jest teraz dostępne dla zwiedzających. Rok 2023, to rozpoczęcie dużej inwestycji, czyli budowy nowego hangaru. W zasadzie można mówić o częściowej odbudowie hangaru zniszczonego w 1945 r. W tym co teraz buduje się, będzie wystawa poświęcona sukcesom polskiego lotnictwa.
Ten projekt, hangar, nazwaliśmy „Heksagonem”. Dlaczego? Przed wojną, za sprawą francuskich rozwiązań, większość lotnisk w Polsce łączyło funkcje wojskowe i cywilne. Centralne miejsce zajmowało koliste pole wzlotów z rozlokowanymi na planie czworo- lub sześcioboku grupami hangarów i cywilnego dworca lotniczego. Stąd ta nazwa. Tu podkreślę, że Inwestycja uzyskała dofinansowanie z Rządowego Funduszu Polski Ład w wysokości 22,14 mln zł brutto. W sumie budowa hangaru będzie kosztowała 25,4 mln zł brutto, a zakończenie inwestycji planujemy na koniec 2024 r.
– To teraz spytam: ile trzeba było zapłacić za Phantoma?
– Z samolot nic nie zapłaciliśmy. Kosztował, ponad 60 tys. zł, jego transport. To było duże przedsięwzięcie. Zasadniczo eksponaty w większości przypadków pozyskujemy na zasadzie współpracy z resortem obrony lub jednostką wojskową, albo też z zagranicznym muzeum. W grę wchodzą wymiany, pozyskanie w depozyt itd. Z F4 było tak, że Niemcy zmieniali układ swojej ekspozycji i w niej nie bardzo było miejsce dla amerykańskiej maszyny. Amerykanie stwierdzili, że jak Niemcy nie chcą Phantoma, to przekażą go do nas. I w zasadzie myśmy tylko musieli sobie załatwić transport.
Samolot przewieziono w dwóch etapach. Najpierw trzeba było go rozmontować. Niemcy nawet nie mieli pojęcia, jak to zrobić. Rozpoczęło się więc szukanie dokumentacji, kombinowanie, gdzie się dostać do jakichś węzłów, śrub, którymi to wszystko zostało poskręcane. I jeszcze jedno: resort obrony Niemiec musiał wydać zgodę na wywóz sprzętu wojskowego.
– F4 to okazała maszyna, ale czy najcenniejsza?
– Dla Polaków, dla Muzeum w jego zbiorach, najcenniejszym jest myśliwiec PZL P-11c, symbol przedwojennego polskiego lotnictwa, który jest w logo Muzeum. Zabytek na skalę światową. Mamy też i inne unikaty. Choćby samoloty z czasów I wojny światowej z tzw. kolekcji Hermanna Göringa. Unikatami są polskie szybowce. Wrona czy Żaba to przedwojenne konstrukcje. Jedyne, któe zachowały się. W 2022 r. przeprowadziliśmy renowację pierwszego wyprodukowanego po wojnie naszego szybowca – Salamandry.
– Więcej w zbiorach jest eksponatów wojskowych czy cywilnych?
– Pewnie lotnictwa wojskowego jest więcej, bo tych samolotów wojskowych sporo tutaj trafiło w momencie, kiedy były wycofywane z eksploatacji. Chociaż samoloty były samoloty, jak choćby PZL TS-8 Bies, wykorzystywane nie tylko w wojsku, ale i w cywilu. Typowo wojskowych samolotów mamy sporo. W zasadzie wszystkie typy MiG-21. Ostatnio wyremontowaliśmy „dziewiętnastego”. W Polsce są dwa egzemplarze myśliwca MiG-19.wszystkie typy w zasadzie Migów 21. Nasz wygląda jak nowy.
– „Jedenastka” dobrze by się miała w towarzystwie – PZL P-24. Taki jest w Turcji i raczej nie da się go pozyskać jak Phantoma. PZL P-11c stoi sobie pod dachem, a sporo innych maszyn – pod chmurką.
– Mamy takie plany, by samoloty eksponowane na zewnątrz z czasem umieścić pod wiatami.
– W Muzeum jest „papieski” śmigłowiec. A gdyby Rosjanie oddali nam wrak Tu-154M, to mógłby być on eksponowany w Krakowie?
– Nie wiem. Na ten temat nie chciałbym się wypowiadać, bo to jest sprawa,bym tak powiedział, dość drażliwa. W Muzeum pokazujemy to, co wiąże się z jakimiś naszymi sukcesami i eksponaty takie, które mogą zwiedzających w jakiś sposób ucieszyć swoim wyglądem. Mam dystans do eksponowania wraków pośród innych samolotów. Trudno mi powiedzieć, gdzie powinien być eksponowany, gdy Rosja go nam odda. Rozważania, gdzie, w którym miejscu itd. są teoretyczne, bo jestem więcej niż przekonany, że wrak nie trafi do Polski,przynajmniej w najbliższym czasie. Nie widzę takiej możliwości…