Scenariusz wojny NATO z Rosją o „przesmyk suwalski”. Gra wojenna Bundeswehry pokazuje eskalację konfliktu

2024-01-18 21:18

Grant Shapps, brytyjski minister obrony występując w londyńskim Lancaster House powiedział, że „dobiega końca epoka kiedy państwa Zachodu mogły korzystać z dywidendy pokoju” zmniejszając swe wydatki na bezpieczeństwo. Już znajdujemy się, jego zdaniem, w czasach kiedy rośnie liczba konfliktów w świecie, a wrogowie, do których zaliczył on państwa dążące do rewizji światowego porządku z Rosją, Iranem i Koreą Płn. na czele, są zjednoczeni i pragną konfrontacji.

Przesmyk suwalski

i

Autor: AP Photo/Libkos; wikipedia.org/This file is licensed under the Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license

Wielka Brytania wyśle w region Bałtyku 20 tys. żołnierzy

Z tych powodów, jak zaznaczył, Wielka Brytania wyśle w region Bałtyku w tym roku 20 tys. swych żołnierzy i jest gotowa prowadzić podobną politykę również w przyszłości, odpowiadając w ten sposób na prośby sojuszników. Estońska premier, rozmawiając z dziennikiem "The Times", stwierdziła, iż zdaniem wywiadu jej kraju, Rosjanie od momentu zawieszenia broni na Ukrainie, czy innej formy zakończenia konfliktu, będą potrzebowali 3 do 5 lat aby przygotować się na kolejną wielką wojnę, tym razem przeciw państwom NATO.

Agresja propagandowa już się zaczęła. 16 grudnia, na spotkaniu z reprezentantami rosyjskich wspólnot lokalnych, Władimir Putin powiedział, że „obywatele Rosji są wyrzucani z państw bałtyckich” i taka praktyka „stanowi istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa Federacji”. Nawiązał w ten sposób do niedawnej decyzji władz w Rydze o wydaleniu ze względów bezpieczeństwa Borysa Katkowa, kierującego Rosyjsko – Łotewskim Towarzystwem Współpracy, a także zapowiedzi deportacji ponad tysiąca Rosjan mieszkających na Łotwie, którzy nie zdecydowali się na zdawanie obowiązkowego egzaminu językowego. Równolegle władze Estonii zapowiedziały, że nie przyjmą wydalonych z Łotwy Rosjan u siebie.

Putin zwiększa presję na państwa bałtyckie. Agresja propagandowa już się zaczęła

Wypowiedź Putina, zwłaszcza połączenie kwestii polityki migracyjnej Rygi z bezpieczeństwem Federacji Rosyjskiej - zdaniem ekspertów z Instytutu Studiów nad Wojną - ma na celu zarówno zwiększenie presji na stolice państw bałtyckich, jak również - w dłuższej perspektywie - w związku z odwoływaniem się przez rosyjskiego prezydenta do „rozszerzonej definicji suwerenności”, która obejmuje ochronę etnicznych Rosjan mieszkających poza obszarami Federacji, może prowadzić do podważania suwerenności, w tym granic, państw bałtyckich.

W rosyjskiej narracji publicznej coraz częściej mówi się o nieuchronności starcia z NATO, a jak tego rodzaju konflikt mógłby wyglądać w realistyczny sposób opisano w scenariuszu gry wojennej prowadzonej przez Bundeswehrę, którą niedawno ujawnił dziennik "Bild".

Jak może dojść do wojny Rosji z NATO? Wyciekły tajne plany Bundeswehry

Dziennik opisał sekwencję rosyjskich działań, która w konsekwencji doprowadziła do wybuchu pełnoskalowej wojny między Rosją a NATO, powołując się na poufny dokument sił zbrojnych, w którym opisano prawdopodobny rozwój wypadków. Jak może dojść do wojny? Punktem wyjścia jest rozpoczęcie przez Kreml kolejnej mobilizacji, w efekcie której rosyjskie siły walczące na Ukrainie zostaną wzmocnione o 200 tys. żołnierzy. Kwestią wtórną jest to, czy decyzja ta zapadnie jeszcze w lutym bieżącego roku, czy już po zaplanowanych na początek marca wyborach prezydenckich. W rezultacie Rosjanie mając przewagę ogniową i nowe siły zwiększą presję na froncie, przechwytując inicjatywę operacyjną.

Nota bene Putin już teraz, na spotkaniu z przedstawicielami wspólnot lokalnych mówił o tym, że rosyjska armia ma inicjatywę, którą odebrała stronie ukraińskiej i w pełni kontroluje sytuację. Kijów pozbawiony pomocy wojskowej Zachodu będzie miał mniejsze możliwości przeciwstawieniu się naporowi Rosjan, co spowoduje, iż latem tego roku ukraińskie linie obrony, lokalnie, zaczną się załamywać. Równolegle sytuacja w państwach bałtyckich, w szczególności relacje władz z przedstawicielami żyjącej tam mniejszości rosyjskiej zaczną się zaostrzać. Będziemy mieć do czynienia z narastająca falą protestów i demonstracji inspirowanych i wspieranych przez Kreml, który nasili propagandę oskarżającą Rygę i Tallin o łamanie praw człowieka.

We wrześniu 2024 roku na Białorusi rozpoczną się ćwiczenia Zapad

We wrześniu 2024 roku rozpoczną się na terenie Białorusi ćwiczenia Zapad, na potrzeby których Rosjanie skoncentrują - począwszy od miesięcy letnich - co najmniej 50 tys. żołnierzy. Warto przypomnieć, że pierwotnie manewry te miały się odbyć w ubiegłym roku, ale zostały odwołane, a wiosną tego roku Rosja wypowiedziała "Traktat o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie", w świetle którego miała obowiązek informowania i dopuszczenia obserwatorów na ćwiczenia, w których uczestniczyć będzie liczba żołnierzy przekraczająca umówione limity.

Tak jak w przypadku działań Rosji poprzedzających wybuch wojny na Ukrainie, jednostki, które przyjechały w ramach manewrów Zapad na Białoruś już nie wrócą do domu. Następnym krokiem Rosjan, w świetle scenariusza Bundeswehry, miałoby być rozpoczęcie, w październiku, procesu ponownego uzbrajania Obwodu Królewieckiego. Kontyngent sił znajdujący się w tej rosyjskiej enklawie został znacznie zredukowany w związku z intensywnymi działaniami wojennymi na Ukrainie, ale spadek intensywności walk może umożliwić Moskwie podjęcie decyzji o „powrocie do koszar” części królewieckiego garnizonu.

Propagandowa narracja o zagrożonym obwodzie królewieckim i destabilizacja przesmyku suwalskiego

Tym ruchom towarzyszyć będzie intensywna propaganda, w której przewijał się będzie watek nieuchronnego ataku państw NATO na Rosję, a najbardziej zagrożonym obszarem, w świetle tej narracji, miałby być właśnie obwód królewiecki. Począwszy od grudnia 2024 roku destabilizuje się sytuacja w obszarze obejmującym „przesmyk suwalski”, zarówno w Polsce jak i na Litwie. W tym celu m.in. wzmacniana może być presja migracyjna zarówno z terenu Białorusi, jak i Królewca.

Eskalacja następuje w styczniu 2025 roku, kiedy w Stanach Zjednoczonych ma miejsce „bezkrólewie” w związku z prawdopodobną zmianą administracji. Przedstawiciele nowej ekipy nie w pełni kontrolują sytuację, trwają gorące spory na temat przebiegu i rezultatu wyborów wzmacniane dodatkowo zapowiedzianymi głębokimi czystkami w administracji federalnej, które mają objąć, w świetle deklaracji Trumpa, nawet 50 tys. urzędników. Aparat państwowy Stanów Zjednoczonych jest sparaliżowany, z pewnością reaguje wolniej niż zwykle, co wykorzystują Rosjanie, powtarzając scenariusz wypróbowany przez nich w związku z Ukrainą.

Wykorzystując koncentrację wojsk na Białorusi, formułują żądania o charakterze politycznym, zwiększając w ten sposób presję i wykorzystują również fakt, że europejskie arsenały - w związku z dostawami dla Kijowa i powolnym wchodzeniem przemysłu zbrojeniowego na wyższe obroty - są właściwie opróżnione.

Eskalacja nastąpi w styczniu 2025? Gra nerwów i straszenie Europy bronią jądrową przez Putina

W styczniu 2025 roku odbywa się posiedzenie Rady NATO, w toku której państwa członkowskie zaniepokojone rozwojem sytuacji podejmują decyzję o wzmocnieniu swych sił w państwach bałtyckich i w Polsce. Ten ruch przedstawiany jest przez Rosjan w kategoriach przygotowań Sojuszu do ataku i stanowi usprawiedliwienie ciągłego zwiększania kontyngentu własnych sił na Białorusi.

Rosjanie używają też w tej grze nerwów argumentów związanych ze swym potencjałem jądrowym, zwłaszcza, że jak w grudniu 2024 roku oświadczył Aleksandr Łukaszenka zakończyli już dyslokacje swej taktycznej broni jądrowej na teren sąsiedniego kraju. W maju 2025 roku NATO, w ramach środków wiarygodnego odstraszania, decyduje się na przesunięcie w region Polski i państw bałtyckich swój 300 tys. korpus szybkiego reagowania, po to, aby w ten sposób zniechęcić Rosjan do ataku. Gra wojenna Bundeswehry rozpoczyna się właśnie od tego momentu, czyli od chwili kiedy odstraszanie zawiodło, co oznacza, że Rosja zdecydowała się na atak. Najprawdopodobniej nie w ramach „mniejszego wtargnięcia”, a znakomicie większymi siłami, na co wskazuje decyzja na temat skali obecności wojsk NATO w zagrożonym regionie.

Gra wojenna Bundeswehry. Opis wojny Rosji z NATO brzmi prawdopodobnie i groźnie

Opis sytuacji brzmi zarówno prawdopodobnie, jak i groźnie, należy jednak poczynić kilka zastrzeżeń. Po pierwsze mamy do czynienia z grą wojenną, a opisana sekwencja zdarzeń ma na celu uprawdopodobnienie wybuchu konfliktu. Gry tego rodzaju zawsze prowadzą do wojny, z czego nie należy wyciągać wniosku, że jest ona nieuchronna. Zawsze też sprawdza się w ten sposób najgorszy scenariusz rozwoju sytuacji, bo po to ćwiczymy, aby znaleźć luki w naszym systemie obrony i w efekcie starać się je naprawić. Jeśli dobrze zorganizuje się grę wojenną, to po to, aby była ona efektywnym materiałem do późniejszej pracy dla sztabów, zawsze musi być ona dla nas przegraną. Gra wojenna, którą wygrywamy, jest stratą czasu, pieniędzy i mydleniem oczu opinii publicznej.

"Bild" ujawnił poufny scenariusz Bundeswehry zapewne w wyniku „kontrolowanego przecieku”, po to, aby wstrząsnąć niemiecką i europejską opinią publiczną, co się udało, i zbudować w ten sposób poparcie zarówno dla kontynuowania wsparcia dla Ukrainy i po to, aby uruchamiająca całą sekwencję zdarzeń rosyjska przewaga na froncie nie nastąpiła, jak i dla zwiększania europejskiego potencjału obronnego.

To ostatnie działanie ma również związek z obawami co do kształtu atlantyckiej polityki Donalda Trumpa, jeśli ten wygra wybory prezydenckie. Wiele wypowiedzi wojskowych i polityków z różnych państw Europy, w których przewija się wątek narastającego rosyjskiego zagrożenia służą zarówno mobilizowaniu opinii publicznej, jak również są elementem przygotowań do szczytu NATO w Waszyngtonie, który zdaniem wielu ekspertów winien koncentrować się na wzmocnieniu europejskich zdolności wojskowych.

Scenariusz przygotowany na potrzeby Bundeswehry będzie tym bardziej prawdopodobny, jeśli działania europejskich, zwłaszcza zachodnich, członków NATO na rzecz obronności nie przyspieszą. W jednym jest on jednak całkowicie nierealny. Otóż w maju 2025 roku Rada NATO nie mogłaby podjąć decyzji o zwiększenia obecności wojskowej w rejonie „przesmyku suwalskiego”, a dowódca sił Paktu w Europie nie wydałby rozkazu dyslokacji 300 tys. żołnierzy, w tym 30 tys. z Bundeswehry, w zagrożony region? Dlaczego? Tych sił jeszcze nie ma, poza 100 tys. kontyngentem, który miałby być gotowy do działania w terminie pierwszych 7 dni. Ze zgromadzeniem pozostałych 200 tys. byłby poważny kłopot. I to jest rzeczywisty powód do niepokoju.

Portal Obronny - Ekspert o sytuacji Ukrainy w 2024 roku
Sonda
Uważasz, że Ukraina i Rosja mogą w 2024 r. rozpocząć negocjacje pokojowe?
Listen on Spreaker.