Portal Obronny 9 grudnia zorganizował w hotelu Belloto konferencję pt: „Wnioski z wojny w Ukrainie – wyposażenie i struktura polskiej armii oraz Obrony Cywilnej”, której partnerem strategicznym była Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. Jednym z paneli w czasie odbywającej się konferencji dotyczył Obrony Cywilnej pt: „Odbudowa Obrony Cywilnej jako systemu reagowania kryzysowego Państwa”, w którym uczestniczyli:
- Wiesław Leśniakiewicz, podsekretarz Stanu w MSWiA;
- Edyta Kluczyńska, dyrektor, Wydział Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze;
- Jerzy Jurczyński z Polandhelps.com;
Debatę prowadził Tomasz Walczak z Super Expressu.
Paneliści podczas panelu dyktowali o obronie cywilnej, a także jakie wnioski należy wyciągać w tej sprawie w kontekście doświadczeń z Ukrainy.
Jako pierwsza głos zabrała Edyta Kluczyńska z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze, jak mówiła podczas konferencji:
„My jako administracja samorządowo, tego najniższego szczebla, czyli powiatowa, gminna, tak naprawdę realizujemy zadania w zakresie pomocy obywatelom, pomocy humanitarnej. Dla nas wojna na Ukrainie i duża tym samym ilość uchodźców, którzy przybyli do naszego kraju, to było nowe doświadczenie. Nowe, którego wcześnie nie realizowaliśmy, dużej iiczbie uchodźców, obcokrajowców, musieliśmy z dnia na dzień, pomóc nauczyło to nas realizacji nowych zadań”.
Jak mówiła dalej Edyta Kluczyńska, do tej pory na terenie powiatu Jeleniej Górze przebywają uchodźcy, którym jest zapewnione zakwaterowanie, pomoc psychologiczna, medyczna. Dodając, że cała ta sytuacja sprawiła, że samorząd musi analizować na bieżąco zagrożenia, które powstają i wyciągać z tego wnioski i przygotowywać się do innych zagrożeń.
Kluczyńska powiedziała, że przez lata samorząd swoją pracę kierował na zagrożenia związane ze zmianami klimatu, były to m.in. powodzie, silne wiatry i na to się samorząd przygotowywał, jak dodaje:
„Zapomnieliśmy też o tym, że mogą być inne zagrożenia, że może za naszymi granicami być wojna i możemy być też zmuszeni do przyjęcia ludności, która będzie potrzebowała pomocy humanitarnej długofalowo. Ja myślę, że te wnioski zostały wyciągnięte i każde inne zagrożenie, które niosłoby taki obowiązek, zapewnienia zakwaterowania w dłuższej perspektywie czasu to już nas nauczyło i mamy pewne mechanizmy wypracowane”.
Kluczyńska zwróciła uwagę jednak, że cała pomoc to jednak była oddolna inicjatywa, a przepisy nie były przygotowane na takie coś jak napływ uchodźców.
„My nie byliśmy przygotowani. Z dnia na dzień musieliśmy dostosować swoje funkcjonowanie. A musimy pamiętać, że administracja publiczna i samorządy pracują w systemie ośmiu godzin. Tutaj musieliśmy całkowicie zmienić system pracy i zacząć działać nieszablonowo i działać troszeczkę na granicy prawa, dostosowując to prawo, aby realizować te zadania, aby pomóc uchodźcą. Jednak co mnie martwi, że do tej pory nie wyciemnialiśmy jeszcze prawnie wniosków, procedur (…), a to wszystko musi zostać usankcjonowane prawnie, abyśmy mieli do tego narzędzia, środki, a także, żebyśmy mieli osoby, które będą za to odpowiedzialne i w dłuższej perspektywie zapewnią uchodźcą pomoc nie tylko poprzez zakwaterowanie i przeczekanie pewnego okresu, ale też powrotu do normalnego życia”.
Głos potem zabrał Wiesław Leśniakiewicz, podsekretarz Stanu w MSWiA, który pracował nad ustawą o obronie cywilnej, która została już przyjęta przez parlament i czeka na podpis prezydenta. W pytaniu co by się nie znalazło w tej ustawie gdyby nie wojna na Ukrainie? Wiesław Leśniakiewicz powiedział:
„Ustawa bazuje na doświadczeniach ukraińskich, czyli szybka reakcja, pomoc obywatelom w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia życia i mienia. I muszę powiedzieć tak, z punktu widzenia ratowniczego jesteśmy przyzwoicie albo europejsko zorganizowani. System ratowniczy opierający się na podmiotach państwowych, zawodowych, ale również na wolontariacie ochotniczym. Ukraina nie ma tego, ona w ogóle nie miała wolontariatu ochotniczego to co my mamy w postaci ochotniczych straż pożarnych, to jest naprawdę duże wsparcie społeczności lokalnej”.
„Nie ulega wątpliwości, że są dwa kluczowe komponenty, budowania naszego bezpieczeństwa. To jest komponent militarny, za który odpowiada MON. A ten drugi komponent to ochrona ludności, który ma na celu stworzenie właściwego panelu bezpieczeństwa dla osób, które się będą znajdować albo w obszarze zagrożenia wojennego, albo poza tymi obszarami. Zamiarem tej ustawy nie są regulacje związane z operacyjnym funkcjonowaniem państwa, bowiem te rozstrzygnięcia znajdują się w ustawie o zarządzaniu kryzysowym (...), ale również mamy na myśli ustawy o stanie klęski żywiołowej czy o stanie wojennym – tam są elementy operacyjne. Natomiast kluczowym elementem tej ustawy były zadania, które należy wypełnić na rzecz budowania bezpieczeństwa obywateli i zdefiniowanej odporności społecznej, bo ją tak definiujemy gdzie po raz pierwszy pojawiają się tego typu definicje jak odporność społeczna, pomoc humanitarna, pomoc doraźna. Przygotowując te przepisy, przygotowaliśmy się na wypadek wystąpienia najgorszej sytuacji, jakim może być wojna, ale również na czasy związane z sytuacjami kryzysowymi różnego rodzaju".
Jak mówił dalej przedstawiciel MSWiA:
„Ta ustawa opiera się na trzech komponentach: organy ochrony ludności z ministrem spraw wewnętrznych i administracji jako szefem obrony cywilnej kraju w czasie wojny. Drugim obszarem to są podmioty, które mają wykonywać zadania na rzecz ochrony ludności – w ustawie zawarliśmy prawie 39 podmiotów. Służb, inspekcji, straży, które będą działać zarówno w czasie wojny jak i wszystko, co się dzieje w czasie pokoju. Występuje tam obszar ratowniczy, ale również podmioty, których celem jest utrzymanie normalnego funkcjonowania państwa, choćby z dostawą energii, wody — Dostrzegamy także wsparcie od organizacji pozarządowych, dlatego niektóre znalazły swoje odzwierciedlenie wprost wpisane w ustawę. A trzeci komponent to pomoc humanitarna i pomoc doraźna. Bo to było widać w czasie napływu uchodźców z Ukrainy”.
Wiesław Leśniakiewicz zwrócił także uwagę na znaczenie personelu, który będzie realizował zadania w określonych podmiotach:
„Zadanie wskazania personelu będzie się rozpoczynało od samorządu lokalnego, który będzie określał osoby, które ewentualnie mają realizować zadania w czasie wojny (...) I tutaj mówimy o korpusie ochrony cywilnej, ale widzimy także możliwości w tym korpusie funkcjonariuszy służb, którzy odeszli ze służby – skorzystali z przywileju emerytalnego 25-lat służby – ale do 65 roku wszyscy funkcjonariusze, którzy nie będą w służbie, będą na czas wojny w przydziałach mobilizacyjnych do wsparcia samorządu lokalnego, służb, inspekcji w zależności od tego, jaki przydział otrzymają od wojewody”.
Głos potem zabrał Jerzy Jurczyński, który przybliżył, jak wygląda ochrona ludności ukraińskiej w czasie wojny i z czym muszą się zmagać, ratownicy, medycy czy strażacy w czasie wojny. Bardzo często jak zwracał uwagę panelista, te służby są celem ataków rosyjskiej artylerii czy dronów.
„System ochrony ludności, jaki był dwa lata temu, to można powiedzieć, że nie było nic wtedy. To było pełne zaskoczenie, ale po tych prawie trzech latach wydaje się, że lekcja została odrobiona. Ten obraz zarządzania kryzysowego, to są różne etapy konfliktu, inne są potrzeby w Jeleniej Górze, która np. jest odpowiednikiem Lwowa, gdzie w przypadku agresji będzie to miejsce ewakuacji. A są takie miejsca jak Charków, które stanęły na pierwszej linii ognia i tutaj nie było czasu na przygotowania”.
Dalej Jerzy Jurczyński zwrócił uwagę, że straże pożarne, które otrzymały zgłoszenie do ostrzelanych budynków i bardzo często stawały przed dużym wyzwaniem, bo nigdy nie miały do czynienia z czymś takim w czasie ćwiczeń, bo to nie był klasyczny pożar klatki schodowej, ale zniszczone budynki i setki rannych. Ratownicy medyczni i lekarze także nie byli przygotowani na takie sytuacje.
Jak mówił dalej:
„Ukraińcy też się nauczyli, że straż pożarna, wozy strażackie są celem ataku. One są na pierwszej linii ognia. W pierwszym momencie ataku można się spodziewać tak jak na Ukrainie, że Straż Pożarna będzie celem ataków. Celem ataków celowych jak i terrorystycznych”.
Prelegent zwrócił także uwagę czy nasi strażacy w ciągu np. tygodnia są w stanie wyposażyć się w kamizelki kuloodporne z wkładami balistycznymi i kaski. „Ukraińcy strażacy nabyli te środki ochrony osobistej po iluś miesiącach. Teraz jest obowiązek, że muszą pracować w takim wyposażeniu, ale wiedzą, że są świadomym celem”. Panelista zwrócił także uwagę, że podstawowym obecnie wyposażeniem niemal każdego ratownika jest analizator/detektor latających obiektów, czyli dronów, bo informują one, że w pobliżu znajduje się dron i szacuje mniej więcej jego odległość. To, co także było celem ataków do karetki pogotowia, zajezdnie autobusowe czy tramwajowe dlatego też wymyślono, że te środki należy rozproszyć „wszystkie karetki na noc lub nawet w ciągu dnia dyżurują w terenie, a wszystkie autobusy, tramwaje były parkowane, wyprowadzane w rozproszeniu na ulice” - mówił prelegent. Problemem na Ukrainie jest także brak rotacji strażaków, którzy pomagają od początku wojny.
Na sam koniec padło pytanie o odporność społeczeństwa w budowaniu obrony cywilnej.
Jak mówiła Edyta Kluczyńska:
„Bardzo ważnym zapisem ten ustawy jest budowanie odporności społeczeństwa, czyli uświadomienie obywatelom, że są również odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Za bezpieczeństwo swoich rodzin, swoich domów. Jako najmniejsza komórka to oni muszą być przygotowani, by w tym pierwszym rzucie jak coś się wydarzy, móc ochronić się, ewakuować, ochronić swoją rodzinę. Ciesze się, że ta ustawa mówi, że powinniśmy szkolić obywateli i właśnie na tym poziomie najniższym gminy, powiatu zadaniem tych samorządów jest szkolenie obywateli, ćwiczenie z obywatelami, a także edukacja w szkołach (…) ważny jest także zapis, że od ministra kończąc na wójcie, ci ludzie będą przechodzić szkolenie prowadzone m.in. przez Akademie Pożarniczą czy szkoły prowadzone przez ministerstwo, gdzie ci nasi włodarze nabędą tej świadomości i tych umiejętności związanych z bezpieczeństwem”.
Wiesław Leśniakiewicz, podsekretarz Stanu w MSWiA
„To, że ustawę mamy, to nie znaczy, że jesteśmy znakomicie przygotowani. (…) obiekty zbiorowej ochrony nie są elementem najważniejszym, jest to jeden z elementów, które należy przygotować (…) czasami z dnia na dzień ktoś obejmuje funkcje wójta gminy czy prezydenta miasta wychodząc z minimalną wiedzą dot. powinności, jakie stają przed nim, ale dochodzimy do wniosku, że szkolenie jest elementem kluczowym. W związku z tym ustawodawca przyjął, że zarządzający muszą do 6 miesięcy przejść szkolenie. My czasem żyjemy w przeświadczeniu, że konwencje chronią wszystkie obiekty, które są kluczowe dla bezpieczeństwa, widzimy z perspektywy Ukrainy, że są to obszary pierwszego ataku”.
Jerzy Jurczyński:
„Pracownicy infrastruktury krytycznej, komunalni na Ukrainie wszyscy pracują w kaskach i kamizelkach kuloodpornych, są przeszkoleni z medycyny. Oni muszą czuć, że są zabezpieczeni i przygotowani, bo oni też są celem ataku. Ja wierze w samorząd, wierze w państwo, bo jeśli te struktury pękną, to możemy sobie nie poradzić. To jest coś, co musi tę nawałnicę przetrwać".
Polecany artykuł: