W grudniu ubiegłego roku w Portalu Obronny pisaliśmy o tym, że Indie przymierzają się do produkcji trzeciego lotniskowca. Wówczas czekano na decyzje Rady Zakupów Obronnych. W styczniu ubiegłego roku Parlamentarna Stała Komisja Obrony Indii zasugerowała potrzebę posiadania trzeciego lotniskowca. Stwierdziła ona wtedy, że „zasięg i elastyczność lotniskowca jest znacznie lepsza niż lotnisk wojskowych na odległych terytoriach wyspiarskich”. Teraz wydaje się, że proces posiadania lotniskowca zaczyna ruszać i to w czasie, kiedy trzeci chiński lotniskowiec Fujian jest w czasie prób morskich i nadal świat czeka na zapowiedź budowy czwartego lotniskowca, który według pogłosek ma mieć napęd atomowy.
Wracając jednak do Indii, minister obrony Indii Rajnath Singh w rozmowie z „The Tribune” przekazał, że Indie wkrótce rozpoczną produkcję trzeciego lotniskowca, który jak poparzeni INS Vikrant, miałby zostać zbudowany przez rodzimy przemysł. Jak zauważają indyjskie media, chociaż indyjscy planiści wojskowi już od jakiegoś czasu przewidywali potrzebę posiadania trzech lotniskowców, komentarze ministra obrony dla The Tribune wskazują na długoterminowe plany budowy lotniskowców, bo jak dodał minister Rajnath: „na tym nie poprzestaniemy [przyp. red. trzy lotniskowce]. Zrobimy jeszcze pięć, sześć” – zapewniał minister. Widać wyraźnie, że ambicję Indii są w tej kwestii ogromne, co nie dziwi, zwłaszcza że Chiny mają podobne plany jeśli chodzi o budowę kolejnych lotniskowców. Chińska armia ma ambitny cel, jakim jest zbudowanie floty składającej się z ponad 10 lotniskowców do 2050 roku. Według raportu amerykańskiego think tanku Center for Strategic and Budgetary Assessment z 2022 r., Chiny dysponują zasobami niezbędnymi do wystawienia do 2030 r. do pięciu lotniskowców.
Minister obrony nie podał jednak harmonogramu rozpoczęcia budowy przyszłych lotniskowców. Nie podano również żadnych szczegółów na temat ich rozmiarów i konstrukcji – czy będą napędzane konwencjonalnie, jak obecne indyjskie lotniskowce, czy też będą napędzane energią atomową. Mimo wszystko jak pisał w zeszłym roku Bloomberg, informując o planach Indii, wartość nowego lotniskowca szacuje się na około 4,8 miliardów dolarów. Według ludzi zaznajomionych ze sprawą, na których powoływał się wówczas Bloomberg, nowy lotniskowiec będzie mógł zabrać na pokład co najmniej 28 samolotów i śmigłowców oraz ma mieć wyporność 45 000 ton. Nowy trzeci lotniskowiec zostałby zbudowany przez Cochin Shipyard Limited na wzór INS Vikrant. Budowa pierwszego rodzimego lotniskowca w kraju, INS Vikrant, trwała 23 lata, od momentu zaprojektowania w 1999 roku do oddania do użytku we wrześniu 2022 roku. Biorąc pod uwagę ten precedens, oczekuje się, że budowa drugiego rodzimego lotniskowca w Indiach obejmie od 5 do 10 lat.
To, co ma być kluczowe w nowym lotniskowcu to, że będzie obsługiwał francuskie samoloty Rafale, na które zdecydowały się Indie. Można więc sądzić, że zapewne Indie zdecydują się na dokupienie jeszcze tych samolotów, ponieważ według planów 26 Rafale ma trafić także na INS Vikrant czy nawet INS Vikramaditya, które obecnie na swoich pokładach posiadają samoloty MiG-29.
Trzy lotniskowce pomogą Indiom odstraszyć Chiny, które systematycznie rozwijają swoją marynarkę. Zwraca się uwagę, że pozostałe nowe lotniskowce, które zapowiedział Rajnath Singh, pozwolą indyjskiej marynarce wojennej wysyłać lotniskowce daleko poza Ocean Indyjski, potencjalnie nawet na Morze Południowochińskie. Posiadanie trzech lotniskowców było od dawna żądaniem Marynarki Wojennej. Marynarka Wojenna twierdzi, że posiadanie trzech lotniskowców umożliwi jednoczesną eksploatację dwóch lotniskowców na obu wybrzeżach, jednego w Zatoce Bengalskiej, a drugiego na Morzu Arabskim, podczas gdy trzeci będzie w trakcie konserwacji i remontów.
Mimo tego indyjski Business Standard studzi trochę emocję, piszą, że biorąc pod uwagę koszty i czas potrzebny na zaprojektowanie, zbudowanie, wyposażenie i uruchomienie lotniskowca, jest również mało prawdopodobne, aby indyjska marynarka wojenna obsługiwała flotę ośmiu lub dziewięciu lotniskowców jednocześnie. Niektóre z tych przyszłych okrętów jak dodaje portal „jeśli zostaną zbudowane, prawdopodobnie zastąpią istniejącą flotę lotniskowców marynarki wojennej”. Pięć do sześciu lotniskowców będzie również wymagać dużej liczby okrętów pomocniczych i infrastruktury. Wszystko to wymaga znacznych inwestycji pieniężnych. Dlatego władze Indii muszą dużo zrobić w zakresie zwiększania budżetu obronnego. Indie zajmują czwarte miejsce na świecie pod względem wydatków wojskowych z łącznymi wydatkami na kwotę 83,6 miliarda dolarów, co oznacza wzrost o 4,2% w porównaniu z rokiem poprzednim. Mimo, że Indie zajmują czwarte miejsce na świecie pod względem wydatków na obronę, stoją przed wyzwaniami. Większa część indyjskiej obronności wojskowej przeznaczana jest na płace i emerytury dla 1,4 miliona sił zbrojnych. W ciągu najbliższych 5-7 lat rząd Indii planuje wydać 130 miliardów dolarów na modernizację sprzętu we wszystkich rodzajach sił zbrojnych.
Warto zauważyć, że w regionie obecnie trwa wyścig jeśli chodzi o posiadanie odpowiednich środków odstraszania. Poza Chinami i Indiami, które mają ambitne plany posiadania dużej liczy lotniskowców. To niedawno Japończycy przekształcili śmigłowcowiec JS Izumo w lekki lotniskowiec zdolny do przenoszenia samolotów F-35. Dodatkowo przebudowują kolejny śmigłowiec JS Kaga, by również stał się lekkim lotniskowcem. Podobnie Republika Korei planuje zbudowanie lotniskowca do 2030 roku. Widzimy więc, że na Indo-Pacyfiku trwa wyścig zbrojeń.
W 1961 roku Indie stały się pierwszym krajem azjatyckim, który nabył od Wielkiej Brytanii lotniskowiec – HMS Hercules. Przemianowany na INS Vikrant, odegrał kluczową rolę podczas wojny indyjsko-pakistańskiej w 1971 roku, zanim został wycofany ze służby w 1997 roku. Następnie Indie nabyły swojego drugiego lotniskowca, HMS Hermes, również pochodzącego z drugiej ręki, czyli z Wielkiej Brytanii, i przemianowano go na INS Viraat. Wprowadzony do służby w 1987 roku, INS Viraat służył indyjskiej marynarce wojennej aż do wycofania go ze służby w 2017 roku.
Obecnie Indie obsługują dwa lotniskowce – INS Vikramaditya, zakupiony od Rosji, oraz INS Vikrant, pierwszy rodzimy lotniskowiec. Oba są lotniskowcami o napędzie konwencjonalnym oraz wykorzystują rampy skokowe do wspomagania startów samolotów. Jeśli plany zostaną zrealizowane, to Indie i Chiny będą na drugim miejscu jeśli chodzi o posiadane lotniskowce, tym samym wyprzedzą Wielką Brytanię, która posiada 2. USA będzie trudno dogonić, bo posiadają 11, ale liczba 3 będzie już coś znaczyć. Co prawda Indie jak i Chiny posiadają po jednym konstrukcji radzieckiej – podobne wiecznie popsutego Admirała Kuzniecowa, to jednak posiadanie takiego lotniskowca to zawsze efekt psychologiczny.
Obecnie Indie posiadają 132 okręty wojenne, 143 samoloty i 130 śmigłowców. Jednak kraj ten chce posiadać 160 okrętów wojennych do 2030 r. i 175 do 2035 r. Poza tym, ponad 60 okrętów indyjskiej marynarki wojennej znajduje się obecnie na różnych etapach budowy. Kraj ten przeprowadza więcej patroli okrętów wojennych niż kiedykolwiek wcześniej w obliczu rosnących obaw związanych z rosnącą sprawnością morską Chin. Dodatkowo Indie zmodernizowały również pasy startowe na wyspach Andaman i Nicobar, umożliwiając samolotom lądowanie w nocy. Jest to próba utrzymania ściślejszej kontroli nad wąskimi cieśninami Malakka, Sunda i Lombok na południowym Oceanie Indyjskim. Łańcuch wysp jest wykorzystywany przez Indie i ich partnerów do nadzoru morskiego.