Czy żołnierz może mieć tatuaże? To zależy... I co o tym sądzi minister obrony narodowej?

2024-02-19 22:00

Świat się zmienia i jak to powiedział 2500 lat temu Heraklit z Efezu: „wszystko płynie”. Jeszcze 40 lat temu w Wojsku Polskim żołnierza z tzw. dziarami można było spotkać (prawie) wyłącznie w oddziałach Obrony Terytorialnej Kraju, do którego kierowano obywateli z wyrokami w życiorysie. Dziś polski żołnierz, polski funkcjonariusz (na przykład) Straży Granicznej czy polski policjant mogą mieć tatuaże? Nikt ich za ta takie ozdoby nie odeśle do cywila?

tatuaż, tatuażysta

i

Autor: pixabay.com

Jeszcze kilkanaście lat temu zwierzchność krytycznie postrzegała obywatela, który chciałby podpisać papiery „na zawodowego”. Coś się zmieniło od tego czasu?

GŁUPOTĄ JEST ZREZYGNOWAĆ Z ŻOŁNIERZA Z POWODU TATUAŻU

Władza często dawała dyspensę wówczas, gdy tatuaż(e) był(y) skryte pod umundurowaniem. Znaczy się: gdy żołnierz miał tatuaż na przedramieniu, to nie powinien z nim paradować. „Nie powinien”, bo bywało, że zwierzchność – tu czy tam – była tolerancyjna. Ale bez przesady. Nadal teraz, to do wojska nie wezmą delikwenta, jak ma na czole czy twarzy coś wytatuowanego. Nawet, gdyby miał godło polski w kolorze! Chociaż… ale do tego jeszcze wrócimy.

W zmianie przepisów swój (spory udział) miał poseł Kukiz’15 – Paweł Szramka, dodajmy: b. żołnierz zawodowy. W 2016 r. stwierdził celnie: „Jeśli ktoś jest zdolny do służby i chce poświęcić się ojczyźnie, głupotą jest nie przyjąć go z powodu tatuażu!”

A jeszcze rok wcześniej ówczesny minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zaostrzył przepisy w rzeczonej materii. Mundurowym nie są one obce, ale cywilnym Czytelnikom Portalu Obronnego nie muszą być znane. Zatem trzeba wiedzie, jeśli ktoś nie wie, że przeciwwskazania do służby mundurowej zawarte były w „wykazie chorób lub ułomności uwzględnianych przy orzekaniu o zdolności do zawodowej służby wojskowej".

Minister Siemoniak w 2015 r. uznał, że „tatuaże twarzy, szyi i przedramion należy kwalifikować jako szpecące". Wcześniej komisje lekarskie podchodziły do wytatuowanych indywidualnie. Po zaostrzeniu przepisu musiały wydawać automatycznie orzeczenie o niezdolności do służby w mundurze takiego obywatela.

W prawie jest tak, że to, co nie jest zakazane, jest dozwolone. I kandydat na wojaka lub żołnierz w służbie mogli się tatuować w tych miejscach, których nie wymieniało rozporządzenie Siemoniaka. Trzeba przyznać, że nie był to dobry pomysł tego polityka. Trochę odleciał od bazy. Media pełne były doniesień, jak to przez jakiś tatuaż na przedramieniu (nie było takich, którzy pchaliby się do armii mając lico wytatuowane niczym Popek albo Różalski) Siły Zbrojne RP poniosły stratę.

FRANCUZI ZAWSZE MIELI LIBERALNE PODEJŚCIE DO RZECZYWISTOŚCI

Oczywiście wśród wyższych oficerów byli i są tacy, którzy uważają, że żołnierze nie powinni tatuować się w miejscach widocznych (najczęściej ludzie fundują sobie skórne malowidła w miejscach widocznych, by się móc pochwalić takim tatuażem), ale wielu z nich ma świadomość, że dla wielu żołnierzy tatuaże mają wartość sentymentalną.

I jak było na początku: świat się zmienia. Nawet w podejściu do tatuaży u wojskowych. Pełna wolność w tej materii panuje w Legii Cudzoziemskiej. W niej żołnierz może mieć wytatuowaną… głowę. W czasie, w którym nasz minister Siemoniak zaostrzał przepisy, to w armii amerykańskiej je… luzowano. W 2015 r. zniesiono limitowanie tatuaży. Dziary tak, ale… żołnierz mógł mieć na sobie tylko cztery obrazki (nie większe od dłoni) poniżej łokci i kolan.

Czy zatem wytatuowani mundurowi u nas też już podlegają urzędowej dyspensie, skoro posłowi Szramkowi ( i innym) udało się (w 2017 r.) zliberalizować stosowne przepisy? Może… może jeszcze nie teraz.

WYTATUOWANY W WYSZCZEGÓLNIONYCH MIEJSCACH NA MISJĘ ZAGRANICZNĄ NIE POJEDZIE

Bo liberalnie to było do czerwca 2022 r. Wówczas pojawiły się nowe-stare wskazówki dla lekarzy orzeczników. W rozporządzeniu „w sprawie orzekania o zdolności do służby wojskowej i trybu postępowania wojskowych komisji lekarskich w tych sprawach” w jednym z punktów stwierdza się:

„Osoby posiadające tatuaże twarzy, szyi lub powierzchni dłoniowej/grzbietowej ręki i palców ubiegające się o powołanie do służby wojskowej w pododdziałach reprezentacyjnych Sił Zbrojnych oraz żołnierzy pełniących służbę wojskową w pododdziałach reprezentacyjnych Sił Zbrojnych należy kwalifikować jako niezdolnych. Osoby posiadające tatuaże wyrażające treści powszechnie uznawane za nieakceptowalne wymagają konsultacji psychologicznej i psychiatrycznej”.

Dodajmy, że chodzi o kwalifikacje do tzw. grupy IV. A w niej są nie tylko „reprezentacyjni”. ale także studenci szkół wojskowych i żołnierze skierowani do służby poza granicami państwa. Na marginesie: to właśnie w wojskach specjalnych nie brakuje… wytatuowanych, o czym swego czas wspomniał b. dowódca GROMu gen. Roman Polko.

Konkludując: to nie jest szczegółowa analiza problemu, to są spostrzeżenia wskazujące, że taki w Wojsku Polskim istnieje. O dziwo w w Policji nadążyli za duchem czasów. Od roku, jak zarządził komendant główny, policjant może mieć nie tylko tatuaż na przedramieniu, ale może go podczas służby… odsłaniać! Pod warunkiem, że dziarki treścią, formą czy przekazem nie są „godzące w powagę munduru”oraz „społeczny wizerunek policyjnej formacji”. Panie Ministrze obrony narodowej, może weźmiesz Pan przykład z komendanta głównego Policji?

Sonda
Uważasz, że żołnierz nie powinien być dyskwalifikowany przez to, że ma widoczny tatuaż?