Spis treści
- Nie będzie dwustopniowego procesu wejścia Ukrainy do NATO
- Jest Rada Ukraina-NATO, ale Kijów spodziewał się więcej
- Wielodomenowa obecność i rozbudowa sił na Bałtyku, Morzu Czarnym, Morzu Śródziemnym i w rejonach arktycznych
- Kryzys migracyjny na granicy z Polską był zaplanowaną przez Białoruś i Rosję agresją poniżej progu wojny
- Zasada „obrony każdego cala kwadratowego” państw NATO
- 300 tys. sił NATO-wskich - kontyngent o podwyższonej gotowości
- Decyzję o użyciu kontyngentu o podwyższonej gotowości podejmować mają wojskowi, nie politycy
- NATO-wska strategia odstraszania jądrowego będzie modernizowana
- Ukraina nie odniosła sukcesu podczas szczytu NATO w Wilnie
- Można było doprowadzić do wypowiedzenia Aktu Stanowiącego Rosja – NATO
Nie będzie dwustopniowego procesu wejścia Ukrainy do NATO
W najważniejszym dla kwestii ukraińskiego członkostwa w NATO punkcie zawarto zapis, w myśl którego „uznajemy, że droga Ukrainy do pełnej integracji euroatlantyckiej wykroczyła poza potrzebę planu działań na rzecz członkostwa (MAP)”. Podkreślał to zresztą w publicznych wypowiedziach Jens Stoltenberg, deklarując, że zamiast dwustopniowego procesu wejścia Ukrainy do NATO będziemy mieć formułę jednostopniową. Ale czy szybszą? Co do tego nie ma pewności, choćby z tego względu, że w dalszej części pkt. 11 państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego umieściły zapis, w świetle którego akcesja Ukrainy będzie miała miejsce kiedy „Alianci się zgodzą a warunki zostaną spełnione”.
Określeniem tego, czy warunki zostały spełnione zajmować się mają ministrowie spraw zagranicznych państw tworzących NATO, którzy mają „regularnie oceniać postęp” procesu dostosowania określonego w ramach Rocznych Programów Narodowych (Annulal National Programme).
A zatem będziemy mieć do czynienia co najmniej z kilkoma tego rodzaju dokumentami, których zadaniem będzie opisanie planu ukraińskich reform i od dokonywanej okresowo oceny ich implementacji zależeć będzie ocena tego, czy dostosowanie ukraińskich sił zbrojnych do standardów NATO jest na tyle zaawansowane, że można zacząć na poważnie dyskutować o możliwości sformułowania zaproszenia do Sojuszu. I wówczas będziemy mieć do czynienia z drugą formułą zapowiedzianą w pkt. 11, a mianowicie z koniecznością osiągnięcia zgody wśród Aliantów.
Jest Rada Ukraina-NATO, ale Kijów spodziewał się więcej
Wileńska deklaracja Sojuszu Północnoatlantyckiego nie zawiera zatem zapisów, na podstawie których moglibyśmy sądzić, że proces przyjmowania Ukrainy do NATO ulegnie w przyszłości przyspieszeniu. Może tak oczywiście być, ale nie wynika to wprost z zapisów komunikatu końcowego, co zresztą pozwala zrozumieć przynajmniej część ukraińskiej frustracji z tego tytułu, bo z pewnością Kijów spodziewał się więcej.
Jednocześnie utworzono Radę Ukraina – NATO (pkt.12), stałe ciało, w którym na równych z członkami Paktu uczestniczyć będzie Ukraina. Oznacza to uzyskanie przez Kijów nowych uprawnień, bo będzie on miał możliwość uruchomienia art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego mówiącego o konsultacjach w sytuacji, kiedy bezpieczeństwo jednego z członków Paktu jest zagrożone oraz z pewnością oznacza budowę rutynowych i automatycznych procedur ułatwiających wprowadzanie NATO-wskich standardów w ukraińskich siłach zbrojnych.
Zapowiedziano też (pkt. 13) instytucjonalizację tzw. Kompleksowego Pakietu Pomocy (CAP). Rada, w świetle zawartych w komunikacie propozycji, ma to być stałe ciało zarządzające również pomocą wojskową dla Ukrainy, co ma być kluczowym elementem formuły izraelskiej, czyli takiego zaplanowania i sfinansowania wieloletnich programów pomocy wojskowej, aby Ukraina była w stanie samodzielnie zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Wielodomenowa obecność i rozbudowa sił na Bałtyku, Morzu Czarnym, Morzu Śródziemnym i w rejonach arktycznych
O ile rozczarowanie Ukrainy, której przedstawiciele oczekiwali od szczytu więcej można zrozumieć, o tyle dla obrazu tego, co się dokonało w Wilnie, warto zwrócić uwagę również na inne postanowienia. I tak państwa NATO w komunikacie podkreślając (pkt. 5), że Rosja jest „największym zagrożeniem” dla bezpieczeństwa deklarują (pkt. 14) swą wielodomenową obecność i rozbudowę sił na Bałtyku, Morzu Czarnym, Morzu Śródziemnym i w rejonach arktycznych. Jest to nie tylko potwierdzenie przyjętej jeszcze w Madrycie formuły 360֯, ale co bardziej istotne, zapowiedź traktowania tzw. wschodniej flanki w kategoriach wschodniego frontu, rozbudowanego obszaru odpowiedzialności rozciągającego się od Nordkapu i okalających przylądek akwenów do wschodniej części Morza Śródziemnego, którego znaczenie dla bezpieczeństwa państw Sojuszu w najbliższych latach będzie rosło.
Kryzys migracyjny na granicy z Polską był zaplanowaną przez Białoruś i Rosję agresją poniżej progu wojny
To obiektywnie zwiększa znaczenie Polski, zajmującej centralny obszar z punktu widzenia zdolności do skomunikowania wojskowego tych oddalonych od siebie teatrów. Nie mniej istotnym - z naszej perspektywy - jest umieszczenie w komunikacie końcowym (pkt.15) odwołania do polityki Białorusi i wezwanie reżimu Łukaszenki do „zaprzestania złowrogich działań przeciwko sąsiadom, szanowania praw człowieka i podstawowych wolności oraz przestrzegania prawa międzynarodowego.”
Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o stwierdzenie, że ubiegłoroczny kryzys migracyjny na granicach z państwami NATO, w tym z Polską, nie był żadnym „kryzysem humanitarnym”, ale zaplanowaną i przeprowadzoną przez reżim Łukaszenki w porozumieniu z Rosją akcją dywersyjną, agresją poniżej progu wojny. Włączenie „kwestii Białorusi” i jej przyszłości do komunikatu końcowego jest zwróceniem uwagi na istotne znaczenie tego kraju dla geografii bezpieczeństwa naszej części Europy. To też ważne zapisy z naszego punktu widzenia.
Zasada „obrony każdego cala kwadratowego” państw NATO
Nie mniej istotne, z perspektywy zdolności wojskowych NATO, są deklaracje sformułowane w pkt. 27 traktowania 2% poziomu wydatków na bezpieczeństwo w relacji do PKB w kategoriach nie celu maksimum, ale już obecnie, w związku z nowymi planami i nowym modelem obrony, w kategoriach punktu wyjścia. Po doświadczeniach wojny na Ukrainie podkreślono (pkt.30) znaczenie przemysłu pracującego na rzecz sił zbrojnych, co oznacza zarówno położenie nacisku na kooperację, jak i zapewne wzrost wieloletnich zamówień rządowych i inwestycje w nowe zdolności.
W pkt. 32, w którym zawarto zasadę „obrony każdego cala kwadratowego” państw NATO, mowa jest w gruncie rzeczy o nowej strategii obrony i odstraszania, deterrence by denial, terytorium Sojuszu. Kwestią odrębną jest oczywiście sprawa dysponowania odpowiednimi siłami predysklokowanymi w newralgiczne rejony, bo dziś Pakt Północnoatlantycki nie ma adekwatnych zdolności, ale na poziomie doktrynalnym mamy do czynienia z istotną zmianą.
300 tys. sił NATO-wskich - kontyngent o podwyższonej gotowości
Z pierwszych medialnych informacji na temat wojskowych ustaleń poczynionych na wileńskim szczycie (mowa jest o przyjęciu 4400 stron nowych dokumentów) wynika, iż zapowiedziane zmiany są w istocie głębokie. Dość oględnie zostały one opisane w pkt. 34 komunikatu końcowego. Chodzi m.in. zobowiązanie 32 państw członkowskich do wskazania, które siły miałyby wchodzić w skład 300 tys. sił kontyngentu o podwyższonej gotowości. Mają zostać one podporządkowane na wypadek zagrożenia czy konfliktu, dowództwu dwóch korpusów NATO-wskich, jednemu istniejącemu siedzibą w tureckim Izmirze (mówi się, że ma on być dowodzony przez oficera z Wielkiej Brytanii) i drugiemu, który planuje się powołać w Wiesbaden (dowodzić mają Amerykanie).
Decyzję o użyciu kontyngentu o podwyższonej gotowości podejmować mają wojskowi, nie politycy
Nowość przyjętych rozwiązań sprowadza się do przyjęcia zasady, że decyzję o użyciu tych sił podejmować mają w przyszłości wojskowi, co oznacza pominięcie formuły konsultacji i decyzji politycznych wydłużających czas reagowania. Z naszej perspektywy znaczenie mają tez zapisy pkt. 37 gdzie mowa jest o przykładaniu wagi państw NATO do rozwoju sił zdolnych szybko wejść do walki, „szczególnie ciężkich”, z czym wcześniej były problemy oraz zapowiedź, sformułowana w pkt. 40 - rozbudowy systemu rurociągów, dzięki którym miałoby być dostarczane paliwo. Do tej pory nie docierały one do państw, które weszły do NATO po 1997 roku i zapowiedź zmiany tego stanu rzeczy oznacza wymierne korzyści ekonomiczne i przede wszystkim jeden z pierwszych kroków na rzecz zmiany statusu „członków II kategorii”, jakimi nadal, w wielu wymiarach, są państwa naszej części Europy.
NATO-wska strategia odstraszania jądrowego będzie modernizowana
Podobnie należy odczytywać deklarację, która pada w pkt. 45 i w której mowa jest o modernizacji NATO-wskiej strategii odstraszania jądrowego i zapowiada się podjęcie działań na rzecz zwiększenia partycypacji państw członkowskich we wspólnych ciężarach. Może nie jest to jeszcze deklaracja włączenia Polski do programu Nuclear Sharing, ale ruch w dobrym, z naszego punktu widzenia, kierunku.
Podobnie jak zapowiedź (pkt. 65) większej, wspólnej aktywności państw NATO celem ochrony infrastruktury krytycznej znajdującej się na dnie mórz. Do tej pory przygotowanie sił Sojuszu do przeciwdziałania akcjom dywersyjnym, przede wszystkim rosyjskim, pozostawiało wiele do życzenia, w tym na Bałtyku, co oznacza, że zwrócenie uwagi na ten obszar jest również krokiem, który dobrze, że został podjęty.
Ukraina nie odniosła sukcesu podczas szczytu NATO w Wilnie
Dokonania szczytu NATO w Wilnie w ujęciu medialnym zdominowane zostały przez kwestie związane z członkostwem Ukrainy. Postęp nie jest w tej kwestii imponujący, ale jeśli weźmiemy pod uwagę zmiany w polityce odstraszania, w tym związane z wejściem do NATO Szwecji i nowym modelem obrony, zmiany są poważniejsze niż to wynika z przekazów publicznych. Ukraina nie odniosła sukcesu w Wilnie, istotna część jej oczekiwań i aspiracji nie została spełniona, ale z perspektywy państw Europy Środkowej i Skandynawów, czyli znajdujących się na wschodniej flance, zapowiedziane zmiany są ważne i idą w dobrym kierunku.
Można było doprowadzić do wypowiedzenia Aktu Stanowiącego Rosja – NATO
Można byłoby uzyskać znaczenie więcej, choćby doprowadzić do wypowiedzenia Aktu Stanowiącego Rosja – NATO, czy uzyskania dalej idących deklaracji w sprawach nuklearnych. Brak tego rodzaju osiągnięć pokazuje, z jak trudną materią mamy do czynienia, zwłaszcza jeśli chodzi o pokonanie oporów najbardziej ostrożnych partnerów w Sojuszu. W Wilnie NATO zrobiło niewielki krok w dobrym kierunku, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z deklaracjami politycznymi. Teraz czas, aby doprowadzić do realizacji tych, póki co, papierowych zapewnień, a z tym w przeszłości nie było łatwo.