• Ukraińskie media nazwały spotkanie Zełenskiego z Trumpem produktywnym, zwracając uwagę na omówienie kwestii frontu, obrony przeciwlotniczej i dalekosiężnej broni.
• Zełenski zaproponował wymianę tysięcy ukraińskich dronów na amerykańskie rakiety Tomahawk; temat pozostał otwarty.
• Rosyjskie media podkreślały, że Trump odmówił przekazania Tomahawków, interpretując to jako korzystne dla Moskwy.
Według Zełenskiego spotkanie może „realnie przybliżyć zakończenie wojny”
Ukraińskie źródła informacyjne relacjonują sobotnie (17 października) spotkanie w tonie powściągliwego optymizmu połączonego z realizmem. „Ukraińska Prawda” podkreśliła, że „Trump odmówił dostarczenia Zełenskiemu Tomahawków, ponieważ uważa dyplomację za priorytet”. W komentarzu do materiału (opartego głównie na źródłach zachodnich) czytelnik portalu napisał:
„Nasi przywódcy najwyraźniej nie potrafią pojąć, że Trump nigdy nie był proukraiński. Dlatego każde pozytywne kichnięcie Trumpa w stronę Ukrainy jest w jakiś sposób postrzegane jako bezpośredni krok Trumpa w stronę Zełenskiego. Ale tak nie jest. Co więcej, Trump jest dość mściwy i myślę, że nie zapomniał o tym, że Zełenski odmówił mu kiedyś udostępnienia kompromitujących materiałów na temat Bidena („Burisma”), ani o poparciu Zełenskiego dla Bidena podczas ostatniej kampanii prezydenckiej, ani o kłótni w Gabinecie Owalnym (...). Dlatego Trump nie daje nam Tomahawka, ponieważ wzmocniłoby to nasze możliwości prowadzenia wojny z Putinem, a tym samym zmniejszyłoby nadzieje Trumpa na szybkie zakończenie tej wojny. Zamiast tego Trump ponownie zgodził się spotkać z Putinem w Budapeszcie, który chce pokoju wyłącznie na rosyjskich warunkach…”.
Opinia obywatelska nie pokrywa się z oceną wyrażoną po spotkaniu przez Zełenskiego. A ten określił je jako „produktywne” i mogące „realnie przybliżyć zakończenie wojny”. W Kijowie i Moskwie, w państwach sojuszniczych Ukrainy, czekano, co Trump powie w kwestii ewentualnych dostaw dla Ukrainy pocisków manewrujących Tomahawk. Jeszcze przed spotkaniem wypowiadał się tak, że można było jego słowa odczytać jako zapowiedź wykluczenia takiej transakcji. Transakcji, bo rakiet Kijów nie dostałby w prezencie. Podczas konferencji prasowej poprzedzającej zamknięte dla mediów rozmowy Trump powtórzył, w swoim stylu, wcześniejszą opinię.
Media ukraińskie cytują komentarz Zełenskiego: „Rozmawialiśmy o Tomahawku. Jestem otwarty w tej kwestii. Chcielibyśmy mieć tę broń. Prezydent Trump zauważył, że powinniśmy zrozumieć, że Stany Zjednoczone również jej potrzebują. Ale nikt nie usunął tego tematu z negocjacji” – ocenił prezydent Ukrainy.Jednocześnie Zełenski przyznał, że jest realistą, gdy zapytano go, czy opuszcza Waszyngton z optymizmem w kwestii dostaw broni dalekiego zasięgu.

Według Trumpa wojna powinna zakończyć się „tam, gdzie obecnie stoją strony”
Media ukraińskie nie analizują propozycji Zełenskiego, który zaoferował w zamian za Tomahawki „tysiące ukraińskich dronów”. Nie komentują również reakcji Trumpa na tę ofertę, który zbył ją, stwierdzając, że „USA mają dużo bezzałogowców” i że „nie ma to jak odrzutowce”.
Radio Swoboda tak streściło rozmowy w Białym Domu: „Trzecie spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa w Białym Domu, z którym Kijów wiązał duże nadzieje, nie przyniosło przełomu w sprawie przekazania Tomahawków Ukrainie. Przywódcy Ukrainy i Stanów Zjednoczonych spotkali się po telefonie Władimira Putina do Trumpa, po czym amerykański przywódca ogłosił nowy szczyt ze swoim rosyjskim odpowiednikiem w Budapeszcie.
Amerykański prezydent stawia na dyplomację i daje do zrozumienia, że wojna powinna zakończyć się „tam, gdzie obecnie stoją strony”. Zełenski się z tym zgodził, ale zaznaczył, że nowe stanowisko Putina jest nieznane”.
W komentarzu podkreślono, że: „Każda wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu jest śledzona z zapartym tchem w wielu stolicach. Zwłaszcza po nieudanych negocjacjach w lutym, które zakończyły się publicznym skandalem między przywódcami. Wydaje się, że ukraińska delegacja wysokiego szczebla wyraźnie wyciągnęła wnioski z lutego: jej lider nie wywołuje już niezadowolenia u swojego amerykańskiego odpowiednika swoim pojawieniem się…”.
Tych stricte autorskich komentarzy po rzeczonym spotkaniu w mediach ukraińskich jest niewiele. Głównie skupiają się na tym, kto i co powiedział, a nie dlaczego tak – a nie inaczej – się wyraził.
Według Kommiersanta „Trump upokorzył Zełenskiego z gracją”
Niezależna „Nowaja Gazieta Ewropa” nie pudruje rzeczywistości, stwierdzając: „Głównym rezultatem tej rozmowy była decyzja o zintensyfikowaniu kontaktów rosyjsko-amerykańskich i zorganizowaniu szczytu w Budapeszcie. Europejscy urzędnicy zareagowali z wyraźnym rozczarowaniem: Trump po raz kolejny „przesunął się w stronę stanowiska Putina”, a cały proces „przeciągania liny” na korzyść Zełenskiego będzie musiał rozpocząć się od nowa”.
Komentator podkreślił, że „Tym razem Donald Trump unikał krytyki którejkolwiek ze stron konfliktu zbrojnego, ale powstrzymał się również od wyrażenia swojej opinii na temat tego, czy Ukraina będzie musiała oddać terytorium w ramach porozumienia pokojowego z Rosją...”.
Prorządowy „Kommiersant” uważa, że „Trump upokorzył Zełenskiego z gracją: zakończenie spotkania w Białym Domu było zaskakujące”. Jego felietonista Aleksandr Griszyn podkreślił, że rozmowy w Białym Domu były dla Zełenskiego prawdziwym szokiem. „Pośpieszył nawet z telefonem do Europy, ale nie byli w stanie mu pomóc. Tym samym ukraiński polityk udowodnił niekompetencję UE”.
Natomiast portal gazieta.ru podkreśla, że „Szef Pentagonu Pete Hegseth, siedzący naprzeciwko ukraińskiego przywódcy, również się wyróżniał: miał na sobie krawat w barwach rosyjskiej flagi”. Jak widać, ubiór – nie tylko w przypadku Zełenskiego – budzi uwagę (nie tylko) mediów.
A Kreml zachowuje strategiczne milczenie. 16 października rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow obwieścił, że wyniki rozmów Donalda Trumpa z „przywódcą reżimu w Kijowie” Wołodymyrem Zełenskim będzie można ocenić dopiero po ich zakończeniu.
Konwersacja między prezydentami zakończyła się przed prawie dobą, a Pieskow milczy…
Polecany artykuł: