O kosztownym wielce zakupie myśliwców F-35 już pisaliśmy, więc nie będziemy się powtarzać. Trzeba nadmienić o inwestycji w broń ciężką. Po tym, jak czeska armia swoje T-72, po modernizacji, przekazała na Ukrainę, na stanie jest raptem parędziesiąt sztuk T-72 M4CZ; w tym 14 – nieco leciwych – Leopardów-2A4, które Berlin dał Pradze w prezencie za „siedemdziesiątki dwójki”, które pojechały (przez Polskę) na wojnę. Z tego co wiadomo, Czesi na razie nie specjalizują się w remontach niemieckich czołgów, ale to się może zmienić po tym, gdy kupią ok. 70 Leopardów-2, w najnowszej wersji: A8.
Na razie prowadzone są negocjacje z producentem. Idzie o kontrakt wart „dziesiątki miliardów koron”. Czesi zabiegają zapewne o jakieś preferencyjne ceny. Może im trudno będzie uzyskać znaczące upusty, bo popyt na czołgi – wywołany wojną na Ukrainie – jest taki, że producenci nie nadążają z realizacją zamówień. Czesi spodziewają się, że A8 producent przekaże do „końca dekady”. Warto zauważyć, że Praga stawia na współpracę z Niemcami, choć z drugiej strony producentów czołgów jest tylu, że można ich policzyć na palcach jednej dłoni. Polska wybrała USA i Koreę Płd. Czechy - niemiecką technikę.
Jednak najwięcej Praga wyda na zakup bojowych wozów piechoty. Zakup szwedzkich bwp-ów ma być największym zakupem wojskowym we współczesnej historii Republiki Czeskiej, jak i jednym z największych zamówień państwowych w jej historii. Rząd zapłaci 59,7 miliarda koron za 246 wozów CV90. Przez ostatnie dwadzieścia lat budżety Ministerstwa Obrony były obcinane, to się już skończyło. Czechy będą wydać dwa procent PKB na obronność, czyli realizować minimum wydatków zalecane przez NATO.
Wojna na Ukrainie – nie ma co owijać w bawełnę – jest poligonem i sprawdzianem dla nowych narzędzi jej prowadzenia. Może nie tyle nowych, co na bez porównania większą skalę niż było to wcześniej. Chodzi m.in. o amunicję krążącą vel drony. One, szczególnie w wersji kamikadze potwierdziły w wojnie swoją przydatność i korzystny stosunek ceny do możliwości. Czeski resort obrony prowadzi poufne rozmowy z ewentualnymi dostawcami takiej broni. Tajemnica tajemnicą, ale w prasie czeskiej na podstawie tzw. dobrze poinformowanych źródeł chcących zachować anonimowość, nie brakuje informacji o tym, z kim takie negocjacje są prowadzone.
Wysokonakładowy dziennik „Právo” (kontynuator „Rudeho Práva” – czechosłowackiego odpowiednika polskiej „Trybuny Ludu”) twierdzi, że rozmowy powinny być prowadzone z izraelskim producentem UVision, majacym w ofercie drony kamikadze Hero o różnych rozmiarach, od małego ośmiokilogramowego do 150-kilogramowego z zasięgiem 200 km i zdolnym do niszczenia czołgów. Już w ubiegłym roku Czesi o tzw. maly włos nie kupili w Izraelu trzech UAV obserwacyjno-bojowych Heron-1. Do zawarcia umowy (za 2,7 mld koron) nie doszło, bo w Sztabie Generalnym stwierdzili, że za takie pieniądze lepiej jest kupić 200 małych dronów, bo na Ukrainie mniejsze bezzałogowe statki powietrzne dowiodły swojej wartości".
Obecnie Armáda České republiky używa dronów, głównie niewielkich. Największy z nich, 20-kilogramowy Scan Eagle, jest na stanie opawskiego pułku rozpoznania i walki elektronicznej. Ponadto żołnierze w jednostkach bojowych używają quadkopterów Dragonfly A oraz amerykańskich Raven i Puma (na zdjęciu)...