Tę triadę tworzą: strategiczne wojska rakietowe, wyposażone w międzykontynentalne pociski balistyczne; strategiczne lotnictwo bombowe oraz strategiczne okręty podwodne o napędzie jądrowym. Od 2014 r. FR ma nową doktrynę wojskową, w której zastrzega sobie prawo „do użycia broni jądrowej w odpowiedzi na wykorzystanie przeciwko niej i/lub jej sojusznikom broni jądrowej i innych rodzajów broni masowego rażenia, jak również w przypadku agresji przeciwko Federacji Rosyjskiej z zastosowaniem broni konwencjonalnej, jeśli zagrożone jest istnienie państwa”.
O ile użycie taktycznej broni jądrowej w przypadku wrogich działań konwencjonalnych nie wydaje się niemożliwością, o tyle groźba odpowiedzi z zastosowaniem strategicznej broni jądrowej uważana jest w świecie za instrument nacisku politycznego Moskwy. Obecnie większe znaczenie ma taktyczna broń jądrowa, bo może być użyta w działaniach wojennych. Natomiast ta strategiczna pełni (podobnie jak w USA czy Chinach) rolę wyłącznie odstraszającą.
W środę (21 czerwca) Putin
podczas spotkania w Moskwie z absolwentami wyższych uczelni wojskowych w Moskwie zapowiedział także, że w Strategicznych Siłach Rakietowych rozpoczęło uzbrajanie nowoczesnych międzykontynentalnych systemów rakietowych w hipersoniczne pojazdy szybowcowe zdolne do przenoszenia ładunku o mocy do 2 megaton. Chodzi o rakiety Sarmat SR-28, które mają nie mieć odpowiednika w zachodnim arsenale jądrowym. Te rakiety są nosicielami hipersonicznych pojazdów szybujących Awangard (długość: 5,4 m, ciężar: 2 tony) mogących poruszać się z szybkością ok. 27 Mach. Moskwa twierdzi, że USA nie mają środków do neutralizacji tych HGV (hypersonic glide vehicle).
Pocisk balistyczny RS-28 Sarmat
(w kodzie NATO: SS-X-30) przedstawiany jest jako arcydzieło rosyjskiej inżynierii militarnej. W przeciwieństwie do najlepszych na świecie czołgów T-14 Armata czy również najlepszych na świecie hipersonicznych pocisków taktycznych Ch-47M2 Kindżał SR-28 może być użyta tylko w totalnej wojnie jądrowej, czyli w zagładzie świata. Silosowy Sarmat może razić cele odległe od punktu jego wystrzelenia o 18 tys. km. I ma ten dystans pokonać w godzinę. Rakieta jest ogromna. 38 długości, ponad 200 t masy całkowitej. Zdolna jest do przenoszenia 10 t ładunku nuklearnego o mocy łącznej 11 megaton. To wystarczy, podkreśla się dumnie w rosyjskich mediach, do zniszczenia obszaru wielkości Francji lub stanu Teksas.
Nie tylko strategiczne siły jądrowe
są tzw. czynnikiem odstraszającym. Jego moc byłaby obniżona, gdyby uruchomienie jądrowego odwetu na globalną skalę zależało wyłącznie od czynnika ludzkiego. Taka odpowiedź jest możliwa nawet wtedy, gdy nie byłoby już komu uruchomić kodów z tzw. atomowej teczki. Taki system mają USA. Ma go Rosja. To system ostatniego odpalenia międzykontynentalnych rakiet – „Perimeter”.
System „Perimeter”, oparty na sztucznej inteligencji, pozwala wygenerować rozkaz uderzenia odwetowego nawet wtedy, gdy nie pozostanie przy życiu ani jedna osoba, która mogłaby wydać komendę „start”. Wszystko dzięki specjalnie opracowanemu algorytmowi. Algorytm ten jest taki, że gwarantuje zarówno wydanie rozkazu w sytuacji awaryjnej, jak i zapobiega błędnej decyzji o użyciu broni jądrowej. Odpala rakiety dopiero po weryfikacji sytuacyjnej.
Po pierwsze: sprawdza, czy doszło do ataku nuklearnego. Po drugie: sprawdza, czy zachowana została łączność z najwyższymi stanowiskami dowodzenia wojskowo-politycznego kierownictwa kraju. Po trzecie: gdy okazuje się, że łączność z dowództwem stanowisk wyznaczonego poziomu, nie zostaje przywrócona w określonym czasie, wówczas system generuje procedurę wystrzelenia pocisków. Takie systemy powodują, że żadne z mocarstw jądrowych nie może w globalnej wojnie jądrowej zwyciężyć, bo wszyscy będą przegranymi. Czyli: unicestwionymi…