Szojgu przekazał Szanownemu Przywódcy list od Władimira Putina. Dodajmy, że do Pjongjangu przybył również reprezentant prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej. Nie po pociski, bo Chiny mają ich dość, ale z listem od tow. Xi Jinpinga, który to Szanownemu Przywódcy przekazał członek Biura Politycznego KPCh tow. Li Hongzhon.
KIM OTWIERA FURTKĘ NA ŚWIAT
Zastanawiające jest, że na tak ważne dla KRLD święto z zaproszenia Szanownego Przywódcy nie skorzystali prezydenci FR i ChRL. Czy to jest jakiś sygnał wysłany do Pjongjangu? Z pewnością tak, ale teraz już bez „pół żartem, pół serio”, tylko na poważnie. Ważkie jest, że po trzech latach samoizolacji wywołanej zarazą koronawirus, Korea Północna otworzyła się na świat. Na swój świat. Na świętowanie przybyli reprezentanci dwóch państw: Chin – bez pomocy których KRLD przestałaby istnieć oraz Rosji, kontynuatorki Związku Sowieckiego, bez pomocy którego KRLD przegrałaby wojnę z Koreą Południową (i wspierającymi ją państwa zachodnie formalnie występujące pod flagą ONZ). W tym materiale nie będziemy rozpisywać się o chińskiej części tego wiekopomnego wydarzenia. Skoncentrujmy się na wątku rosyjskim.
POTRZEBY NOWEGO STULECIA
Oczywiście o wizycie Szojgu wiadomo tyle, co podała ludowa agencja prasowa KCNA w swoim stylu: czy komunistyczne bla, bla, bla. Świat dowiedział się więc, że „Szanowny Przywódca z przyjemnością spotkał się i wymienił serdeczne pozdrowienia z ministrem obrony Szojgu. Serdecznie powitał delegację wojskową w KRLD i przeprowadził przyjazne rozmowy z ministrem obrony Szojgu. Podczas spotkania minister obrony Szojgu z szacunkiem przekazał list z pozdrowieniami od prezydenta tow. Władimira Władimirowicza Putina dla Najwyższego Przywódcy KRLD Kim Dzong Una”.
W kolejnej depeszy ze spotkania Kima z Szojgu podkreślono, że jest ono „ważną okazją do dalszego rozwoju strategicznych i tradycyjnych stosunków dwustronnych zgodnie z potrzebami nowego stulecia oraz do pogłębienia strategicznej i taktycznej współpracy i koordynacji między dwoma krajami w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa w odpowiedzi na szybko zmieniające się regionalne i międzynarodowe środowisko bezpieczeństwa”.
SPŁACĄ DŁUGI POCISKAMI 152 MM
Przypomnijmy, że w ramach współpracy obronnej Kim Dzong Un (można by go nazwać dla uproszczenia Kimem III (po ojcu oraz dziadku, założycielu KRLD i jej wiecznym prezydentem), solidaryzuje się z Moskwą w wojnie na Ukrainie, gdy uważa, że Putin i on powinni „trzymać się za ręce”. Obaj panowie mają nie tylko braterską wspólnotę uczuć, ale także interesów. W arsenale Koreańskiej Armii Ludowej (KAL) zgromadzone są miliony pocisków artyleryjskich, których teraz potrzebuje Rosja, a których KRLD nieco może odstąpić, gdy stała się już małym, bo małym, ale mocarstwem atomowym. Pjongjang dysponuje więc bronią odstraszania, a nie tylko straszenia.
Poza tym pociski też mają okres przydatności „do użycia”, więc pomóc rosyjskim przyjaciołom, tym bardziej, gdy jest u nich zadłużonym. Jeszcze Kim III nie spłacił długów zaciągniętych przez dziadka i ojca. Rosja nie może wybrzydzać i czekać dekadami na uregulowanie zobowiązań, więc pewnie woli pociski 152 mm niż zapewnienia, że w przyszłości Korea Północna spłaci długi. Prawdopodobnie Kim jeszcze coś od Rosji uzyska, bo jego państwo jest obłożone znacznie dotkliwszymi sankcjami niż państwo Putina. Zatem interes z pociskami (+ dodatkami) jest dobry dla obu stron. Zresztą nie pierwszy to taki biznes, ale temu obie strony zaprzeczają.
ARMIA TYLKO ATOMEM SILNA
Otóż – gwoli przypomnienia – „miliony pocisków” z Korei Płn. miały uzupełnić braki w amunicji Sil Zbrojnych FR. Ujawnił to jesienią 2022 r. wywiad amerykański, a z początkiem listopada USA potępiły oficjalnie KRLD za ten deal. Co oczywiście żadnego wrażenia na potępianych nie zrobiło. Stany nie muszą obawiać się, by Kim III przekazać miał Rosji jakieś jądrowe technologie, bo Rosjanie mają lepsze, a te północnokoreańskiej są rozwinięciem radziecko-rosyjskiej myśli. Jedyne co może KRLD zaoferować Szojgu to pociski 152 mm i rakiety do BM-21 „Grad” (wieloprowadnicowych wyrzutni, następcy słynnych „Katiusz”). Wbrew temu co się uważa, KAL nie jest tak mocna jak się zwykło mówić poza granicami KRLD, którą to (na okoliczność 75. rocznicy jej powstania, w lutym 2023 r.) Szanowny Przywódca nazwał „najsilniejszą na świecie”. Wg zestawienia GlobalFirePower zajmowała ona 34. miejsce na 145 sklasyfikowanych (stan na 19 czerwca 2023 r.)
TO SĄ PODSTAWY ISTNIENIA KRLD
Po uwzględnieniu faktu, że KRLD jest w posiadaniu kilkudziesięciu głowic jądrowych i sprawnych środków (co najmniej taktycznego zasięgu) ich przenoszenia, to z takim państwem trzeba się liczyć, nawet gdy jego armia jest daleko w światowym rankingu. Nie ma widoków na to, by Pjongjang zrezygnował z broni jądrowej. Zachód (czytaj: USA) postawił KRLD jasne warunki: będzie denuklearyzacja, będą zniesione sankcje. Na to nie przystanie Kim, bo wie, że taki proces trwa ok. 10 lat. Dlatego broń jądrowa oraz braterska przyjaźń z Chinami, a także z Rosją, dla Kima III są gwarancją istnienia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej w kształcie nadanym przez Prezydenta KRLD Kim Il Sunga (dawniej Kim Ir Sena) oraz jego syna Kochanego Wodza Kim Dzong Ila. To są fakty, a nie bajki w rodzaju tego, że 100 tys. żołnierzy KAL będzie „wypożyczonych” Putinowi na wojnę z Ukrainą…