Japonia chce bezpieczeństwa regionu. Planuje rozmieścić żołnierzy na Filipinach

2024-04-04 15:56

Według ustaleń Financial Times, Japonia i Filipiny prowadzą rozmowy na temat rotacyjnego rozmieszczenia Japońskich Sił Samoobrony na Filipinach w celu wspólnych ćwiczeń i patroli. Działanie to ma przede wszystkim odstraszyć Chiny za jej działania na Morzu Południowochińskim.

Japońska armia

i

Autor: Japan Ground Self-Defense Force/Facebook Japońska armia

Japonia wyraźnie odsuwa na bok swoje do tej pory pacyfistyczne podejście i chce się zaangażować oczywiście wspólnie z USA w bezpieczeństwo regionu. Tokio zdaje sobie sprawę, że bez odpowiedniego działania, Chiny mogą zdecydować się na podobny krok wobec Tajwanu co Rosja wobec Ukrainy, a to zagrozi bezpieczeństwu regionalnemu. Japonia tego scenariusza chce uniknąć, jak zauważył Paul O'Shea, starszy wykładowca, Centrum Studiów Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, na Uniwersytecie w Lund i Sebastian Maslow w tekście dla UK Defence Journal: „Tak więc jedynym realistycznym sposobem, w jaki Japonia może zrównoważyć Chiny, zarządzać Koreą Północną i utrzymać swoją pozycję w regionie, jest zaangażowanie Stanów Zjednoczonych. A nawet to może nie wystarczyć, by powstrzymać Chiny przed inwazją na Tajwan. Przyszłość regionu i światowej gospodarki wisi na włosku”.

Dlatego Japonia podejmuje działania, by nie doprowadzić do konfliktu. Jak poinformował Financial Times, Japonia i Filipiny rozmawiają obecnie o potencjalnym rozmieszczeniu w ramach rotacji Japońskich Sił Samoobrony na Filipinach. Według gazety kraje te są bliskie porozumienia w sprawie kilku paktów bezpieczeństwa mających na celu wzmocnienie regionalnego odstraszania Chin.

Chiny zaczynają być mocarstwem europejskim?! Jacek Bartosiak o geopolityce [RAPORT ZŁOTOROWICZA]

Jak cytuje gazeta Jose Manuela Romualdeza, ambasadora Filipin w USA, rządy w Manili i Tokio są bliskie podpisania "umowy o wzajemnym dostępie", która pozwoliłaby również ich wojskom trenować i ćwiczyć w swoich krajach. Romualdez powiedział, że oba kraje omówiły rozmieszczenie wojsk na zasadzie rotacji - układ podobny do tego, na mocy którego Stany Zjednoczone utrzymują siły wojskowe na Filipinach pomimo konstytucyjnego zakazu stałych rozmieszczeń w tym kraju. Przypomnijmy, że w zeszłym roku Filipiny i USA podpisały umowę, na mocy której Filipiny udzieliły dostępu do czterech dodatkowych baz wojskowych. Cztery nowe lokalizacje, którym przyznano dostęp dla Stanów Zjednoczonych, to baza marynarki wojennej Camilo Osias w Sta Ana w stanie Cagayan; Lotnisko Lal-lo w Cagayan; Baza Melchora Dela Cruz w Gamu, Isabela; i Balabac na Palawanie. Jak zauważa Financial Times, wiadomość o prowadzonych rozmowach dotyczących rozmieszczenia rotacyjnego Japońskich Sił Samoobrony będzie ostrym sygnałem dla Chin o tym, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy są coraz bardziej zaniepokojeni ich aktywnością wojskową w regionie - zarówno wokół Tajwanu, jak i na innych obszarach Morza Południowochińskiego. Pod koniec ubiegłego roku Japonia ogłosiła, że ​​prowadzi rozmowy z Filipinami w sprawie paktu obronnego znanego jako Umowa o wzajemnym dostępie (RAA - Reciprocal Access Agreement), który przewidywałby zwiększoną pomoc w zakresie bezpieczeństwa.

Chiny w ostatnim czasie bardzo mocno dają się we znaki Filipiną. Na początku marca rzecznik straży przybrzeżnej Filipin Jay Tarriela informował, że co najmniej czterech filipińskich marynarzy odniosło obrażenia w wyniku użycia przez chińskie siły bezpieczeństwa armatek wodnych na Morzu Południowochińskim. 4 kwietnia agencja Reuters poinformowała, że Filipiny są gotowe odpowiedzieć na próby Chin zakłócenia ich misji zaopatrzeniowych na Morzu Południowochińskim i ochrony żołnierzy stacjonujących na szlaku wodnym. Malaya powtórzyła, że ​​środki zaradcze ogłoszone w zeszłym tygodniu przez prezydenta Filipin Ferdynanda Marcosa Jr. przeciwko „agresywnym” działaniom chińskiej straży przybrzeżnej będą miały charakter „wielowymiarowy”, a nie wyłącznie wojskowy. Część tych środków obejmuje wprowadzenie „zmian i dostosowań” w filipińskich misjach i operacjach zaopatrzeniowych na Morzu Południowochińskim.

Druga Ławica Thomasa, przez Filipiny nazywana Ayungin, jest jednym z punktów zapalnych na Morzu Zachodniofilipińskim, czyli części Morza Południowochińskiego znajdującej się w wyłącznej strefie ekonomicznej Filipin. Chiny, wbrew orzeczeniu międzynarodowego trybunału arbitrażowego w Hadze z 2016 roku, roszczą sobie prawo do praktycznie całego Morza Południowochińskiego.

Także z powodu tych ciągłych prowokacji ze strony Chin, Politico poinformowało kilka dni temu, że Stany Zjednoczone, Japonia i Filipiny mają rozpocząć wspólne patrole morskie na Morzu Południowochińskim, porozumienie w sprawie wspólnych patroli ma zostać wypracowane na trójstronnym szczycie w Waszyngtonie 11 kwietnia. W niedziele zaś 7 kwietnia według nieoficjalnych informacji AFP Filipiny przeprowadzą wspólne ćwiczenia morskie ze Stanami Zjednoczonymi, Japonią i Australią. Ćwiczenia odbędą się na spornym Morzu Południowochińskim na kilka dni przed planowanym pierwszym trójstronnym szczytem prezydenta USA Joe Bidena z przywódcami Filipin i Japonii.

Jak można było się spodziewać, ten pomysł nie spodobał się Chiną. Chiński dziennik propagandowy Global Times nazwał to „manewrem mającym na celu dalszą destabilizację regionu, która zagrozi bezpieczeństwu Chiny”. Jak napisał dziennik cytując Li Haidonga, profesora w China z Foreign Affairs University „sojusznicy i partnerzy USA, w tym Japonia i Filipiny, powinni mieć świadomość, że Stany Zjednoczone nigdy nie słuchają żądań swoich sojuszników, a raczej wykorzystują tarcia między swoimi sojusznikami a Chinami w celu osiągnięcia wyniku, na którym USA zyskują. Ze strategicznego punktu widzenia Stany Zjednoczone, niezależnie od tego, czy są to Filipiny, czy Japonia, wszystkie są pionkami, na których Stany Zjednoczone mogą odnieść korzyści”. Z kolei Ding Duo, zastępca dyrektora Instytutu Prawa i Polityki Morskiej w Chińskim Instytucie Studiów Morza Południowochińskiego, powiedział „Global Times”, że wspólne patrole trzech krajów na Morzu Południowochińskim oraz ich zmowa polityczna niewątpliwie prowadzą do pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa w regionie. Są to wyraźne czynniki destabilizujące, które w pewnym stopniu stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa Chin”. Chińscy eksperci skrytykowali również sojusz amerykańsko-japoński, który uważają w przekształcającą się w oś zła, która spowoduje bardziej bezpośrednią niepewność i niestabilność w regionie, a nawet przyniesie zniszczenie obecnego pokoju w Azji.

Nie ma wątpliwości, że rozmieszczenie japońskich wojsk w Azji Południowo-Wschodniej byłoby znaczącym wydarzeniem dla Tokio i Manili, które znacznie wzmocniły współpracę z USA w celu przeciwdziałania Chinom. W ciągu ostatnich kilku lat Japonia znacznie wzmocniła swoją postawę obronną, w tym znacznie zwiększyła wydatki na obronę i kupiła wyprodukowane w USA pociski manewrujące Tomahawk o zasięgu zdolnym do rażenia celów w Chinach. Financial Times informował niedawno, że w przyszłym tygodniu 11 kwietnia w czasie podróży premiera Japonii od USA ma zostać ogłoszona największa „modernizacja” amerykańsko-japońskiego sojuszu wojskowego od ponad sześciu dekad.

Według FT powołującego się na amerykańskiego urzędnik przed rozmową z tego tygodnia Bidena z Xi Jinpingiem, amerykańska administracja jest coraz bardziej zaniepokojona chińską aktywnością wokół Drugiej Ławicy Thomasa, co może być w przyszłości bardzo niebezpiecznym obszarem konfliktogennym.

Jak zauważa VOA News, bezpieczeństwo na Morzu Południowochińskim ma kluczowe znaczenie dla Japonii, która 90% energii i handlu czerpie dzięki dostawą przez Morze Południowochińskie. Japonia w dużym stopniu opiera się na imporcie ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podczas gdy jedna czwarta całkowitego handlu kraju w 2019 r. pochodziła z Unii Europejskiej i członków ASEAN, które również opierają się na szlaku morskim.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki