Nowy premier Japonii
67-letni Ishiba, który pięciokrotnie aspirował do objęcia najwyższego stanowiska w kraju, w swojej prawie 40-letniej karierze politycznej zajmował się głównie kwestiami bezpieczeństwa i odrodzeniem japońskich społeczności wiejskich.
Ishiba, jest uważany za eksperta w dziedzinie polityki obronnej, proponował azjatycką wersję NATO i sojusz bezpieczeństwa między Japonią a USA na równiejszych zasadach. Nowy szef LDP jest zwolennikiem demokracji na Tajwanie. Wzywa też do utworzenia w Japonii agencji zarządzania kryzysowego ze względu na zagrożenie kraju klęskami żywiołowymi.
Jak zaznaczają eksperci przed Ishibą stoi trudne zadanie odbudowania poparcia społecznego dla partii po skandalach oraz załagodzenie niezadowolenia w kraju z powodu rosnących kosztów życia i słabnącej gospodarki. Na arenie międzynarodowej głównym wyzwaniem będzie niestabilne środowisko bezpieczeństwa w Azji Wschodniej, wywoływane przez aktywność militarną Chin i Korei Północnej.
Jak pisze portal NHK, Ishiba jest nie tylko znany ze swojej wiedzy na temat polityki bezpieczeństwa, a także nazywany "maniakiem obronności", ponieważ jego hobby to budowanie plastikowych modeli myśliwców i okrętów wojennych. Między stolicą a miastem rodzinnym Tottori podróżuje pociągami, których jest fanem.
Ishiba proponuje azjatyckie NATO
Jak było już wspomniane nowy premier Japonii jakiś czas temu, zaproponował stworzenie zbiorowego układu bezpieczeństwa w Azji w stylu NATO, o czym pisał serwis Nikkei Asia. Jak przypomina serwis w czasie debaty z innymi kandydatami Ishiba mówił o niepowodzeniu odstraszania w Ukrainie po inwazji Rosji, bo jak powiedział: „Powinniśmy przynajmniej pogłębić nasze dyskusje na ten temat” – powiedział. Ishiba przyznał, że Japonia musiałaby zrewidować swoją konstytucję, gdyby miała wysłać Siły Samoobrony za granicę.
Powiedział, że chodzi o „zjednoczenie” różnych ram bezpieczeństwa w regionie, takich jak sojusz bezpieczeństwa USA-Japonia; sojusz bezpieczeństwa USA-Republika Korei; traktat bezpieczeństwa ANZUS między Australią, Nową Zelandią i USA; oraz porozumienia obronne pięciu mocarstw między krajami Wspólnoty Narodów Australii, Malezji, Nowej Zelandii, Singapuru i Wielkiej Brytanii. „Najszybszą drogą byłoby dodanie Japonii do ANZUS, który nazywamy JANZUS” - powiedział Ishiba. „Jest to logicznie możliwe”.
Z kolei agencja Reuters przypomniała, że Shigeru Ishiba przedstawił swój plan azjatyckiego NATO w opracowaniu dla think tanku Hudson Institute w zeszłym tygodniu. Twierdzi, że zmiany odstraszą Chiny od użycia siły militarnej w Azji.
„Brak zbiorowego systemu samoobrony, takiego jak NATO w Azji, oznacza, że wojny prawdopodobnie wybuchną, ponieważ nie ma obowiązku wzajemnej obrony” – napisał. Ishiba, podobnie jak wielu japońskich polityków, wyraził zaniepokojenie wzrostem chińskiej aktywności wojskowej wokół japońskich wysp.
Serwis Nikkei Asia napisała, że plany stworzenia zbiorowego systemu bezpieczeństwa na Indo-Pacyfiku i do tego jeszcze pod przywództwem USA albo ważną rolą tego kraju, jest niewykonalne ze względu na złożoność regionu azjatyckiego. Ishiba jednak podtrzymał swój pomysł mówiąc na konferencji prasowej 27 września, że „względny spadek potęgi USA” sprawił, że zawiązanie traktatu w Azji stało się koniecznością.
NATO zaproponowane przez Ishibę miałoby łączyć istniejące pakty dyplomatyczne i bezpieczeństwa, w tym grupę Quad (Japonia, USA, Australia i Indie) – porozumienie AUKUS z Canberry, Waszyngtonu i Londynu, a także pogłębiającą się współpracę Japonii w zakresie bezpieczeństwa z sąsiadującym i rywalizującym Seulem. Ishiba powiedział, że nowy sojusz bezpieczeństwa mógłby nawet dzielić kontrolę nad bronią jądrową Waszyngtonu, jako środek odstraszający przeciwko sąsiadom Japonii posiadającym broń jądrową.
Ishiba powiedział również, że chce przywrócić równowagę w sojuszu Japonii ze Stanami Zjednoczonymi, w tym zwiększyć nadzór nad amerykańskimi bazami wojskowymi w Japonii, które są regularnym źródłem napięć z miejscową ludnością. W swojej gazecie w Hudson Ishiba, napisał również, że sojusz wojskowy Japonii z USA może zostać zmieniony, aby umożliwić Tokio stacjonowanie wojsk na Guam.
Michael Green, były starszy dyrektor ds. azjatyckich w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w administracji George'a W. Busha, powiedział w rozmowie z serwisem, że „azjatyckie NATO jest na razie czymś w rodzaju fantazji”. Ale pomysł trójstronnego porozumienia w sprawie bezpieczeństwa USA-Japonia-Australia „nie jest aż tak nierealny”, powiedział.
W ankiecie przeprowadzonej wśród ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego, opublikowanej w kwietniu tego roku przez Centrum Studiów Stanów Zjednoczonych Uniwersytetu w Sydney, 55% respondentów w Australii, 71% respondentów w Japonii i 59% respondentów w USA poparło trójstronny traktat bezpieczeństwa.
Kelly Grieco, starszy pracownik bezpartyjnego think tanku Stimson Center, powiedział z kolei w rozmowie z serwisem, że dążenie do „azjatyckiego NATO” jest nie tylko nierealistyczne, ale także nierozsądne ze strategicznego punktu widzenia. „Większość państw, zwłaszcza tych w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, nie chce wybierać strony w rywalizacji USA-Chiny” - powiedział Grieco. „Co ważne, nie muszą wybierać” - dodała.
Kraje europejskie, które często dzielą granice lądowe, „mają tendencję do wspólnej oceny zagrożeń i postrzegają własne bezpieczeństwo narodowe jako ściśle związane z losem swoich sąsiadów” - powiedziała Grieco. Inaczej jest w przypadku Azji, a próba stworzenia azjatyckiego NATO „niemal na pewno przyniesie odwrotny skutek” - powiedziała. „Wiele krajów Indo-Pacyfiku, w tym Indie, Indonezja i Wietnam, ma alergię na sojusze”, powiedziała Grieco. „Takie posunięcia zraziłyby kraje, które [USA lub Japonia] potrzebują, aby pomóc zrównoważyć rosnącą potęgę i wpływy Chin w regionie” - powiedziała.
Kenneth Weinstein, przewodniczący ds. Japonii w konserwatywnym think tanku Hudson Institute, powiedział, że „azjatyckie NATO zakłada strategiczne dostosowanie, które nie istnieje w Azji”. Podczas gdy Stany Zjednoczone, Australia i Japonia są ze sobą zgodne, a Filipiny znacznie zbliżyły się do Waszyngtonu, Chiny „mają zbyt wiele punktów nacisku, by podważyć jedność potrzebną do poważnej zbiorowej samoobrony” - powiedział Weinstein.
Sheila Smith, starszy pracownik w Council on Foreign Relations, wyraziła wątpliwość, czy Japońskie Siły Samoobrony będą w stanie przyczynić się do zbiorowego bezpieczeństwa, jednocześnie zapewniając obronę Japonii. W tej chwili bardziej realistyczną drogą naprzód byłaby integracja zbiorowych operacji sojuszniczych w wielu domenach, takich jak ląd, morze, powietrze, przestrzeń kosmiczna i cyberprzestrzeń, powiedziała Smith. „Tworzenie sieci kontaktów między sojusznikami jest być może najlepszym pierwszym krokiem w kierunku zapewnienia odpowiedniej kombinacji zdolności, a następnie rozważenie, czy deklaracja zamiaru wspólnego wykorzystania tych zdolności mogłaby nastąpić w następnej kolejności, jeśli istnieje wola polityczna, aby to zrobić” – powiedziała.
USA są sceptyczne do azjatyckiego NATO
Według urzędnika amerykańskiej administracji, na którego powołuje się Nikkei Asia: „prezydent Joe Biden nadał priorytet wzmacnianiu sojuszy i partnerstw i uczynił z tego filar swojej strategii. Skupiono się jednak na „budowaniu powiązań i nawyków współpracy w coraz większej liczbie obszarów”, a nie na tworzeniu „sojuszu w stylu bloku” na Indo-Pacyfiku”, powiedział urzędnik. Daniel Kritenbrink, asystent sekretarza stanu ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku, powiedział z kolei, że „jest zbyt wcześnie, aby mówić o zbiorowym bezpieczeństwie” w regionie. „Nadal budujemy sieć formalnych i nieformalnych relacji, a potem zobaczymy, dokąd to zmierza” – dodał.
Jak napisał doktor Paweł Behrent w tekście „Azjatyckie NATO”: szanse i perspektywy” na lamach Instytutu Boyma:
"Korzenie współczesnego porządku indo-pacyficznego tkwią w Traktacie z San Francisco z 1951 r. W artykule dla Foreign Affairs ówczesny sekretarz stanu John Foster Dulles wyjaśnił powody, dla których Waszyngton nie próbował stworzyć odpowiednika NATO dla Azji Wschodniej, a zamiast tego wybrał system hub-and-spokes - zestaw dwustronnych powiązań skupionych wokół Waszyngtonu”.
Jak pisze dalej autor:
„Większość europejskich sojuszników nie jest chętna do bezpośredniego angażowania się w dalekiej Azji i ryzykowania pełnej konfrontacji z Chinami, ani nie ma potencjału, aby to zrobić. Nie oznacza to oczywiście niechęci do zacieśniania współpracy z krajami w regionie. Waszyngton wydaje się być tego świadomy i tworzy nowe formaty, takie jak AUKUS lub koalicje chętnych, wspierające zaangażowanie Francji na Pacyfiku. Japonia i Australia również naciskają na Niemcy, aby bardziej zaangażowały się w regionie. Z drugiej strony Tokio i Seul również nie ujawniają ambicji członkowskich. Większa współpraca z NATO, ale także z poszczególnymi państwami z Europy, po prostu zwiększa liczbę dostępnych opcji i wzmacnia ich własną pozycję na arenie międzynarodowej. Ponadto, biorąc pod uwagę skalę wyzwań i zagrożeń, jakie stwarza ChRL, lokalna organizacja traktatowa nie przedstawia wystarczającego potencjału. Zatem wzmocniona współpraca z faktycznie najpotężniejszym sojuszem przedstawia znacznie lepszą opcję”.
NATO jednak buduje silne relacje z Azją
W czasie szczytu NATO w Waszyngtonie wybrzmiało, że NATO jest gotowe na pogłębienie relacji z czterema partnerami z regionu Indo-Pacyfiku (Japonia, Republika Korei, Australia, Nowa Zelandia), którzy, choć nie są częścią sojuszu wojskowego, zyskują na znaczeniu, ponieważ Rosja i Chiny nawiązują bliższe więzi, aby przeciwstawić się Stanom Zjednoczonym, a obie Koree wspierają przeciwne strony konfliktu w Europie.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan powiedział w czasie szczytu, że sojusznicy z NATO i partnerzy z regionu Indo-Pacyfiku uruchomią cztery nowe wspólne projekty, które będą dotyczyć Ukrainy, sztucznej inteligencji, dezinformacji i cyberbezpieczeństwa.
Starsza analityk ds. polityki Chin i Azji Wschodniej w US Institute of Peace Mirna Galic powiedziała agencji AP, że "partnerstwo nie czyni NATO bezpośrednim graczem w Indo-Pacyfiku, ale pozwala mu koordynować działania z czterema partnerami w kwestiach będących przedmiotem wzajemnego zainteresowania, wymieniając tutaj kwestię takie jak wymiana informacji czy uzgadnianie działań, takie jak sankcje i dostarczanie pomocy, ale nie interweniują w kryzysach wojskowych poza własnymi regionami".
PM/PAP
Polecany artykuł: