Opinie w powyższej kwestii są podzielone. RPG-7 nie wywodzi się od „szóstki”, „piątki” czy niższego wariantu (jakby mógłby na to wskazywać liczebnik przy nazwie).
OD PANZERFAUSTA Z WEHRMACHTU PRZEZ RPG-2 DO RPG-7
„Siódemka” to twórcze rozwinięcie RPG-2. Do skonstruowania tego granatnika ppanc. sowieckich inżynierów zainspirował hitlerowski Panzerfaust 150. „Dwójka” była wprowadzona na uzbrojenie Armii Radzieckiej i armii wasalnych od 1949 r. Nadkalibrowy pocisk kumulacyjny (80 mm) przebijał (ze 150 m) pancerz stalowy o grubości do 180 mm. Tzw. wymagania współczesnego pola walki zmieniały się i RPG-2 stał się archaiczną bronią. Zastąpił ją w 1961 r. RPG-7.
Do dziś jest produkowany, oczywiście po różnych modyfikacjach – zarówno wyrzutni wielorazowego użytku, jak i pocisków. Dalej jest używany, choć czasem widzi się ten sprzęt u żołnierzy ukraińskich i rosyjskich (rzadziej, bo częściej używają choćby RPG-29 lub RPG-32), a najczęściej u różnego rodzaju bojowników z państw tzw. Trzeciego Świata.
W tamtych stronach karabinek Kałasznikowa, często w wersji AK-47, a także owa „RG rura”, to niezbędne wyposażenie walczących lokalsów. OK. Na tamte warunki wojowania, na wozy z lekka opancerzone i czołgi z lat 50. XX w. RPG-7 winny wystarczyć. O ile strzelcowi uda się podejść do obiektu tak sprytnie, by nie zostać zastrzelonym przez wroga. Może się udać, gdyż zasięg ognia skutecznego z „siódemek” to jakieś maksimum 500 m, ze wskazaniem na 300. Czy jednak są tak groźne dla broni pancernej ostatnich generacji?
Z RPG-7 PRZY DOZIE SZCZĘŚCIA MOŻNA USTRZELIĆ ABRAMSA
Podstawowy pocisk PG-7 przebija pancerz na ok. 260 mm RHA (Rolled Homogeneous Armour – jednolity walcowany materiał). Skuteczny przeciw transporterom opancerzonym i większości BWP. Sytuacja zmienia się, gdy RPG-7 strzela znacznie nowocześniejszą amunicją. Np. używając pocisku RHEAT-7MA1 z odległości skutecznej można nim przebić 500 mm RHA, a odpalając tandemowy PG-7WR można zagrozić czołgom z pancerzem 600 mm RHA wzmocnionego pancerzem reaktywnym ERA lub 750 mm RHA bez opancerzenia ERA.
To za mało, by móc z RPG-7 przebić pancerz przedni współczesnego czołgu – Abramsa, Leoparda 2, K-2 czy T-90. Wystarczy, by móc zapolować na takie maszyny, strzelając w ich boki, słabiej opancerzone. Trzeba tylko podejść na skuteczną odległość, nie dać się odstrzelić piechocie chroniącej czołg, trafić w niego, zakładając, że pocisku nie przechwyci aktywny system obrony takiego czołgu. Jak widać trzeba spełnić wiele warunków, by z „RG-rury” uszkodzić/zniszczyć czołg III lub IV generacji.
NOWOCZESNE POCISKI DO… STAREGO GRANATNIKA
Pociski do współczesnych ręcznych granatników przeciwpancernych charakteryzują się taką samą przebijalnością, jak te do RPG-7 (do nich od kilku lat Wojsko Polskie nie zaopatruje się już w najnowszą amunicję). Z tym że z takiego, na przykład, RPG-32 można strzelać na dystansie do 700 m. A to dwa razy dalej, to dwa razy bezpieczniej dla odpalającego pocisk w stronę czołgu.
Walorem „siódemek”, nawet z najnowocześniejszą do nich amunicją, jest ich cena i tzw. koszty eksplotacji. Nowsze konstrukcje są znacznie droższe. Słabą stroną „rur” jest nie tylko mały zasięg rażenia, ale także niewielka szybkość początkowa pocisku (ok. 150 m/s), co wiąże się z celnością, na którą mają wpływ m.in. warunki atmosferyczne.
Na jednym z amerykańskich forów b. żołnierzy jeden z nich tak opisał swoje doświadczenia z RPG-7: „Jest strasznie niedokładny. Możesz trafić w nieruchomy cel, np. czołg, w odległości od 100 do 150 metrów; trafienie w coś, co jest dalej, jest ryzykowne. Jeśli cel się porusza, twoje szanse są znacznie mniejsze. Oczywiście na strzelnicy i w idealnych warunkach możesz trafić w jadący czołg z odległości 300 metrów, ale to tylko teoria”.
Podobnie – jak w przypadku większości innych broni piechoty – jest tak, że gdy wróg strzela w stronę operatora ręcznego granatnika ppanc., to efektywny jegio zasięg jest znacznie krótszy…”.
JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI, TO SIĘ LUBI, CO SIĘ MA
Niewielka szybkość początkowa pocisku sprawia, że skuteczną osłoną przed nim jest… zwykła siatka ogrodzeniowa, nie wspominając już o bardziej zaawansowanych tzw. ekranach przeciwkumulacyjnych.
Czy to oznacza, że minął czas ręcznych granatników ppanc. ze szczególnym uwzględnieniem RPG-7? Nie, zmieniło się tylko ich przeznaczenie bojowe. Nadal mogą być używane do niszczenia lekko opancerzonych punktów oporu, betonowych schronów itp.
Przy ogromnym szczęściu można z nich unieruchomić współczesny czołg podstawowy (trafiając w gąsienicę lub w przyrządy optyczne). Już takie cuda zdarzały się. Ba, w filmie „Helikopter w ogniu” pokazane jest, jak Somalijczyk ustrzelił z RPG-7… amerykański śmigłowiec Black Hawk. Od biedy może to być i broń… przeciwlotnicza. Bo generalnie, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. I strzela się z tego, z czego można strzelać, a nie z tego, z czego chciałoby się strzelać. I tyle w temacie.