Jakby nie mogły, to by ich nie produkowano. Przy dużym szczęściu, a i owszem. Współczesne MOP-y w niczym nie przypominają swoich odpowiedników z czasów II WŚ.
TAKIE OKRĘTY DOSKONALE NADAJĄ SIĘ DO PRACY NA PŁYTKICH MORZACH
Nie muszą podpływać pod dno okrętu, by założyć mu miny. Teraz MOP-y są wyposażone w prawie w to samo, co DOP-y (duże okręty podwodne), tylko w mniejszym wymiarze. W czasach zimnej wojny liczyło się to, co było duże i miało w wyrzutniach tyle pocisków nuklearnych, że ich salwa ekspediować mogła Nowy Jork albo Moskwę w atmosferę.
MOP-y zbytnio się nie liczyły, choć oba supermocarstwa miały na stanie takie jednostki, z przeznaczeniem do wykonywania misji specjalnych. Czasy się zmieniły, DOP-y cholernie dużo kosztują. Zresztą nie na wszystkich akwenach sprawdzają się. A doskonale nadają się do pracy w takich morzach, jak nasz Bałtyk, albo w ochronie wybrzeża.
Kmdr popr. Tomasz Witkiewicz, w „Przeglądzie Morskim” (2012), napisał o MOP-ach:
„Postęp technologiczny w automatyzacji i miniaturyzacji wyposażenia, uzbrojenia i sprzętu wojskowego w naturalny sposób sprawia, że kolejne projekty miniaturowych okrętów podwodnych będą oferowały coraz większy potencjał bojowy. Obecność takich konstrukcji w ofercie państw wiodących w dziedzinie zbrojeń pozwala domniemywać, że cieszą się one ciągłym zainteresowaniem nabywców. Zainteresowanie to nie musi być wyłącznie udziałem flot słabych, gdyż MOP oferują również flotom silnym możliwość realizacji wielu zadań po dużo niższych kosztach.
Dla flot wojennych takich jak polska, wykorzystanie miniaturowych okrętów podwodnych może być znaczącym uzupełnieniem potencjału bojowego, poniesionym stosunkowo niewielkimi nakładami. Użytkowanie kilku takich jednostek zmusiłoby potencjalnego przeciwnika do podjęcia kroków – w celu ich eliminacji – jak w wypadku tej samej liczby klasycznych okrętów podwodnych…”.
Dodajmy, że autor tej opinii dowodził „Sępem”. Był to okręt podwodny plasujący się w górnych parametrach MOP: ok. 520 t wyporności, przy 47 m długości. Chociaż Szwedzi mają jednostki 60-metrowe i klasyfikują je jako MOP-y. Niektóre państwa mają na stanie nawet nie MOPY, ale KOP-y (karłowate okryte podwodne). One najbardziej przypominają miniaturowe OP z czasów II WŚ. Kilkanaście metrów długości robi wrażenie, jak się porówna je z rosyjskimi kolosami klasy Akuła.
Polska też miała MOP-y, co to dostaliśmy je prawie w prezencie od Norwegii. Mowa o dwóch jednostkach typu 207. Zeszły już ze stanu. Przy drugowojennych brytyjskich super miniaturowcach typu X (jeden z nich ciężko uczynił okręt liniowy „Tirpitz”) to te nasze (45 m długości) jawiły się niczym giganty.
MOP-Y NIE SĄ JUŻ PASSE, WZRASTA ZAINTERESOWANIE TYMI JEDNOSTKAMI
A zatem był czas, że MOP-y (i jeszcze mniejsze) były passe, ale to już się zmieniło. Takie okręty produkują/projektują m.in. Turcja, Rosja, Szwecja, Niemcy, Korea Północna.
A propos tej ostatniej. To KRLD dysponuje obecnie najliczniejszą flotą MOP-ów. Podobno ma ich ok. 70. USA nie celuje w ten segment floty wojennej, ale za to dysponuje MOP-em (45 m długości) NR-1 o napędzie jądrowym. Podobnym dysponuje także Rosja. Oba nie służą (przynajmniej oficjalnie) do wykonywania zadań typowo bojowych, czyli do:
• zwalczania jednostek nawodnych i podwodnych;
• wykonywania uderzeń rakietowych na cele lądowe;
• prowadzenia rozpoznania, w tym również radioelektronicznego;
• stawiania min;
• wsparcia działań sił specjalnych.
MAŁE, BO MAŁE, ALE Z DUŻYMI TORPEDAMI W WYRZUTNIACH
Rosja w drobnicę się nie uzbraja, ale chętnie taką zbuduje dla zagranicznego odbiorcy (może nie teraz – z wiadomych powodów). Biuro konstrukcyjne MAŁACHIT z Sankt Petersburga ma coś takiego w ofercie. O prawie o połowę krótsze od NR-1. Jest to konstrukcja dwukadłubowa ze stopów tytanu o wyporności ok. 223 t.
Rosjanie zasadniczo projektują i czekają na kupców. Korea Południowa projektuje i produkuje. Taki MOP HDS-400 made in Hyundai Heavy Industry ma okołostandardowe (jak dla MOP-ów) 40 kilka metrów długości, przy 400 t. wyporności. To circa 55 razy mniej od największego w świecie (będącego w użytkowaniu) K-329 „Biełogorad”.
W ofercie jest krótszy (37 m) HDS-500. Oba okręty uzbrojone są w dwie wyrzutnie torped kal. 533 mm i cztery – 324 mm. Obsługują je niewielkie (do 10 osób) załogi. Nadto biorą także kilku nurków-specjalsów. Może takie przydałby się naszej Marynarce Wojennej?
Jugosławia nie przetrwała biegu czasu, ale jej MOP-y w pewnym sensie ją przeżyły. Marynarka jugosłowiańska dysponowała 20-metrowymi okrętami do działań przybrzeżnych z udziałem specjalsów. Z kilku jednostek do dziś przetrwała jedna, bo głębokiej modernizacji (P-01 Velebit), i jak się nic nie zmieniło, to pływa pod chorwacką banderą.
Na „Ch” są też Chiny. Ichniejsze stocznie mają doświadczenie w produkcji małych okrętów podwodnych. Ich odbiorcą jest przede wszystkim Pakistan. Nowy typ już bardziej jest MOP-em niż KOP-em, bo ma 30 m długości, 200 t wyporności, 6-osobową obsadę plus 8 specjalsów...
15 METRÓW DŁUGOŚCI PRZY WADZE ZALEDWIE 22 TON
Konstrukcją typowo przeznaczoną do transportowania specjalsów (choć okręt jest uzbrojony w dwie wyrzutnie lekkich torped) jest południowokoreański ASDV 800. Zresztą ten KOP wygląda jak wielka torpeda, z której „brzucha” wydostają się płetwonurkowie. KOP ma 15 m długości. Obsługuje go 2-osobowa załoga, której zadaniem jest dostarczenie 6 specjalsów do miejsca wykonywania zadania. Jako, że ASDV 800 waży zaledwie 22 t (bo jest wykonany z tworzyw sztucznych) to może (teoretycznie) być transportowany do punktu rozpoczęcia działań drogą… lotniczą.
Producentem znacznie większych MOP-ów jest także Turcja. Chodzi o STM500: 42 m długości, 485 t wyporności, 22-osobowa załoga, zasięg 3,56 tys. mil morskich (przy szybkości 5 węzłów/h)… To typowe parametry techniczne dla współczesnych … największych MOP-ach. Są one wyposażone nie gorzej od DOP-ów; w całą tą technikę niezbędną do tego, by okręt podwodny niedużych wymiarów miał duże możliwości bojowe.
A czy w starciu bezpośrednim mogłyby się mierzyć z gigantami, niczym Dawid z Goliatem? W sprzyjających okolicznościach… Poza tym na Bałtyk (lub podobne płytkie/wewnętrzne morze) gigantyczne DOP-y nie wpłyną, bo – w warunkach wojennych – jużby z niego nie wypłynęły. Zasadniczo ujmując: „małe” z „ogromnym” nie powinny się spotkać.