• Heckler & Koch G11 pokazał technologiczny potencjał amunicji bezłuskowej, ale wysokie koszty produkcji i czynniki polityczne uniemożliwiły masowe wdrożenie tej broni.
• Główna barierą w rozwoju broni bezłuskowej jest cena amunicji; ona przewyższa jej zalety, mimo mniejszej masy i łatwiejszej logistyki.
• Rosyjski granatnik AGS-40 Bałkan kal. 40 mm jest jedyną w świecie bronią bezłuskową seryjnie produkowaną.
Łuskę zastępuje odpowiednio sprasowany ładunek miotający
Budowa amunicji bezłuskowej skomplikowana nie jest. Łuskę zastępuje ładunek miotający tak sprasowany, że integruje się z pociskiem. Spłonka umieszczona jest najczęściej z tyłu, a komorę nabojową uszczelnia i chroni przed wpływami środowiska to, co zastępuje łuskę. I to cała (z pozoru) prostota takiej amunicji. Tak po prawdzie jedyną seryjnie produkowaną obecnie bezłuskową bronią strzelecką jest rosyjski AGS-40 Bałkan. Z tym zastrzeżeniem, że nie jest to karabin ani karabinek, ale automatyczny granatnik kalibru 40 mm, strzelający bezłuskowymi granatami 7P39. Broń jest seryjnie produkowana i pozostaje na stanie rosyjskich sił zbrojnych od roku 2021.Broń bezłuskową kojarzy się najczęściej z indywidualnym wyposażeniem żołnierza. Bałkan mija się z tymi wyobrażeniami. Z grubsza przypomina ckm na trójnogu i jest ciężki – ok. 33 kg. Bez magazynka, który (z 20 nabojami/granatami) waży prawie 14 kg. To ustrojstwo strzela na 2 km, podczas gdy zachodnie odpowiedniki na nieco ponad pół kilometra. I to przy szybkostrzelności teoretycznej sięgającej 400 strzałów/minutę. Lufa wytrzyma 4000 strzałów, a do celowania można użyć przyrządów optycznych i noktowizora. I to tyle o unikatowym „bezłuskowcu”.

To był austriacki bezłuskowy sztucer myśliwski za 2200 dolarów
Prototypów, które nie przebiły się na rynek, było wiele. Tak po prawdzie, to udała się ta sztuka z karabinem Voere VEC-91. Produkowała go austriacka firma Voere. Do sprzedaży na rynku cywilnym broń weszła w 1991 r. W 1993 r. pojawiła się na rynku amerykańskim. Ani tego, ani europejskiego nie zawojowała. Sprzedawana była jeszcze przez kilkanaście lat, dziś jako „pierwszy karabin myśliwski łączący w sobie amunicję bezłuskową i strzelanie elektroniczne!”. Nie była to tania rzecz, bo gdy pokazała się po raz pierwszy na rynku, trzeba było na nią wydać ok. 2,2 tys. USD. I cóż z tego, że była nadzwyczaj niezawodna i celna, skoro była droga. Nabój do takiego wynalazku kosztował 2 USD, podczas gdy jego odpowiednik „w łusce” tylko 15–16 centów!
A oto podstawowe parametry techniczne karabinu, który na tyle wyprzedzał epokę i świat, że one niezbyt go zaakceptowały:
• kaliber: 5,7 × 28 mm UCC,
• długość broni: 1160 mm,
• długość lufy: 530 mm,
• waga bez amunicji: 5,1 kg,
• system zapłonu: elektroniczny (z baterii),
• magazynek: pudełkowy na 10 nabojów,
• amunicja: Usel Caseless Cartridge (UCC).
Po co głowiono się nad stworzeniem taniej amunicji bezłuskowej? Od końca: taką opracowano w wielu firmach. Tyle że nie była tania w produkcji, bo nie opłacało się odejść od amunicji łuskowej. Na rewolucję nie było ani przyzwolenia, ani czasu, ani ochoty. A przez ewolucję nie dałoby się uczynić amunicji bezłuskowej tanią, porównywalną w cenie z amunicją łuskową.
Rachunek ekonomiczny wziął górę nad zaletami nowatorskiej amunicji nad konwencjonalną. Mniejsza masa – więc żołnierz mógł wziąć znacznie więcej amunicji. Uproszczona logistyka. Brak wyrzutu łusek sprawia, że strzelający z takiej amunicji jest trudny do namierzenia. Broń nie zacina się, bo nie wyrzuca łusek, a to one powodują blokadę zamka w broni. Wady też ma, ale jedną, podstawową: cena, cena i raz jeszcze cena skutecznie masakruje zalety amunicji bezłuskowej.
Nie demonizujmy - żeby coś było tanie, na początku musi być drogie
Dość wspomnieć ceny pierwszych dysków HDD – parędziesiąt megabajtów za kilka tysięcy dolarów. Problem w tym, że gigantycznie drogie dyski kupowano, dzięki czemu z czasem taniały, bo zwiększał się wolumen sprzedaży. Czegoś takiego nie było w historii powstawania bezłuskowej amunicji, a ta rozpoczęła się na początku lat 60. XX w.
Najbliżej wyjścia na świat miał niemiecki projekt karabinu Heckler & Koch G11 (na zdjęciu). To dzieło H&K (konstrukcja broni), Dynamit Nobel (amunicja) i firmy Hensoldt (optyczne przyrządy celownicze). Z technicznego punktu widzenia osiągnięto sukces. Broń przeszła pozytywnie wszelkie możliwe testy. Do ich przeprowadzenia wyprodukowano 1000 sztuk „bezłuskowca”. I wszystko szło w dobrym kierunku, bo Bundeswehra była wstępnie zainteresowana tą bronią. Przyszło jednak zjednoczenie Niemiec i zmieniły się priorytety.
A oto podstawowe parametry techniczne karabinu, którego świetlaną przyszłość przerwał upadek NRD:
• kaliber: 4,73 × 33 mm,
• długość broni: 1060 mm (ze ściągniętą kolbą),
• długość lufy: 420 mm,
• masa bez amunicji: 3,65 kg,
• magazynek: 45 nabojów,
• szybkostrzelność: do 2200 strz./min (seria trójstrzałowa), do 460 strz./min (ogień ciągły).
Z uwagi na to, że do produkcji łusek trzeba dużo drogiej miedzi, należy założyć, że kiedyś przyjdzie czas na zmiany i amunicja bezłuskowa zastąpi klasyczną. Kiedy to nastąpi, tego nie wie nawet jasnowidz Jackowski!
Polecany artykuł: