Rosjanie rekrutują na wojnę więźniów kolonii karnych w zamian za amnestię

2022-07-09 13:28

Federacja Rosyjska twierdzi, że jej Siły Zbrojne są zaangażowane w „specjalną operację wojskową” na Ukrainie w nieznacznym stopniu, mniej niż na tzw. pół gwizdka. Może dlatego zasila pododdziały nie tylko mięsem armatnim, słabo uzbrojonym, z kooperatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej, ale także – nawiązując do sowieckiej tradycji z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – z kolonii karnych.

więzienie druty

i

Autor: pixabay.com

Na początek wyjaśnijmy, co to takiego. To coś pomiędzy europejskim więzieniem a sowieckim łagrem. Bardziej „komfortowe” dla życia więźniów od tych ostatnich, ale bez porównania odstające od norm przyjętych w europejskim więziennictwie. „W zakładach karnych w Rosji przebywa przeszło 467 tys. osób. Plasuje to Rosję pod względem liczby więźniów na 100 tys. mieszkańców na pierwszym miejscu w Europie i na 17. miejscu na świecie” – informuje Ośrodek Studiów Wschodnich. Gwoli prawdy trzeba jednak stwierdzić, że za kratkami/drutami w Rosji kierowanych jest z roku na rok coraz mniej ludzi. W 2008 r. osadzono, pod kuratelą Federalnej Służby Wykonywania Kar (FSIN) ponad 880 tys. skazanych. Po rozległym terytorium matuszki Rassiji rozsianych jest 869 takich kolonii karnych o różnym stopniu rygoru, 8 więzień i 315 aresztów śledczych. Jako, że warunki egzystencji są w nim takie, że daleko odbiegają od europejskich standardów (negatywnie ocenionych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka), to nie ma się co dziwić, że można z nich wyciągnąć „dobrowolców”, którzy zgodzą się zamienić pobyt w kolonii na uczestnictwo w „specjalnej operacji wojskowej”.

System rosyjskiego więziennictwa monitorują, na miarę możliwości, niezależni obserwatorzy, twórcy projektu – nazwa wszystko mówi – gulagu.net. To za nim agencja Ukrinform podaje, że odbywa się rekrutacja więźniów (ale nie skazanych za morderstwa) do walki na froncie w koloniach  karnych w regionach Niżnyj Nowogrod, Mordowii i Krasnodar (na marginesie: w FC Krasnodar grał nasz piłkarz Grzegorz Krychowiak). Źródła mówią o zwerbowaniu kilkudziesięciu więźniów. Nie jest to jakieś wielkie wzmocnienie rosyjskiego potencjału militarnego, ale jest wielce wymowne. Zeki (więźniowie) kuszeni są anulowaniem wyroków, jeśli tylko zdecydują się walczyć z Ukraińcami. Bardziej atrakcyjna propozycje przedstawiają rekruterzy Grupy Wagnera, prywatnej firmy wojskowej, powiązanej z wywiadem wojskowym. Wg gulagu.net wagnerowcy oprócz amnestii i wyczyszczania wpisów w rejestrze skazanych proponują także wynagrodzenie – 200 tys. rubli (ok. 3 tys. euro). Jako, że zwerbowani mają walczyć, a nie ćwiczyć na poligonie, to w razie, gdy przyszło im zginąć, to rodzina takiego żołnierza-najemnika otrzyma 5 mln rubli (360 tys. zł).

Rekrutacja wśród więźniów, to nie nowość. W czasie II wojny światowej, zwanej w Rosji Wielką Wojną Ojczyźnianą, „pozyskiwano” więźniów do służby w tzw. strafbatach (batalionach karnych). Wysyłano je do walki w pierwszych rzutach, by czynili tzw. rozpoznanie walką. Wskutek tego (średnia) śmiertelność w strafbatach wyniosła ponad 40 proc. Kierowano do nich również „wolnych” żołnierzy za różnego rodzaju przewinienia. Do tej tradycji Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej (jeszcze) nie nawiązują.

Sonda
Kiedy skończy się wojna na Ukrainie?