Na początek wyjaśnijmy, co to takiego. To coś pomiędzy europejskim więzieniem a sowieckim łagrem. Bardziej „komfortowe” dla życia więźniów od tych ostatnich, ale bez porównania odstające od norm przyjętych w europejskim więziennictwie. „W zakładach karnych w Rosji przebywa przeszło 467 tys. osób. Plasuje to Rosję pod względem liczby więźniów na 100 tys. mieszkańców na pierwszym miejscu w Europie i na 17. miejscu na świecie” – informuje Ośrodek Studiów Wschodnich. Gwoli prawdy trzeba jednak stwierdzić, że za kratkami/drutami w Rosji kierowanych jest z roku na rok coraz mniej ludzi. W 2008 r. osadzono, pod kuratelą Federalnej Służby Wykonywania Kar (FSIN) ponad 880 tys. skazanych. Po rozległym terytorium matuszki Rassiji rozsianych jest 869 takich kolonii karnych o różnym stopniu rygoru, 8 więzień i 315 aresztów śledczych. Jako, że warunki egzystencji są w nim takie, że daleko odbiegają od europejskich standardów (negatywnie ocenionych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka), to nie ma się co dziwić, że można z nich wyciągnąć „dobrowolców”, którzy zgodzą się zamienić pobyt w kolonii na uczestnictwo w „specjalnej operacji wojskowej”.
System rosyjskiego więziennictwa monitorują, na miarę możliwości, niezależni obserwatorzy, twórcy projektu – nazwa wszystko mówi – gulagu.net. To za nim agencja Ukrinform podaje, że odbywa się rekrutacja więźniów (ale nie skazanych za morderstwa) do walki na froncie w koloniach karnych w regionach Niżnyj Nowogrod, Mordowii i Krasnodar (na marginesie: w FC Krasnodar grał nasz piłkarz Grzegorz Krychowiak). Źródła mówią o zwerbowaniu kilkudziesięciu więźniów. Nie jest to jakieś wielkie wzmocnienie rosyjskiego potencjału militarnego, ale jest wielce wymowne. Zeki (więźniowie) kuszeni są anulowaniem wyroków, jeśli tylko zdecydują się walczyć z Ukraińcami. Bardziej atrakcyjna propozycje przedstawiają rekruterzy Grupy Wagnera, prywatnej firmy wojskowej, powiązanej z wywiadem wojskowym. Wg gulagu.net wagnerowcy oprócz amnestii i wyczyszczania wpisów w rejestrze skazanych proponują także wynagrodzenie – 200 tys. rubli (ok. 3 tys. euro). Jako, że zwerbowani mają walczyć, a nie ćwiczyć na poligonie, to w razie, gdy przyszło im zginąć, to rodzina takiego żołnierza-najemnika otrzyma 5 mln rubli (360 tys. zł).
Rekrutacja wśród więźniów, to nie nowość. W czasie II wojny światowej, zwanej w Rosji Wielką Wojną Ojczyźnianą, „pozyskiwano” więźniów do służby w tzw. strafbatach (batalionach karnych). Wysyłano je do walki w pierwszych rzutach, by czynili tzw. rozpoznanie walką. Wskutek tego (średnia) śmiertelność w strafbatach wyniosła ponad 40 proc. Kierowano do nich również „wolnych” żołnierzy za różnego rodzaju przewinienia. Do tej tradycji Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej (jeszcze) nie nawiązują.