Ojciec Jury Nieczypurenki, 47-letni Rusłan, nie był żołnierzem. Nie był uzbrojony. To wydarzyło się 17 marca w mieście Bucza, małym miasteczku pod Kijowem. Miasto jest pod ostrzałem. Nie ma w nim gazu, prądu, od dwóch tygodni nie działają wodociągi. Syn i ojciec wsiedli na rowery i pojechali do centrum miasta z nadzieją, że tam dostaną jakąś pomoc. Potrzebne były im lekarstwa. Tak opisuje ten dzień na FB: „ Jechaliśmy na rowerach, gdy rosyjski żołnierz zawrócił za róg najbliższego domu. Zatrzymaliśmy się, podnieśliśmy ręce i powiedzieliśmy, że nie mamy broni. Ale żołnierz zaczął strzelać do ojca, on upadł na ziemię. Potem wojsko zaczęło do mnie strzelać, dwie kule trafiły w moją rękę. Ja też upadłem. Żołnierz strzelił mi w kaptur, ale jego kula ominęła moją głowę...”.
Jura przez kilkanaście minut leżał na ziemi. Zapewne udawał martwego. Wstał, gdy nie było już przy nim rosyjskiego sołdata. Nim jednak „dzielni” ruscy wojacy poszli w swoją stronę, wzorem radzieckich żołnierzy, „socjalizowali” mu telefon. Czasy zmieniły się. Dziś już nie rabują „cziasow”, zegarków znaczy się. Chłopiec dotarł do punktu medycznego. Później dowiedział się, że Rosjanie strzelali nie żeby ranić, ale by zabić. Rusłan Nieczypurenko dostał dwie kule: w serce i głowę. Jura został postrzelony w ramię, przedramię i palec. Rany się zagoją. Trauma po śmierci ojca zastrzelonego na oczach chłopca pozostanie do końca jego życia.
Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, spadkobierca Armii Czerwonej, która goniła hitlerowców spod Moskwy do Berlina, sama teraz nawiązuje do taktyki „walki” tych, których kiedyś gromili przodkowie żołnierzy dziś strzelających do cywilów. Bombardujących szkoły, nawet te oznaczone. Brakuje słów, by w języku – nawiązując do filmowej klasyki – kulturalnych ludzi określić zachowanie tej drugiej światowej (podobno) potęgi militarnej. Nie ma wiarygodnych, pełnych danych o zabitych i rannych cywilach. Dane ONZ (mniej niż 1000 zabitych) wydają się być zaniżone. Strona ukraińska, z wiadomych względów, ich nie prostuje. Strona rosyjska milczy, bo przecież „specjalna operacja wojskowa” jest skierowana przeciw „ukraińskim neonazistom” a nie cywilom. Ich Siły Zbrojne FR miały oswobadzać. Jak niosą im wolność, pokazuje przytoczona historia.